To na Ciebie czekałem cz.18

Tej nocy znów zadzwonił telefon Nikoli. Historia się powtórzyła. Żadnych słów tylko ten śmiech. Pusty, szyderczy, przeraźliwy. I znów nie mogła go rozpoznać. Za każdym razem coś jej mówiło, że to on, że to Krzysiek a jednak zawsze czegoś brakowało do stuprocentowej pewności. Zawsze były jakieś wątpliwości. Rozbudzona usiadła na łóżku spuszczając bose stopy na chłodną podłogę. Spojrzała na zegarek i znów ta sama godzina. Znów trzecia. Wiedziona dziwnym, nieuzasadnionym przeczuciem podeszła do okna i delikatnie odsunęła roletę. Światła osiedlowych latarni rzucały mroczne plamy na uliczkę i kawałek trawnika ale to wystarczyło by go dostrzegła. Tego samego człowieka, którego widziała w dzień. Miała wrażenie, że serce na moment jej się zatrzymało. Stał tam. Szukał czegoś w telefonie i nerwowo zaciągał się papierosem wypuszczając dym w mrok czerwcowej nocy. Niestety znów nie dostrzegła jego twarzy. Przyglądała mu się z przerażeniem w dużych szarych oczach. Coś nie pozwalało jej oderwać się z tego miejsca i wrócić do łóżka, kazało jej stać i obserwować go ze swojego pokoju, na trzecim piętrze pozornie bezpiecznego mieszkania. Mężczyzna pokręcił się jeszcze chwilę, schował telefon do kieszeni, zdusił peta, rzucił ostatnie spojrzenie w jej okno i odszedł znikając w ciemności. Stała jeszcze chwilę obserwując okolicę. Nie wydarzyło się już nic. Ze wstrzymanym oddechem, co zresztą uświadomiła sobie później, wróciła do łóżka, oparła się wygodnie o poduszkę i z szeroko otwartymi oczyma patrzyła w ciemność. Wiedziała, że teraz długo nie będzie mogła zasnąć. Zaczęła myśleć o tym wszystkim. Bała się ale ten strach odbierał jej możliwość jakiegokolwiek działania. Obiecała Grześkowi, że będzie dzwoniła zawsze gdy coś się będzie działo. Zawsze gdy będzie się bała. Ale co ma teraz zrobić? Zadzwonić do niego o trzeciej nad ranem i powiedzieć, że przed chwilą widziała jakiegoś człowieka, którego już wcześniej spotkała. Nie będzie robiła z siebie rozhisteryzowanej idiotki. Próbowała skupić się na czymś innym. Spojrzała na zegarek, piętnaście minut po trzeciej. Jeszcze tyle czasu do ich spotkania. Westchnęła. Wróciła wspomnieniami do ostatniej nocy kiedy stali przed domem Kingi, jego smukłe palce wplecione były w jej włosy, zatroskane oczy wpatrywały się w jej szare tęczówki a usta szeptały jej imię. Powietrze było nasączone jego zapachem tak hipnotyzującym i magnetycznym, że nawet teraz gdy nie było go przy niej, czuła ten znajomy dreszcz na całym ciele. Z nadmiaru czasu zaczęła analizować to wszystko, dokopywać się do czegoś czego nie było a to tylko tworzyło niepotrzebne problemy i zmartwienia, zastanawiać się czy aby na pewno powinna zgodzić się na to spotkanie, przecież ciągle pozostawała niewyjaśniona kwestia tej Mileny. Dla Nikoli to było niewyjaśnione ale dla Grześka nie. On miał jasność sytuacji, wiedział co czuje i do kogo a przynajmniej wiedział czego nie czuje. Nikola westchnęła ciężko. Jaki sens ma to jej gdybanie? To nie prowadzi do niczego dobrego.  
Teoretycznie mogłabym odmówić -myślała -i co wtedy? Czy to by mnie uszczęśliwiło? Nie. Prawda jest taka, że jestem niezmiernie szczęśliwa z tego, że wyjdziemy gdzieś razem. Spojrzała na zegarek, za piętnaście czwarta. Jeszcze dwanaście godzin. Dwanaście długich godzin. Uśmiechnęła się ziewając, lepsze dwanaście godzin niż cała wieczność..


Słonce świeciło już wysoko na niebie gdy się obudziła. Tego dnia zajęcia miała dopiero od dziewiątej więc spokojnie mogła sobie pospać dłużej. Wstała z łóżka i podeszła do okna, chciała podnieść rolety, nim to zrobiła przypomniała sobie nocne wydarzenie. Delikatnie odsunęła jedną i spojrzała w to miejsce w którym jeszcze kilka godzin temu stał on. Teraz było puste, rozejrzała się dookoła. Jakaś matka z dzieckiem w wózku, para najwyżej gimnazjalistów trzymająca się za ręce, starsza pani z siatką zakupów, wybiegający z klatki obok mężczyzna elegancko ubrany ze skórzaną teczką w dłoni, prawie potrącił tę kobietę, pewnie spóźnił się do pracy. Wszyscy ale nie on. Nigdzie nie było tego człowieka. Odetchnęła z ulgą. Wydawało się, że zniknął ale intuicja jej podpowiadała, że nie na długo…


Michał od samego rana snuł się z kąta w kąt. Nie mógł znaleźć sobie miejsca. W pracy był nieobecny i rozkojarzony. Ciągle myślał o Kindze. O tym co powiedziała mu Nikola, na wczorajszym spotkaniu była jeszcze w gorszym humorze i nastroju jak tamtego wieczora. Martwił się o nią, martwiło go to, że dziewczyna nie przejawia żadnych chęci aby wyjść gdzieś ze znajomymi, aby zrobić coś innego niż leżenie w łóżku i patrzenie w sufit. Niedługo przecież zaczyna sesje a zajęcia też sobie odpuściła. Musiał coś z tym zrobić, zresztą chciał ją zobaczyć. Wczoraj nie zadzwonił do niej choć nie miał ku temu konkretnego powodu ale dziś tęsknota za jej falującymi wokół kiedyś, wiecznie uśmiechniętej twarzy, lokami nasiliła się bardziej niż kiedykolwiek indziej. Nie rozumiał tego i w chwili obecnej nie miał zamiaru, czasu ani ochoty na to by przekopywać swoje życie po to aby znaleźć ten dzień, moment, chwile może sekundę, w której to wszystko się zaczęło. Spojrzenie, gest, słowo, które spowodowało że myśl o Kindze wybiła się ponad wszystkie inne i towarzyszy mu nieprzerwanie do chwili obecnej. W pracy miał do zrobienie jeszcze jeden kurs, gdy wracał już do bazy w jednej z wystaw przyulicznych sklepów z zabawkami dostrzegł misia. Do głowy przyszedł mu oczywisty pomysł. Po dziesięciu minutach miał już pasażera z miękkim połyskującym w promieniach słońca, futrem i wesołym uśmiechu. Spojrzał na pluszaka, który zajmował większość fotela i sam się uśmiechnął. Miał nadzieję, że spodoba się Kindze. Gdy wrócił do domu wziął szybki prysznic, przebrał się i nic nie jadł bo liczył na to, że wyjdzie gdzieś z nią. W zasadzie to nie miał zamiaru słuchać jej sprzeciwu tylko spędzić z nią czas. Wyszedł na schody, zamknął drzwi na klucz i wsiadł do zaparkowanego przed domem auta. Po drodze przerabiał tysiąc scenariuszy jakie mogło mieć ich spotkanie, w każdym oczywiście pojawiał się Paweł, który w rzeczywistości nadal był obrażony na cały świat. Michał miał świadomość tego, że idąc do Kingi będzie musiał się z nim spotkać, ale nie obchodziło go to, na głowie miał teraz ważniejsze sprawy..


Grzegorz stał na tarasie wychodzącym z biurowego bufetu. Spoglądając na zegarek wypuścił dym z płuc. Za dwadzieścia minut kończy pracę. Już niedługo zobaczy się z Nikolą. Uśmiechnął się na tę myśl, choć był zmęczony. Dzisiejszy dzień nie należał do lekkich, na jego wspomnienie poluzował krawat. Najpierw długie i nudne zebranie z całym zarządem. Jakby beze mnie, zwykłego fotografa, nie obeszło się. Westchnął. Później przygotowanie dokumentów do kolejnego przetargu, a na sam koniec spotkanie w sprawie podpisania ważnego dla firmy kontraktu. Ale był zadowolony bo ostatecznie wszystko udało mu się pomyślnie załatwić. A Nikola była nagrodą za te wszystkie trudności i znoje tego dnia. Była nagrodą najlepszą z najlepszych, a jej słodki uśmiech koił wszelkie rany i bolączki. Ostatni raz zaciągnął się papierosem i wyrzucił peta do stojącej obok popielniczki. Odwrócił się szybko i zatrzymał się na.. Anecie. Złapał ją szybko, odruchowo, chroniąc od upadku a ona korzystając z okazji położyła mu ręce na ramionach, przybrała zaskoczoną minę i wlepiła w niego swoje oczy. Grzesiek nie zwlekając ani chwili odsunął się od niej jeszcze szybciej niż ją łapał. Zmierzwił ręką swoje brązowe, nieco dłuższe włosy.
-Przepraszam nie zauważyłem cię.
-Nie to ja przepraszam, mogłam nie stawać tak blisko. -Spojrzał na nią chwilę doszukując się w jej słowach drugiego dna. -Chciałam się zapytać czy coś jeszcze mam zrobić?
-Nie, nie. Możesz już iść. Dzięki.
-W porządku. To w takim razie do jutra. -Uśmiechnęła się i nim się odwróciła rzuciła mu ostatnie spojrzenie, z którego on nie mógł nic wyczytać.
-Cześć. -Silił się na uprzejmość w głosie.
Stał jeszcze chwilę, kiedy uchwycił zdziwione spojrzenie Julity, koleżanki z kadr. Dziewczyna odwróciła się za Anetą i powiodła za nią kpiącym wzrokiem. Ona była jedną z nielicznych kobiet w firmie, z którymi mógł normalnie porozmawiać a nie opędzać się od ich męczących zalotów. Uśmiechnęła się do niego wyrozumiale i odeszła. Po chwili on także poszedł do swojego pokoju uporządkować resztę dokumentów. Teraz kiedy minuty płynęły jedna za drugą, co raz bardziej przybliżając go do spotkania z Nikolą, głowę miał pełną myśli o niej. Dawno już przestał z tym walczyć bo za każdym razem ponosił klęskę. Słodką klęskę -powiedział sam do siebie. Podniósł głowę i spojrzał w ścianę ze szkła. Miasto kąpało się w promieniach popołudniowego słońca. Piękny widok. Sama wizja tego, że taki obraz będzie mógł oglądać z Nikolą dodawała mu skrzydeł. Podniósł z podłogi torbę z aparatem założył ją sobie na ramię i z uśmiechem na ustach wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.


Kiedy kilkanaście minut później Michał stał pod domem Kamińskich cierpliwie czekał aż ktoś otworzy mu drzwi, czuł jak drżą mu ręce, zacisnął je mocniej na maskotce i w tym momencie w progu pojawił się wspomniany wcześniej Paweł. Obrzucił go zaskakującym spojrzeniem.
-Cześć. Jest Kinga? -Michał zignorował jego zdziwienie i widoczną chęć zadania niezliczonej liczby pytań a na końcu zamknięcia drzwi przed nosem natrętowi.
-Co tu robisz? -zapytał przenosząc wzrok z gościa na miśka.
-Do Kingi przyjechałem a nie do ciebie.
-Ona i tak nie będzie chciała z tobą gadać. -Mówiąc to odwrócił się i poszedł do salonu.
-Przynajmniej spróbuje. –Nie mógł się powstrzymać od ciętej riposty.
-Jest na górze. -Niechętnie wskazał gestem ręki schody i usiadł na kanapie przed laptopem.

Michał wolnym krokiem poszedł na górę, przed drzwiami zrobił dwa głębokie wdechy i zapukał. Nie usłyszał odpowiedzi, zapukał jeszcze raz gdy znów odpowiedziała mu cisza nacisnął lekko klamkę i wszedł do środka. W pokoju panowała cisza i spokój, rolety były opuszczone chroniąc od promieni słonecznych, tym samym sprawiając, że pomieszczenie pogrążyło się w półmroku. Z otoczenia szybko wyłapał jej miarowy oddech. Odszukał ją wzrokiem, spała na łóżku zwinięta w kłębek. Podszedł bliżej przyglądając jej się uważnie. Miała krótkie spodenki i luźną koszulkę. Długie opalone nogi wplątane były w prześcieradło, ręce złożone pod głową, czarne włosy niewinnie rozrzucone na poduszce, na twarzy malował jej się niczym nie zmącony spokój, klatka piersiowa unosiła się i opadała miarowo w rytm oddechu. Ten obraz ukoił jego wewnętrzny ból. Wsłuchując się w jej spokojny oddech poczuł jak budzi się w nim czułość. Usiadł delikatnie na brzegu łóżka i zabrał jej z twarzy pasmo włosów. Dziewczyna wzięła głębszy oddech i delikatnie się poruszyła wtedy jego oczom ukazały się jej nadgarstki, na których wciąż były czerwone ślady po szamotaninie z Przemkiem. Poczuł jak na ten widok nagle się spina. Miał ochotę wrócić do niego jeszcze raz i zrobić z nim porządek. Gdy te pałające złością i nienawiścią myśli wciągały go w swój niekończący się wir Kinga znów się poruszyła, przewracając się na plecy. Chwilę później uniosła zmęczone powieki i spojrzała w zasłonięte okno. Michał nadal siedział w milczeniu i tak jakby zdradził go jego oddech bo dziewczyna nagle odwróciła głowę i spojrzała mu prosto w oczy.
-Co tu robisz? -Zapytała spokojnie, jej głos jeszcze zaspany, miękki i głęboki sprawił, że na plecach poczuł dreszcz.
-Przyszedłem cię odwiedzić. -Uśmiechnęła się lekko na jego słowa, ani na chwilę nie spuszczając go z oczu. -To dla ciebie. -podniósł misia i posadził obok na łóżku. Dziewczyna wyciągnęła rękę i uśmiechając się zanurzyła ją w miękkim pluszowym futrze.
-Dziękuje Michaś, jest słodki. -Po chwili dodała. -Fajnie że przyszedłeś.
-Proszę bardzo. Cieszę się, że ci się podoba. -Odwzajemnił jej uśmiech.
-Chciałam do ciebie zadzwonić, wiesz? –Szepnęła.
-Więc czemu tego nie zrobiłaś? –Zapytał równie cicho.
-Bałam się, że się rozłączysz, że nie będziesz chciał rozmawiać, bo jesteś zły na mnie.
-Kinga, ty głuptasku. –Nie zastanawiając się co robi, wyciągnął rękę i pogłaskał ją po zaróżowionym od snu policzku. Dziewczyna nieznacznie ruszyła głową wtulając się w jego ciepłą dłoń. Patrzyli na siebie chwilę a gdy zapadła między nimi cisza Michał chcąc ratować się przed burzą, która niewątpliwie nastąpi, poruszył się tak jakby otrząsał się z resztek snu i zabierając dłoń, powiedział. -Zbieraj się, wychodzimy.
-Gdzie? –zapytała zaskoczona nagłą zmianą atmosfery.
-Na miasto.
-Michaś nie mam ochoty nigdzie iść, może innym razem.
-Właśnie dlatego ze nie masz ochoty wychodzimy teraz. No już już. Szybko, bo głodny jestem.-Odsunął z jej nóg prześcieradło, chwycił ją za rękę i lekko pociągnął do pozycji pionowej. Z niemałym wysiłkiem usiadła obok i spojrzała na niego spod przymkniętych powiek.
-Nie jadłeś nic w domu?
-Nie. Chciałem z tobą zjeść.
-To idź na dół mama tam obiad ugotowała, nałóż sobie i możesz tu przyjść. -Michał na jej słowa zaczął się śmiać ona tez się uśmiechnęła znów kładąc się na poduszkę.
-Kinga proszę cię. Wstawaj. Już.
-Oj ale musiałabym się wykąpać i.. –Przerwał jej marudzenie w pół słowa.
-Masz dwadzieścia minut. Czekam na dole. –Nie czekając na odpowiedź wyszedł z pokoju.

Dziewczyna leżała jeszcze chwilę z uśmiechem na twarzy przyglądała się na wielkiego miśka. Nie rozumiała co się stało ale nagle poczuła kiełkującą na dnie duszy radość. Czy to prawda, że czekała na niego? Czy smuciła się tak bardzo, że nie odezwał się do niej od tamtego wieczora, pomijając fakt całego tego zajścia? Ciężko było jej się do tego przyznać ale chciała z nim porozmawiać, nie ważne w jakich okolicznościach, gdzie i jak, po prostu chciała usłyszeć jego głos. Wstała z łóżka i szybko podeszła do szafy, musiała wybrać coś ładnego na dzisiejsze wyjście.


Telefon cicho zabrzęczał sygnalizując nadejście nowej wiadomości. Nikola podeszła do małej szafeczki przy łóżku i wzięła komórkę do ręki. Odczytała wiadomość. 'Już jestem.' Serce zabiło jej mocniej, podeszła do okna i spojrzała w dół. Stał tam, oparty o samochód patrzył w dal i jak zwykle palił papierosa. Grzegorz. Uśmiechnęła się do niego albo do siebie albo przez niego, sama nie wiedziała. Zrobiła kilka kroków i zatrzymała się przed wielkim lustrem zamontowanym w drzwiach szafy. Spojrzała na swoje odbicie. Koszulka z wielką kolorową papugą, luźno spadająca z ramienia, krótkie jeansowe spodenki ładnie eksponowały szczupłe opalone nogi, białe trampki, długie włosy podpięte z jednej strony. A do tego wszystkiego roziskrzone spojrzenie i uśmiech, który nie schodził z twarzy. Przełożyła przez ramię małą torebkę, schowała do niej telefon zabrała klucze z biurka i wyszła na klatkę schodową. Zeszła po schodach na parter, nim wyszła na zewnątrz, spojrzała jeszcze raz na niego przez małe podłużne okienko w drzwiach. Był tak nieziemsko przystojny że, aż ciężko było jej uwierzyć, w to, że po tej ziemi chodzą tak niezwykli ludzie. Ponętnie zmierzwione włosy przystrzyżone po bokach a na środku nieco dłuższe i ten tajemniczy uśmiech błąkający się w kącikach pełnych ust wraz z przeszywającym na wskroś spojrzeniem, dopełniał uroku. I ten cień zarostu. Jej serce pracowało na zwiększonych obrotach. Wzięła kolejny tej godziny głęboki oddech, wygładziła bluzkę i pchnęła drzwi wychodząc wprost na słoneczną kąpiel z ciepłych promieni.

Grzegorz usłyszał dźwięk otwieranych drzwi, skierował wzrok w tamtym kierunku. Wyprostował się odsuwając się od auta zrobił krok w jej stronę i zatrzymał się jakby nagle utracił zdolność chodzenia. Wyglądała tak pięknie i uroczo, że zaparło mu dech w piersi. Przez chwilę wpatrywali się w siebie bez żadnych słów, pozwalając jedynie by blask ich spojrzeń stapiał się w jedną szaro bursztynową poświatę, odgradzając ich szczelnie od reszty świata.
-Cześć, mała. -Uśmiechnął się.
-Cześć. -Zatrzymała się tuż przed nim z tym swoim uśmiechem na malinowych ustach. Patrzyła na niego cały czas, powoli przesuwając wzrok w dół jego sylwetki. Miał na sobie zapinaną koszulę z krótkim rękawem, w drobną, czerwono białą krateczkę, która idealnie opinała jego mięśnie, uśmiechnęła się. Ciemne dopasowane jeansy, przepasane skórzanym paskiem i do tego buty, czarne lśniące pantofle.
-Ach jak ja uwielbiam facetów, którzy mają pojęcie o ubiorze. -Uśmiechnęła się, znów opierając się o maskę jego auta. Grzesiek stanął przed nią, spojrzał na swoje ubranie, zaraz znowu na nią i zapytał:
-Źle się ubrałem? Myślałem, że ci się spodoba. -Powiedział lekko zrezygnowany.
-Właśnie dlatego mówię, że uwielbiam facetów którzy wiedzą jak się ubrać. -Podniosła na niego wzrok, mrużąc oczy przed słońcem i zaczęła się śmiać.
-No a już myślałem. -W jego głosie słychać było ulgę.
-Ładna koszula. Dużo jeszcze masz takich w kratkę?
-Znajdzie się kilka. -Odwzajemnił jej uśmiech, ukazując przy tym rząd równych, białych zębów.
-Gdzie jedziemy? Czy idziemy? -zapytała zmieniając temat.
-Masz jakieś życzenie?
-Tak naprawdę to nie zdążyłam zjeść po zajęciach. A reszta zależy od twojej woli.
-Okej to jedziemy na obiad a później zobaczymy jak sprawy się potoczą.
-Się potoczą albo i nie. -Powiedziała z rozbawieniem w głosie.
-Co mówiłaś?
-Nic nic. -Obeszła dookoła samochód i nim się zorientowała Grzegorz już stał z otwartymi drzwiami przed nią.
-Proszę.
-Dziękuję. -Mrugnęła do niego a on dałby sobie rękę uciąć, że na krótką chwilę jego serce się zatrzymało, tylko po to by za chwilę zacząć bić z zawrotną prędkością. Gdy wsiadł na miejsce kierowcy, Nikola z niemałym zaciekawieniem w szarych oczach obserwowała ruchy jego umięśnionych rąk, smukłych, długich palców i sprawnych dłoni. Patrzyła jak kolejno wkłada kluczyk do stacyjki, przekręca go uruchamiając silnik, odwraca się lekko w lewą stronę sięgając po pas, zapina go z cichym trzaskiem klamerki, włącza światła, lekko porusza nogą wciskając sprzęgło, gdy chwycił za lewarek do zmiany biegów zauważyła na prawym nadgarstku srebrną bransoletkę z grubych wydawałoby się plecionych kółek, z zafascynowaniem patrzy jak łańcuszek przesuwa się po jego opalonej skórze, jak na dłoni uwydatniają się ścięgna gdy spuszcza ręczny hamulec. Nim wyjechał z miejsca parkingowego, uważnie spojrzał w lusterko. Nikola nie potrafiła oderwać od niego wzroku, zaschło jej w ustach i wtedy usłyszała jego głęboki wibrujący głos z nutą rozbawienia.
-To mówisz, że mnie uwielbiasz? -Odwrócił szybko głowę w jej stronę, posyłając jej roziskrzone spojrzenie bursztynowych oczu, by zaraz szybko powrócić do obserwowania ulicy. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, pozwalając by grzywka opadła jej na czoło i całkowicie pozbawiona nieśmiałości sięgnęła do jego prawego nadgarstka, delikatnie poprawiając bransoletkę. W chwili w której opuszki jej delikatnych kobiecych palców musnęły jego skórę Grzesiek poczuł jak w tym miejscu przechodzi dreszcz, rozpraszając się po całym ciele by skumulować się w lędźwiach. Przełkną nerwowo ślinę, spojrzał na jej palce, które wciąż trzymały jego bransoletkę a potem w jej szare oczy, które jego zdaniem pociemniały. Poczuł się jakby toną w ich głębi. To było niesamowite uczucie ale w żadnym wypadku nie powinno zachwiać jego wewnętrznej równowagi. Odwrócił szybko głowę w stronę szyby i próbując opanować swój przyspieszony oddech, skupił się na prowadzeniu auta zaciskając mocno dłonie na kierownicy, tak że aż pobielały mu kostki. Naprawdę był już bliski tego aby wpleść dłonie w jej włosy, przyciągnąć ją do siebie i nareszcie poznać smak jej ust.
-Grzegorz skup się na drodze. -Czyżby zauważyła jego reakcję? Mimo upomnienia w jej głosie pobrzmiewała radość.
-Próbuję. -Posłał jej znaczące spojrzenie i leniwy uśmiech.
-Ach rozumiem, że mam cię nie dotykać. -Podniosła do góry ręce, opierając głowę na zagłówku, spojrzała na niego spod długich, czarnych rzęs. Grzesiek po raz kolejny straciłby rękę gdyby się mylił, że w jej oczach ujrzał satysfakcję.
-Znaczy wiesz, możesz mnie dotykać. Czemu nie? -Wzruszył niby obojętnie ramionami.-To nawet miłe jest ale na litość boską, nie rób tego gdy prowadzę.
-Aż tak na ciebie działam? -Zapytała odważnie patrząc na niego. W jej głosie usłyszał coś czego jeszcze nigdy dotąd nie miał okazji usłyszeć. Nie miał pojęcia jak to nazwać ale podobało mu się to czymkolwiek to było.
-Aż tak. -Powiedział śmiało i otwarcie. Uznał, że ukrywanie swoich rekcji na jej dotyk, śmiech, głos czy obecność nie ma najmniejszego sensu.
-Nie obiecuję ale postaram się trzymać ręce przy sobie.
-Masz z tym problem? -Dał się wciągnąć w jej grę, choć jeszcze chwilę temu bronił się przed tym z całych sił.
-Czasami. -Rzuciła obojętnie patrząc się w okno.
-Dobrze wiedzieć.
-Do czego wykorzystasz tę wiedzę?
-Nie mogę powiedzieć.
-Dlaczego?
-Bo to tajemnica.  
-Taa, tajemnica. Wyciągnę to z ciebie prędzej niż ci się wydaje.  
Przez resztę drogi i większość czasu podczas obiadu przekomarzali się i dokuczali sobie jak małe dzieci, wplatając w to wypowiedziane na głos myśli, które powinny być zachowane w sercu, grali w niedwuznaczne iluzje i gesty, które tylko teoretycznie nie powinny ujrzeć światła dziennego. A jednak porzucili wszelkie uprzedzenia i hamulce, czuli się swobodnie w swoim towarzystwie i to było najważniejsze.

Gdy po zjedzonym obiedzie Nikola upiła łyk soku Grzesiek powiedział:
-Zaskoczyłaś mnie.
-Czym?  
-Nie sądziłem, że ty jadasz takie rzeczy.
-Takie? Masz na myśli frytki czy schabowy? –Zaśmiała się wesoło, od dłuższego czasu miała właśnie ochotę na takie jedzenie. Nie widziała w tym nic złego, zwłaszcza, że to było jedno z jej ulubionych dań.
-Raczej schabowy.  
-Czemu? To co ty myślisz, że ja powietrzem żyje?
-Nie po prostu większość dziewczyn z jakimi kiedykolwiek miałem styczność nigdy nie zjadłyby czegoś takiego. Dlatego z przyzwyczajenia sądziłem, że ty też dbasz o linię katując się kosmicznymi dietami.
-Dbam o linię ale nie korzystam z żadnych diet, po prostu taka jestem. –Podniosła do góry dłonie, opierając łokcie na brzegu stołu. –A co do tych twoich przyzwyczajeń to uważaj sobie Kilian bo ja nie jestem każda i nie mam na imię wszystkie. –Zmrużyła zabawnie oczy i rzuciła w niego zmiętą serwetkę.  
-No no, Nikusia pokazuje pazurki. Podoba mi się to. –Uśmiechnął się poprawiając się na krześle. Znów to samo, znów poczuł ten dreszcz a przecież ona nawet go nie dotknęła.
-Nikusia?  
-Nie podoba ci się?
-Babcia tak na mnie mówi. –Zaśmiała się.
-Czyli ja mam tak nie mówić?
-Nie, czemu? W twoich ustach to brzmi tak hmm..
-Jak?
-Inaczej.
-No ale jak?
-Tak, ładnie, miło. –Patrzyła mu prosto w oczy, wiedziała co robi.
-Cieszę się. –Przytrzymał chwilę jej spojrzenie. Po czym finezyjnie zmienił temat sięgając po szklankę z sokiem. –Masz ochotę na deser?
-Teraz to ty chyba chcesz, żebym naprawdę przytyła.
-Nie martw się, jakkolwiek to brzmi pomogę spalić ci zbędne kalorie, zawsze służę pomocą. –Uśmiechnął się do niej promiennie a ona nie potrafiła tego nie odwzajemnić.  
-Czy ty mi coś proponujesz, Grzegorz?
-Nie śmiałbym. –Pochylił się w jej stronę i patrzył na nią z uśmiechem.
-Grzesiu ty się uspokój i wydoroślej w końcu.  
-Dobrze, już będę spokojny. –Mówiąc te słowa w jego oczach kryła się dziecięca radość.

Nikola nie miała słów aby opisać to co czuła tutaj siedząc naprzeciwko niego, bo to po prostu było nie do opisania..

Dobry humor ich nie opuszczał. Spędzili ze sobą kilka godzin i ciągle było im mało. Nie brakowało im tematów do rozmów, żartów, sił do śmiechu. Czuli się tak jakby poza nimi nie istniał świat i cała ta chłodna, momentami lodowata rzeczywistość. Szli teraz alejką parku miejskiego czując się w swoim towarzystwie tak jakby znali się od urodzenia, jakby jedno uzupełniało drugie, jakby byli dwoma połówkami tego samego jabłka..
-Oo plac zabaw. –Nikola krzyknęła z entuzjazmem małego dziecka. –Chodź się pohuśtamy. –Złapała go za rękę i pociągnęła za sobą.
-Co? –Grzegorz nie potrafił ukryć zdziwienia, nie pamiętał kiedy ostatni raz był na placu zabaw. Ale uśmiechnął się na jej propozycję.  
-No chodź. Nie bądź taki sztywniak. –Mówiąc te słowa Nikola usadowiła się na jednej z huśtawek. Odepchnęła się nogami od ziemi i nim pozwoliła na pierwszy taniec wiatru w jej włosach, uchwyciła spojrzenie Grzegorza, który stał na wyciągnięcie ręki i przyglądał się jej z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Co? -zapytała.
-Nic, po prostu tak słodko wyglądasz na tej huśtawce.
-Jak dziecko co nie? -znów zaczęła się huśtać. -Która normalna dziewczyna mając dwadzieścia lat huśta się na placu zabaw. -Wzruszyła ramionami i odchyliła głowę do tyłu śmiejąc się.
-No fakt, żadna normalna. -Zaczął się śmiać. Nikola przymknęła powieki mierząc go od góry do dołu. Próbowała udać złość ale nie mogła.
-Za karę teraz musisz mnie huśtać.
-Jak sobie życzysz.
-Jaki posłuszny, kto by i pomyślał. -Odwróciła się w jego stronę gdy stanął za nią i uważnie mu się przyjrzała.
-Tylko czasami tak mam.
-Ach czyli trzeba korzystać póki można?
-Coś w tym rodzaju.  
Grzesiek cały czas ją huśtał mówiąc do niej a ona z uśmiechem na twarzy i rozmarzeniem w szarych oczach słuchała jego głębokiego głosu, który rozpływał się w powietrzu. Żadne z nich nie czuło upływu czasu. Mężczyzna niczym zahipnotyzowany wpatrywał się w jej włosy, które rozwiewał wiatr przy opuszczaniu i podnoszeniu się huśtawki. W powietrzu unosił się jej zapach. Na moment zapadła cisza między nimi. Każde z nich było pogrążone w swoich własnych myślach, każde z nich napawało się tą radością jaka płynęła z tych wspólnie spędzonych chwil ale ta wewnętrzna harmonia i spokój Nikoli, która była niczym, niezmącone lustro wody oceanu teraz wydawało się lekko drgać, tak jakby do wody spadła mała kropla tworząca co raz większe fale niepokoju. Wiedziała, że powinna mu powiedzieć. Zresztą chciała tego. Podniosła głowę, spojrzała daleko przed siebie w miejsce gdzie wydawało się, że ziemia styka się z niebem.
-Grzesiek -zrobiła chwilę przerwy ale nie na tyle długą aby mógł zareagować. -Boję się.
W pierwszej chwili pomyślał, że chodzi o to że za szybko ją huśta. Złapał za łańcuchy i przytrzymał ją.
-Za szybko cię huśtam?
-Nie, nie o to chodzi. -Zatrzymał huśtawkę i podszedł do niej, stanął przed nią wypatrując jakichkolwiek emocji w jej szarych oczach, odnalazł strach. Uklęknął przed nią, kładąc ręce na jej kolanach.
-A o co? Co się dzieje Niki? -Uniósł dłoń do jej twarzy, zabrał pasmo włosów z policzka.
-O Krzyśka. -Na dźwięk tego imienia poczuł jak skóra na plecach mu cierpnie. -Znaczy chyba o niego. -zrobiła zmartwioną minę.
-To znaczy? Co masz na myśli?
-Od jakiegoś czasu, zawsze w środku nocy ktoś do mnie dzwoni z zastrzeżonego numeru, nigdy nic nie mówi tylko się śmieje. Tak dziwnie, przeraźliwie. -przełknęła ślinę, biorąc szybki oddech. -A wczoraj jak wyszłam z uczelni to w tłumie zobaczyłam kogoś kto bardzo przypominał jego ale nie jestem pewna czy to on, bo miał kaptur na głowie i gdy spojrzałam na niego to szybko się odwrócił i po chwili zniknął, kiedy wróciłam od Kingi wyszłam na balkon i zobaczyłam człowieka, który był tak samo ubrany. Na początku myślałam, że to zwykły przypadek, że stoi pod tymi garażami tak po prostu, może na kogoś czeka ale jak w nocy zadzwonił telefon i wyjrzałam przez okno to też tam stał. Wtedy byłam już pewna, że to nie przypadek, że ten ktoś kimkolwiek jest śledzi mnie.

Grzesiek słuchał jej słów i czuł jak z każdą kolejną chwilą co raz bardziej ogarnia go wściekłość.
-Czyli nie jesteś pewna że to był on?
-Nie. Bo nigdy nie widziałam jego twarzy tak długo abym mogła to potwierdzić albo zaprzeczyć. -Uniosła nieco głowę i spojrzała w jego brązowe oczy, mieniły się drobinkami bursztynu w ostatnich promieniach popołudniowego słońca.
Przez jego twarz przebiegł cień udręki. Bał się o nią tak bardzo, że gdyby mógł zabrałby ja ze sobą aby cały czas mieć ją na oku, aby mieć pewność, że nic jej nie grozi. Przymknął na chwile powieki, ciemne rzęsy rzucały cień na policzki. W tej chwili nie potrafił zrozumieć swojej reakcji, nie wiedział skąd u niego wzięła się ta troska, nie rozumiał jak to się stało, że ta dziewczyna niewinna i czysta niczym wiosenny deszcz zaskarbiła sobie jego zainteresowanie, jego troskę i uczucie, choć teraz nie potrafił jednoznacznie nazwać tego co szeptało mu serce a co rozum.  
-Czemu mi nie powiedziałaś? Obiecałaś, że powiesz wszystko co cię zaniepokoi. –Zapytał z lekkim wyrzutem w głosie, który zaraz bezpowrotnie zniknął.
-Grzesiek przecież widzieliśmy się przedwczoraj, to nie zaczęło się dawno, owszem pierwszy telefon odebrałam kilka dni wcześniej ale po prostu nie skojarzyłam tego, uważałam, że to żarty, nie sądziłam, że to może być on, aż do wczoraj dopóki nie zobaczyłam tego człowieka trzy razy w ciągu dnia kręcącego się tam gdzie ja jestem, to już chyba nie może być przypadek?
-I na pewno nie jest. –Uchwycił jej małe dłonie i zamknął w swoich, odwrócił głowę na bok i spojrzał gdzieś daleko przed siebie, wydawało się, że o czymś myśli, że rozważa jakieś możliwości.
-Powiedziałam ci o tym, bo..-zamilkła na moment, Grzesiek ponownie na nią spojrzał.-Wiem, że nie będziesz mnie pilnował dwadzieścia cztery godziny na dobę, nie masz takiego obowiązku ale po prostu ja się czuję bezpieczniej, gdy wiem, że ty o wszystkim wiesz. –Wyrzuciła z siebie i spuściła wzrok zawstydzona swoim wyznaniem.
-I dobrze zrobiłaś, bardzo dobrze. –Ujął jej twarz w dłonie, unosząc ją lekko do góry tak aby spojrzała na niego. –Słyszysz mała?
Dziewczyna pokiwała tylko głową, kąciki jej ust lekko drgnęły. A ona wiedziona impulsem, pochyliła się do przodu i objęła go swoimi ramionami, Grzesiek z początku zaskoczony, szybko przytulił ją mocno ale zarazem czule przyciskając do siebie. Wtulił twarz w jej pachnące włosy i zamknął oczy. Przy niej czuł się tak błogo i nieziemsko, że nie potrafił porównać tego uczucia z żadnym innym. Trzymał ją w ramionach długo aż uspokoił mu się oddech. Nie wiedział co ma teraz zrobić, najchętniej pojechałby do niego i załatwił tą sprawę raz na zawsze. Odsunął ją lekko od siebie na wyciągnięcie ramion.
-Obiecuję ci, że nic ci się nie stanie. Rozumiesz?  
-Tak. -Pokiwała lekko głową. W jej oczach znów zaczął się pojawiać spokój. Grzesiek pochylił się i nim ułożył głowę na jej kolanach przyciskając policzek do jej ciepłych dłoni, najpierw chwycił je i czule ucałował. Nikola rozczuliła się na ten widok, a gdy poczuła jego usta na swojej skórze, serce przyspieszyło jej jeszcze bardziej. Dopiero teraz zaczynała dostrzegać jak bardzo jej świat koloruje się na wszystkie barwy tęczy kiedy ten człowiek jest w pobliżu. Ktoś przyglądając im się z boku mógł powiedzieć, że słowa Grześka są puste i nic nie warte ale ona wiedziała, że jest inaczej, była tego święcie przekonana choć nie potrafiła wytłumaczyć tego co pozwoliło jej dać wiarę jego słowom.  

Grzegorz zachował pozory spokoju tylko po to aby jej nie niepokoić ale w środku czuł narastającą wściekłość i bezradność bo nie mógł nic zrobić. Bo niby co? Nie może go zaczepić dopóki nie będzie miał pewności, że to rzeczywiście on. Zabrać jej do siebie też nie może, choć musiał przyznać, że momentami bardzo chciał przynajmniej wiedziałby, że jest bezpieczna. Na chwilę obecną nie miał jeszcze dokładnie opracowanego planu ale jednego był pewny, choćby nie wiadomo co się działo i ile go to kosztowało zapewni jej bezpieczeństwo, nawet wtedy gdyby miał rozbić sobie namiot pod jej balkonem i pilnować jej od świtu do nocy..  


Kiedy Michał z Kingą byli już po późnym obiedzie a w zasadzie po wczesnej kolacji, uderzyła go świadomość, że ich wspólny czas się kończy. Nie chciał jeszcze jej zostawiać, jeszcze nie teraz. Gorączkowo szukał w myślach pomysłu gdzie mógłby ją zabrać. I nagle przypomniał sobie o pewnym miejscu, które kiedyś gdy byli jeszcze dzieciakami z chłopakami bardzo często odwiedzali. Dochodziła już dwudziesta, zanim tam dojadą będzie kilka minut po.
-Chcesz już wracać do domu? -zapytał cicho mając nadzieję, że odmówi.
-Nie wiem. -Wzięła głęboki wdech i rozejrzała się melancholijnie po parkingu, na którym stali, który z wolna zaczynał tonąć w szarości nadchodzącej nocy. W jej głosie usłyszał niezdecydowanie, jakąś niechęć ale nie wiedział ku czemu albo komu była skierowana. Ale jednego był pewny, tego że nie była ukierunkowana na niego. Poczuł ulgę, pozwolił by na jego twarz wypłynął uśmiech. Wyciągnął do niej rękę i powiedział:
-Czyli nie chcesz. Chodź, zabiorę cię w jeszcze jedno miejsce. -Dziewczyna bez zastanowienia chwyciła jego wyciągniętą dłoń. Ucieszyła się, że to on podjął tę decyzję, że ona może po prostu być. Tylko być i nie zastanawiać się co zrobić a co nie, na co ma ochotę a na co nie. Po prostu była. Tutaj z nim. W Krakowie, w nocy. Była, wdychała nocne powietrze i czuła wyraźną ulgę od tego co ostatnio się działo. Ścisnęła mocniej jego dłoń a on poczuł jak pod wpływem tego uczucia uginają mu się kolana.
-Gdzie jedziemy? -Zapytała gdy zatrzymali się przy samochodzie. Ciężko jej było przyznać przed samą sobą, że niechętnie puściła jego ciepłą dłoń. To było tylko kilka krótkich sekund kiedy ich palce splecione trwały w jednym uścisku ale te sekundy były magiczne. Oboje to czuli ale udawali, że tego nie widzą.
-Zobaczysz na miejscu.
-Znam to miejsce?
-No raczej. A czy w Krakowie jest miejsce, którego ty nie znasz? -Zaśmiał się uruchamiając silnik.-Nie zaplanowałem tak dokładnie naszej wycieczki. Następnym razem zabiorę cię gdzieś za miasto.
-W porządku. -Uśmiechnęła się do niego tak jakby ich kolejne spotkanie było oczywistą oczywistością.
Jadąc na miejsce cały czas rozmawiali. Michał odszukał w pamięci obraz tamtej Kingi. Dziewczyny, która leżała w łóżku z głową w poduszce i nie miała jakichkolwiek chęci do wstania. Ta Kinga, która siedziała teraz obok była jej zupełnym przeciwieństwem. Jego wspomnienie powoli krok po kroku, sekunda po sekundzie zastępowane było teraźniejszością.
Kiedy zaparkował auto było już ciemno. Dziewczyna mniej więcej w połowie drogi odgadła miejsce do, którego zmierzali. Wysiedli z auta. Podniosła głowę i spojrzała w niebo na którym z wolna ukazywały się błyszczące gwiazdy.
-Super, że tam idziemy. -zaszczebiotała radośnie.
-Cieszę się, że spodobał ci się ten pomysł.
-No chodźmy już. Dawno tam byłam. -Dziewczyna w przypływie emocji chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę wieży mariackiej, która była oświetlona światełkami, stwarzając atmosferę wprost romantyczną. Przeszli przez plac, na którym panowała cisza i spokój i nagle zatrzymała się przed samym wejściem.
-Michał? -Zawahała się. -Ale tam można wchodzić?
-Oczywiście, że można. -Odparł spokojnie uśmiechając się do niej czule. Przez ten cały czas trzymali się za ręce.
-Ale teraz też?
-Tak, Kinga teraz też śmiało możemy tam wejść. -Dziewczyna uśmiechnęła się tylko i ściskając mocniej jego dłoń ruszyła do przodu.  
Szli powoli, pozwalając by momentami pochłonęła ich cisza i mrok. Gdy dotarli w końcu na samą górę, stanęli na szczycie i spojrzeli w dół. Przed oczami rozpościerał się niesamowity widok zapierający dech w piersi, miasto pogrążone w ciemności rozświetlone tylko ulicznymi latarniami, reflektorami jeżdżących aut i słabymi poświatami padających z okiennic bloków i domów. Wszystko to pięknie komponowało się na tle granatowego nieba, przebłyskującego jasnymi gwiazdami. Na górze było chłodno, wiał lekki wiatr, który rozwiewał jej włosy w każdym kierunku.
-Pamiętasz, jak chcieliśmy przyjść tu z chłopakami i ty się dowiedziałaś i uparłaś się, że musisz iść z nami? -Usłyszała nagle za sobą głos Michała.
-Pamiętam, to miało być w tajemnicy przed rodzicami a ja za wszelką cenę uparłam się, że idę z wami. -Uśmiechnęła się na to wspomnienie.
-Ile wtedy miałaś lat? Małolata byłaś.
-Z osiem może dziewięć? -Zastanawiała się.
-Ale ostatecznie przekupiliśmy cię pizzą.  
-Tak, pamiętam to. Ja zawsze się za wami włóczyłam.
-A nam na początku to przeszkadzało ale później przyzwyczailiśmy się do tego, bo na początku musieliśmy cię pilnować a później to już raczej sama się pilnowałaś.
-Tylko teoretycznie, bo w praktyce to wyglądało tak, że zawsze w coś się wpakowałam. Ja bym powiedziała, że wy nadal mnie pilnujecie.
-Wiesz, może nie tyle, że cię pilnujemy tylko chyba z przyzwyczajenia wolimy wiedzieć co się z tobą dzieje. -Wyjaśnił cichym głosem.  
-I zawsze mi to na dobre wychodzi. -Zaśmiała się cicho, przed jej oczami przeleciały niechciane wspomnienia ostatnich kilku dni. Westchnęła z ulgą ciesząc się, że Michał ją uratował. Nawet nie chciała myśleć o tym co by było gdyby nie przyjechał po nią, gdyby odwrócił się od niej, tak jak ona myślał, że zrobi. -Pięknie tu prawda? -Zapytała wciągając głęboko w płuca chłodne powietrze.
-Bardzo pięknie. Nasze miasto jest niesamowite. -Szepnął. tak jak ty. -dodał w myślach.
Nagle w okół nich zapanowała cisza, która paradoksalnie była tworzona przez jednostajne dźwięki miasta. Głuche pomrukiwanie silników aut, jeżdżących tam daleko w dole zlewały się w jedność z gwiżdżącym wiatrem tu na górze. Kinga odwróciła się do Michała. Nie spodziewał się jej ruchu i lekko drgnął odchylając się do tyłu. Stali teraz tak naprzeciwko siebie oddzieleni tylko kilkoma centymetrami zimnego powietrza. Wpatrywał się w jej zielone oczy, które w blasku gwiazd i świateł oświetlających wieżę wydawały się błyszczeć. Przełknął głośno ślinę. Kinga patrzyła na niego jeszcze przez chwilę lekko się uśmiechając, po czym przysunęła się jeszcze bliżej i kładąc dłonie na jego ramionach przechyliła głowę na bok dotykając delikatnie ustami jego ust. Michał w jednej sekundzie poczuł jak nogi się pod nim uginają a cały świat wokół zaczyna wirować. Nie wiedział czy to, że Kinga go pocałowała działo się naprawdę czy tylko w jego wyobraźni...  



______________
proszę bardzo, całe 13 stron w Wordzie, nic nie skracałam, miłego czytania :)

Sensi11

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 7366 słów i 40502 znaków.

23 komentarze

 
  • Sensi11

    Spokojnie. wiem, że nie dodałam nic od ponad tygodnia. trochę brakowało mi czasu trochę weny, ale zapewniam Was, że nie przestałam pisać, dziś już kończę choć nie gwarantuję, że to właśnie dziś będzie nowa część najprawdopodobniej jutro. Nie potrafię dokładnie tego określić więc musicie uzbroić się w cierpliwość. :)

    1 lip 2015

  • PKS

    @Sensi11 Czekamy z niecierpliwością :D

    1 lip 2015

  • szalona123

    Genialne czekam na.ciąg dalszy :) :kiss:

    1 lip 2015

  • Gośka

    Czy będzie kolejna część ?

    30 cze 2015

  • kamila12535

    Kiedy kolejna

    29 cze 2015

  • Wiktor

    Autorko na blogu coś nie mogę dodawać komentarzy, to skomentuję tu. Bardzo wciągająca historia Ci wychodzi. Czytałem Twoje wcześniejsze opowiadanie o Instruktorze na prawo jazdy, fajne też opowiadanie. Lecz obecne "To na Ciebie czekałem" wychodzi Ci świetnie. Tak trzymaj. Oczywiście czekam na cd.. Pozdrawiam Wiktor

    28 cze 2015

  • Sensi11

    @Wiktor Dziękuję :) cieszę się, że mężczyźni też czytają moje opowiadania ;)

    30 cze 2015

  • Wiktor

    @Sensi11 Pewnie, że czytają, tylko może nie komentują.  Jak wiesz ja czytam i komentowałem Twoje opowiadania na blogu, ale coś się popsuło i nie można dodać komentarza. Muszę Ci powiedzieć, że naprawdę to jest super historia. Fajnie opisujesz emocje, reakcje ludzi, dokładne opisy osób i miejsc. Twoje opowiadanie aż z miłą chęcią się czyta. Jestem pod wrażeniem sposobu pisania. Super opowiadanie. Ej ale czekam na następną część, chciałbym się dowiedzieć co dalej się wydarzy między Nikolą a Grześkiem. Co będzie dalej z Kingą i Michałem, no i oczywiście jaką rolę odegrają jeszcze te 2 czarne jak smoła charaktery. Pozdrawiam Wiktor

    1 lip 2015

  • Rafał25

    @Sensi11 Czytają , czytają ...  :hi:

    1 lip 2015

  • margaret

    świetne opowiadanie :) kiedy kolejna część?

    28 cze 2015

  • Jasmin

    Nidy nie komentowałam wcześniejszych Twoich tekstów, choć znam wszystkie teksty, niektóre prawie niemalże na pamięć. Nie komentowałam, bo zwykle słów mi brak i nie jestem w stanie zdobyć się na żaden mądry komentarz. Jednak po kolejnym "WOW" postanowiłam zaznaczyć swoją obecność. Z tak ogromnym podnieceniem łykałam tekst. Jest w tym tyle emocji, które w siebie wchłaniam. Niemal słyszę w swej głowie głos snującego w zadumie tę czułą opowieść. Bo właśnie czułość przede wszystkim mnie w tym tekście ujęła. Piękno splotu słów urzeka. To jest opowieść tak mocna i tak wiarygodna, że podniosła mi włosy na karku. Chyba powoli staję się Twoją oddaną psycho-fanką, co w pewnym sensie mnie przeraża. Chyba jestem jednak bardziej popieprzona, niż mi się wydawało do tej pory, bo nigdy nie spodziewałabym się po sobie tak silnych reakcji na Twój klimat. :) Aż westchnę z zazdrością nad kunsztem Autorko. :) Czekam na więcej, bo już jestem głodna kolejnej porcji Twojej twórczości. :)

    25 cze 2015

  • Sensi11

    @Jasmin A ja chyba jeszcze nigdy nie dostałam tak długiego komentarza ale cieszy mnie to bo naprawdę uwielbiam czytać Wasze wypowiedzi i opinie. Dziękuję bardzo. Owszem staram się pisząc to ale nadal jestem w szoku, że zrobiło to na Was aż takie wrażenie, po prostu myślałam, że przeczytacie sobie i za dwa dni zapomnicie przechodząc nad tym do codzienności. Naprawdę jest mi niezmiernie miło, że moja twórczość spotkałam się z takim odzewem, jeszcze raz dziekuję za wszystkie Wasze komentarze z całego serducha :)  
    a co do kolejnego rozdziału, to dziś na pewno go nie będzie bo jeszcze nie skończyłam ale na dniach postaram się to zrobić. Pozdrawiam Sensi:)

    28 cze 2015

  • Gryzelda

    @Sensi11 Oczywiście czekamy z niecierpliwością na kolejną część :)  :hi:

    29 cze 2015

  • Sensi11

    Mam dopiero kawałek nowego rozdziału więc na chwilę obecną nie potrafię podać wam dokładnego dnia kolejnej publikacji:)

    25 cze 2015

  • Kaha.

    Chce.My więcej ! Chce.My wiecej ! ;)

    24 cze 2015

  • Alicja3

    Czekam na kolejną "porcję" tego wspaniałego opowiadania :) Kiedy możemy spodziewać się kolejnej części ?

    24 cze 2015

  • Paulina

    Ciekawe czy Grzesiek naprawdę rozbiłby ten namiot pod jej balkonem gdyby zaszła taka potrzeba ?  :devil:

    23 cze 2015

  • Kaśka19

    To jest rewelacyjne ! Bardzo mi się podoba  <3  <3

    22 cze 2015

  • Efkaaa

    Jestem w trakcie, ale nie mogę sie powstrzymać od skomentowania już, teraz. :) Bardzo mi się podoba, a wręcz zachwyca mnie tak mimetyczny i zarazem sensualny opis czynności przyziemnej, jaką jest odpalanie samochodu. :) Jest rewelacyjny. :)

    22 cze 2015

  • Sensi11

    @Efkaaa dziękuję, też jestem z siebie zadowolona :D

    22 cze 2015

  • paulaaxdxd

    cudna czekam na następną :*

    21 cze 2015

  • Zakoch3na

    Super

    21 cze 2015

  • PKS

    Ta część jest chyba najdłuższa z dotychczas opublikowanych. Cały czas jestem pod wrażeniem Twojego stylu pisania i za każdym razem szczęka mi opada do samej ziemi :) Nie wiem czy inni czytelnicy też tak mają ,że po przeczytaniu kolejnego fragmentu Twojego opowiadania często zarówno w domu czy też w pracy wracam myślami do wydarzeń opisanych przez Ciebie , to jest niesamowite ! :D  Jeżeli przefitrujemy sobie opublikowane tutaj opowiadania w kategorii MIŁOSNE/DOBRE zajmujesz pierwsze trzy pozycje na samej górze ! :D Gratuluję  :bravo:  :kiss:

    21 cze 2015

  • Sensi11

    @PKS ooo jej dziękuję, z całego serducha dziękuję :) tak, ta część jest najdłuższa jak na chwilę obecną... :) szczerze to chwilowo wena mnie opuściła gdy pisałam tą część a na koniec przed samą publikacją stwierdziłam, ze nie jest ona tak dobra jakbym chciała ale widze ze jednak podoba się Wam :)

    21 cze 2015

  • sarenka

    Cudowne jak zawsze  :kiss: nie mogę się doczekać następnej. Życzę weny :kiss: kiedy następny rozdział?

    21 cze 2015

  • kamila12535

    Super kiedy kolejna część ??

    21 cze 2015

  • Nikki

    Świetna część !! *,*

    21 cze 2015

  • mysza

    Och to jest piękne <3 Myślałam że prędzej między Nikolom a Grześkiem dojdzie do pocałunku no ale tak też jest dobrze. Jak dla mnie to Grześ może ją zabrać do siebie i opiekować się :) Czekam na ich pocałunek, są stworzeni dla siebie :) Dużo weny Ci życzę i wszystkiego co najlepsze :*

    21 cze 2015

  • Sensi11

    @mysza Dziękuję bardzo :) a ja mogę życzyć Ci tylko cierpliwości a na pewno się nie zawiedziesz ;)

    21 cze 2015

  • mysza

    @Sensi11 Będę bardzo cierpliwa i na pewno nie przestane śledzić losów bohaterów tej historii, a już na pewno nie Nikoli i Grzesia :)

    21 cze 2015

  • Jaga

    Nie wiem, co napisać. Czytając Twoje opowiadanie, mam wrażenie, że czytam dobrą książkę. Szkoda tylko, że nie mogę przekręcić strony i chłonąć jej dalej. Cieszę się, że nawet w Internecie można natknąć się na tak wspaniałe historie. Pozdrawiam ;)

    21 cze 2015

  • Sensi11

    @Jaga Dziękuję za miłe słowa :) a co do książek mam szczerą nadzieję, że kiedyś będziesz mogła wziąć moją książkę do ręki, usiąść wygodnie w fotelu i oddać się lekturze, naprawdę marzę o tym aby napisać książkę :)

    21 cze 2015

  • Jaga

    @Sensi11 Oczywiście tego Tobie i sobie życzę ;) Ale myślę, że z tym nie będzie najmniejszego problemu, bo to, co do tej pory pojawiło się na lolu, daje Ci wielką szansę. Oby Ci się udało! :)

    21 cze 2015

  • nelka

    Wspaniałe w końcu się doczekałam kolejnej części :)

    21 cze 2015

  • Martyna

    długa część i fajnie :)

    21 cze 2015