To na Ciebie czekałem cz.58

Do drzwi rozległo się delikatne pukanie. Chwila ciszy, oczekiwania na jakąkolwiek odpowiedź. I znów. Ciche i rytmiczne stukanie. Tym razem nie czekała aż usłyszy zaproszenie, bo wiedziała, że nie usłyszy. Nacisnęła klamkę i bezszelestnie weszła do środka, wpuszczając ze sobą odrobinę światła z korytarza, które zniknęło gdy zamknęła za sobą drzwi. W pokoju panował mrok. Rolety były opuszczone i zaciągnięte zasłony, tak jakby słońce, które tego dnia wyjątkowo przebijało się przez chmury, miało tutaj zakaz. Odczekała aż wzrok przyzwyczai się jej do ciemności i ruszyła w stronę łóżka, na którym dostrzegała tylko wątły zarys postaci. Usiadła na samym rogu, a materac ugiął się pod jej ciężarem. Nasłuchiwała oznak snu, ale gdy nic takiego nie dostrzegła, położyła się na boku i obejmując, mocno wtuliła się w plecy swojej przyjaciółki. Leżały tak przez chwilę, aż poczuła jak drobne ciało w jej objęciach zaczęło drżeć. Rozpłakała się. Po raz kolejny w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin.
-Nikola, kochanie. – przyciągnęła ją mocniej do siebie i ciasno otuliła ramionami, tak jakby siła jej uścisku mogła zabrać z jej barków trochę bólu.  
-Nie wierzę, że to dzieje się naprawdę. – ciche przerywane szlochem łkanie, przecięło ciszę.
Kinga zupełnie nie wiedziała, co ma jej powiedzieć. Jakie słowa mogły by wyjaśnić jej to, co właśnie się stało. Pokręciła tylko głową, w niemym geście niewiedzy i dziękowała Bogu za tą ciemność, bo po jej policzkach pociekły łzy. Nikola i tak była załamana i nie potrzebowała widzieć odbicia swojej rozpaczy w oczach innych. Musiała przy niej być silna.  
-Wstań, zjemy obiad. – powiedziała gdy otarła policzki i oparła się na łokciu.
-Nie jestem głodna.
-Ale musisz coś jeść.
-Nie chcę.  
Przez chwilę wpatrywała się w ciemność oddzielającą je od siebie i gorączkowo przerzucała wszystkie myśli w głowie, szukając jakiegoś punktu zaczepnego. Czegoś co mogło by jej pomóc, wyciągnąć ją stąd i postawić na nogi. Zdezerterowała bo wiedziała, że nie ma takiej rzeczy, która pomogła by komukolwiek będącemu w takiej sytuacji. Sama pamiętała jak się czuła gdy przeżywała swoją porażkę. Chyba każdy, najpierw musi dać porwać się rozpaczy, wypłakać, wykrzyczeć, przespać albo trwać w bezsenności, a dopiero później podnosi się na nogi i stawia pierwsze kroki.
-Zawołasz mnie gdy będziesz czegoś potrzebowała? Będę tu cały czas. – szepnęła i równie cicho jak weszła, wyszła z pokoju.

     Przypomniała sobie wczorajsze popołudnie, gdy wracając z uczelni zorientowała się, że ma w torbie telefon Nikoli. Nie było innego sposobu aby jej go oddać, jak po prostu pojechać do niej. Miała przesiąść się w inny autobus, ale postanowiła wrócić do domu i wziąć auto. W drodze powrotnej zamierzała zrobić zakupy przed powrotem Pawła. Wcześniej rozmawiała z Nikolą niejednokrotnie i wiedziała o jej obawach o swój związek, ale teraz nie podejrzewała tego co miała za chwilę zobaczyć. Zaparkowała auto przed ich blokiem i kilka minut później stała przed drzwiami ich mieszkania z dłonią na dzwonku. Spróbowała kilka razy ale nie odpowiedział jej nikt. Uśmiechnęła się do siebie, gdy pomyślała, że pewnie teraz cieszą się swoją obecnością po długiej rozłące. Stała tak zdezorientowana nie wiedząc co zrobić, gdy po kolejnej próbie nie zmieniło się nic. Obejrzała się za siebie i odruchowo sięgnęła do klamki. Ku jej zaskoczeniu drzwi były otwarte. Pchnęła je delikatnie i weszła do środka.
-Jesteście? – krzyknęła ale odpowiedziała jej cisza. -Grzesiek! Nikola! – szła dalej krótkim korytarzem w przedpokoju, ale z każdym krokiem była co raz bardziej zdezorientowana bo nadal nie spotkała śladów ich obecności. Zaciskając dłoń na jej telefonie zajrzała do kuchni a później od razu poszła do dużego pokoju. Drzwi były uchylone i dopiero gdy podeszła na tyle blisko aby móc pchnąć je dłonią, usłyszała dziwny dźwięk przypominający stłumiony płacz.
-Nikola? – zapytała, zaglądając do środka.  
Dziewczyna na dźwięk swojego imienia podniosła głowę z poduszki i spojrzała na nią zapłakanymi oczami.  
Kinga w jednej chwili znalazła się przy niej.
-Co się stało? Dlaczego płaczesz? Gdzie jest Grzesiek? – tysiąc pytań na sekundę, tylko w jej stylu. Na żadne z nich nie uzyskała odpowiedzi.
-Co tu robisz? Grzesiek kazał ci przyjść? – zaszlochała.
-Zostawiłaś telefon w mojej torbie. – wskazała powód jej wizyty tutaj. – Dlaczego Grzesiek miałby kazać mi tu przychodzić? Gdzie on w ogóle jest? Wrócił czy nie?
-On chyba – załkała zastanawiając się jakiego słowa mogła użyć aby oddało to co się wydarzyło – zostawił mnie.
-Jak to cię zostawił? Co to znaczy?
-Powiedział, że nie możemy razem być i wyszedł.
-Żartujesz! Tak?
Jedyną odpowiedzią jaką dostała był płacz stłumiony poduszką.

Przez następne pół godziny próbowała na zmianę uspokoić ją i dowiedzieć się, co tak naprawdę wydarzyło się między nimi. Ale gdy nie udało się jej, ani jedno ani drugie, postanowiła przekonać ją do nocowania u niej, bo nie chciała zostawiać jej tu samej.  
Ku jej zaskoczeniu nie poświęciła na to zbyt wiele czasu. Nikola była zrozpaczona i równie bardzo zdezorientowana tym wszystkim. Raz chciała go zobaczyć a zaraz nie. Dlatego tak łatwo przystała na propozycję przyjaciółki i zgodziła się pojechać do jej domu.  
A teraz Kinga była o tyle spokojniejsza bo miała ją u swojego boku. Zaglądała do niej co chwilę, upewniając się, że niczego jej nie potrzeba ale powód ich rozstania nadal był dla niej wielką niewiadomą.
  

Gdy zeszła na dół. U podnóża schodów przywitał ją Michał, który wyszedł z kuchni.
-Tu jesteś. - pocałował ją w czoło.  
-Nikola u mnie jest. – wskazała na górę skinieniem głowy. Zaczęła od razu, bez zbędnych wstępów. W ostatnich godzinach zbyt wiele niewiadomych pojawiło się w tym wszystkim aby mogła zająć myśli czym innym. -Wiesz, że Grzesiek ją zostawił?
-Wiem. – odpowiedział cicho, unikając jej wzroku. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie ominą tego tematu. I chyba wolał teraz, powiedzieć jej tyle ile mógł, niż udawać, że nie wie nic, odwlekać to co i tak było nieuniknione. -Jest u mnie. - dodał nieco ciszej, puszczając jej dłoń.  
Wiedział, że za chwilę, Kinga zasypie go setką pytań.  
-Jak to jest u ciebie? To on nie wyjechał? Nikola mówiła, że znowu miał wracać do Londynu.  
-Bo ma wracać. W tej kwestii nie zmieniło się nic. Tylko wróci jak wytrzeźwieje.
-Wytrzeźwieje?! – jej głos odbił się od ścian jadalni. –Możesz mi wyjaśnić o co tu chodzi?
Westchnął.  
-Nie mogę kochanie, bo tak do końca, to sam nie wiem. Ale też chciałabym się dowiedzieć. Wczoraj późnym wieczorem zadzwonił do mnie ten barman, ze starego osiedla od Grześka. Powiedział, że jest tam i pije od kilku godzin i ogólnie nie wygląda najlepiej, no to pojechałem i go zabrałem. Śpi do tej pory i pewnie długo jeszcze nie wstanie.  
-Ale nadal nie rozumiem dlaczego ją zostawił?  
-Chyba tylko on jeden to rozumie. - skłamał nie patrząc jej w oczy. - A Nikola jak się czuje?  
-Leży od wczoraj w łóżku i płacze. Nawet nie chce słuchać aby wstać coś zjeść. Próbowałam z nią porozmawiać, ale niewiele się dowiedziałam.  
-Chyba po prostu musimy dać im czas. Miejmy nadzieję, że to wszystko samo się rozwiąże.  
-Samo to się nic nie rozwiąże! Trzeba porozmawiać z Grześkiem. - spojrzała na niego zirytowana. - Jak ty możesz tak obojętnie do tego podchodzić? Przecież to twój przyjaciel..  
-Kinga, kochanie ja nie podchodzę do tego obojętnie. Jest mi przykro z tego powodu, bo kto jak kto ale oni wyglądali na szczęśliwych, ale nie możemy ingerować w ich sprawy. Oni są dorośli i sami muszą sobie to poukładać.  
-Sama to załatwię. - wywróciła oczami mijając go w przejściu między jadalnią a kuchnią. Sięgnęła po telefon i nerwowo zaczęła stukać palcem w ekran.  
-Co robisz?  
-Dzwonię. - przyłożyła telefon do ucha czekając na połączenie.  
-Do kogo?  
-A jak myślisz?! – warknęła odwracając się do niego plecami.  
-Daj spokój. - zabrał jej komórkę z dłoni i zanim odłożył ją na blat, rozłączył połączenie. -Przecież mówiłem ci, że on śpi. Nie był w stanie porozmawiać ze mną twarzą w twarz, więc telefonu też nie odbierze.  
Skrzywiła się pełna irytacji, a później zrezygnowana usiadła przy stole i oparła na dłoniach brodę.  
-Więc jak mam im pomóc?  
-Na razie po prostu bądź przy niej. A później wszystko się okaże.  
Westchnęła ciężko i oparła głowę na jego ramieniu.  


Gdy dwie godziny później, Michał przekroczył próg swojego domu, usłyszał szum wody dobiegający z łazienki. Odetchnął cieniem ulgi. Bo te odgłosy życia były lepsze niż głucha cisza. Usiadł w salonie na kanapie i wpatrując się w okno, czekał na Grześka.  
-Jak się czujesz? - zapytał gdy usłyszał za sobą zbliżające się kroki, które ucichły w progu pomieszczenia.  
-Tak jak i wyglądam. – spojrzał na niego i nie mógł zaprzeczyć. Oczy jego przyjaciela były podkrążone i zaczerwienione a twarz poszarzała z przygnębienia. I choć dopiero co wyszedł spod prysznica, wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy.
Grzegorz usiadł na fotelu naprzeciwko niego, mokre jeszcze włosy przykrył ręcznikiem i ukrył twarz w dłoniach. W głowie mu szumiało, ale nie z krążącego jeszcze, w jego żyłach alkoholu, tylko z ostatnich przeżyć. Ciężko było mu uwierzyć, że po części ma już to za sobą. Że słowa, które nie były prawdą przeszły mu przez gardło, że pozwolił im się uformować i żyć własnym życiem.  
Przez chwilę obaj panowie milczeli. Ale w końcu to Grzesiek pierwszy się odezwał.  
-Wiesz co z Nikolą? - Spojrzał na niego niepewnie. Michał poruszył się nieznacznie, wiedząc, że informacje które ma mu do przekazania, nie polepszą jego nastroju.  
-Kinga zabrała ją do siebie. Ale nie jest dobrze. Wnioskuję, że tak samo jak i z tobą, tyle że ona chyba się nie upija.  

Grzesiek skrzywił się. Pulsujący ból głowy nie dawał o sobie zapomnieć. Nie chciał jej skrzywdzić, choć znalazł się w takim miejscu, że każda decyzja jaką by podjął albo nie, wywołałaby u niej ból.

-A co z twoim wyjazdem?  
-Nadal aktualny. Wyjadę jak się ogarnę.  
-A dalej? Co zamierzasz dalej?  
-Nie mam zielonego pojęcia. Nie wiem co jeszcze mógłbym zrobić aby zaoszczędzić jej tego cierpienia.  
-Sobie też. To dotknęło was oboje tak samo, choć jednak Nikola jeszcze pozostaje niewiadomą tego. Powiesz jej o tym?  
-Powiem. Przynajmniej powinienem, ale nie teraz. Nie potrafię. Boję się. Chociaż już chyba gorzej być nie może.  
-Ja nadal nie wierzę, że to jest prawda. I ty też powinieneś. Nigdy nie posądzałbym się o takie słowa ale to nie może być koniec. Nie po to poznawałeś taką dziewczynę, żeby teraz to wszystko, tak po prostu się skończyło.  
-Chyba niepodważalnym dowodem są wyniki testu DNA.  
-Ja bym chyba nie mógł uwierzyć w taki świstek papieru. Nie chciałbym.
-Ja też nie mogę uwierzyć. Uwierz, że nadal nie wierzę, że to naprawdę się dzieje. Chyba po prostu muszę dać nam te kilka tygodni na przemyślenie tego, na oswojenie się a później jak wrócę porozmawiam z nią.  
Po kolejnej chwili dodał:
-Bilet przebukowałem na wtorek. Więc jeszcze posiedzę ci na głowie.
-A siedź i cały miesiąc, jeśli to ci w czymś pomoże. Tylko proszę, nie pij już. Bo jak tak dalej pójdzie to nie polecisz i w następnym tygodniu.
-Gdyby nie to, że mam obrzydzenie do alkoholu, chyba bym protestował. – zażartował, ale cień uśmiechu z jego twarzy znikł bezpowrotnie tak szybko jak się pojawił.

                                            ***  
   Kinga długo zastanawiała się czy znów odpuścić sobie zajęcia i być z Nikolą, choć ta nie wyrażała najmniejszej ochoty na niczyje towarzystwo, czy może jednak iść. Martwiła się o nią, ale dziewczyna uparcie obstawała przy swoim, że chociaż ona nie powinna zaniedbywać nauki. Musiała też obiecać, że nie wróci do swojego mieszkania, choć to akurat przyszło jej o wiele łatwiej niż obietnica przetrwania dnia bez płaczu. Chociaż wiedziała, że mieszkanie jest puste, bo Grzegorz wyjechał do Londynu, nie chciała tam być, bo wszystko każda najmniejsza rzecz przypominałaby go jej. Choć teraz tęsknota za nim była nie do zniesienia i nasilała się przy każdym oddechu, przy każdym mrugnięciu powiekami, ciągle o nim myślała i rozpamiętywała każdy wspólnie spędzony dzień, była świadoma tego że wystarczy przekroczenie progu ich domu aby rozsypała się na kawałki. Przed tym się broniła. Będzie musiała tam wrócić, choćby po to aby zabrać swoje rzeczy ale jeszcze nie teraz. Będzie korzystała z tego co ma przy sobie, dopóki będzie mogła, bo odebranie swoich rzeczy byłoby dowodem na to, że się poddała, że akceptuje jego decyzję i absolutnie się z nią zgadza. A tak przecież nie było.  
Od dnia w którym Grzesiek odszedł próbowała się z nim skontaktować, ale jego telefon uparcie milczał. Ignorowała to, podświadomie mając nadzieję, że w końcu doczeka się jakiegoś znaku życia. Postanowiła nie przestawać się z nim kontaktować, a jeśli to nie pomoże poczeka aż wróci do Polski i wtedy gdzieś go złapie. Przecież będą musieli się gdzieś spotkać. Kinga nie miała serca aby powiedzieć jej o tym, że tak naprawdę Grzesiek jest niedaleko niej. Czuła się źle, przez to, że ukrywa przed nią prawdę ale czuła że szczerość niczego by tu nie polepszyła.


Nie interesowało ją to, co działo się wokół niej. Z nikim nie chciała rozmawiać, czasem tylko Kindze udało się wyciągnąć z niej kilka zdań. Całymi dniami leżała w łóżku, próbowała zasnąć a gdy nie udawało się to, po raz setny przeglądała ich wspólne zdjęcia, czytała ich konwersacje, przypominała sobie każdą wspólnie spędzoną chwilę, analizowała jego zachowanie z tego ostatniego dnia, szukając tam jakiegoś punktu zaczepnego, czegoś co byłoby jakimś wytłumaczenie tego chaosu, czegoś co pomogło by to wszystko odkręcić, jadła bardzo mało i rzadko, wieczorem wstawała i szła pod prysznic, tylko po to by zaraz znów wrócić do łóżka. Tak wyglądało jej życie od trzech dni.

Kinga w uczelnianych murach była obecna tylko ciałem. Myślami została przy Nikoli. Od rana już wysłała do niej kilka smsów aby upewnić się, że niczego jej nie brakuje i że wszystko jest w porządku. Unikała Wojtka aby nie musieć mu tego wszystkiego opowiadać ale on nie poddawał się tak łatwo. Rano mu umknęła wykręcając się spóźnieniem na zajęcia, ale właśnie teraz chodź wiedziała, że jej się to nie uda, gdy zobaczyła go po drugiej stronie korytarza, odwróciła się w drugą stronę, licząc na to samo.

-Poczekaj! – Wojtek złapał ją za rękę. Kinga zatrzymała się i westchnęła.
-Co chcesz?
-Pytałem o Nikolę. Wiem, że coś jest nie tak.  
-I co ja niby mam ci powiedzieć?
-Prawdę. Dlaczego nie ma jej na uczelni. Już drugi dzień. Co się z nią dzieje? – przez chwilę mierzyli się tylko spojrzeniami i właśnie wtedy Kinga westchnęła zrezygnowana, bo dotarło do niej, że Wojtek nie da jej spokoju póki się nie dowie prawdy. Z Drugiej strony nie miała też powodu aby to przed nim ukrywać.  
-Rozstała się z facetem. To znaczy on ją zostawił. – machnęła ręką. – zresztą nieważne.
Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Puścił jej rękę i przyjrzał jej się zdezorientowany.
-Jak to ją zostawił?  
-Normalnie.
-Ale dlaczego?
-Też bym chciała to wiedzieć. Podejrzewam, że nawet ona sama nie wie.
-Jak ona się czuje? – w jego głosie pobrzmiewała troska. – Mogę jej jakoś pomóc? Kiedy wróci na uczelnię?  
-Nie możesz jej pomóc. Bo niby jak. – zamierzała się odwrócić i odejść, gdy nagle zatrzymała się, ponownie spoglądając w jego, wymalowaną oczekiwaniem twarz. – Albo w sumie.  
-Wiedziałem, że wyciągniesz odpowiednie wnioski. – poprawił torbę na ramieniu.  
Przyglądała mu się przez chwilę, widać było, że walczy ze sobą. Nie wiedziała co powinna zrobić, co wybrać, na co sobie pozwolić, a co lepiej odpuścić, ale Wojtek idealnie potrafił wykorzystać jej wahanie.
-Adres. – machnął jej przed nosem rękę.
-Co?
-Adres, pod którym znajdę ją.
-Ale ona się wkurzy.
-Przejdzie jej.
-Ale..
-Ale sama powiedziałaś, że mogę pomóc. Tak? Tak. Więc teraz nie wykręcaj się, tylko dawaj adres.
Znów westchnęła, przerzucając książki z ręki do ręki.
-O której kończysz?
-Za dwie godziny.
-Dobrze, czekaj na mnie w holu.
Poczym bez żadnych dodatkowych wyjaśnień odeszła zostawiając go na wpół zdenerwowanego na wpół podekscytowanego.  

Martwił się o Nikolę, od dnia w którym nie zauważył jej na uczelni. Choć na początku to być może był irracjonalny lęk, bo przecież nieobecność zdarza się każdemu, a jednak on gdzieś głęboko w środku czuł, że coś jest nie tak. Jakiś głos z tyłu głowy podszeptywał mu, że jest nieszczęśliwa. A taka myśl, uruchomiła w nim jego drugie ja. Zapragnął zrobić wszystko aby jej twarz znów promieniała uśmiechem, aby była wesoła i przede wszystkim pragnął ją zobaczyć. Wiedział już, że dziewczyna ma jakieś kłopoty, które absorbują całą jej uwagę, ale tego co usłyszał nie spodziewał się. Przed oczami pojawił mu się obraz Nikoli w objęciach Grześka, wtedy gdy zobaczył ich przez okno w holu. Wróciło też to dziwne uczucie kłucia gdzieś pod żebrami. Wtedy gdy dokładnie przyjrzał się ukochanemu Nikoli, coś mu nie pasowało w jego wyrazie twarzy. Owszem, patrzył na nią oczami pełnymi miłości, ale kryło się tam coś jeszcze, jakiś strach, lęk przed czymś na co nie miał wpływu. Wtedy nie zastanawiał się nad tym zbyt długo, ale teraz nie wiedział czy przypadkiem nie miało to związku z jego odejściem od niej.
Czy cieszył się, że Nikola jest teraz sama? Być może dostrzegałby w tym jakąś szansę dla siebie gdyby nie świadomość, że ona musi być załamana. Priorytetem dla niego było teraz wywołanie uśmiechu na jej twarzy.



Czekał na Kingę w umówionym miejscu. Zerwał się wcześniej z zajęć aby wyskoczyć do sklepu i kupić coś słodkiego dla Nikoli. Przez całą drogę wymienili zaledwie kilka słów. Ale im bliżej byli domu, tym większe wątpliwości co do swojej decyzji, miała Kinga.
-Ona naprawdę będzie zła. – powiedziała przygryzając dolną wargę.
-Porozmawiam z nią.
-Myślisz, że ja nie próbowałam? – oburzyła się.
-Nie wątpię w to, ale ja też spróbuję.
-To był głupi pomysł.
-Daj spokój. Przecież ona nie może tak leżeć cały czas w łóżku i płakać.
-Ale do wstania z tego łóżka też jej nie zmusisz.
-Zmusić nie zmuszę, ale zawsze mogę przekonać.
Kinga spojrzała tylko na niego pełna nadziei, że chociaż on wie co robi.

Gdy weszli do domu, nie spodziewała się niczego innego jak właśnie to co zastała. Wszędzie było cicho i żadnego śladu obecności Nikoli. Odłożyła klucze na szafkę i skinęła na Wojtka, który wpatrywał się w nią w oczekiwaniu na jakiekolwiek instrukcje, aby szedł za nią.  
Bezszelestnie wspięli się po schodach, a po chwili stali już pod drzwiami jej pokoju. Dziewczyna pokazała mu aby chwilę poczekał, a sama weszła do środka nie domykając drzwi.
-Hej. Jak tam? – zapytała, uprzednio odchrząkując aby jej głos nie był spięty ani nerwowy.  
Nikola wychyliła głowę spod koca i spojrzała na nią zaczerwionymi oczami.
-Tak samo jak i rano, jak i wczoraj i przedwczoraj. Nic się nie zmieniło. – opuściła głowę na poduszkę i zamknęła oczy, choć nie zamierzała spać.
-Przyprowadziłam ci gościa. – powiedziała niepewna jej reakcji, ale dziewczynie nie drgnęły nawet powieki.
-Nie chcę z nikim rozmawiać. – jej głos był boleśnie powolny i wyprany z jakichkolwiek emocji. Była pewna, że Kinga przyprowadziła Lenę i Amelię i że teraz wszystkie trzy będą siedziały nad nią i zmuszały ją do wstania na nogi i normalnego życia, jakby to w ogóle było możliwe.
-Ze mną też nie? – gdy usłyszała ten znajomy głos otworzyła szeroko oczy i spojrzała w jego kierunku. Wojtek wszedł właśnie do pokoju, i nie zrażony jej wcześniejszą niechęcią usiadł na łóżku.
-Co ty tu robisz? – pytanie skierowała do niego, ale wzrok po chwili przeniosła na przyjaciółkę.
-Zmusiłem Kingę do tego aby powiedziała mi gdzie jesteś. – po części była to racja.
-Ale po co?
-Martwiłem się o ciebie.
-Nie potrzebuję niczyjej troski. – energicznie usiadła na łóżku odrzucając na bok koc.  
Kinga teraz najbardziej żałowała swojej pochopnej decyzji, bo po minie przyjaciółki wiedziała, że ta ma do niej żal. Chciała uniknąć ewentualnych spięć, wierząc w to, że Wojtek rzeczywiście sobie poradzi, dlatego zaproponowała że zrobi herbatę i rzucając mu wymowne spojrzenie, wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi.

Oboje przez chwilę milczeli. Nikola wpatrywała się w pochmurne niebo za oknem, a on chłoną jej widok. Choć do tryskającej szczęściem było jej daleko, bo jej twarz była obleczona w maskę bólu i cierpienia, oczy przygaszone a włosy zmierzwione i upięte nieskładnie na czubku głowy, dla niego była piękna.
-Przepraszam. – powiedział w końcu szeptem. – chciałem cię zobaczyć. Naprawdę zmusiłem Kingę aby powiedziała mi gdzie jesteś.
-Chyba nie groziłeś jej śmiercią, że nie mogłaby cię zbyć. – rzuciła przez zaciśnięte zęby i dopiero gdy słowa opadły w nicość zdała sobie sprawę z tego co zrobiła.
-Przepraszam. – westchnęła. – Przepraszam.  
Ukryła twarz w dłoniach, nie miała zamiaru płakać, póki co wykorzystała cały limit łez, chciała tylko pozbierać myśli.  
-Nie chciałam tego powiedzieć. – spojrzała na niego przygnębiona.
-Wiem. Spokojnie. – pogłaskał ją po wierzchu dłoni, mając nadzieję, że nie odsunie się od niego.  
-Jestem okropna.
-Wszystko można czymś wytłumaczyć. – posłała jej słaby uśmiech i odetchnął cieniem ulgi, gdy kąciki jej ust lekko niemal niezauważalnie uniosły się do góry.
-Jak się czujesz?
-Tak jak widać. – wzruszyła ramionami, skubiąc koc.
-Głowa do góry. Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. Może to tylko chwilowe życiowe zawirowania, które zaraz miną. Jesteś młoda, piękna ty nie możesz być nieszczęśliwa. Jestem pewien, że niedługo wszystko się wyjaśni, że to okaże się jakimś nieporozumieniem.
-Dasz mi taką gwarancję?
-Nie. Ale mogę pomóc ci to przeczekać. – dziewczyna znów obdarowała go milczącym wzrokiem, bo nie wiedziała co mogłaby na to odpowiedzieć.  
-Zapomniałbym – podniósł dłoń do góry, poprawiając włosy, których pasmo spadło mu na czoło. – mam coś dla ciebie.  
Wyciągnął z torby dużą tabliczkę czekolady, w kształcie misia.
-Proszę. Żeby słodko ci było. – podał jej, uśmiechając się do niej.
-Dziękuję.  
-To jeszcze nie koniec. – znów sięgnął do torby i z grubego notesu wyjął dwie podłużne karteczki. – mam dwa bilety na festiwal muzyczny ballad romantycznych, pomyślałem że może zechciałabym pójść.  
-Dziękuję ale ja chyba nie mogę. – chciała oddać mu je, ale załapał ją za rękę i przytrzymał w swojej dłoni.
-Spokojnie, to jest dopiero za dwa miesiące, masz jeszcze czas żeby się namyślić.
-Ale..
-Ale nie musisz iść ze mną. Bilety są twoje, więc możesz zabrać ze sobą kogo zechcesz.  

Nie powiedziała już nic, tylko wpatrywała się w swoje dłonie. Oczy jej się zaszkliły, bo na ten festiwal wybierali się z Grześkiem. Dużo wcześniej gdy jeszcze bilety nie były w sprzedaży, planowali wyjście na ten koncert, a teraz przychodzi do niej zupełnie obcy chłopak i daje jej to czego ona chciała z innym.
-Nie płacz. Nie obrażę się, gdy nie zabierzesz mnie. – dziewczyna uśmiechnęła się przez łzy i po raz kolejny mu podziękowała.

Wojtek nie został u niej długo. Uznał, że nie będzie zbytnio wykorzystywał jej przychylności w stosunku do jego osoby ale zapowiedział, że jeszcze tu wróci po to aby pomóc jej w pisaniu pracy semestralnej, której termin oddania zbliżał się wielkimi krokami.

Gdy została sama, myślała o tym co jej powiedział, o tym jak się zachowywał i jak jego słowa tchnęły w nią nową nadzieję. On w przeciwieństwie do pozostałych podchodził do niej pewnie, choć wszyscy mieli na uwadze jej dobro, on jeden nie rozczulał się nad nią, tylko otwarcie mówił o tym co czuje, co ją rani i przeszkadza jej. Takie podejście było lepsze niż, obchodzenie się z nią jak z jajkiem. Taka postawa popychała ją do, choćby małej próby postawienia jakichkolwiek kroków.

                                         ***


     Tego samego wieczoru, gdy Grzesiek po kolejnej przeprawie z butelką whisky, kręcił się po domu bez większego celu, Michał ponownie pojechał do Kamińskich. Wiedział od Kingi, że Paweł już wrócił. Chciał z nim porozmawiać, poszukać wspólnie jakiegoś rozwiązania dla ich przyjaciół.
   Gdy wszedł do kuchni Kinga siedziała na barowym krześle przy wyspie, a jej brat stał oparty o blat szafki. Wpatrywał się w nią swoimi niebieskimi oczami i nie potrafił ukryć malującego się na twarzy zaskoczenia.
-Oo dobrze cię widzieć. – uśmiechnął się na widok Michała. Obaj panowie przywitali się szybkim uściskiem i klepnięciem w plecy.  
-Dobrze, a czy teraz ktoś mi wytłumaczy co tutaj się dzieje? – zapytał wracając na swoje miejsce.  
Kinga spojrzała na Michała szukając jakiejś podpowiedzi, w jaki sposób mogłaby wytłumaczyć bratu co stało się z Nikolą i Grześkiem. Opowiedziała mu wszystko co wiedziała, a że nie wiedziała najważniejszego, jej brat pogubił się w tym tak samo jak i ona.
-Wytłumacz mu to – skinęła podbródkiem na brata – bo ja chyba mówię po chińsku.
-No bo tylko wszedłem do domu, a ona od razu mi rzuca, że Grzesiek zostawił Nikolę. – teraz skierował swój wzrok na Michała. - Co się stało? Mów. Ty na pewno wiesz. W przeciwieństwie do mnie, jesteś tu cały czas. Na pewno wiesz, o co całe to zamieszanie. – spojrzał wyczekująco na niego, a ten przesunął wzrokiem po pomieszczeniu, jakby szukał czegoś co pomoże odnaleźć mu odpowiednie słowa.
-Naprawdę ją zostawił? – Paweł ponownie zadał pytanie, na które odpowiedź usłyszał już co najmniej kilka razy.
-Naprawdę.
-To jest chyba jakiś żart. Ale dlaczego? Pokłócili się?
Gdy jego przyjaciel zaprzeczył ruchem głowy, padło kolejne pytanie.
-Znalazł sobie inną? – w głosie Pawła pobrzmiewała nadzieja, że jednak to nie jest ten powód. Pamiętał swój konflikt z Grześkiem, gdy uważał że on ją skrzywdzi. Musiało minąć sporo czasu aby zrozumiał, że wtedy to on się mylił. Już nie chciał mieć racji, dlatego teraz miał nadzieję, że to zupełnie co innego jest przyczyną.
-Nie. – Michał posłał mu znaczące spojrzenie. Nie chciał rozmawiać o tym przy Kindze, bo wiedział, że ta zaraz powiedziała by wszystko Nikoli. I choć może to byłoby lepsze niż ukrywanie przed nią prawdy, jednak uważał, że powinna dowiedzieć się tego do Grześka.
Wszyscy trzej panowie, znali się praktycznie od urodzenia, a to na tyle długo aby mogli porozumiewać się bez słów. Paweł zmrużył oczy patrząc na Michała i nagle zamilkł. Zauważył jak wymownie spogląda na swoją dziewczynę, a na jego siostrę i od razu zrozumiał, że ten zna całą prawdę, której jednak Kinga nie powinna póki co słyszeć.

-Gdzie on w ogóle teraz jest?
-U mnie. Trzeźwieje. Albo raczej umiera na przepicie. Miał już nie pić, ale chyba zmienił zdanie.
Wzmianka o tym, że Grzesiek teraz trzeźwieje nie zaskoczyła go tak, jak fakt że zamiast być w swoim mieszkaniu, był u Michała.
-A dlaczego Grzesiek jest u ciebie a nie u siebie, skoro Nikola jest tutaj?
Michał nie zdążył odpowiedzieć, bo do kuchni weszła właśnie Nikola. W jednej sekundzie trzy pary oczu skierowały się na nią, a ona nie zważając na to wbiła swoje spojrzenie w Michała i zapytała:
-Grzesiek nie wyjechał?
Przez chwilę panowała idealna cisza, taka którą przerywało tylko tykanie zegara stojącego w jadalni.  
-Grzesiek nie wyjechał? – ponowiła pytanie.
-No – Michał westchnął – wyjeżdża jutro.
-Dlaczego dopiero jutro, a nie wczoraj? – dopytywała, nie spuszczając z niego wzroku, tak jak snajper nie spuszcza muszki ze swojego celu.
-Nikola.. – zaczął niepewnie ale przerwała mu Kinga.
-Niki, chodź coś zjemy, zrobiłam kolację. Przecież ty dzisiaj prawie w ogóle nie jadłaś.  
-Nie chcę jeść. – wyszarpnęła rękę z jej uścisku. – chcę, żebyście przestali traktować mnie jak upośledzone dziecko i powiedzieli prawdę. Zadałam wam pytanie, dlaczego Grzesiek nie wyjechał? I o co w tym, do cholery chodzi?! – głos jej zadrżał ale zaraz odzyskała rezon. Odwracając się na pięcie rzuciła tylko przez ramię:
-Zresztą sama się tego dowiem, muszę z nim porozmawiać. – skierowała swojego kroki do przedpokoju, była gotowa narzucić na siebie kurtkę, włożyć buty i jechać do niego.

W jej sercu szalało teraz tornado sprzecznych uczuć. Z jednej strony była na niego wściekła, że tak po prostu sobie odszedł, że zostawił ją nic nie tłumacząc, ale z drugiej gdy usłyszała, że jednak nie wyjechał z kraju, poczuła jakieś ciepło wokół serca, taki promyczek nadziei, że może jednak jeszcze da się ich uratować.

Nie dotarła nawet do drzwi, gdy na jej przedramieniu zacisnęła się dłoń Michała.  
-Niki zaczekaj. – jego głos był cichy, łagodny i było w nim coś co przyprawiało ją o płacz. Podniosła na niego zaszklone oczy i poczuła ogarniający ją żal. -Nie idź, to nie ma sensu. Nie dogadasz się z nim dziś. Leży urżnięty w trupa.
  
Nie odpowiedziała nic, tylko zacisnęła palce na nasadzie nosa, a łzy poleciały jej po policzkach.
-Chodź tutaj. – nagle obok pojawił się Paweł – pogadaj ze mną. Ja tak samo nie rozumiem tego tak jak i ty. Ale mam więcej siły niż ty i obiecuję, że przyłożę mu, gdy tylko wytrzeźwieje aby był bardziej świadomy tego co się dzieje. – Nikola zaszlochała cicho przełykając śmiech. Nie protestowała gdy przyciągnął ją do siebie, a później zamknął w ramionach.  

Uspokojenie się, zajęło jej dłuższą chwilę. Minęło kilkanaście minut, Paweł wyrzucił z siebie niezliczoną liczbę słów zanim ślady po łzach na jej twarzy wyschły. Nawet nie zauważyła gdy znalazła się z nim sama w salonie, a po jeszcze niedawnej obecności Kingi i Michała nie zostało nawet echo. Była tak bardzo wyczerpana, że nie czuła już głodu, marzyła jedynie o tym aby zasnąć, ale gdy tylko przykładała głowę do poduszki oczy pozostawały szeroko otwarte, obojętne na potrzebę snu.  
-Nie będę mówił, że wiem co czujesz. Bo nie wiem. Jeszcze kilka lat temu upierałabym się, że tak jest ale nie teraz. Nie wiem co tak naprawdę wydarzyło się między wami, ale o jednym jestem przekonany. On cię kocha.  

Dziewczyna podniosła na niego swoje wielkie, szare oczy w których nie było tego znajomego blasku. Słuchała go uważnie, a zapewnienia o miłości Grześka do niej, wbrew sobie zapisywała głęboko w sercu.  
-On cię naprawdę kocha. – powtórzył, z całą pewnością przekonany o słuszności swoich słów.
-Gdyby.. – próbowała zaprotestować, ale przerwał jej zanim zdążyła dokończyć.
-Nie. Pomimo tego, że powód jego odejścia jest dla nas nieznany, nie wierzę w to, że jego uczucia wygasły. Nikola, takie uczucia się nie zmieniają. Ja go znam od urodzenia, spędziłem z nim ponad trzydzieści lat życia i dlatego wiem jak bardzo zmieniłaś go na lepsze, wiem jak bardzo cię pokochał. Jesteśmy dorośli, możemy porozmawiać szczerze. Pamiętasz nasze spięcie o ciebie. – stwierdził ale mimo to czekał na potwierdzenie z jej strony. Gdy Nikola delikatnie kiwnęła głową, kontynuował - Zauroczyłem się tobą i wydawało mi się, że to ja bardziej cię uszczęśliwię, że to ja mogę cię ochronić przed całym złem, a on tylko cię skrzywdzi, wykorzysta i zostawi. Wstyd mi to mówić, bo to mój przyjaciel, ale była taka chwila w której zwątpiłem w naszą przyjaźń, bo stawiałem się wyżej niż on. Myliłem się wtedy. Myliłem się, uważając że jestem lepszy. Dla kogoś innego może i tak, ale nie dla ciebie. Dla ciebie on był i jest najlepszy. Uwierz, widziałem go w przeróżnych momentach jego życia, widziałem go w przeróżnych relacjach damsko męskich, ale nigdy w żadną nie zaangażował się tak jak w tą z tobą. Nigdy żadna dziewczyna nie zrobiła na nim tak wielkiego wrażenia, jakie zrobiłaś ty. Wtedy wątpiłem w jego szczerość w stosunku do ciebie, ale potrzebowałem dystansu aby zrozumieć, że to ja jestem w błędzie, że to ja się mylę i wystawiam na próbę swoją wieloletnią przyjaźń. Przez swój upór ryzykowałem utratę dwójki ważnych osób w swoim życiu. Jego, bo to mój przyjaciel i ciebie, bo choć znamy się o wiele krócej, jesteś przyjaciółką mojej siostry, jesteś kobietą którą mój przyjaciel pokochał, więc na swój sposób jesteś dla mnie ważna. Spójrz na to z innej strony. On by świat podpalił gdyby ktoś cię skrzywdził. On by słońce zgasił gdyby ktoś ci zagrażał. Jest skłonny do wszelkich poświęceń dla ciebie. Naprawdę cię kocha. Ja nie wierzę w to, że odszedł do innej kobiety. Dla niego już innej nie będzie. Nie wiem dlaczego cię zostawił, ale jestem pewny, że nie radzi sobie z tym tak samo jak i ty. Być może wydarzyło się coś, co zmusiło go do takiej decyzji.  
-Paweł, ale co mogło się takiego wydarzyć, aby musiał ode mnie odchodzić?
-Nie wiem, ale życie pisze nam różne scenariusze. Nie przekreślaj tego wszystkiego co było między wami.
-Właśnie o to chodzi, że ja tego nie przekreślam, bo nie umiem, nie mogę. Kocham go i serca mi pęka jak sobie uświadomię, że jego już nie ma. On od dłuższego czasu był gdzieś daleko, widziałam, że coś się dzieje, że coś go trapi ale zawsze mnie zbywał, zawsze mówił, że to nic takiego. A ja chciałam go wspierać, chciałam być dla niego oparciem. Chciałam pomagać rozwiązywać mu te problemy, a on stopniowo odsuwał się ode mnie, aż teraz po prostu skończył to co było między nami i bez żadnych wyjaśnień odszedł. Więc co musiało się takiego wydarzyć że mnie zostawił, zamiast stawić czoła temu czemuś, ze mną u boku? - ostanie słowa mówiła już przez łzy. Tama, którą zbudowała przez kilka minut rozmowy z nim nie była zbyt trwała, łzy wzięły górę nad rozsądkiem.  
–Już wszystko co złe mamy za sobą. Co gorszego może nas spotkać niż Aneta i jej absurdalne oskarżenie o gwałt? Chyba nic. Już wtedy przy nim trwałam, nie wierzyłam w te brednie, które ona opowiadała, a on chciał odejść aby mnie chronić. Więc co wydarzyło się teraz?  
-Nie wiem, ale daj mu czas, może to jest właśnie to czego on teraz potrzebuje, może zrozumie że popełnił błąd i wróci.
-Chce z nim porozmawiać. Muszę. – zdusiła w palcach róg poduszki. – Nie odbiera ode mnie telefonu. Muszę go złapać za nim wyjedzie.
-Teraz nigdzie nie pójdziesz. – zatrzymał ją ruchem dłoni. –Słyszałaś co mówił Michał, on jest teraz pijany.  
-Ale jutro już go nie będzie. – upierała się.
-Ja z nim porozmawiam. – Dziewczyna spojrzała na niego uważnie, jakby chciała się upewnić czy mówi prawdę, czy tylko na próżno ją uspokaja. – a przynajmniej spróbuję.
-Ale..
-Obiecuję, że porozmawiam z nim. – zapewnił ją kojącym głosem i miał szczerą nadzieję, że uda mu się to zrobić, bo jej niemal namacalne cierpienie, rozrywało mu serce.



Paweł wyszedł z salonu, zaraz po tym, gdy pojawiła się tam Kinga. Skinął głową na Michała i obaj wyszli przed dom, a później do jego samochodu zaparkowanego pod bramą.  
-Jedziemy do niego. – rzucił gdy wsiadali do auta, a po chwili dodał. –A teraz mów. - spojrzał na przyjaciela, w momencie gdy ten wyjeżdżał na osiedlową ulicę.
-Nikola nie wie całej prawdy, dlaczego Grzesiek odszedł.
-Tego już się domyśliłem. Ale co tam tak naprawdę się stało? Nie wierzę, że on ją tak po prostu zostawił, przecież tak ją kochał, przecież to.. - pokręcił głową gdy zabrakło mu słów. - Zawsze uważałem, że ktoś musiałby go zmusić, żeby on od niej odszedł, albo że chce ją przed czymś chronić.
-Bo po części tym razem właśnie tak jest.  
-Znowu Aneta? - spojrzał na niego.
-Aneta to stały element jego życia. Ciągle pojawia się tam gdzie jest on. Ale to nie ona jest tu problemem.  
-A kto?  
-Jego ojciec.  
-Ojciec? – zdziwił się Paweł.
-Ja bym go nawet tak nie nazwał. To zwykły złamas. - prychnął z kpiną Michał. -Człowiek, który robi swojemu dziecku takie rzeczy nie może nazywać się ojcem.

Paweł milczał słuchając swojego rozmówcy. Znał Jakuba i wiedział, że pierwszego miejsca w konkursie na najlepszego ojca nie zająłby. Ale tego co miał usłyszeć za chwilę absolutnie się nie spodziewał.  
-Grzesiek i Nikola są rodzeństwem. - słowa wypowiedziane przez Michała po prostu wcisnęły go w fotel. Spojrzał z nieodgadnioną miną w bok i próbował po zachowaniu czy choćby po wyrazie twarzy przyjaciela, ocenić czy to tylko kiepski żart czy okrutna prawda.  
-Jak to kurwa rodzeństwem?  
-Przyrodnim. Stary Kilian i matka Nikoli kiedyś mieli romans. Nikola to jego córka.  
-Ale jakim cudem? To on nie wiedział?  
-Nie wiedział bo gdy jej matka zaszła w ciążę zerwał z nią kontakt. Zorientował się dopiero teraz, gdy Grzesiek przedstawił mu Nikolę.
-On tak po prostu to powiedział, a wy wszyscy uwierzyliście mu na słowo?  
-Nie, oczywiście że nie. Grzesiek robił teksty DNA.
-I co?  
-A jak myślisz?  
-Nie. - przetarł twarz dłońmi. Jakby chciał z niej zetrzeć szok jaki wywołały te wszystkie wiadomości.  

Dojeżdżali już prawie na miejsce gdy Paweł się odezwał zapatrzony w krajobraz mijany z oknem.
-A ja obiecałem Nikoli że z nim pogadam. Powiedziałem jej żeby dała mu czas może to wszystko da się jakoś odkręcić.
-Nie wiem czy coś takiego da się jeszcze odkręcić.
Obaj nie powiedzieli już ani słowa dopóki nie weszli do domu i nie odnaleźli Grześka siedzącego na tarasie. Na plecach narzuconą miał kurtkę, w jednej dłoni trzymał papierosa a na drugiej opierał głowę, na podłodze koło nogi stała do połowy opróżniona butelka jakiegoś alkoholu.
-On tak cały czas. – Michał wskazał na Grześka, który bełkotał coś pod nosem.
-Ja pierdole, przecież on się zapije. Musimy coś z nim zrobić.

Obraz rozpaczy jaki przedstawiał Grzesiek, zadał mu więcej bólu niż załzawione oczy Nikoli. Po opowieści Michała wiedział, że jest źle ale nie sądził, że jest aż tak tragicznie.
-Kiedy ma samolot?
-Jutro po południu.  
-Nie ma opcji aby zdążył się ogarnąć. Bierzemy go pod prysznic. Trzeba postawić go na nogi.  

Chłopaki podeszli do niego z dwóch stron i chwycili go za ręce.  
-Co jest kurwa? – wyszarpnął rękę i w miarę możliwości posłał im ostre spojrzenie.  
-Wstawaj. – Paweł poklepał go po ramieniu.
-Po co?
-Wstawaj. Musisz doprowadzić się do porządku.
-Nie chcę.  
-Ale nikt się nie pyta czy chcesz. Musisz.  
-Ja już nic nie muszę. – chciał sięgnąć po butelkę ale Michał odsunął ją poza zasięg jego ręki.
-Właśnie teraz to ty musisz dwa razy więcej. – Paweł po raz kolejny chwycił go za ramiona i nie słuchając protestów wprowadził go do domu.  
Grzesiek przez całą drogę coś mówił. Język mu się plątał ale chłopaki i tak rozumieli każde wypowiadane słowo.
-Już wiesz wszystko? – spojrzał na Pawła. - Teraz pewnie jesteś zadowolony. Przecież zawsze ją chciałeś. Uważałeś, że ja na nią nie zasługuję, że skrzywdzę ją. No i po części miałeś rację. Skrzywdziłem ją. A ty masz pole do popisu. – Michał wymieniał nieme spojrzenia z Pawłem nad głową Grześka. Obaj wiedzieli, że jest pijany i nie do końca myśli nad tym co mówi.
Gdy weszli do łazienki Michał zrzucił tylko kurtkę z jego pleców, a Paweł wepchnął go do kabiny prysznicowej. Zanim odkręcił zimną wodę spojrzał na niego i spokojnie powiedział:
-Nie dostaniesz po mordzie tylko dlatego, że jesteś moim przyjacielem i dlatego, że Nikola wygląda równie tragicznie co ty.  

Grzesiek na dźwięk jej imienia znieruchomiał. Spojrzał na niego, czując jak serce kruszy mu się z bólu. Odszedł od niej aby jej nie krzywdzić, aby ją chronić a okazuje  się, że zranił ją równie bardzo co siebie. Przed oczami pojawiły mu się setki jej obrazów, wszystkie wspomnienia zamglone przez alkohol. Przypomniał sobie jej dramatyczne próby skontaktowania się z nim od kilku dni, które on skrupulatnie jedna po drugiej ignorował. W chwili gdy na jego ciało spadła zimna woda, zamknął oczy i zniknęło wszystko.  



________________
Zawsze jest tak samo. Zrobię sobie szkic rozdziału. Wypiszę punkty, które chcę opisać a później dotrę do połowy z nich i okazuje się, że już mam gotowy rozdział. bo jak zacznę opisywać jakiś wątek to się robi kawałek tekstu. :)
No cóż, czytajcie i komentujcie, piszcie co o tym sądzicie, podzielcie się swoimi myślami i uwagami. :)

Korzystając z okazji, że już przed świętami nic nie dodam, chciałabym życzyć Wam zdrowych i spokojnych albo szalonych (wedle uznania) Świąt Bożego Narodzenia. Niech będą one wyjątkowym czasem, który spedzicie w rodzinnej atmosferze.  

Pozdrawiam :)

Sensi11

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 7718 słów i 42288 znaków, zaktualizowała 23 gru 2017.

15 komentarzy

 
  • Użytkownik Convallaria

    Mam nadzieję że jednak okaże się to pomyłką, spiskiem... że jednak nie będą rodzeństwem. Ciągle kłody pod nogi ???? opowiadanie cudne!

    13 sty 2018

  • Użytkownik Sensi11

    @Convallaria zapraszam do czytania dalszych części. Zapewniam wrażenia na odpowiednim poziomie ;) :D

    14 sty 2018

  • Użytkownik Wiktor

    Wspaniala część.  Pozdrawiam

    11 sty 2018

  • Użytkownik Sensi11

    napisałam i nie podoba mi się. i co teraz?

    10 sty 2018

  • Użytkownik ansik

    @Sensi11 ale nam zapewne się spodoba

    10 sty 2018

  • Użytkownik Sensi11

    @ansik być może kilku osobom by się spodobało, ale nie tak sobie wyobrażałam ten rozdział. nie mogę tego tak opublikować. :/

    10 sty 2018

  • Użytkownik Ewa

    @Sensi11 a może pozwól nam ocenić?  :)

    11 sty 2018

  • Użytkownik Sensi11

    @Ewa no właśnie, mam pozwolić Wam ocenić a jak się nie spodoba, to już nie cofne tego :) ale tak naprawdę jestem w trakcie poprawek więc już muszę to dokończyć.

    11 sty 2018

  • Użytkownik Mimi

    @Sensi11 dodaaaaj dzisiaj <3

    11 sty 2018

  • Użytkownik Lali

    Kiedy kolejna czesc?

    9 sty 2018

  • Użytkownik Ewa

    Kiedy kolejna?

    7 sty 2018

  • Użytkownik mariplosa

    Rozmowa Pawła z Nikola MISTRZOSTWO!!! Kolejna świetna część...ja ciągle mam nadzieje że oni jednak będą razem że  to wszystko jakieś wielkie nieporozumienie. Pozdrawiam gorąco  i życzę  by wena nigdy Cię nie opuszczała. A na ten Nowy Rok życzę Ci spełnienia marzeń, siły , wytrwałości  i wiary w ludzi :*

    4 sty 2018

  • Użytkownik Sensi11

    @mariplosa naprawdę uważasz, że to mistrzostwo? muszę przyznać, że ja nie jestem z tego maksymalnie zadowolona. za każdym razem gdy czytam ten fragment coś mi w nim brakuje. ale skoro Ty uważasz inaczej, to dziękuję.. :) <3

    ps. dziękuję za życzenia. Tobie również życzę wszystkiego co najlepsze w tym Nowym Roku! ;)

    7 sty 2018

  • Użytkownik mariplosa

    @Sensi11 Naprawdę:)  świetne  to ułożyłaś,:)

    9 sty 2018

  • Użytkownik Adaś

    kiedy kolejna czesc

    4 sty 2018

  • Użytkownik Sensi11

    @Adaś za dzień, może dwa... ;)

    7 sty 2018

  • Użytkownik Adaś

    @Adaś widzę że ktoś się tu niefajnie podemnie podszywa....

    9 sty 2018

  • Użytkownik Ewcia:D

    I znowu się popłakałam... Tak mi szkoda tej pary, oni byli idealni, pasowali do siebie jak nikt inny... Czekam na kolejną część, wierzę, że oni w końcu będą szczęśliwi <3

    31 gru 2017

  • Użytkownik ansik

    Mega ale chce  szczęśliwe zakończenie.  Wojtek wydaje mi dziwny  żeby tylko bagno nie wyszło

    25 gru 2017

  • Użytkownik Sensi11

    @ansik dlaczego wydaje Ci się dziwny? I o jakim bagnie mówisz?

    27 gru 2017

  • Użytkownik Sisi

    @Sensi11 Mam podobne odczucia do Wojtka, jest zbyt nachalny, wszedzie go pełno, nie umie odpuścić. Możliwe ze taką postać chciałaś wykreować lub też nie (;)). Tak jak @ansik mam wrażenie że on tylko coś popsuje.

    29 gru 2017

  • Użytkownik Adaś

    Ja tu deprechy razem z nimi dostaje... super część  :rotfl: wesołych świąt i szczęśliwego Nowego roku  :D

    24 gru 2017

  • Użytkownik zabka815

    Każda część Twojego opowiadania jest fantastyczna :), czekam na kolejną  :bravo: Kochana autorko Wesołych pogodnych Świąt spędzonych w rodzinnym gronie  :kiss:

    23 gru 2017

  • Użytkownik Sensi11

    @zabka815 dziękuję i oczywiście wzajemnie :)

    24 gru 2017

  • Użytkownik ja

    I znowu rozpacz:( myślę że jeśli Grzesiek nie potrafi powiedzieć jej prawdy,powinien zrobić to któryś z jego  kolegow. myślę że wtedy Nikołaj pojechała by do swojego domu żeby porozmawiać z mama i by się wyjaśniło czy to prawda czy nie. korzystając z okazji wszystkiego co najlepsze na Święta i Nowy Rok. Oby wena Cię nie opuszczała. :):):):*

    23 gru 2017

  • Użytkownik Sensi11

    @ja a jeśli Nikola pojechałaby do matki a ona wszystko by potwierdziła, więc co wtedy?


    A poza tym, idąc takim "uproszczeniem" pominelibyśmy kilka wątków. :)

    24 gru 2017

  • Użytkownik ja

    @Sensi11 Nikola była z Grzeskim u matki, i wtedy juz Grześ jej kogoś przypominał.  nie było tego w żadnym rozdziale, ale przypuszczać można,ze Nikola zdradzila mamie nazwisko Grześka. Wiec gdyby miała byś to prawda to już wtedy powinno się vos wydarzyć. Noo, chyba ze taki był zamiar. W każdym razie gdybac sobie moge:):):) czekam z niecierpliwością na rozwiązanie tej "zagadki". Pozdrawiam serdecznie :)

    24 gru 2017

  • Użytkownik volvo960t6r

    Genialna część...Czekam na dalsze części :)

    23 gru 2017

  • Użytkownik cukiereczek1

    Rewelacyjna czesc czekam na kolejną z niecierpliwością !! ???????????????? i też wesołych świąt

    23 gru 2017

  • Użytkownik Caryca

    Wspaniała część ... czekam na kolejną Wesołych Świąt...:)

    23 gru 2017