Love Story <3 część: 37

-Gdzie byłeś?- ledwo przekroczył próg domu, a jego mama wyszła z kuchni.  
-Z Tiną- odpowiedział zaskoczony, przecież nie było jeszcze późno,   choć już robiło się ciemno.  
-A pod czas lekcji?  
-Oj mamo, byłem z Kubą.  
-Czemu nie na lekcjach.  
-Mamuś po prostu nie miałem siły siedzieć w ławce.  
Matka spojrzała na niego surowo. Nienawidziła kiedy chodził na wagary i nienawidziła go karać. Jednak wiedziała, że czasem trzeba zrobić coś czego się nie lubi dla dobra tych, których się kocha.  
-Masz szlaban!- powiedziała.- A teraz marsz do pokoju!  


                                                                 ***

W środowy poranek człowiek ma tylko nadzieję na przetrwanie dnia. W szkole, w pracy, gdziekolwiek byleby potem można było spokojnie położyć się na łóżku z ciepłą herbatą w ręce i ulubionym serialem przed oczami.
Niestety Zuza nie mogła sobie pozwolić na tę chwilę przyjemności. Od razu po szkole miała trening, który męczył ją na tyle, że po nim miała siłę tylko odrobić lekcje na następny dzień i rzucić się na łóżko, nie myśląc o żadnym filmie.
A do tego w tą środę, od razu po treningu podbiegł do niej Oliwer i poprosił, żeby została na jego treningu, a potem powiedziała mu, jak mu idzie. Dziewczyna próbowała grzecznie odmówić, ale chłopak nie zrozumiał aluzji.
-To tylko półtorej godziny- uśmiechnął się do niej, a ona skinęła głową. Przecież równie dobrze może odrobić zadanie na hali sportowej, oglądając wysportowanych chłopców w akcji.
Usiadła w ostatnim rzędzie trybun i z daleka przypatrywała się grze, jednocześnie robiąc matematykę i pisząc z Tina, która ekscytowała się wyjazdem do rodziny.
Kiedy wszystkie lekcje miała zrobione i oglądnęła odcinek serialu, podszedł do niej Oliwer i powiedział, że mogą już iść. Po drodze minęli się z jego kolegami z drużyny, których kojarzyła z widzenia. Wszyscy patrzyli na nich i szturchali się, tłumiąc swój śmiech.
-O co im chodzi?- zapytała, otwierając drzwi.
-Nie mam pojęcia- wzruszył ramionami i wyciągnął telefon z kieszeni.- Zaczekaj, zadzwonię po taksówkę.
-Nie musisz, pojadę tramwajem.
-To naprawdę nie problem- uśmiechnął się, a ona znów uległa.
Na taksówkę czekali dobre dwadzieścia minut zupełniej ciszy.
W końcu Oliwer otworzył jej drzwi i sam wszedł do środka. Dziewczyna podała swój adres i delikatnie uśmiechnęła się do starszego mężczyzny za kierownicą. Jechali spokojnie, aż Oliwer puścił muzykę z telefonu, która rozbawiła Zuzę do łez.
-Nie podoba ci się?- zapytał.
-Piosenka jest świetna, kocham disco polo- uśmiechnęła się do niego.
-Naprawdę?
-Nie- pokręciła głową jeszcze bardziej rozbawiona.
Oliwer patrzył na nią chwilę i pomyślał, że mógłby spędzać z nią więcej czasu. Przecież ona była zabawna, miła, inteligentna , a do tego urocza i ładna. Powstrzymywał go jeden fakt: ma dziewczynę z którą chce być do końca, bo ją kocha i nie wyobraża sobie życia bez niej. Ale z drugiej strony był coraz bardziej pewny, że jeśli ktoś mógłby zając jej miejsce to tylko Zuza, nikt inny.
Na ziemię sprowadził go dopiero dźwięk otwieranych drzwi i ciepły głos dziewczyny:
-Dzięki za podwózkę, do zobaczenia jutro. A panu do widzenia- uśmiechnęła się do lusterka, a potem zniknęła.
Później on podał swój adres i wrócił do domu, kompletnie zapominając, że miał odwiedzić Ankę w szpitalu.


                                                                      ***

-Chodźmy dziś do kina- zaproponował Tomek, kiedy Tina skończyła już trening. Musiał ją udobruchać, zanim powie jej o tym, że nie może jutro z nią wyjechać. Wiedział, że będzie zawiedziona, bo jeszcze wczoraj twierdził, że będzie mógł jechać na sto procent. Jednak nie przewidział, że jego matka naprawdę mu dała szlaban i nigdzie nie pojedzie.
Najbardziej było mu szkoda właśnie Tiny, która już zadzwoniła do rodziny i się ze wszystkimi umówiła. Od kuzynki pożyczyła plecak i wygodne buty do chodzenia po górach, których ona nie miała. Ciągle i ciągle mówiła o ich wyjeździe, a jej oczy się błyszczały. Uwielbiał ją taką podekscytowaną i pełną energii.  
-Zgoda- kiwnęła głową, uśmiechając się do niego szeroko. Biedna jeszcze nic nie wiedziała. Nie wiedziała, że nici z ich wspólnej wycieczki.- Już nie mogę się doczekać jutra- zaśmiała się i przytuliła do ramienia chłopaka.
W kinie leciał film akcji, więc poszli na niego, kupując popcorn karmelowy i wodę do picia. Tinie nie za bardzo podobał się film, ale wiedziała, że jej chłopak lubi tego typu produkcje, więc dla niego mogła to obejrzeć. Przecież on wyjeżdża z nią w góry. W góry! Tak dawno tam nie była, nie mogła już się doczekać zapachu lasu, spotkania z rodziną i domowych obiadów.  
Po filmie poszli jeszcze do kawiarni. Tina zamówiła herbatę i Szarlotę, a Tomek tylko czarną kawę.
-Muszę ci coś powiedzieć- zaczął chłopak.
-Tak?
Tomek wziął głębszy wdech. Musi jej powiedzieć, musi to z siebie wykrztusić:
-Nie mogę z tobą jechać.
Tina otworzyła szerzej oczy i przez chwilę nic nie mówiła. Było jej przykro, że chłopak tak nagle odwołuje cały wyjazd.  
Przez chwilę patrzyła się w herbatę w swoim kubku, zastanawiając się jak zareagować i co powiedzieć.  
-Nic nie powiesz?- zapytał Tomek, a dziewczyna uniosła na niego smutne oczy.
-A co mam ci powiedzieć? Przecież nie mogę ci rozkazać, nie chcesz do nie jedź.  
Chłopak uderzył się w czoło i spojrzał na swoją dziewczynę. Ona naprawdę pomyślała, że on nie chce z nią jechać? Chciał i to bardzo, może równie mocno jak ona. Chciał spędzić z nią więcej czasu i cieszyć się jej uśmiechem.
-To nie tak, że nie chcę- powiedział i spojrzał jej w oczy.
-To jak?- zapytała i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Oczekiwała wyjaśnień.
-Mam szlaban- opuścił głowę zawstydzony, a potem usłyszał cichy śmiech dziewczyny. Uniósł na niej oczy i zauważył, że naprawdę się śmieje, że się nie przesłyszał. Patrzył na nią zaskoczony, myślą, że dziewczyny są zmienne jak pogoda i nic nigdy z nimi nie wiadomo.
-Nie mogłeś być grzeczny?- zapytała i mrugnęła do niego.
-Jakoś tak wyszło- powiedział nieco speszony. Było to dziwne uczucie, bo nigdy nie czuł się speszony, a ostatni raz zawstydził się, kiedy miał z dziesięć lat.
-Skoro mały Tomek dostał karę- zaczęła mówić do niego jak do dziecka.- To pojedzie ze mną następnym razem, a teraz pojadę z Nikodemem- uśmiechnęła się, a chłopak na sam dźwięk jego imienia zacisnął mocno szczękę. Tina zaśmiała się cicho.
I to nie tak, że było jej do śmiechu. Była zła na swojego chłopaka, który choć raz, dla niej, nie mógł zachować się jak należy. Więc postanowiła się zemścić i wywołać w nim zazdrość. Nie mogła pokazać, że ruszyło ją zachowanie chłopaka, dlatego lepsza była zemsta, która na zemstę jako taką wyglądać nie będzie. Właśnie dlatego uśmiechała się do niego i żartowała.
-Naprawdę go ze sobą weźmiesz?- zapytał.
-Chyba sama nie pojadę- zatrzepotała rzęsami i odchyliła się do tyłu, wyciągając z kieszeni plecaka telefon. Wybrała numer Nikodema i przy Tomku umówiła się z nim na wypad w góry, do jej rodziny.
Tina odłożyła komórkę i spojrzała na swojego chłopka, który nie wyglądał na zadowolonego. Nie umiał grać, nie tak jak Tina.
-Muszę już iść- powiedział naglę i zostawiając pieniądze na stoliku, wyszedł z kawiarni.  


                                                                      ***

-W sobotę są urodziny mojej mamy, robimy małą kolację. Wpadniesz?- zapytała przez telefon Kubę. Tego dnia nie mogli się spotkać, bo dziewczyna musiała wybrać sukienkę na czterdzieste urodziny swojej rodzicielki, a nie chciała znów targać chłopka po sklepach. Szczerze to sama miała już ich dość.
-Jasne. Jak mam się ubrać, coś przynieść?- zapytał szybko.
-Chyba nie wypada żebyś przynosił szampana albo wino, bo jesteś niepełnoletni, ale możesz kupić kwiaty i ubrać marynarkę.
-I krawat?- spytał.
-Muszkę- zaśmiała się.- Wystarczy koszula- dodała po chwili.
-Czyli założę krawat.
-Okay, twój wybór.
-Do zobaczenia.
-Cześć- zaśmiała się jeszcze raz i rozłączyła.
Poszła do przymierzalni i ubrała na siebie złotą sukienkę, opinającą ją całą, sięgającą, aż do kostek. Pomyślała, że do niej świetnie pasowałyby jej czarne, wysokie szpilki i kok, upięty na górze głowy. Wyszła z przymierzalni, żeby zapytać się czy dobrze w niej wygląda. Podeszła do pracownicy.
-Bardzo dobrze podkreśla pani sylwetkę, wygląda pani idealnie- uśmiechnęła się do niej ciepło i wróciła do swoich zajęć.
Lena przebrała się w swoje rzeczy i poszła do kasy zapłacić. Nie wyszło drogo, więc postanowiła kupić sobie pasujący naszyjnik. Weszła po drodze do domu do jubilera i wybrała srebrny naszyjnik z małymi diamencikami.
-Już jestem!- weszła do domu i rzuciła zakupy na fotel.
Weszła do kuchni i uśmiechnęła się do rodziców, którzy właśnie jedli kolację.
-Masz na coś ochotę?- zapytał jej tata.
-Nie, nie przeszkadzajcie sobie. Zjem jabłko- zamachała owocem i wyszyła z kuchni.
Już nie mogła się doczekać, żeby przedstawić Kubę swoim rodzicom. Miała tylko nadzieję, że chłopak zrobi na jej rodzicach jak najlepsze pierwsze wrażenie.


                                                                     ***

-Dłużej się nie dało?- zapytał Nikodem, zabierając od niej małą walizkę, którą ciągnęła za sobą. Tina spojrzała na niego przepraszająco.
-Wiesz, że miałam jeszcze dwa wf-y.
-A no tak, racja- uśmiechnął się. Bardzo się cieszył, że dziewczyna zaprosiła go na ten wyjazd. Widział w tym świetną okazję, żeby zbliżyć się do Tini.
-Jeśli chcesz oprowadzę cię po mieście, a jeśli nie, to będziemy siedzieć w domu- zajęła miejsce w autobusie i sprawdziła komórkę. Nie widziała się z Tomkiem od tamtej rozmowy. Pisała do niego, bo odezwały się w niej wyrzuty sumienia, ale on nie odpisywał.
-I chodzić po górach.
-I chodzić po górach- godziła się. Mimo, że nie czuła się dobrze z tym, że tak potraktowała Tomka, nie zamierzała być nie fair w stosunku co do Nikodema. Nie mogła tak po prostu odwołać wyjazdu albo być dla niego niemiła, był w końcu jej dobrym kolegą z klasy.
Podczas jazdy oboje spali, wykończeniu po ciężkim dniu w szkole. Tina obudziła się, kiedy wjeżdżali do Nowego Sącza. Wyprostowała się i przeciągnęła, a potem zaczęła budzić Nikodema.
-Ej, dojeżdżamy- szturchnęła go, a chłopak otworzył oczy i spojrzał na godzinę na telefonie.
Kiedy wysiedli z busa, do dziewczyn od razu podbiegła jakaś kobieta i przytuliła ją mocno. Potem podeszła do chłopaka i wyciągnęła dłoń w jego stronę.
-Jestem ciocią Tini- uśmiechnęła się.- Mów mi po prostu Nadia, okay?
-Dobrze- zgodził się i uścisnął dłoń kobiety.- Jestem Nikodem.
-Tina mówiła, że masz na imię Tomek- spojrzała na dziewczynę zdziwiona, a ona próbowała zabić ją wzrokiem.  
Przecież Nikodem nie wiedział, że jest tylko drugą opcją.


                                                                                 ~~***~~

Hejka!
Co myślicie o dzisiejszej części? Czy Nikodem będzie zachwycony tym, że jest tylko drugą opcją? Jak Tini mu to wszystko wytłumaczy?
Dowiecie się w następnej części!

                                                                                                              Przesłodzone

                                                                           Ps Może jest tu ktoś z Sącza albo wie gdzie to jest?

Przeslodzone

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2121 słów i 11385 znaków.

6 komentarzy

 
  • Misiaa14

    Kocham

    1 sie 2016

  • kingas

    Okeii

    25 lip 2016

  • mysza

    A mi tam szkoda Tomka

    23 lip 2016

  • karla123

    ja jestem z sacza hehe :*

    23 lip 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną już z niecierpliwością dodaj coś szybko:* :)

    23 lip 2016

  • Krolewna

    :kiss:

    23 lip 2016