Love Story <3 część: 16

-Kuba czyja się zmieniłem?- zapytał przyjaciela siadając na ławie tak, żeby zasłonić mu telewizor. Chłopak jęknął cicho i spojrzał na przyjaciela.
-Stary nie obraź się, ale tak. Kiedy Tini wyjechała stałeś się drętwy, ciągle siedziałeś w domu. Mam jednak nadzieję, że było to chwilowe.
-„Ja też”- pomyślał Tomek. Kochał Tinę, bardzo, ale… No właśnie to „ale”. Żeby być z nią, musiałby nie być sobą. I czy o to chodzi w miłości o zmienianie kogoś?
-Dzięki, że mi to powiedziałeś- klepnął przyjaciela w ramię i poszedł w stronę drzwi wejściowych.
-A ty gdzie?
-Pomyśleć- odpowiedział. Musiał przemyśleć wszystko jeszcze raz, od początku.       


                                                                      ***
  

Pierwszy dzień szkoły można jeszcze jakoś przeżyć. Ubiera się na galowo, idzie na akademie, a zaraz potem wraca do domu. Luzik.
Co innego drugi dzień, kiedy po raz pierwszy od dwóch tygodni musisz wstać o szóstej trzydzieści i postarać się wyglądać jak człowiek, żeby nikogo nie przestraszyć.
  Tina już od dłuższego czasu stała przed szafą i zastanawiała się co założyć. Musiała w końcu zrobić dobre pierwsze wrażenie. To właśnie dziś miała poznać swoją nową klasę, koleżanki i oczywiście w jej wypadku kilka osób, których lubić nie będzie.  
-Odwieść cię?- zapytał ojciec, kiedy jadła jogurt naturalny z musli, czyli jej typowe śniadanie. Dziewczyna pokiwała głową i wstała od stołu, chowając miskę do zmywarki.
-Daj mi jeszcze dwie minuty- poprosiła i poszła do łazienki. Nagle zaczęła się denerwować i musiała wziąć kilka wdechów i wydechów. Na osobności.

Kiedy stanęła pod wejściem do szkoły w oczy rzuciła jej się para czerwonych szpilek, które należały do jej przyjaciółki.
-Naprawdę chcesz sobie znaleźć chłopka- zażartowała, a Zuza spojrzała na nią zła.  
-Bardzo zabawne, mama kazała mi się tak ubrać. Stwierdziła, że będę wyglądać poważniej.
-I miała rację. Wyglądasz jak dwudziesto pięćo letnia nauczycielka- skomentowała Tina i jeszcze raz zmierzyła przyjaciółkę wzrokiem. Rozpuszczone włosy, ciemne jeansy i elegancki sweterek.  
-Zamknij się! W torbie mam ciuchy na przebranie- pociągnęła Tinę w stronę szkoły, a potem prosto do łazienki. Jakieś dziewczyny stały pod lustrem i malowały rzęsy. Zuza zażenowana swoim wyglądem, który tak naprawdę nie wyróżniał się z tłumu, szybko weszła do kabiny.
-Codziennie będziesz odstawiać taką szopkę?
-Nie- odpowiedziała Tinie z za drzwi.- Powiem mamie, że się ze mnie nabijali. Powinna odpuścić.
Pokazała się przyjaciółce w nowym ubraniu. Związane włosy, czarne getry i duża bluza.  
-W końcu wyglądasz jak nastolatka, a nie jak nauczycielka. I tu wcale nie chodziło o tamte buty, tylko o ten ręcznie dziergany sweterek- zaśmiała się Tini, kiedy wychodziły z toalety. Zuza mocno uderzyła ją łokciem w wątrobę i w tym samym momencie wpadła w jakąś dziewczynę. Nastolatka złapała ją gwałtownie za ramię i obróciła w swoją stronę.  
-Przepraszam, nie zauważyłam cię- powiedziała Zuza, a na ustach brunetki zawiniał uśmiech. Pociągnęła Zuzkę w swoją stronę tak, że pomiędzy ich twarzami było kilka centymetrów powietrza.
-Po pierwsze uważaj, po drugie- zwłaszcza na mnie- dziewczyna przybrała nieco zbyt pewny i ironiczny wyraz twarzy. Początkowa skrucha i chęć złagodnienia sprawy zupełnie ulotniły się z Zuzi. Teraz była zła na dziewczynę za to, że zdecydowanie za wysoko się ceni. Wyprostowała się, otrzepała ramię w geście pogardy i uśmiechnęła się sztucznie.
-Dlaczego?
-Jesteś nowa? Pierwszoklasistka? Nie znasz mnie?
-A powinnam?
-Jak nie chcesz skończyć na marginesie szkolnym to powinnaś nawet nie mówić do mnie takim tonem. Bycie skreślonym u mnie, znaczy być skreślonym u całej szkoły- mówiła prowokacyjnie patrząc Zuzi w oczy.
-Zaryzykuję i nie będę się przed tobą płaszczyć- odparowała i odwróciła się do niej placami, po czym wolno ruszyła środkiem korytarza. Czuła na sobie kilkadziesiąt par oczu. I była z siebie zadowolona. Już pierwszego dnia szkoły pokazała, że nie da sobą pomiatać.
  Tina była pełna podziwu dla przyjaciółki, która świetnie poradziła sobie w tamtej sytuacji. Dogryzła brunetce, ale nie dała się sprowokować i nie rzuciła się na tamtą z pięściami. Ona by pewnie jej dołożyła, a później całą winę zrzuciła na tamtą lafiryndę. I oczywiście by jej się to udało, zawsze udawało, choć nie w takich przypadkach. Zazwyczaj nie biła się z kim popadnie, ale zawsze gdy po między nią, a z kimś klasy miała konflikt, czy słusznie czy nie- zawsze przyznawano jej rację.
Teraz szła koło przyjaciółki z dumnie podniesioną głową, szczęśliwa, że Zuza jest tak twarda.


                                                                           ***


Siedział na kanapie i nie wiedział co ze sobą począć. Drugi dzień w szkole dał me we znaki. Do bo do cholery jasnej ile lasek może się do niego jeszcze przystawiać. Okay, kiedyś mu to nie przeszkadzało i naprawdę chciałby, żeby tak zostało. Niestety za każdym razem kiedy już miał się zgodzić na spotkanie z jakąś dziewczyną przed oczami stawała mu Tini. I przypominał mu się ten letni wieczór, kiedy zabrał ją do domku. I jak leżeli na środku polany, patrząc na gwiazdy. I pocałunek. Delikatny, niewinny i najlepszy w jego życiu. Westchnął.
-Stary co tu tak cicho?- z rozmyślań wyrwało go pytanie kumpla.
-W sumie nie wiem, nie mam na nic siły.
-Gościu nie ma tak! Jutro jest piątek! Zabieram cię na imprezę, czy tego chcesz czy nie!- krzyknął Kuba. W szkole był w miarę normalny, gdyby nie to, że olewał tyle super lasek. Co prawda on też to robił, ale to zupełnie co innego, bo ma dziewczynę, która była dla niego idealna, kochana- ta jedyna. Gdyby tylko wiedział, że Tomek tez jest zakochany i to tak na poważnie. Że ta dziewczyna nie ma być na chwilę. A gdyby jeszcze mu powiedział, że nie chce z nią być… Bo musiałby się zmienić. Kuba by go chyba wyśmiał, ponieważ gdzieś tam w środku czuł, że się zmienił i że dla tej wyjątkowej, jedynej osobo tak postąpić należy. A może by mu nagadał? Może już tak naprawdę ma dość zgrywania macho? Nie Tomek mu nie powie o niczym, nie zrobi tego.
  I żeby nie wzbudzić podejrzeń przyjaciela zgodził się na piątkową zabawę.
-I to mi się podoba! Trzeba korzystać póki czas!- krzyknął, a Tomek chciał mu powiedzieć, że umawiając się z Leną i traktując ją tak poważnie, sam marnuje swoją młodość. Bo przecież zdobywanie dziewczyn to kawałek życia każdego, młodego chłopaka. A potem się dorasta. Niektórzy wolniej, inni szybciej, ale zawsze kiedyś. Zaczynają rozumieć, że wieczna zabawa to nie sposób na życie i budzi się w nich chęć założenia rodziny i posiadania przy boku tej jedynej. Na szczęście Tomek był niemal pewny, że jest dalej niż bliżej tego czasu.


                                                                       ***
    

-Na pewno chcesz iść? Wiesz, że to nie w naszym stylu- mówiła Zuza wybierając spódnicę na dzisiejszy wieczór.
-To może powinien? Może powinnyśmy przestać być takie grzeczne- przerwała na chwilę i zamyśliła się.- Udawać grzeczne- poprawiła się po chwili. Wbrew wszystkiemu nie były takie idealne. To, że nie paliły i nie ćpały i, że miały w miarę dobre oceny nie robiło z nich aniołków. Choć obie do niedawna były pewne, że są wzorem do naśladowania.
-Chyba masz rację. Mamy szesnaście lat i przez większą część naszego życia myślałyśmy tylko o tym jak zadowolić innych- włożyła na stopy czerwone szpilki, te które poprzedniego dnia wydały jej się zbyt poważne. No ale co innego szkoła, a impreza na której miała się zjawić śmietanka towarzyska szkoły. Mimo wczorajszego incydentu i pogróżkom zostały zaproszone na imprezę i to nie przez byle kogo. W czasie długiej przerwy podszedł do nich chłopak tamtej brunetki, żeby przeprosić za nią Zuzię i jako rekompensatę zaproponował domówkę. Zuza pomyślała, że chłopak kojarzy ją jeszcze z rozpoczęcia roku, kiedy zaczęli ze sobą gadać, ale Tina im przerwała. Zuza tym bardziej była zadowolona z zaproszenia. Dziewczyny od razu się zgodziły, choć bardziej od imprezy cieszyła ich mina tamtej zołzy.  
-Była bezcenna!- zaśmiała się Zuza wkładając na stopy czerwone szpilki, te same, które dzień wcześniej wydawały jej się zbyt poważne. No, ale szkoła, a impreza to dwie różne sprawy.
-Myślałam, że się popłacze ze śmiechu- zawtórowała jej Tina, która właśnie wkładała na siebie, krótką czarną sukienkę.- No i w końcu będziesz mogła dokończyć swój flirt!  
-Ciekawe jak wściekła wtedy będzie jego ukochana- w ostatnie słowo dodała zbyt dużo słodyczy tak, ze tylko głupi by nie zrozumiał, że to dogryzka. Podeszła do lustra i zaczęła nakładać na twarz trochę podkładu.
-Nie musisz go używać- powiedziała Tini zakładając cienkie nad kolanówki, koloru sukienki.
-Naprawdę?
-Jasne- przyjaciółka podała jej wacik nasączony płynem micelarnym. Sama przejechała usta błyszczykiem i wymalowała rzęsy.
Po pół godzinie stały pod lustrem i patrzyły się w swoje odbicia.
-Wyglądamy…
-Świetnie- dokończyła Zuza.  

  Kiedy znalazły się w domu starszego blondyna, domówka trwała w najlepsze. Połowa nastolatków nie mogła ustać na nogach, a muzyka była tak głośna, że nieprzyjemnie huczało w uszach. Przywitał je gospodarz z drinkiem w ręku i z brunetka przy ramieniu. Przy nim widocznie się kurczyła. Nie była tak pewna siebie i trzymała język za zębami. Jakby była jego służącą, a nie ukochaną. Była ubrana ładnie, ale dziewczyny i tak były pewne, że wyglądają lepiej i przez to patrzyły na nią satysfakcją.
-Hej- chłopak ucałował obie w policzki.- Wyglądacie pięknie- mrugnął do nich i gestem zaprosił w głąb domu, który robił wrażenie. W holu, naprzeciwko wejścia były szklane schody, które prowadziły na pierwsze piętro. Po prawej stronie było wyjście do kuchni w której młodzi urządzili sobie barek i miejsce do grania w butelkę. Po lewej był salon. Duży w nowoczesnym stylu, w którym ludzie z upodobaniem tańczyli na stoliku do kawy i czarnej sofie. Okna były zasłonięte zasłonami tak, że w pomieszczeniu było prawie zupełnie ciemno.
  Przez chwile dziewczyny nie wiedziały co mają zrobić. Iść po drinki, czy może wyrwać pierwszego lepszego chłopaka i zacząć z nim tańczyć? Najpierw wybrały to pierwsze, na rozluźnienie i choć jeszcze nigdy nie miały alkoholu w ustach nie bały się konsekwencji swojego zachowania. Nie tak jak kiedyś. Nie bały się, że rozczarują rodziców albo ze zachowają się nie jak na bogate dziewczyny przystało. Przecież właśnie w tej chwili właśnie były na imprezie z dziećmi najbogatszych ludzi w Krakowie, które zachowywały się jak zwykłe, zbuntowane nastolatki.
-Zrobisz nam drinka?- poprosiła Tina jednego z chłopaków opierającego się o blat. Nastolatek spojrzał na nią i powoli przeskandował ją wzrokiem. Dziewczynę to zirytowało.- Zrobisz go, czy nie?
-Jakieś specjalne prośby?
-Inwencja twórcza należy do Ciebie, mój drogi- uśmiechnęła się, a Zuza parsknęła śmiechem. Rzadko, żeby nie powiedzieć, ze nigdy, widywała Tinę tak wyraźnie z kimś filtrującą. A był to zabawny widok, bo na jej widok każdemu chłopakowi ciekła ślinka, a jak jeszcze wystroiła się tak jak dzisiaj, to u lala!
Po chwili obie trzymały w rękach kolorowe drinki i przysiadły się do stołu, gdzie spora grupka osób nadal grała w butelkę.
-Gracie z nami?- zapytała dziewczyna z różowymi pasemkami.
-Jasne- odparła Zuza i usiadła wygodniej na krześle, zrzucając ze stóp szpilki.
  Już przy pierwszym zakręceniu wypadło na nią i na jakiegoś chłopaka. Całkiem przystojnego brunetka. Kiedy zbliżyli swoje twarze do siebie, ktoś krzyknął „z języczkiem!”, więc też tak zrobili. Czuć było, że chłopak ma wprawę we francuskich pocałunkach. Na tą myśl dziewczyna uśmiechnęła się, ale nie oderwała się od miękkich, ciepłych ust.
-Dobra, koniec! Dajcie komuś innemu się migdalić!- krzyknęła Tina, z nieśmiałą nadzieją, że będzie następna. I była. Wypadło na nią i jakąś dziewczynę. Mus to mus, raz kozie śmierć. Zamknęła oczy i lekko dotknęła warg tamtej nastolatki, ale zaraz odsunęła się jak oparzona, na co towarzystwo zareagowało śmiechem. Ona sama też się uśmiechnęła. Nie żeby jej się spodobało całowanie dziewczyn, po prostu czuła, że nie śmieją się z niej, a z nią.
-Ciekawe kto będzie następny- zachichotała urocza blondynka.
Przez następne czterdzieści minut dziewczyny całowały się, głownie z obcymi im chłopakami, choć dziewczyny też się zdarzały. Jednak z dziewczynami to było zwykłe cmoknięcie, a chłopcy wbijali im się w usta i całowali długo oraz namiętnie, a im się to coraz bardziej podobało.
W pewnym momencie do stołu dosiedli się dwaj nastolatki. W pierwszym momencie dziewczyny, przez brak światła, ich nie poznały, ale kiedy pierwszy z nich się odezwał były już pewne, że to Tomek i Kuba.
-Co wy tu robicie?- zaśmiała się Tina, upijając łyk kolejnego drinka.
Chłopcy też dopiero w tym momencie poznali swoje przyjaciółki, a Tomek nieznacznie rozchylił oczy. Nie spodziewał się tu Tini i już nie na pewno pijącą drinka i grającą w butelkę. Otrząsnął się jednak z szoku, uśmiechnął szelmowsko i odpowiedział:
-Gram.    



                                                                ~~***~~

   Hejo!
  
   I tak oto, całkiem niespodziewanie, nawet dla siebie  samej dodaje kolejną część, która mam nadzieję się Wam się podobała, a przynajmniej koniec.  
  Jak zwykle proszę o zostawianie komentarzy i czekanie na kolejną część, która zostanie opublikowana w najbliższą niedzielę.  
  Pozdrowienia!

                                                                                                          Przesłodzone

Przeslodzone

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2576 słów i 13939 znaków.

3 komentarze

 
  • mysza

    I to pokazuje, że Tini powinna sobie znaleźć innego :)

    5 mar 2016

  • martynus19954

    super czesc pisz dalej :)

    3 mar 2016

  • Przeslodzone

    @martynus19954. Dziękuję bardzo, nie mam zamiaru przestawać

    4 mar 2016

  • martynus19954

    @Przeslodzone Dodaj dziś część  :)

    4 mar 2016

  • Ewcia:D

    Skoro prosisz to piszę komentarz ( nie wymuszony, rzecz jasna ) :D super opowiadanko :) dziewczyny szaleją :P czekam na następną część :)

    3 mar 2016

  • Przeslodzone

    @Ewcia:D bardzo się cieszę, że się podoba, dziękuję

    4 mar 2016