Love Story <3 część: 29

-Myślę, że przez pewien czas będziesz mógł zamieszkać u mojego starego przyjaciela, który mieszka niedaleko rynku.
-Byłoby super- uciszył się Oliwer.
Ich rozmowa trwała dość długo, ale w końcu skończyli. Mieli ustalone wszystkie szczegóły. Gdyby nie przyczyna przeprowadzki, byłby najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Ale w końcu robił to wszystko tylko dlatego, ze jego dziewczyna umierała, a ta myśl podcinała mu skrzydła.


                                                                    ***


-Przez cały wczorajszy wieczór po treningu i cały dzisiejszy dzień wywijałaś się od powiedzenia mi co wydarzyło się w poniedziałek- powiedziała surowym tonem Zuzy, zamykając za nimi drzwi do pokoju. Była już bardzo niecierpliwa i koniecznie chciała wiedzieć jak się sprawy mają.
Z drugiej strony Tini chciała się z nią podrażnić i specjalnie odwlekała tą rozmowę różnymi powodami, totalnie wyssanymi z palca, dlaczego nie może jej opowiedzieć wszystkiego akurat teraz.
-Ale ja nie próbuje się wywijać- zaśmiała się w odpowiedzi dziewczyna i siadła na łóżku odchylając do tyłu głowę.
Zuza skoczyła i położyła się koło niej, a później pociągnęła ją za rękę, więc Tina też leżała.
-Masz mi wszystko powiedzieć- Zuza powiedziała to bardzo poważnym tonem, a Tini wiedziała, ze zabawa w kotka i myszkę skończona, musi jej wszystko powiedzieć.
-Zgoda- westchnęła i przetoczyła się na brzuch.- Zacznę od początku- spojrzała na przyjaciółkę kątem oka, a ta skinęła głową.
Historia Tini trwała parę minut, a Zuza słuchała jej w skupieniu, patrząc na sufit i analizując każde słowo przyjaciółki. Trudno było się połapać w tym co opowiadała. Mówiła szybko, chaotycznie i do tego zaczęła      bredzić coś o Pikachu. Ledwo co zrozumiała, że się pocałowali, a kiedy sobie to uświadomiła i poukładała, krzyknęła:
-Ty i Tomek?- zerwała się na równe nogi i z niedowierzaniem patrzyła na uśmiechniętą i lekko czerwoną twarz Tini.
-To coś dziwnego?- zapytała wzruszając ramionami.
Zuza domyślała się, że nie są już tylko przyjaciółmi, ale powiedziała:
-Jak na przyjaciół to tak.
-Nie wiem czy naszą relację możemy nazwać przyjaźnią- usiadła i skrzyżowała nogi, a Zuza przybiła sobie piątkę, jej domysły były dobre.
Znowu siadła na łóżku, cały czas patrząc na przyjaciółkę.
-Tini czy wy, do jasnej cholery, ze sobą chodzicie.
-No.
-I nie powiedziałaś mi tego przez tyle czasu?
Tina zaśmiała się, bo „tyle czasu”, znaczyło tyle co niecałe dwadzieścia cztery godziny. Dziewczyna przewróciła oczami i po prostu przytuliła się do przyjaciółki.
-Jestem taka szczęśliwa- szepnęła.
-Ja też- odpowiedziała jak najszczerzej Zuza i oderwała się od Tiny.- Ale wiesz co mi się nie podoba?
-Co?
-Jestem jedyną z paczki, która nikogo nie ma- skrzyżowała ręce na piersiach i zrobiła niezadowoloną minę.
Tini zaśmiała się i zaproponowała jej, że pójdzie po coś słodkiego i obejrzą film. Jednocześnie będą świętować związek Tini i Tomka oraz zastanawiać się co zrobić, żeby Zuza też kogoś sobie znalazła.
-Zgoda- uśmiechnęła się Zuzka i wzięła laptopa na kolana.- To ty idź po jedzenie, a ja znajdę na necie jakiś film.
Dziewczyna już wiedziała co chce obejrzeć. Jakiś horror. Nie miała ochoty na komedie romantyczne, ale co gorsza dramaty w których jedna osoba zabijała się dla drugiej. Zdecydowanie wolała zobaczyć jak jedna osoba zabija drugą.
Tini chwile się z nią kłóciła i mówiła, że ona nie chce oglądać nic strasznego, że nie będzie mogła zasnąć do późnie, a przez to nie wstanie do szkoły.
-Nie dramatyzuj- zaśmiała się Zuza i puściła film.



                                                                     ***


-Kotek?- Lena szturchnęła Kubę w bok, tym samym zwracając na niego swoją uwagę.
-Tak?
-Może pójdziemy gdzieś w sobotę?- przytuliła się do niego mocniej, a on złożył pocałunek na czubku jej głowy.
-Bardzo chętnie, gdzie chciałabyś iść?
-Do teatru- spojrzała do niego i uśmiechnęła się szeroko.
Lena wiedziała, że Kuba nie przepada za miejscami do których należy założyć krawat i garnitur, ale zdawała sobie też sprawę, że jeśli bardzo się uprze i jeśli bardzo ładnie poprosi chłopak ustąpi. Trzeba było tylko mieć do niego podejście. A ona miała jak nikt inny.
I oczywiście wyszło na jej. Byli umówieni na sobotę do teatru.
-Jesteś wielki- pocałowała go w policzek i poszła do kuchni po coś do jedzenia.
-Zrób mi kanapkę- krzyknął za nią chłopak, a ona pojawiła się w drzwiach ze złą miną.
-Zrób to sobie możesz powiedzieć… Nawet nie wiem do kogo- powiedziała i skrzyżowała ręce na piersiach. Nie lubiła jak Kuba traktowała ją jak kurę domową. Przynieś, odnieś, pozamiataj. Tak swojej dziewczyny, jej skromnym zdaniem, nie powinno się traktować.
-Oj przepraszam - podniósł się z kanapy i podszedł do niej.
-Nie przepraszaj- spojrzała w jego oczy.- Popraw się.
-Obiecuje- uśmiechnął się i pocałował ją w nos.- A teraz chodź- złapał ją za rękę.- Pójdziemy do kawiarni.
Lena zaśmiała się i ubrała buty, podczas gdy chłopak poszedł szukać portfela.  
-A może dzisiaj ja zapłacę?- zaproponowała, kiedy jechali tramwajem w stronę starego miasta. Kuba spojrzał na nią jakby urażony i zaczął tłumaczyć, że jego obowiązkiem jest dawać jej wszystko czego zapragnie, płacić za nią i dbać.
-Oj głuptasie- zaśmiała się.- Najważniejsze to żebyś mnie kochał- pocałowała go w policzek.
-Kocham do szaleństwa- odpowiedział i mocno objął ją w pasie.
Poszli do jednej z ich ulubionych kawiarni i zamówili sobie kawę oraz sernik na ciepło.
-Przez ciebie będę gruba- Lena wystawiła mu język, a on w odpowiedzi przewrócił oczami.
-Nie będziesz, przecież trenujesz.
-No i właśnie! Sportowcy nie mogą jeść słodkiego!
-I ty tak bardzo się tego trzymasz- zażartował, za co dziewczyna kopnęła go w piszczel.- To bolało.
Lena nachyliła się nad stolikiem i szepnęła mu do ucha:
-Miało boleć.
Kuba posłał jej krzywy uśmiech i zaczął jeść swoją porcję. Kiedy wypił swoją kawę i zjadł swoją porcję, zauważył, że Lena nic nie tknęła.
-Mówiłam ci, będę gruba.  
Chłopak wziął łyżeczkę do ręki i zaczął karmić Lenę, która przez chwilę się opierała, ale później spodobało jej się to, że Kuba ją karmi i sama z zadowoloną miną otwierała buzię po więcej ciasta.  
Kiedy jej talerz też był już pusty, poszedł zapłacić.
-Co teraz?- zapytała Lena, chwytając się go pod rękę.
-Zabiorę cię gdzieś?
-Gdzie?
-Zobaczysz- uśmiechnął się do niej.
W tamto miejsce pojechali na motocyklu, choć wcale nie było daleko.
Kiedy dziewczyna zobaczyła, gdzie on ją zabrał otworzyła szerzej oczy i mocniej ścisnęła go za rękę.  
Kuba wymyślił, że polecą balonem, a ona, choć balon był uwiązani na linie, bała się. Nie lubiła dużych wysokości i raczej niepewnie czuła się w dużym koszyku, unoszącym się kilkanaście metrów nad ziemią.
Jednak Kuba umiał ją przekonywać tak dobrze jak ona jego i już po chwili wsiadali do balonu, razem z jakimiś turystami z zagranicy.
Lena przytulała się do niego kurczowo i zamykała oczy, kiedy unosili się w powietrze.
-Zobacz- zachęcił chłopak, kiedy panorama Krakowa pokazała się w pełnej okazałości.
-Boję się- szepnęła trochę zażenowana.
-Nie ma czego- zaśmiał się.- Spodoba ci się-powiedział cicho do jej ucha i pocałował w policzek.
-Niech ci będzie.
W końcu otworzyła oczy i była zachwycona widokami. Popatrzyła na chłopaka w powiedziała nieme „dziękuję”, a on pokiwał tylko głową co miało oznaczać „nie ma za co”.



                                                                  ***

  
Siedział z rodzicami w salonie i może niektórym wydawało by się to dziwne. Osiemnastolatek spędzający wieczory z rodzicami przed telewizorem. On jednak nie miał z tym najmniejszego problemu.
-Znalazłem mieszkanie, nie musisz już kłopotać znajomego- powiedział w pewnym momencie, co przykuło uwagę jego rodziców. Mama spojrzała na niego zatroskana, jak to matki mają w zwyczaju, i zapytała:
-Dobre warunki? Nie ma pleśni?
Oliwer zaśmiał się pod nosem i opowiedział o mieszkaniu, o tym co powiedział mu właściciel.
Był dość pewny swego, że znalazł odpowiednie mieszanie.
-Mogę zamieszkać tam już w najbliższy poniedziałek i tak zrobię.
-A szkoła, zapisałeś się już?- zapytał ojciec.
-Ja się tym zajęłam- powiedziała mama Oliwera.- Będziesz chodził do prywatnej szkoły, a ja będę za nią płacić- spojrzała na syna.- Nie wiem jakim cudem, ale formalności udało mi się załatwić w jeden dzień.
-Dziękuje, jestem wdzięczny- powiedział chłopak i podszedł do matki pocałować ją w policzek.
-Nie ma za co. Chcę żebyś był szczęśliwy, chcę cię wspierać- powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach.- Ale to nie zmienia faktu, że masz się uczyć i wyjść na ludzi- powiedziała ostrzej.
-Tak jest- chłopak zasalutował i uśmiechnął się.- Idę wziąć prysznic.

W piątek przyjaciele zrobili mu imprezę pożegnalną na którą została zaproszona, praktycznie cała jago szkoła.
Z tego co mu wcześniej powiedzieli miała być to mała domówka, więc kiedy wszedł do domu jednego z swoich kumpli, w którym owa impreza się odbywała otworzył buzię ze zdziwienia, a potem zaczął się śmiać.
-Przecież zapomniałem, że dla was mała domówka to impreza na prawie sto pięćdziesiąt osób.
-Nie gadaj, tylko pij- Piotrek podał mu kieliszek, a on szybko opróżnił jego zawartość.- Jeszcze jednego?
-Jednego? Żałujesz mi?- odpowiedział ze śmiechem Oliwer i poszedł w głąb domu, gdzie znalazł przyjaciółkę Anki.
-W końcu jesteś- spojrzała na niego.- Nie upij się za bardzo bo Anka będzie zła.
-Chyba jej nie powiesz?- przestraszył się chłopak.
-Jasne, że nie- przewróciła oczami Natalka, owa dziewczyna, i odeszła.
Chłopak wzruszył ramionami i poszedł do kuchni zrobić sobie drinka.
Kiedy nalewał do szklanki coli, ktoś klepnął go w plecy i krzyknął do ucha:
-Mi też zrób.
Był to Jurek. Włosy związał w kucyka i jak zwykle wyglądał olśniewająco, nic dziwnego, że wszystkie pierwszoklasistki na niego leciały. Miał na sobie czarny podkoszulek i zwykłe, trochę sprane jeansy.
-Podwójnego?- zapytał Oliwer, wiedział, że przyjaciel lubi się od czasu do czasu porządnie napić.
-Jak pić to pić- zaśmiał się.
-Uważaj bo Natalka będzie zła.
-Naprawdę sądzisz, że Natalka umiałaby być na mnie zła?
-Nie wiem- podał przyjacielowi szklankę z trunkiem.- Chodź na kanapę.
Siedli w salonie, obserwując pary które ze sobą tańczyły, a chłopak żałował, że nie może zatańczyć z Anką. Przypomniały mu się też imprezy na których ona bywała i jej mocną głowę oraz ilości alkoholu jakie w siebie wlewała.  
To właśnie na jednej z imprez się poznali. Jak zwykle była zorganizowana przez Piotrka. Było to w wakacje gimnazjum na liceum. Oboje kumplowali się wtedy z Piotrkiem, który zdecydowanie był królem imprez. Ta, w tamte wakacje była naprawdę dobra, a skończyła się jak się skończyła.
Oliwer trzymał włosy wymiotującej nieznajomej.
-Przepraszam- uśmiechnęła się do niego.- Zazwyczaj jak tyle wypiję to nic mi nie jest- wytłumaczyła myjąc ręce.
-Nie ma za co- zaśmiał się- Jesteś na tyle ładna, że mogą ci wybaczyć.
-Jestem Anka- podała mu rękę.- I mam chłopaka.
-Oliwer- uśmiechnął się szelmowsko.- I nie mam dziewczyny.



                                                                     ~~***~~


Hej i przepraszam...
    

Przepraszam, że nie dodałam wczoraj rozdziału, ale muszę wam powiedzieć, że mamy już ponad połowę opowieści. Szczęśliwi?
Dziękuje za  wszystkie Wasze komentarze i miłe słowa. To dzięki Wam mam motywację i dzięki pierwszemu rozdziałowi, który również dzięki Wam ma 3 tysiące wyświetleń. Dziękuję! Jesteście wielcy! :*

                                                                                                                 Przesłodzone

Przeslodzone

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2227 słów i 11965 znaków.

3 komentarze

 
  • Ewcia:D

    Super! ;) ale za Leną nie przepadam ):

    23 maj 2016

  • Misiaa14

    Cudowne. *-*

    22 maj 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacja czekam na kolejną z niecierpliwością:)

    22 maj 2016