Love Story <3 część: 28

-Ale wiesz, że moja szkoła jest w drugą stronę?!- krzyknęła, tak żeby ją usłyszał.
-Tak wiem.
-I miałeś mnie tam odwieść.
-Szczerze mówiąc nigdy nie miałem tego w planach- i choć dziewczyna nie mogła tego zobaczyć uśmiechnął się szelmowsko. A ona, choć on nie mógł tego zobaczyć, pokręciła głową i przewróciła oczami.
-Więc gdzie mnie zabierasz?
-W pewne miejsce- odparł wymijająco i skręcił w lewo.
-Czyli jakie miejsce.
-Ładne- zaśmiał się i przyśpieszył, a Tini mocniej się do niego przytuliła. Mimo, ze coraz bardziej podobała jej się jazda na motocyklu, nadal bała się, kiedy Tomek osiągał niebezpiecznie szybkie prędkości.
Jechali kilkanaście, a może więcej minut, aż w końcu chłopak się zatrzymał, a dziewczyna otworzyła oczy.
-Możesz mnie już puścić- zaśmiał się Tomek i łapiąc dłonie Tini, ściągnął je ze swojego brzucha.
Stali na polanie, a Tina miała wrażenie, ze już tu kiedyś była, na pewno. Rozpoznawała zalew i chatkę pod lasem.
-To tu mnie zabrałeś przed moim wyjazdem- spojrzała na niego uśmiechając się promiennie. Tomek chwycił ją za rękę i delikatnie przyciągnął do siebie.
-Wtedy było fajnie- szepnął jej do ucha.
Tini przypomniała sobie tamten wieczór. Najpierw fantastycznie bawili się w towarzystwie przyjaciół, a potem chłopak zabrał ją tu. Od razu to miejsce jej się spodobało, było piękne, a tamtej nocy niebo było wyjątkowo ciemna, a gwiazdy niesamowicie jasne. Domek pod lasem też wywołał na niej wielkie wrażenie, był przytulny, w takim mogłaby spędzić majówkę.
-Chodź do środka- chłopak pociągnął ją w stronę chatki, a Tina wróciła do rzeczywistości, która podobała jej się równie mocno jak wspomnienia.
Przyjaciel otwarł drzwi i puścił ją przodem mówiąc, żeby się rozgościła, a on pójdzie na chwilę do kuchni.
Tini siadła na sofie i rozejrzała się po pomieszczeniu. Domek wydawał jej się jeszcze ładniejszy niż ostatnio. Było w nim jaśniej, a ona nie była zmęczona wygłupami z przyjaciółmi.
Chwilę siedziała sama, zastanawiając się po co Tomek ją tu zabrał. Denerwowała się też z powodu nieobecności w szkole o której jej rodzice na pewno się dowiedzą.
-Włączyć muzykę, czy wolisz film?
-„Pokemony”- zaśmiała się, przypominając sobie ich randkę.
Chłopak pokiwał głową i z półki ściągnął laptopa.
-Może być, dla mnie spoko- wzruszył ramionami i usiadł obok Tini.
-Często tu przyjeżdżasz?- zapytała, kładąc głowę na jego ramieniu, a nogi na stolik.
-Jak są rodzice to razem z Kubą robimy tu imprezy- zaśmiał się, a Tina wyprostowała i się i spojrzała na niego zła.
-I dlaczego ja i Zuza nic o tym nie wiemy?!
-I tak byście nie przyszły- chłopak był rozbawiony zachowaniem dziewczyny.
-Skąd wiesz?- stanęła nad nim i skrzyżowała ręce na piersiach. Podniosła jedną brew do góry i patrzyła na niego, czekając na jakąś sensowną odpowiedź, która mogłaby usprawiedliwić zachowanie chłopaków.
-Znamy was- powiedział, już się nie uśmiechając, bo poczuł, że stąpa po cienkiej granicy.
-Jesteście okropni- krzyknęła i delikatnie się nad nim nachyliła.- A myślałam, że jesteśmy przyjaciółki- pokręciła głową, a chłopak wymyślił co zrobi i odpowie na przytyk dziewczyny.
Tomek chwycił ją w pasie i przyciągnął do siebie, tak, że Tina wylądowała na jego kolanach. Miała zdezorientowaną minę, a on triumfalny uśmiech. Przyłożył usta do jej ucha i szepnął:
-I tu mamy problem.
Tini odwróciła głowę w kierunku jego twarzy i spojrzała na niego zaskoczona.
-Dlaczego problem?
-Nie chcę być twoim przyjacielem.
-Nie to, nie- wzruszyła ramionami i zaczęła schodzić z jego kolan.- Wracam do szkoły- przelotnie na niego spojrzała i zapytała:
-Odwieziesz mnie czy zamówić taksówkę?
-Zostajesz- też wstał.
Stali blisko siebie, a chłopak pouczył, ze to odpowiedni moment, żeby ją pocałować, a potem poprosić o chodzenie, a na końcu byłby happyend.  
Niestety trochę się spóźnił, bo zanim wykonał jakikolwiek ruch, dziewczyna już dotknęła jego ust swoimi. Pocałowała go i czekała, aż odda pocałunek. Jednak Tomek zorientował się, ze dziewczyna go całuje dopiero wtedy, kiedy odrywała swoje warg od jego. Już z działającą świadomością co się dzieje, złapał ja w pasie, przyciągając do siebie, nie pozwalając jej wziąć choćby jednego oddechu.
Pocałunek się pogłębiał i był bardzo namiętny, ale delikatny jednocześnie. Tina czuła się jakby była bohaterką jakiejś komedii romantycznej, która zawsze kończy się tak samo.
Jednak kiedyś trzeba przerwać i zaczerpnąć powietrza, uspokoić oddechy i pijące serca. Nadal stali blisko siebie, opierając się o siebie czołami i patrząc w oczy.
-Co teraz?- zapytała Tina, mając już spokojny oddech i w miarę normalnie bijące serce.
Chłopak uśmiechnął się głupkowato i wzruszył ramionami:
-Nie ma rady, musisz zostać moją dziewczyną- roześmiał się.
Tina  zachichotała i wyprostowała się. Nie wiedziała co na to odpowiedzieć. Przytykiem, żartem czy na poważnie. Nie wiedziała jak odebrać jego słowa, choć w sumie mógł do mówić na serio, w końcu przed chwilą przeżyła jeden z najlepszych pocałunków swojego życia i to właśnie z nim.
-Myślisz, że powinnam? Wtedy nie będziesz mógł spojrzeć na żądną inną.
-Nie musiałbym, miałbym ciebie.
-Wolę nie ryzykować- zaśmiała się, ale z jego miny wywnioskowała, że raczej  nie powinna tak mówić.
-Nie umiałabyś mi zaufać?- zapytał.
-Chyba bym umiała- spojrzała na swoje stopy.
-To może jednak zostaniesz moją dziewczyną?- nachylił się nad nią i szepnął do ucha, a ją przeszły ciarki.
-Może jednak zostanę- odpowiedziała i niepewnie przytuliła się do niego, przyciskając twarz do jego klatki piersiowej. Tomek objął ją delikatnie i pocałował w czubek głowy.
Kilka następnych godzin spędzili na kanapie oglądając różne seriale albo grając na konsoli. Dużo też rozmawiali, także o swojej przyszłości, która w ich wyobrażeniach się różniła. Jedyną wspólną cechą było to, że będą razem, ale to była jedyna taka rzecz z którą oboje się zgadzali.
-Nie bierzemy ślubu- powiedział chłopak, a dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona.- Będziemy mieć dzieci, ale nie ślub.
-Nieprawda, będziemy mieć piękną, kościelną ceremonię i duże wesele, na którą zaprosimy cała rodzinę, przyjaciół i znajomych.
-Nie- zaśmiał się chłopak.- To strata pieniędzy.
-Ale ja od zawsze marzyłam, żeby zostać panną młodą.
Chłopak zaśmiał się i pomyślał, ze pewnie wyjdzie na jej. Będzie miała swoje wielki wesela, białą suknię i cała masę gości, a on będzie szczęśliwy, że ona jest szczęśliwa. To właśnie jest miłość.
-Zostajemy w Polsce, w Krakowie- powiedział, mając nadzieję, że chociaż codo tego się z nim zgodzi. Nic bardziej mylnego. Tini znów na niego spojrzała i z pewnym siebie uśmiechem, pokiwała głową.
-Wyjedziemy do Anglii, tam będziemy mieć mieszkanie, ale ogólnie będziemy podróżować.
-A co z edukacją naszych dzieci?
-Od kiedy obchodzi cię edukacja?- zauważyła zgryźliwe, za co chłopak pstryknął ją w nos.
-Moja nigdy mnie nie obchodziła, co innego moich dzieci.
-Będą miały guwernantkę- wzruszyła ramionami.
Pomyślała, że chce mięć najpierw syna, potem następnego i dopiero kilka lat później córkę, swoją małą perełkę. Myślała, ze ten pomysł spodoba się Tomkowi, ale on pokiwał głową, stukną ją w czoło i powiedział:
-Niech będą w równych odstępach wiekowych. Co do synów i jednej córki się zgadzam ,ale nie tak dużej różnicy wieków.
-Ale to tylko osiem lat- uniosła ręce w powietrze.
-Chyba aż osiem lat.
Tina przewróciła oczami. Naprawdę podobał jej się ten pomysł. Mała byłaby rozpieszczana przez braci i chroniona przez nich, byłaby małą księżniczką. Ona od zawsze marzyła o starszym, lekko nadopiekuńczym bracie.
Tomek nie chciał takiej różnicy wieków, choć sam miał dużo starszego brata. Z jednej strony była to super sprawa bo krył cię, mówił co robić w życiu, żeby było ci dobrze, miałeś szacun u starszych i większe przywileje niż rówieśnicy bez starszego rodzeństwa. Była jednak druga strona medalu, w końcu zostawało się samym z rodzicami, bez brata, który poszedł już na studia. Nie było z kim porozmawiać, a rad można było słuchać tylko przez telefon.
Mimo to zgadzał się, że dziewczynka powinna być najmłodsza i rozpieszczona.
-Musimy dać im jakieś ładne imiona.
-Zagraniczne- powiedziała Tini i włożyła żelka do ust.
-Polskie- nie zgodził się chłopak, który w niektórych sprawach był wielkim tradycjonalistą.
-Zagraniczne. Może… Laurenty, Make i Lucy- zastanawiała się na głos.
-Raczej Michał, Maksym i Julka- powiedział zdecydowanie.
Taka ich rozmowa trwała naprawdę długo i za każdym razem jedno nie zgadzało się z drugim. Pewne sprawy omawiali naprawdę długo i nie mogli dojść do porozumienia. Jednak to im nie przeszkadzało, fajnie się czuli dyskutując nad wspólną przyszłością. Cieszyli się, ze nie są jak te pary które ciągle się ze sobą zgadzają albo któraś z dwójki dominuje. Oboje chcieli postawić na swoim, ale oboje zdawali sobie sprawę, że dla szczęścia tego drugiego mogą się poświęcić.
Tina wróciła do domu przyjaciółki około siedemnastej i od razu wyszła na trening, nie zdradzając jej ani jednego szczegółu, ani jednej informacji z całego dnia.


                                                                          
                                                                    ***


Zastanawiał się jak powiedzieć rodzicom, że zmienia szkołę i przeprowadza się do Krakowa, żeby być przy Annie. Wiedział, że rodzice nie będą zachwyceni, ale zaakceptują jego decyzję i go wesprą. Za to ich kochał, nawet jeśli im się coś nie podobało, ale zdawali sobie sprawę, że jest to dla niego bardzo ważne, a nie zniszczy mu to życia, pomagali mu.
W środę wieczór, kiedy i jego mama, i jego tata siedzieli w salonie, oglądając film, przyszedł i siadł na jednym z foteli. Chwile nic nie mówił, zastanawiając się jak zacząć, choć w głowie już wiele razy układał wiele scenariuszy. W końcu odchrząknął.
-Jadę do Krakowa, a dokładnie się tam przeprowadzam- wypalił nagle.
-To z powodu Ani, prawda?- zapytała zamartwionym głosem jego mama, która wiedziała o wszystkim co działo się z dziewczyną. Była dobrą przyjaciółką mamy Ani, która często jej się żaliła.
-Tak, a i tak za rok pewnie poszedłbym tam na studia- powiedział, myśląc o tym, że Anny już przy nim nie będzie. Nie spełni się jego marzenie, żeby razem z nią mieszkać w jednym mieszkaniu, chodzić na tą samą uczelnię. Zostanie sam, smutny i ,mimo wielu przyjaciół, samotny.
-Rozumiem cię- powiedział ojciec, chwytając jego matkę za rękę.- Ja zrobiłbym identycznie.
Mężczyzna patrzył na kobietę z zazdrością, a chłopak im tej miłości zazdrościł. Zazdrościł im ślubu, wspólnej przeszłości, teraźniejszości i przeszłości, którą mieli przed sobą. Ich dwójka będzie ze sobą do starości, a on z Anną nie może być do osiągnięcia dwudziestu dwóch lat. Jego zdaniem było to niesprawiedliwe, ale życzył rodzicom jak najlepiej, bo ich kochał równie mocno jak Annę, choć w inny sposób.
-Kiedy zamierzasz wyjechać?- zapytała jego matka.
-W przyszłym tygodniu ją przenoszą. Jeśli uda mi się znaleźć mieszkanie to za tydzień bym się już wyprowadził- powiedział.
-A skąd będziesz miał pieniądze?- zapytał ojciec, który podświadomie wiedział, że i tak, i tak będą pomagać finansowo synowi. W końcu Oliwer miał dopiero osiemnaście lat, chodził do klasy maturalnej, musiał się uczyć, a do tego jego ukochana była chora. Nie miał lekko i jego ojciec o tym wiedział.
-Mój kumpel pracuje w restauracji i powiedział, ze szukają kelnera. Restauracja jest blisko szkoły do której chcę chodzić- wytłumaczył.
-Chyba nie możemy ci zabronić- westchnęła jego matka, a jej mąż ścisnął jej rękę, żeby dodać jej otuchy.
-Myślę, że nawet powinniśmy ci pomóc- powiedział do syna.
Tego wieczoru ustalili, że Oliwer może przeprowadzić się do Krakowa, ale codziennie ma dzwonić, nie przepracowywać się, a jeśli nie dawałby rady od razu mówić. Chłopak zgodził się na takie warunki. Od rodziców miał dostawać pieniądze na mieszkanie i na media, a jedzenie i ubrania miał kupować za swoje pieniądze.
-Myślę, że przez pewien czas będziesz mógł zamieszkać u mojego starego przyjaciela, który mieszka niedaleko rynku.
-Byłoby super- uciszył się Oliwer.
Ich rozmowa trwała dość długo, ale w końcu skończyli. Mieli ustalone wszystkie szczegóły. Gdyby nie przyczyna przeprowadzki, byłby najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Ale w końcu robił to wszystko tylko dlatego, ze jego dziewczyna umierała, a ta myśl podcinała mu skrzydła.



                                                                  ~~***~~

Hej!
  Mamy kolejną część! Co myślicie o różnicach miedzy Naszymi gołąbkami? I czy może być fragment z perspektywy Oliwera? W sumie będzie jej coraz więcej, bo ten chłoptaś odegra w tym wszystkim w miarę znaczącą rolę... Ale to dopiero na końcu.
O! I jako, że Tini i Tomek są już razem odłożymy ich na tylni plan i zajmiemy się Zuzą, która jedyna z paczki jest singielką. Jak myślicie, przeszkadza jej to? Kto oprócz mnie i jej nie ma drugiej połówki? ;)


                                                                                             Przesłodzone

Przeslodzone

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2496 słów i 13596 znaków.

5 komentarzy

 
  • hilllow

    Boskie <3

    15 maj 2016

  • Misiaa14

    Piękne wkońcu  się doczekałam są razem*-*

    15 maj 2016

  • Czekoladowytorcik

    Suuupcio, razem są ;)  
    Ja nie mam drugiej połówki :(

    14 maj 2016

  • Przeslodzone

    @Czekoladowytorcik myślę, że nie tylko my jesteśmy singielkami  :lol2:

    15 maj 2016

  • cukiereczek1

    Super rewelacja czekam na kolejną część z niecierpliwością:) cieszę się że Tini jest z Tomkiem:)

    14 maj 2016

  • Przeslodzone

    @cukiereczek1 ja też się cieszę, że są razem

    14 maj 2016

  • Krolewna

    <3  <3

    14 maj 2016