Love Story <3 część: 32

-Widzi pani- odezwał się swoim jednym z bardziej grzecznych tonów.- Ja i Tina od niedługiego czasu, spotykamy się.
Kobieta uśmiechnęła się szeroko, a potem zaśmiała i mocno uścisnęła chłopaka.
-Wiedziałam, że prędzej czy później tak się to właśnie skończy- pokiwała głową i spojrzała na niego.- Masz o nią dbać i nie skrzywdzić jej- ton kobiety miał być surowy, ale jej nie wyszło. Razem z Tomkiem zaczęła się śmiać.
-A teraz proszę pani na poważnie. Zamierzam być dla pani córki najlepszym chłopakiem na świecie.
-Wiem.


                                                                        ***


Po treningu zawsze sprawdzała komórkę, na wypadek jakby ktoś wcześniej do niej dzwonił. Kiedy teraz wzięła do ręki telefon i go odblokowała, zobaczyła kilkanaście nieodebranych połączeń od Tomka. To ją trochę zaniepokoiło, przyjaciel raczej nie rozmawiał z nią przez komórkę, a już nigdy nie wydzwaniałby do niej tyle razy.
Szybko się ubrała, pożegnała z drużyną i wychodząc ma korytarz wybrała numer Tomka. Nie odebrał.
-„Szlag”- pomyślała i zadzwoniła jeszcze raz.
Obok niej pojawił się Oliwer, czekał na nią przez cały trening i teraz spoglądał na nią, zastanawiając się do kogo tak nerwowo raz po raz dzwoni.
-Cholera jasna!- krzyknęła, kiedy byli na przystanku, a chłopak nadal nie odbierał telefonu. Ludzie obejrzeli się na nią, ale jej to nie interesowało.
-Co się stało?- zapytał Oliwer.
-Przyjaciel wydzwaniał do mnie wcześniej kilkanaście razy, a teraz nie odbiera, coś jest nie tak- mruknęła i znów nacisnęła zieloną słuchawkę.
Robiła tak, aż do powrotu do domu. Ale kiedy już stała w holu, zmęczona całym dniem, poddała się i pobiegła do pokoju. Plecak i torbę rzuciła w kąt, a sama położyła się na łóżko. Wzięła kilka głębszych wdechów i wydechów.
W końcu, znajdując w sobie jeszcze trochę siły, wzięła prysznic i już w piżamie wróciła do pokoju.
Sprawdziła komórkę i zauważyła, ze Tomek dzwonił do niej dwie minuty temu. Szybko oddzwoniła i tym razem nie musiała długo czekać, odebrał po drugim sygnale.
-Halo?- zapytał zmęczonym, praktycznie nieprzytomnym głosem. Najwidoczniej nie tylko ona miała dzisiaj ciężki dzień.
-Dzwoniłeś- przeszła od razu do konkretów.  
-Muszę ci coś powiedzieć, ale nie rób niczego głupiego- poprosił i westchnął cicho, zdecydowanie nie była to radosna wiadomość.
-Mów- ponagliła go.
Leżała ma łóżku, jedną ręką trzymając telefon, a drugą nawijając sobie mokry kosmyk na palca.
-Tini jest w szpitalu, nieprzytomna- jego słowa praktycznie zlewały się w jedno, tak szybko je wypowiedział, a Zuzę zatkało.
Przez chwilę nic nie mówiła, tępo patrząc się w sufit.
-Jak to się stało?- wychrypiała w końcu.
Tomek opowiedział jej wszystko kawałek po kawałku, a ona słuchała uważnie, z narastającą gulą w gardle. Miała ochotę się rozpłakać, ale nie pozwoliła sobie na to. Od razu wyraziła chęć pojechania do szpitala i kazała Tomkowi po nią przyjechać.
-Nie- odpowiedział ostro.- Czas odwiedzin się skończył ,nawet jej mama nie może do niej wejść. Razem ze mną siedzi na korytarzu.
-Ja też chcę tam być!- krzyknęła niezadowolona.  
-Wierzę ci, ale to nie jest dobry pomysł. Wyśpij się, a ja cię juto do niej przywiozę.
-Obiecujesz?- upewniła się.
-Obiecuje- jego głos był coraz bardziej zmęczony, ona to słyszała.
-Tomek, obiecaj mi coś jeszcze.
-Co takiego?
-Nie przemęczaj się, wyśpij się, na pewno ma dobrą opiekę. Wiem, że ją kochasz, ale nie spanie to nie jest doby sposób na okazywanie tego.
-Dobrze, zaraz wrócę do domu- obiecał i się rozłączył.
Zuza miała nadzieję, ze chłopak dotrzyma obietnicy i, że on też nie trafu do szpitala, tylko, że z przemęczenia. Nawet jak dla niej dwójka przyjaciół w szpitalu to byłoby za dużo.
Odłożyła telefon na stolik nocny i owinęła się szczelnie kołdrą.


                                                                        ***

Po szkole miał odwiedzić Ankę, pierwszy raz w Krakowie. Wcześniej nie miał na to czasu. Przeprowadzka, szkoła i pierwszy trening. Ale w końcu przyszła sobota, dzień wolny i mógł pojechać do swojej ukochanej.
Wchodząc na oddział pouczył znajomy, jak dla niego, nieprzyjemny charakterystyczny zapach. Po korytarzach chodzili łyse, zmęczone kobiety i łysi, osłabieni mężczyźni. Wyglądali jakby już umarli, a w ich oczach nie było widać najmniejszego blasku nadziei.  
Ciężko mu było na to patrzeć, a zwłaszcza, że wiedział, że jego dziewczyna należy do tego świata. Chorych, osłabionych i codziennie zmęczonych ludzi, którzy zmagają się ze śmiercią i nie mają szans na wygraną.
To było dołujące, dołujące i niesprawiedliwe.
-Dzień dobry, kochanie- uśmiechnął się, przy niej zawsze starał się być wesoły, choć nie koniecznie zawsze dobrze mu top wychodziło.
Anka leżała z zamkniętymi oczami, ale na dźwięk jego głosu podniosła powieki i obróciła twarz w jego stronę. Wesołe ogniki pojawiły się w jej oczach, a  uśmiech zagościł na twarzy. Prawdziwy, szczery uśmiech.  
-Już myślałam, że o mnie zapomniałeś- zaczęła się z nim droczyć. Doskonale wiedziała, że Oliwer myśli o niej każdego dnia i nigdy nie przestaje się o nią martwić.
-O tobie księżniczko? Gdzież bym śmiał- usiadł obok jej łóżka i delikatnie pocałował ją w policzek.
Takie małe gesty zawsze sprawiały jej przyjemność, a on uwielbiał ją uszczęśliwiać.
-Oliwer jak tam w nowej szkole?
-Chyba jeszcze nigdy nie byłem tak popularny- zaśmiał się.- Zasłynąłem jako siatkarz i wszyscy mówią tylko o tym.
-I bardzo dobrze. Zapisałeś się już na jakieś treningi?
-Koleżanka z kadry zaprowadziła mnie do klubu, wczoraj byłam na pierwszym treningu.
-I co?- dziewczyna kochała słuchać o jego osiągnięciach, treningach i zawodach. Sama nigdy nie należała do żadnej drużyny, a nawet nie była dobra w sporcie, a jak Oliwer jej tak opowiadał czuła, że ma z tym coś wspólnego.
Więc chłopak jej opowiadał, jak najwięcej, byleby nie było między nimi ciszy, w czasie której mogliby pomyśleć o tym co stanie się za kilka miesięcy.  
I tak było zawsze. Ona pytała, a on opowiadał, jakby pisał swoją biografię, rozległą i bardzo szczegółową.
  A potem słuchał o tym co wydarzyło się na oddziale. Zazwyczaj były to wesołe nowiny, ale czasami Anka mówiła o takich rzeczach o których wolałby nigdy nie usłyszeć.
-Muszę już iść- powiedział, kiedy minęły cztery godziny od jego wyjścia.- Jeśli będziesz czegokolwiek potrzebować, dzwoń, zaraz przyjadę.
-W to nigdy nie wątpiłam- uśmiechnęła się i nastawiła policzek, żeby chłopak mógł ją pocałować.
Po wyjściu ze szpitala zadzwonił do rodziców, żeby zdać im sprawozdanie z mijającego tygodnia. Rozśmieszył i rozczulił go zmartwiony i opiekuńczy głos jego mamy. Wypytywała się czy się ciepło ubiera, czy ogrzewanie ma w mieszkaniu i czy przypadkiem nie wagaruje.  
Na to ostatnie Oliwer przewrócił oczami i zapewnił, że codziennie grzecznie wstaje, je śniadanie, myje się, a potem, z uśmiechem na ustach gna do szkoły. Taka odpowiedź zadowoliła jego mamę, więc chwilę później mógł się rozłączyć.


                                                                      ***


Bardzo się cieszył, że Tina może w końcu wyjść ze szpitala. Bo choć już na następny dzień po wypadku się obudziła, lekarze kazali jej zostać na obserwacji do niedzieli.
On zaproponował mamie Tini, że pojedzie po nią taksówką i przywiezie ją do domu, ale kobieta na to nie przystała i koniec końców odbierał swoją dziewczynę ze szpitala, wraz z całą jej rodziną.
W samochodzie trzymał ją na kolanach, bo nie było miejsca na sześć osób.  
Szczęśliwy przyciągał ją do siebie.
Sami zostali dopiero w jej domu, zamykając się w pokoju.
Tina czuła się już zupełnie dobrze, była tylko trochę zmęczona, więc z westchnieniem rzuciła się na łóżko. Tomek zaraz położył się obok niej, przytulając ją do siebie i wtykając twarz w jej rozpuszczone włosy.
-Cieszę się, że nic ci nie jest- wyszeptał, zamykając oczy.
-Trzeba być twardym, a nie miętkim- zaśmiała się, a chłopak podniósł się gwałtownie i spojrzał na nią srogo.- No co?
-Nie żartuj sobie z tego- napomniał ją.- Mogło  się coś stać- burknął i znowu się do niej przytulił.- A poza tym bardzo się o ciebie denerwowałem.
-Chyba muszę częściej trafiać do szpitala, wtedy zawsze będziesz dla mnie taki czuły i będziesz mi poświęcał tak dużo uwagi- znów zażartowała. Za nic w świecie nie pomyślałaby, że Tomek ją zaniedbuje. Odkąd byli parą nie spuszczał jej z oka, traktował jak księżniczkę i pokazywał jak bardzo ją kocha. No, ale to jeszcze nie powód, żeby nie móc się z nim podrażnić.
-Naprawdę tak myślisz?- spojrzał na nią smutno.
-A co jeśli tak?- nie dawała za wygraną.
-Chyba będę musiał to zmienić- siadł i dał sobie jej głowę na kolanach.- Będę musiał zabierać cię do kawiarni, na rowery na jakieś spacery- przerwał i spojrzał jej w oczy.- I nie wiem na co jeszcze- zaśmiał się.- Jestem pewny, że coś wymyślisz, a ja pędnię każdą twoją zachciankę, mała- mrugnął do niej.
Przez to wszystko co powiedział, ona się zarumieniła i spuściła wzrok.  
-Kocham cię- szepnął i ją pocałował, zawracając jej uwagę swoją osobą.
-Ja też cię kocham- zapewniła Tini i się podniosła.
Przytuliła go mocno i nie puszczała. Mu to nie przeszkadzało, ale w końcu się zaśmiał i zapytał, czy w końcu go puści. Dziewczyna objęła go jeszcze mocniej i pokręciła przeczącą głową.
-Nie, jeszcze nie, lubię się przytulać- szepnęła cicho.
-Dobrze- nie puścił jej, ale zaczął ją głaskać po głowie.
Przez resztę wieczoru leżeli na łóżku z laptopem na kolanach i oglądali filmy. Tini była wtulona w Tomka, a on cały czas delikatnie przyjeżdżał dziewczynie po plecach, co ją łaskotało i raz na jakiś czas zaczynała się śmiać.


                                                                          ***


  Coś się zdecydowanie zmieniło i to nie koniecznie na lepsze. Od tamtego incydentu w kawiarni Kuba zwracał dużą uwagę na to ile czasu Lena patrzy w telefon. Robiła to coraz częściej i coraz mniej się z nim wygłupiała i śmiała. Nie było to dla niego przyjemne, ale za każdym razem jak próbował z nią na ten temat rozmawiać, wychodziła albo kończyło się to kłótnią.  
Nie mógł jej zrozumieć, ale to nic dziwnego, bo sprawa nie była pogrzebana w tym, że Lena siedziała ciągle na telefonie i z nim nie rozmawia, ale chodziło o to dlaczego tak właściwie to robi.
Bała się powiedzieć Kubie dlaczego.
No bo jak? Wiedziała, że chłopak jest w niej zakochany. I jak tu takiemu powiedzieć, że po nowym roku wyjeżdża do ciotki za granicę, żeby się uczyć, a siedząc na telefonie załatwia wszystkie formalności.
Dla niej nie było łatwo o tym myśleć, a co dopiero mu powiedzieć. Dla niej było to zadanie nie do wykonania. I czuła się z tym wszystkim równie fatalnie jak on. Że nie ma dla niego czasu, że z nim nie rozmawia i nie wygłupia się, a najgorsze były ich kłótnie, dla niej nie do wytrzymania. A to wszystko stało się z dnia na dzień, przez jej matkę i spontanicznej decyzji o wyjeździe.
Tydzień po wyjściu Tini ze szpitala, w sobotę, wszyscy spotkali się, a Zuza zaprosiła nawet Oliwera. Zabawa była naprawdę fajna. Oglądali głupawe komedię, zamówili mnóstwo jedzenia i było mnóstwo śmiechu, a mimo to Lena z tyłu głowy miała swój wyjazd.
W pewnej chwili zadzwonił do niej pilny telefon, który musiała odebrać. Pobiegła do łazienki, żeby porozmawiać, a kiedy wychodziła przed drzwiami czekał zły Kuba.
-Nawet teraz nie możesz oderwać się od tego cholernego telefony?- wskazał na urządzenie w jej ręce.
-Kuba proszę cię, nie kłóćmy się- naprawdę tego nie chciała. Nie chciała się kłócić ani wyjeżdżać, zostawiać go.
-To porozmawiajmy- zażądał.
Lena poczuła, ze jest na straconej pozycji, że musi zgodzić się na tę szczerą rozmowę.
-Chodź do pokoju Tomka- westchnęła.  
    

                                                                                     ~~***~~

No cześć Wam wszystkim?
Jak leci? I jak się podobała część? Mam nadzieję, że nie była za nudna i zostawicie po sobie komentarz.
Następna część za tydzień, już w wakacje!

                                                                                                                  Przesłodzone

Przeslodzone

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2318 słów i 12351 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Misiaa14

    Cudeńko :3

    18 cze 2016

  • Użytkownik cukiereczek1

    Rewelacyjna część już czekam na kolejną:*

    18 cze 2016