Love Story <3 część: 15

-A może po prostu pójdziemy w spodniach, co?- jęknęła Zuzka, kiedy po zmierzeniu kolejnej sukienki nie była zadowolona z efektu.
-Nie ma nawet takiej mowy!- krzyknęła „młoda”, jak zazwyczaj mówił do niej Oliwer.- To ostatnia nasza noc tutaj, ostatnia impreza!
Łatwo było jej mówić bo już dawno wybrała sukienkę teraz dobierała do tego buty. W końcu wyciągnęła z szafy wysokie, kremowe szpilki i stwierdziła, że powinny pasować do różowej, zwiewnej sukienki, którą zamierzała założyć.
-Ostatnia, nie ostatnia… Mam już dość!- tupnęła nogą Zuzia i skrzyżowała ręce na piersi. Miała na sobie seledynową sukienkę i jasne baleriny.  
-Nie możesz się poddać! Jeszcze zobaczysz, że możesz wyglądać pięknie!- krzyknęła entuzjastycznie Tatiana.
-Aha, fajnie. Tak dla pewności, sugerujesz, że teraz wyglądam źle?
-Szału nie ma, ale co z tego? To nie ostatnia sukienka jaką mamy.
-Nie mam już siły, chyba zostanę w pokoju- westchnęła Zuzia i zaczęła ściągać ubranie.
Młodsza z dziewczyn po raz setny zaczęła grzebać w jej dużej, różowej walizce. Ciągle wyjmowała nowe ciuchy i z niezadowoleniem kręciła głową. Po paru chwilach postanowiła zajrzeć do kieszeni na ręczniki choć szczerze mówiąc nie spodziewała się niczego specjalnego. I faktycznie było tam pusto. Zuza, już naprawdę zirytowania i zmęczona, odepchnęła nastolatkę od torby, którą później postawiła. Patrzyła na nią po czym sięgnęła do zewnętrznej kieszeni. Wyciągnęła z niej kremową sukienkę.
-Już myślałam, że jej nie wzięłam- powiedziała z nieznaczną ulgą. Jej oczy był trochę szczęśliwsze niż przed chwilą, ale usta dalej były ułożone w wąską kreskę.
-Załóż ją- ponagliła Tatiana, patrząc na ubranie zazdrosnym wzrokiem. Zuzia przewróciła oczami i założyła ją na siebie. Sukienka sięgała jej połowu uda i była bardzo delikatna. Z rękawami trzy-czwarte i dekoltem w serek i odkrytymi plecami. Tatiana podbiegła do niej i szybko rozpuściła jej włosy. Potem sprawnym ruchem postawiła pod lustrem i uśmiechnęła się od ucha do ucha.
-I tak oto mistrz, przerósł ucznia- szepnęła cicho i podała jej czarne, wysokie szpilki.- Nawet nie musisz się malować- powiedziała głośniej, a zaraz potem spochmurniała i powiedziała:
-I naprawdę nie mogłaś jej wyjąć godzinę temu? Jesteśmy spóźnione.
-To bierz torebkę i idziemy.


                                                                            ***  

  Nadszedł dzień wyjazdu. Wszyscy żegnali się ze łzami w oczach. Tini najdłużej żegnała się z Julkiem, który stał się jej bardzo dobrym kumplem.
-Powodzenia- powiedział wymownie patrząc w stronę Tomka, który stał kilka kroków za nimi, ale był zbyt pochłonięty rozmową z dziewczynami, żeby ich usłyszeć. Tina uśmiechnęła się lekko.
-Na razie chyba zostanie tak jak jest.
-Czyli?
-Przyjaźń, ale to mi wystarcza. Przecież nie zmuszę go do kochania mnie, a nawet gdybym miała taką moc to bym z niej nie skorzystała.
-Jesteś wyjątkowa… Większość ludzi użyłaby jej bez zastanowienia, postąpiła by samolubnie.
-I to byłby dowód, że tak naprawdę nie kochają tamtej osoby.
-Dlaczego?
-Zmuszają ja do czegoś, może do tego, że gdyby miała własną świadomość nie byłaby z nim szczęśliwa.
-Chyba masz rację, zapamiętam- uśmiechnął się i przytulił ją mocno.- Obiecaj mi, że jeśli będziesz miała jakiekolwiek kłopoty, a zgłasza z nim to po prostu do mnie zadzwonisz.
Tina spojrzała na niego rozbawiona.
-Mam donosić ci na mojego przyjaciela? A co jeśli go pobijesz?
-To będziemy mieć problem.
Tina nie wracała do domu autokarem, tylko autem razem z Tomkiem, który od czasu do czasu spoglądał na nią katem oka. Był ubrany w luźne dresy i widocznie zmęczony ostatnimi wydarzeniami. Mimo to uśmiechał się do niej i opowiadał żarty.
-Jak myślisz czy Zuzia zmieniła się po obozie?- zapytała w końcu, chłopak chwilę się nad tym zastanawiał.
-Nie wiem, może.
-Myślisz, że kogoś tam poznała?- rozmarzyła się dziewczyna.
-Nie rozmawiałaś z nią?- Tomek był zaskoczony.
-Nie miałyśmy za dużo czasu, sam rozumiesz.
-Rozumiem- zapewnił i przyśpieszył. Chciał być już w Krakowie.


                                                                     ***


-Kuba- Lena obudziła go całusem w policzek. Chłopak otworzył oczy i zobaczył, że jego dziewczyna ubrana jest w białą koszulę i czarną spódnicę.
-Popraw mnie jeśli się mylę… Czy właśnie dziś jest pierwszy września?-  
Nie mylisz się- zaśmiała się nastolatka i podeszła do drzwi.- Przyszłam cię tylko obudzić i zrobić śniadanie, które masz w kuchni. Teraz wychodzę, pa!- chwyciła za klamkę, kiedy przerwał jej głos chłopaka:
-Lena, dziękuje- uśmiechnął się i podszedł do niej. Złapał jej twarz w dłonie i pocałował w czoło.- Jesteś kocha, gdyby nie ty pewnie bym zaspał  i byłbym głodny.
-A tego byśmy nie chcieli- zaśmiała się i wyszła, zostawiając go samego.
  Leniwie ściągnął z wieszaka przygotowane dzień wcześniej ubrania. Zrobiła to oczywiście Lena.
Kiedy był już umyty i ubrany zadzwonił do Tomka, że będzie po niego za pięć minut.
Wszedł do garażu, chwycił kask i wsiadł na motocykl. Pod czas jazdy zaczął się zastanawiać co tam u kumpla, w końcu nie widzieli się trochę czasu. I pod czas kiedy mu było fantastycznie, przyjacielowi mogło się układać o wiele gorzej.

   Zajechali na parking nowej szkoły, jak na nich przystało. W skórzanych kurtkach, na swoich maszynach i z idealnym uśmiechem. Wszyscy skupili na nich swój wzrok. Dziewczyny zaczęły wzdychać, a chłopcy zaciskać pięści z zazdrości, że to nie oni zrobili takie wrażenie pierwszego dnia.
  Do klasy tez weszli jak przystało na ludzi ich pokroju. Zbuntowanych, złych i rozpieszczonych, choć oni sami zgadzali się tylko z dwoma pierwszymi określeniami. Z rozmachem otworzyli drzwi tak mocno, że aż odbiły się od ściany, potem poszli na sam tym zająć miejsca na końcu, przepędzając tym samym jakieś dwie dziewczyny. A kiedy w końcu nauczyciel zaczął witać ich nową klasę siedzieli ze skrzyżowanymi rekami i znudzonymi minami.
  Tak po pierwszym dniu stali się nietykalni. Każdy się ich bał i podziwiał. A tak naprawdę byli mili, uprzejmi i pracowici. Jednak mimo wszystko zawsze bawiło ich jak bardzo ludzie mogą oceniać po pozorach i jak szybko plotki w szkole są rozpowszechniane. Dlatego zawsze na koloniach, w pierwsze dni szkoły, czy na nowych dodatkowych zajęciach udawali. Lubili śmiać się z ludzi. Potem kiedy już się z nim kumplowali ciągle im to wypominali. To uczucie było jeszcze lepsze.


                                                                    ***


-Gdzie teraz?- zapytała Zuza, trochę zła, bo Tini przerwała jej rozmowę z dwa lata starszym blondynem.
-Idziemy spotkać się z chłopakami- powiedziała i pociągnęła ją mocno na drugą stronę ulicy. Zastanawiała się, czy powiedzieć przyjaciółce o tym, że Tomek przyjechał do niej na obóz. Postanowiła jednak na razie nic nie mówić. Powie jej na spokojnie dziś wieczorem.
  Weszły do oszklonej kafejki, gdzie już czekali na nie Tomek i Kuba. Dziewczyny pomachały im na przywitanie i usiadły naprzeciwko.
-Jak tam u snobów?- zapytał Tomek z grymasem na twarzy.
-Jakoś idzie, wiecie jacy są tam przystojniacy?- szepnęła Zuzia, specjalni kładąc nacisk na ostatnie słowo. Chłopcy zrobili obrażone mini i skrzyżowali ręce na piersiach.
-Więksi od nas?- zapytał w końcu Kuba, uśmiechając się szelmowsko.
-Zdecydowanie tak, nasza kochana Zuzka już się za jednego brała- zażartowała Tini z za menu. Ostatecznie wybrała kawę mrożoną z lodami.  
Kuba i Tomek spojrzeli na Zuzię szeroko otwartymi oczami. Nie spodziewali się po swojej przyjaciółce, że już pierwszego dnia będzie wyhaczać chłopaków. Dziewczyna zarumieniła się i schowała twarz za rozpuszczonymi włosami.
-Już się tak nie czerwień!- zaśmiał się Tomek. Kątem oka ciągle przypatrywał się Tini, która teraz pisała jakąś wiadomość na telefonie. Był prawie pewien, że pisze do tego całego Julka. Ta myśl trochę go wkurzyła i od razu humor mu się popsuł.
-A ty kogoś poznałaś?- zapytał ją z wrednym uśmieszkiem. Dziewczyna udawała, że wcale nie widzi jego wyrazu twarzy, nie chciała się kłócić.  
-Jedynie dziewczynę, która siedzi przed nami. Wydawała się sympatyczna- odpowiedziała jakby do przyjaciółki, a nie do chłopaka.
-Może- wzruszyła ramionami Zuza.- Co nie zmienia faktu, że miała odrostu.
-Jestem pewna, że właśnie teraz siedzi u fryzjera, specjalnie dla ciebie, żebyś nie musiała ich oglądać- odparła zgryźliwie.
Na pewno zaczęła by się z tego dyskusja, a nawet kłótnia, ale na szczęście przyszła Lena. Z uśmiechem na ustach siadła koło Kuby i zaczęła opowiadać o swoim pierwszym dniu w szkole.
-Ludzie byli bardzo mili, nawet nie wiem dlaczego- zaśmiała się.
  Wszyscy oprócz niej wiedzieli. Po prosty była tak uroczą i śliczną osobą, że nie sposób być dla niej niemiłym.
  Kuba objął ją ramieniem i pocałował włosy.
  I w tym momencie to się stało. Zuza uświadomiła sobie, że nie jest już w nim zakochana! Na jego widok nie ma motylków w brzuchu, a serce jej nie przyśpiesza. Uśmiechnęła się triumfalnie i podeszła do kelnera zamówić jeszcze jedną kawę.
  Zachowanie przyjaciółki nie umknęło uwadze Tini, więc kiedy były już u niej w domu i malowały paznokcie, zapytała:
-Co się stało w kawiarni, że tak nagle stałaś się najszczęśliwszą osobą na świecie?
-Zdałam sobie sprawę, że już nie kocham Kuby! Znaczy nie kocham go jak chłopaka, a jedynie jak brata! To jest cudowne!
Tina pokręciła głową, lekko się uśmiechając. Była zadowolona z obrotu sprawy, bo wiedziała jak boli nieodwzajemniona miłość i widziała też, że przyjaciółka nie ma u Kuby szans.
-W takim razie gratuluje!


                                                                    ***


  Siedzieli na kanapie jedząc popcorn i oglądając jakiś głupawy serial. Lena wyszła kilka godzin temu, więc byli zupełnie sami.
-Jak tam między tobą, a moją kuzyneczką?- zaśmiał się Tomek, szturchając przyjaciela w bok.
-Dobrze, chyba muszę ci podziękować, że mnie z nią poznałeś.
-Nie musisz, cieszę się, że jest z kimś takim jak ty- powiedział poważnie, a po jego słowa nastała cisza. A po tej niczym nie zmąconej ciszy(nie licząc telewizora) dostali napadu śmiechu, którego nie umieli powstrzymać. W końcu Kuba wysapał:
-Wiesz, że rozmawiamy jak dwaj sentymentalni gamonie?
-A co jeśli się nimi staliśmy?- zapytał z obawą Tomek, przecież oni zawsze byli ci źli ci łamacze serc.
-To… To chyba znaczy, że staliśmy się mężczyznami- zażartował Kuba, wypinając dumnie pierś i mierzwiąc dłonią włosy.
-Ta jasne- odparł sarkastycznie przyjaciel i poszedł do kuchni po jeszcze jedną puszkę coli.
  Ale co jeśli oni naprawdę stali sentymentalni, nie zdolni do łamania serc, do bycia „macho”? Przecież to był ich wizerunek, byli z niego znani! A może to jednak prawda, że miłość zmienia człowieka. Tylko czy on chciał się zmienić, porzucić swoje nawyki? Nie chciał. I tu właśnie był problem. Bo jak już będzie z Tini, to nie będzie sobą, nie będzie mógł złamać jej serca. Nie zamierzał się zmieniać, nawet dla niej chyba, że…
-Kuba czyja się zmieniłem?- zapytał przyjaciela siadając na ławie tak, żeby zasłonić mu telewizor. Chłopak jęknął cicho i spojrzał na przyjaciela.
-Stary nie obraź się, ale tak. Kiedy Tini wyjechała stałeś się drętwy, ciągle siedziałeś w domu. Mam jednak nadzieję, że było to chwilowe.
-„Ja też”- pomyślał Tomek. Kochał Tinę, bardzo, ale… No właśnie to „ale”. Żeby być z nią, musiałby nie być sobą. I czy o to chodzi w miłości do zmieniania kogoś?
-Dzięki, że mi to powiedziałeś- klepnął przyjaciela w ramię i poszedł w stronę drzwi wejściowych.
-A ty gdzie?
-Pomyśleć- odpowiedział. Musiał przemyśleć wszystko jeszcze raz, od początku.       

  
                                                               ~~***~~


    No hejo!
    
     Jak  tam u Was leci?
  Co sądzicie o nowym rozdziale? Myślicie, że Tomek się zmieni, a może naprawdę już to zrobił. I czy jest coś na rzeczy z tamtym chłopakiem z rozpoczęcia roku? Kiedy Tina powie Zuzie co wydarzyło się na obozie i przed nim?
    Czytajcie kolejne części!  
             Pozdrawiam!

  
                                                                                                          Przesłodzone

Przeslodzone

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2248 słów i 12339 znaków.

2 komentarze

 
  • mysza

    Tomek nie chce się zmieniać, więc myślę, że tego nie zrobi.

    27 lut 2016

  • claire

    EKSTRA :)

    27 lut 2016