Love Story <3 część: 11

. Na szczęście Julek był jednym z niewielu. Był gatunkiem prawie wymierającym facetów, którzy nie patrzą tylko na wygląd.
-Wika idź sobie, okay?- poprosił.  
-Julek! Czy ty naprawdę wolisz ją od mnie?!
-Wiktoria!- przedrzeźniał ją chłopak z uśmiechem na ustach.- Czy ty naprawdę zapomniałaś, że mam dziewczynę?
-Och ty…- wkurzyła się i odeszła do dwóch dziewczyn, które jako jedyne ją lubiły.  Zła zaczęła marudzić do nich na temat Julka i Tini. Nie przywykła do takiego zachowanie ze strony chłopców.
-Zmęczona, co? Jak nie masz ochoty to możemy wrócić do hotelu i tam napić się kawy.
- Cała grupa nie wróci się dla jednej osoby.
-Ale ja tak. No chodź, widzę, że nie masz ochoty- nalegał chłopak. Wbił w nią swoje zielone ślepia i zrobił słodką minkę.
-Nie umiesz udawać szczeniaczka- zachichotała Tina.- Ale zgoda- pokiwała głową i odsłoniła białe zęby.
  We dwoje odeszli bez słowa od znajomych. Słońce nie było już tak wysoko i zerwał się wiatr. Mimo to nie przeszkadzało im to. Dziewczynie jednak zaczęła ciążyć cisza pomiędzy nimi. Nie wiedziała jak zacząć rozmowę i o czym porozmawiać. Nie znali się świetnie i Tina nie wiedziała co interesuje chłopaka oprócz piłki ręcznej.
Na jej szczęście Julek nie miał większego problemu w znalezieniu tematu do rozmowy i zaraz zapytał:
- Dlaczego nie wychodziłaś z nami wcześniej?
-Hmm.. Musiałam się przełamać i zapomnieć, choć na chwilę.
-Zapomnieć?
-Tak, ale to trochę skomplikowane.
-A może nie tak bardzo jak myślisz?
-Może masz rację. Jednak na razie nie chcę o tym myśleć i przejmować się tym. Zajmę się tym jak wrócę do domu.
-Skoro tak chcesz, zapomnij, nie myśli i zajmij się tym później- zaśmiał się i pociągnął ją do drzwi hotelowych.  
  Z holu wyszli niecałe dziesięć minut temu, a nieznajomego już nie było. Westchnęła. Chciała się upewnić czy to na pewno nie Tomek. Teraz nic nie może zrobić. Zresztą miała o tym nie myśleć, to po pierwsze. A po drugie skąd chłopak mógłby się znaleźć nagle w górach? Był w Krakowie i po co miał by tu przyjeżdżać. Dla niej?
  Weszli do kafejki i siedli przy oszklonej ścianie, na dużych skórzanych fotelach. Kelnerka podała i kartę z deserami i napojami. Przez chwile milczeli czytając kolejne pozycje w menu. Julek jednak co chwilę uśmiechał się do koleżanki, która odwdzięczała się tym samym.
-Na co masz ochotę?- zapytał w końcu, całkiem wychylając się z za karty.
-A co? Ty płacisz?- zaśmiała się i mrugnęła do niego. Odrzuciła włosy do tyłu i kątem oka znowu go zauważyła. Zamrugała parę razy i znowu popatrzyła w tamtym kierunku.
Siedział tam. Ten sam nieznany jej chłopak.
-Stało się cos?- z zamyślenia wyrwał ją głos Julka. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i pokiwała przecząco głową.


                                                                       ***  

  Siedział zdołowany na łóżku i nie mógł uwierzyć w to co. Miał nadzieją, że wiadomość którą usłyszy od Anny okaże się być dobra. Nie była taka. Była fatalna.
-Hej kochanie i jak badania?- zapytał na początku rozmowy. Nie był jednak przygotowany na odpowiedź, którą miał usłyszeć z ust ukochanej.
-Nie za dobrze- odparła zachrypniętym głosem. I Oliwer wiedział, że płakała. Zawsze gdy płacze ma chrypkę.
-To znaczy?
Usłyszał śmiech. Kolejny zły znak. Był to jej śmiech w stylu „nic gorszego mnie już nie spotka”. Nie brzmiał wesoło, ale smutno, jakby ktoś z depresją spróbował przypomnieć sobie jakiś żart. Nie nawiedził kiedy Ania się tak śmiała. Nie nawiedził kiedy udawała, że wszystko jest  w porządku.
-Anka?
-Dali mi czas do wakacji. Fajnie, co? Będę mogła napisać maturę- i znowu ten śmiech. Chłopak zagryzł wargi żeby na nią nie nakrzyczeć i żeby się nie rozpłakać. Nie lubił przy niej płakać. Nie chciał żeby się o niego martwiła, przecież musiała martwić się o siebie.
-Czyli to już pewne?- zapytał w końcu. Te słowa ledwo co przeszły mu przez gardło. Nie wierzył, że musiał o to pytać. Nie chciał wierzyć.
-Oliwer, myślę, że w takiej sytuacji najlepiej będzie jak ze sobą zerwiemy. Nie chcę żebyś cierpiał razem ze mną. Nie chcę być dla ciebie ciężarem i nie chcę być przez ciebie zapamiętana jako ciężko chora. Wolę zostawić ci same dobre wspomnienia.
-Anka!- krzykną, ale zaraz się opanował.- Aniu, Aneczko… Chyba nie wierzysz w własne słowa, prawda? Byłby najgorszym człowiekiem na świecie gdybym cię teraz zostawił. Znienawidził bym samego siebie i nigdy nie wybaczył. Nie zostawię cię, nigdy. A wiesz dlaczego? Bo miłość jest na dobre i na złe. Kocham cię, a miłość do czegoś zobowiązuje- po tych słowach ledwo powstrzymywał się od płaczu. Wszystko co jej powiedział było prawdą. Kochał ją i nie wyobrażał sobie życia bez niej.
-Ale Oliwer…
-Żadnego „ale”. Kocham cię- i zaczął płakać. Nie mógł się już powstrzymać. Ona była jego szczęściem, słońcem, księżycem, ostoją w ciężkich chwilach, najlepszym przyjacielem. Ciągle nie mógł pojąć dlaczego akurat ona musiała zachorować? Dlaczego na przykład nie on?
-Też cię kocham- powiedziała słabo Ania.- Ale będę już kończyć, jestem zmęczona.
-Jasne kochanie. Odpoczywaj. Wracam za niedługo, dobranoc księżniczko.
-Dobranoc.
  Teraz leżał sama w pokoju. Kumple wyszli na miasto z cała ekipą i nie było już ich trzy godziny. Kiedy rozmawiał z Anką już ich nie było. Oliwer nie wyszedł nigdzie, bo czekał na telefon, który okazał się dla niego ciosem. Pomyślał, że dobrze wyszło. Nikt nie widzi jego łez i może smucić się w samotności, choć to chyba za lekkie słowo. Może cierpieć. Tak. Może cierpieć w samotności  i spokoju.
  Poszedł pod prysznic mając nadzieje, że to pomoże. Zmyje z niego nadmiar emocji. Jednak nie pomogło. Na tego rodzaju ból nic nie mogło pomóc. A to przecież tak cholernie boli!
  Zasnął wtulony w poduszkę, a ciepłe, słone łzy spływały mu po policzkach.
  Rano obudziło go stukanie w okno. Deszcz. No oczywiście przecież to Polska! Westchnął i poszedł do łazienki umyć zęby, choć było mu w sumie obojętne jak pachnie, czy wygląda. A nie wyglądał najlepiej. Był blady, jak ściana i miał podkrążone oczy. Nic dziwnego, w końcu nie spało mu się najlepiej. Po porannej toalecie ubrał dres i poszedł na śniadanie do bufetu.
  Pierwsze co zobaczył, a raczej kogo to Zuzę patrząca na niego z troską. Chwile później była już przy nim.
-Oliwer wszystko dobrze?
-„Czyta cholerna dziewczyna nie może po prostu się odczepić?!”- pomyślał wkurzony i ominą ją. Siadł przy wolnym stoliku i patrzył się w ścianę. Wyglądał jakby życie z niego wyparowało. I podobnie się czuł. Nie chciał żyć, jeść, pić. Nie chciał niczego.  I znowu zaczął się zastanawiać dlaczego to nie on jest na miejscu swojej ukochanej. Czemu on może żyć, a ona nie? Czym ona zawiniła, a czym on sobie zasłużył?! To nie sprawiedliwe! To do jasnej cholery nie sprawiedliwe! Dla Anny zginął by, zaprzedał by dusze diabłu, zrobił by wszystko! Byleby żyła.
Zuza i Tatiana siadły koło niego i nic nie mówiąc zaczęły mu się przyglądać.
-Oliwer wszystko okay?
-Zuza, bardzo proszę, zostaw mnie. Nie czuję się dobrze.
-Płaczesz- zauważyła Tatiana.
  Dopiero teraz pouczył gorące łzy na swoim policzku. Parzyły go.
-Cholera!- przeklną pod nosem i wstał od stołu. Szybkim krokiem wrócił do pokoju. Jego kumple już wstali i szeroko otwartymi oczami patrzyli na niego nic nie rozumiejąc. Na policzkach chłopaka dalej widać było ślady po łzach. Artur, jego najlepszy przyjaciel, domyślił się o co chodzi, bo jego rysy twarzy wykrzywiło współczucie. Podszedł do Oliwera i przytulił go mocno.
-Jestem z tobą- powiedział dodając mu otuchy.


                                                                          ***

  Prawie pękł z zazdrości, kiedy zobaczył ją z innym chłopakiem. Czy to co się stało przed wyjazdem nie miało dla niej żadnego znaczenia? Zapomniała o wszystkim? Westchnął głośno. Podeszła do niego kelnerka i zapytała czy chciałby coś jeszcze. Poprosił jeszcze jedną czarną kawę i obejrzał się za siebie na Tini.  
  Była tam. Taka piękna i szczęśliwa. Jeszcze raz westchną i wyciągną telefon z kieszeni. Wyszedł na korytarz prowadzący do toalety i wybrał numer przyjaciółki. Po kilku sygnałach dziewczyna stała przednim z szeroko otwartymi oczami. Łzy zaczęły jej płynąć po policzkach.
  Tomek nie zauważył, kiedy dziewczyna znalazła się jego ramionach. Tuliła się do niego mocno, dalej płacząc. Chłopak odwzajemnił uścisk i pocałował ją w czubek głowy. Dziewczyna skierowała twarz w jego stronę i uśmiechnęła się przez łzy.
-Tęskniłaś?- zapytał cwaniacko. Cała zazdrość i złość wyparowały. Znowu był pewny siebie i wiedział czego chce.
-Nie masz pojęcia jak bardzo- pocałowała go. Był zaskoczony, ale szybko oddał pocałunek. Kiedy oderwali się od siebie oboje wybuchneli śmiechem.- A ty tęskniłeś?
-Nie ani trochę- skłamał i oparł się o framugę szklanych drzwi. Uśmiechał się szelmowsko i patrzyła nią przymkniętymi oczami. Naprawdę była idealna. Długie rozpuściła, a robiła to dość rzadko. Miała na sobie krótkie spodenki i różową bluzkę odsłaniającą brzuch. Na stopy założyła swoje ulubione czarne Vansy. Wyglądała świetnie.
-Przerwałem w randce, tak?- zaczął się z nią drażnić. Dziewczyna zmieszała się, ale zaraz stanęła naprzeciwko niego, bardzo blisko i wysyczała:
-A co? Nie mogę?
-Nie- odparł poważnie. Już się nie uśmiechał. Patrzył na nią i czekał na odpowiedź.
-Niby dlaczego? Jesteś zazdrosny?
-Po pierwsze, to chyba oczywiste, że tak, a po drugie jesteś moja i tylko moja- przejechał dłonią po jej gładkim policzku. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i musnęła jego usta swoimi.
-A teraz wybacza, jestem tu w końcu z kimś innym.
   Z zamyślenia wyrwał go głos sekretarki. Tina nie odebrała, nie było tu jej. Wszystko sobie wymyślił. Pocałunek, jej łzy i szczęście w oczach na jego widok, a na koniec to niespodziewane odejście. To wszystko było wytworem jego wyobraźni. Nie rozmawiał z nią.
  I co teraz?


                                                                              ***

  Zapukała do jego drzwi. Nie widziała go od kilku dni. Nie było go na treningach. Kumple z jego pokoju mówili, że się po prostu rozchorował, a trener nie mówił nic. Była już niedziela i tuż, tuż miał się zacząć trzeci tydzień obozu. Jednak to nie miało większego znaczenia. Z przyzwyczajenia troskliwa Zuza myślała tylko o tym żeby sprawdzić jak czuje się Olek i co mu dolega. Może będzie mogła pomóc?
-Proszę- usłyszała głos chłopaka. Był cichy i zachrypnięty jakby od wielo godzinnego płaczu.  
Uchyliła drzwi i wślizgnęła się do środka. Zobaczyła, że Olek skulony leży pod kołdrą. Zmartwiona siadła koło niego na łóżku i nie wiedział co powiedzieć.
-Oliwer… Porozmawiaj ze mną, proszę- zaczęła w końcu łagodnie.
-Nie umiem- zrzucił z siebie materiał i spojrzał spod uchylonych powiek na Zuzkę. Nie wyglądał dobrze. Całą twarz miał spuchniętą od płaczu, sińce pod oczami od długiego nie spania, a do tego był blady jak ściana. Było z nim źle, Nawet bardzo.
-Co jest?
-Nic.
-Oliwer, ja przecież nie jestem ślepa.
-Chcesz wiedzieć?!- krzykną nagle.- Chcesz usłyszeć, że miłość mojego życia umiera?! Że nie dożyje swoich dwudziestych urodzin? Ba! Nie dożyje swojej dziewiętnastki! Za rok już jej może nie być! Rozumiesz?!- podnosił coraz bardziej głos, nie mogąc się opanować. Zaczął płakać, a Zuza żałowała, że o cokolwiek zapytała. Żałowała, że jest tak bardzo wścibska. Po cholerę to było?!
-Przepraszam- wyszeptała i poszła w stronę drzwi. Jednak Oliwer zatrzymał ją, gdy już naciskała klamkę. Chwycił ją za ramię i obrócił do siebie.
-Zuzia- powiedział cicho.
-Przepraszam- powtórzyła jeszcze ciszej niż poprzednio i wyszła.
  Nie spodziewała się zastać Oliwera w takim stanie. Nie wiedziała, że przeżywa coś takiego. Jeszcze parę dni temu był okay. Co się zmienił? Czyżby Annie  aż tak się pogorszyło? I czy trener wiedział, że Oliwer jest w takim dołku? Po zastanowieniu stwierdziła, że musiał wiedzieć. On wiedział wszystko. Był jak ojciec i przyjaciel w jednym. Wszyscy mu wszystko mówili i ufali bezgranicznie.
  Kiedy na następny dzień zobaczyła, że Oliwer przyszedł na jej trening była zaskoczona. Spojrzała w jego stronę ostatni raz i postanowiła skupić się na piłce, która właśnie leciała w jej stronę. Niestety nie zdążyła jej przyjąć i dostała w brzuch. Serw był na tyle mocny, że spadła na ziemię, trzymając się za bolące miejsce. Łza popłynęła jej po policzku, ale zaraz potem zaczęła śmiać się ze swojej nieuwagi. Wstała czerwona na twarzy i skinęła na koleżankę, że może znowu serwować. Następną piłkę odebrała bezbłędnie i zdobyła punkt dla drużyny..
Po treningu podszedł do niej Oliwer i zapytał:
-Jesteś na mnie zła za wczoraj?
-Nie- powiedziała i ominęła go. Chłopak stała chwilę jak wryty i patrzył za odchodzącą Zuzą. Zaraz jednak ogarną się i pobiegł za nią.
-Tak?- spytała kiedy już szedł koło niej.
-Zuzka, przepraszam, że tak wyszło. Nie powinienem na ciebie krzyczeć, ty się tylko martwiłaś, a ja zachowałem się jak skończony dupek. Jednak chcę żebyś mnie zrozumiała byłem smutny i załamany, rozumiesz?
-Rozumiem. Naprawdę- zapewniła go. Szli szerokim korytarzem, który oddzielał wypoczynkową i sportową część hotelu.- Co się zmieniło teraz?
-Po tym jak na ciebie nakrzyczałem zdałem sobie sprawę, że popadam w jakąś depresję i postanowiłem od razu z tego chorego stanu wyjść.
-Acha- powiedziała tylko. Nie patrzyła na niego, nie rozglądała się po bokach. Szła prosto przed siebie do swojego pokoju. Oliwer zaniepokojony ciszą i jej zachowaniem zapytał:
-Dlaczego nie chcesz ze mną porozmawiać?
-A o czym chciałbyś gadać?
-Nie wiem. Chciałbym wrócić do normalnego funkcjonowania. Zostały dwa tygodnie i nie chcę ich zmarnować.
-I miałabym ci pomóc?
-Tak.
-Dlaczego ja, dlaczego nie twoi kumple?
-Oni się jak na razie nad mną litują, a ja litości nie potrzebuję.
-To ci pomogę. Zaczniemy od tego, że wyjdziesz dziś z nami na molo.
-Zgoda.
-Super! To widzimy się wieczorem- klepnęła go w plecy i pobiegła do pokoju.



                                                         ~~*~~

Hej!
Jak się podobało? Mam nadzieję, że bardzo ;*
Mi się już ferie kończą, ale wszystkim którzy dopiero je zaczynają życzę miłej zabawy.  
  Komentujcie i czytajcie dalej.
  
                                                                                Przesłodzone :*

Przeslodzone

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2700 słów i 14774 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Ksiezniczka25

    Świetne, czekam na kolejne. :)

    6 lut 2016

  • Użytkownik NIEjestemBARBIE

    Pisz dalej ;D Zapraszam do siebie:)

    2 lut 2016