Love Story <3 część: 22

-Będę tęsknił- przyznał, Kidy razem z nią czekał na jej tramwaj.
-Tylko nie płacz, kiedy odjadę- zaśmiała się.
-Nie zamierzam- odparł, równie rozbawiony co nastolatka.


                                   ***


-Co dziś robimy?- zapytała Lena, przeciągając się leniwie. Oglądali jakiś film w salonie i powoli zaczynało jej się to nudzić. Na dworze było jeszcze ładnie, więc wolała iść z Kubą na rower, nad Wisłę albo do kafejki. Niestety jej fantastyczny chłopak wolał siedzieć w domu przed telewizorem.
-Siedzimy w domu- odpowiedział wzruszając ramionami.
-A czy nie moglibyśmy gdzieś wyjść?- poprosiła, siadając na stoliku do kawy, naprzeciwko niego. Zrobiła słodką minkę, a chłopak uśmiechnął się pod nosem. Mam najlepszą dziewczynę pod słońcem, pomyślał.
-A co byś chciała robić?
-Wyjść gdzieś, przewietrzyć się, zjeść kolację- zaczęła wymieniać, a chłopak nachylił się nad nią.  
-Dla ciebie wszystko- pocałował ją w nos i zszedł z kanapy. Szybkim ruchem ręki łapał pilota i wyłączył telewizor.- Ubierz kurtkę, a ja zaraz wracam, muszę się przebrać.
Chłopak pobiegł szybko na górę, a przy okazji zastanawiał się nad niespodzianką dla Leny. Za niedługo była ich miesięcznica od kąt oficjalnie są razem. Zanim Kuba poprosił ją o chodzenie, minęły jakieś dwa tygodnie od ich spotkania. I nawet jeśli wcześniej gdzieś razem wychodzili i się całowali, a on nazywał ją swoją dziewczyną, ona jego, swoim chłopakiem, wtedy nie byli jeszcze razem, nie byli OFICJALNĄ parą. Jest różnica, przynajmniej dla niego. Bo on nieoficjalnych dziewczyn miał na pęczki, a takich których poprosił o chodzenie może dwie, nie licząc Leny. I właśnie dlatego dla niego ten dzień wydawał się jego ważny, bo przypominał mu jak ważna jest dla niego jego dziewczyna, że właśnie z nią stworzył oficjalną parę.
Postanowił, że sam zrobi kolacje, a zjedzą ją w altance w jego ogrodzie, a może lepszy pędzie piknik? Tego jeszcze nie wiedział. Miał czas do wtorku, a była już sobota.
Dalej obmyślając plany zszedł do Leny i pocałował ją mocno w usta.
-Kocham cię, wiesz?- zapytał się. Dziewczyna zawiesiła ręce na jego szyi, stanęła na palcach i uśmiechnęła się.
-Będziesz musiał mi to powiedzieć- pocałowała go delikatnie w policzek i odsunęła się od niego. Szybko założyła buty na stopy i otworzyła drzwi.
-Idziesz?- zapytała, patrząc na niego.
-Muszę jeszcze coś zrobić.
-Co?
-Coś powiedzieć.
-Powiedz.  
-Kocham cię- uśmiechnął się i podszedł do niej. Dziewczyna wzięła go za rękę i pociągnęła na zewnątrz.
Spędzili razem miły wieczór. Najpierw byli nad Wisłą załapali się jeszcze na zachód słońca. Siedzieli wtedy na ławce i przytuleni do siebie patrzyli na świecącą się wodę, na różowe niebo. Potem Kuba zaprosił Lenę do ich ulubionej włoskiej knajpki, gdzie zamówili pizzę oraz kawę. Jedli powili, nie śpiesząc się, bo nie było takiego powodu. Siedzieli naprzeciwko siebie i nic nie mówili, a kiedy przez przypadek popatrzeli sobie w oczy, wybuchali głośnym śmiechem.
Lena była zachwycona tymi kilkoma godzinami, które skończyły się kolejnym, tego dnia filmem, w domu Kuby. Ale jej już nie przeszkadzało, że siedzą w domu. Była dwudziesta pierwsza, a ona zmęczona i nie zaciekawiona filmem opierała głowę na ramieniu ukochanego.
-Śpisz?- szepnął jej na ucho, uśmiechając się delikatnie.
-Jeszcze nie- odpowiedziała i przeciągnęła się, odsuwając się od Kuby. Na dworze było już całkiem ciemno, a ona nie miała ochoty sama wracać do domu, nawet gdyby miała odwieść ją taksówka. Popatrzyła z nadzieją na chłopaka i poprosiła:
-Odprowadziłbyś mnie do domu?
-A nie zostaniesz na noc? Możesz spać w pokoju gościnnym- uśmiechnął się.
Lena chwilę się zastanawiała. Jeszcze nigdy nie była na noc u żadnego swojego chłopaka. Zaczerwieniła się lekko, dalej nie wiedząc co odpowiedzieć, bo co powiedzą na to jej rodzice.
-Nie wiem czy mogę- szepnęła zawstydzona, wiedziała, że czasem zachowuje się jak trzynastolatka, która nie ma odwagi pocałować swojego chłopaka w policzek. Kuba zauważył już dawno, że nie jest dziewczyną, która jest z pierwszym lepszym, że nie zostaje u chłopaków na noc i nie zachowuje się, delikatnie ujmując, nieprzyzwoicie. A to, ze czasami zachowywała się jak trzynastolatka, tylko go rozczulało.
-Zapytaj się rodziców, wiesz, że mnie lubią- mrugnął do niej.- Powiedz, ze będziesz spała w gościnnym.
Kuba miał rację, rodzice Leny lubili go. Kiedy poznali go dwa tygodnie wcześniej wywarł na nich naprawdę dobre wrażenia i było tak za każdym razem, kiedy chłopak przyjeżdżał po dziewczynę, nawet jeśli robił to na swoim motocyklu.
-Tylko nie jedź za szybko- prosiła mama Leny z czułym uśmiechem. Widać było, że martwi się o córkę, ale mimo wszystko mu ufała. On o tym wiedział i nie chciał nadużyć tego, dla niego cennego, zaufania.
I tak jak przypuszczał rodzice dziewczyny zgodzili się, żeby Lena została u niego na noc, pod warunkiem, że nie będą spać w jednym łóżku. Chłopak miał to obiecać.
-Obiecuje- uśmiechnął się do telefonu, który trzymał przy uchu.- Nic jej się nie stanie, najwyżej będzie niewyspana, po oglądaniu tych wszystkich głupich filmów- zaśmiał się, a mama Leny mu zawtórowała.  
-Bawcie się dobrze.
-Będziemy.
-I grzecznie- usłyszał krzyk ojca dziewczyny.
-Będziemy, dobranoc.
-Dobranoc.
  


                                         ***


Tego samego dnia Tini spotkała się z Tomkiem, zupęnie przez przypadek. Właśnie była w galerii, bo musiała kupić sobie jakąś kurtkę na zimę. Tomek był w galerii, bo skończyło mu się jedzenie, a on zamiast iść do zwykłego marketu, poszedł go galerii. Spotkali się przy ruchomych schodach. Dziewczyna uśmiechnęła się i wzięła przyjaciela pod ramię.
-Pójdziesz ze mną?- zapytała.
-A ty, żadne "cześć”, "spadaj”, tylko od razu jakieś wymagania- zaśmiał się.
-No to cześć- spojrzała na niego rozbawionymi oczami.- A teraz pójdziesz ze mną?
-Jasne- uśmiechnął się.
Chodzili razem od sklepu do sklepu i nawet on kupił sobie podkoszulek, choć nawet nie miał tego plamach, a Tini nadal nic. Dziewczyna nie mogła znaleźć kurtki idealnej, jak to tłumaczyła przyjacielowi. On tylko śmiał się z niej, za każdym razem, kiedy wychodzili z kolejnej sieciówki, a ona cicho przeklinała pod nosem.
-Może zrobimy sobie przerwę i pójdziemy coś zjeść?
-A na co masz ochotę?- zapytała.
-Coś orientalnego.
-Zgoda.
Pojechali na samą górę, gdzie były lokale z jedzeniem. Tomek uparł się, że to on wybierze jej jedzenie i zapłaci. Ona miała tylko zająć stolik i cierpliwie na niego czekać.
-Tak jest szefie- zasalutowała i poszła w stronę jednego z niewielu wolnych miejsc.
Czekała na niego jakieś dziesięć minut, a kiedy wrócił, postawił na stoliku półmisek z ryżem, talerz z jakimś mięsem i dwa mniejsze talerze.
-Smacznego- powiedział, siadając przy stole.  
Dziewczyna już naprawdę zgłodniała, ale nie chciała pierwsza rzucać się na jedzenie, więc pozwoliła, żeby to chłopak jej nałożył, a potem sam sobie. Zaczęli jeść w jednym momencie, co nie przeszkodziło im w prowadzeniu rozmowy.
-Jak tam w szkole?- zapytała, patrząc na niego kątem oka.
-Normalnie, jak zwykle- wzruszył ramionami.
-Czyli masz powodzenie u dziewczyn?- zaśmiała się, choć tak naprawdę nie chciała, żeby tak było.
-Niby mam, ale one wszystkie są za sztuczne, zbyt nachalne…
-Zdawało mi się, że takie lubisz- przerwała mu, znowu się śmiejąc. Chłopak zrobił naburmuszoną minę, nieco uraziły go słowa przyjaciółki. Mu nigdy nie podobały się takie dziewczyny, nie wyobrażał się w takiej zakochać, a to że wyszedł z taką pare razy na imprezę to inna sprawa.
-Nie lubię i to nie było śmieszne.
-Było- przekomarzała się.
-To teraz ty. Masz powodzenie w szkole?
-Nie wiem co ci odpowiedzieć, bo od początku roku byłam jedynie trzy razy- wzruszyła ramionami i włożyła do ust kolejny kawałek ryżu.
-No fakt, zapomniałem, że teraz to ty jesteś ta niegrzeczna. Bójka, zawieszenie i jeszcze ucieczka z domu- zagwizdał cicho z aprobatą, a dziewczyna się zarumieniła i walnęła go lekko w ramię.
Po posiłku poszli na dalsze zakupy. I o dziwo to chłopak znalazł jej tą "idealną, jedyną i niepowtarzalną” kurtkę. Na jej widok dziewczyna zaczęła skakać z radości i od razu pobiegła do kasy, przy okazji zrzucając za sobą ciuchy z wieszaków, co Tomek grzecznie poprawiał.
-To teraz ty idziesz ze mną na zakupy spożywcze.
-Zgoda, bo gdyby nie ja to byś pewnie kupił same chipsy i colę.
-Jak ty mnie dobrze znasz- pokręcił rozbawiony głową.


                                 ***


Niedzielny poranek był naprawdę ładny i aż prosił o wyjście na dwór, na jakiś spacer, czy jogging.
Zuza ubrała czarne getry, termiczną bluzkę z długim rękawem i wyszła z domu. Myślała nad tym, żeby zadzwonić do Oliwer i zapytać, czy bezpiecznie dotarł do domu. Przez te trzy dni widywała się z nim codziennie i każdy był lepszy od poprzedniego. Zatęskniła za wakacjami, plażą, Tatianą. Zachowywali się wtedy jak dobrzy przyjaciele, a przecież nie znali się długo. Zuza zaufała Oliverowi i rudzielcowi. Byłaby zachwycona, gdyby chłopak zmienił plany i pojechał na studia do Krakowa, a Tatiana poszła do liceum w Krakowie, mogłaby przecież mieszkać w internacie.
Kiedy wróciła do domu, wszyscy byli już na nogach, oprócz Tini. Mama krzątała się po kuchni, a tata czytał gazetę przy stole.
-Rodzice Tiny dzwonili- powiedział ojciec, kiedy dziewczyna przechodziła obok drzwi wejściowych do pomieszczenia.  
-I co mówili?- zapytała, wchodząc do kuchni.
-Mówili, że się o nią nie martwią, bo jest w dobrych rękach, podziękowali za gościnę, przeprosili za kłopot i poprosili o dopilnowanie, żeby od poniedziałku chodziła do szkoły- powiedział na jednym wdechu i wypił łyk kawy.  
-Na pewno pójdzie- zapewniła Zuza z uśmiechem na ustach i już chciała wyjść z kuchni, wziąć prysznic i zjeść śniadanie, kiedy zatrzymał ją głos ojca.
-Kochanie-powiedział łagodnym głosem, dziewczyna się do niego odwróciła.- Wiesz, ze ona nie może tu zostać na stałe? Bardzo ją z mamą lubimy, ale on ma swój własny dom.
-Wiem i ona to też wie- zapewniła go i podeszła do stołu. Pocałowała ojca w policzek, uśmiechnęła się do mamy, która przysłuchiwała się ich rozmowie, a potem poszła do łazienki. Wzięła długą, ciepłą kąpiel, słuchając muzyki i prawie zasypiając w wannie. Niestety wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Do rzeczywistości przywróciło ją dobijanie się do drzwi. To Tina, która też chciała skorzystać z łazienki.
-To masz problem- odkrzyknęła Zuza, ale już owijała się w szlafrok i sięgała do klamki.- A tak w ogóle to dzień dobry- burknęła trochę zła, wymijając ją w drzwiach.
Zanim poszła na śniadanie, poczekała na Tinę. Leżała na łóżku w dresach i bokserce, oraz mokrych rozpuszczonych włosach, którymi się bawiła.
Z transu wyrwało ją wejście przyjaciółki, która w getrach i białym podkoszulku zrobiła "wejście smoka”.  
-Ty naprawdę czujesz się tutaj jak w domu.
-Tak, ale mam własny dom- uśmiechnęła się słodko. Zuza uwielbiała kiedy Tina taka była, słodka, lekko zakręcona, ale wiedząca co jest dobre.
-I będziesz musiała do niego wrócić.
-No przecież wiem- odparła beztrosko i położyła się na łóżku, obok przyjaciółki.




                                    ~~***~~


W tym tygodniu uwinęłam się trochę szybciej i tak o to mamy 22 część. Dziękuje za każdy Wasz komentarz. Czytajcie dalej i komentujcie...


                                                         PRZESŁODZONE

Przeslodzone

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2144 słów i 11839 znaków, zaktualizowała 10 kwi 2016.

2 komentarze

 
  • :3:3

    To jest w kategorii "miłosne"  :barf:

    10 kwi 2016

  • Ewcia:D

    Świetne :D ale czemu to jest w kategorii "kryminalne"? :D

    10 kwi 2016

  • Przeslodzone

    @Ewcia:D dziękuję za zwrócenie uwagi, pomyliłam się  :crazy:

    10 kwi 2016