Love Story <3 część: 21

Około dwudziestej pierwszej, kiedy jej rodzice oglądali w salonie jakiś stary film przyszła i siadła na jednym z dwóch foteli. Przez chwilę nic nie mówiła, aż wezbrała w sobie całą swoja odwagę i zapytała:
-Czy mogłabym nie iść jutro do szkoły?
Rodzice spojrzeli na nią zaskoczeni, pierwsza odezwała się jej matka:
-Dlaczego? Czy stało się coś?
-W sumie nie- zaczęła i wzięła głęboki oddech.- Mój kolega z kadry przyjeżdża jutro do Krakowa i chciał się spotkać o czternastej, ale ja mam lekcje do szesnastej, liczyłam więc na to, że pozwolicie mi ominąć jeden dzień- uśmiechnęła się nieśmiało, czekając na odpowiedź rodziców.
Tata patrzył na nią uważnie, a mama z pobłażliwym uśmiechem.
-Zgoda- powiedział w końcu ojciec, a dziewczyna rzuciła się rodzicom na szyję.
-Jesteście najlepsi!- krzyknęła.
-Oj dziecko, słodzić to ty umiesz- zaśmiała się jej matka.
-Nie słodzę, taka jest prawda. Jacy inni rodzice pozwolili by przyjaciółce swojej córki z nimi zamieszkać albo płacili za miesięczną kadrę albo- nie dokończyła bo ojciec jej przerwał.
-Zrozumieliśmy, jesteśmy najlepsi- uśmiechnął się.- A teraz idź powiedzieć o wszystkim Tini- zaśmiał się i był pewny, że jego córka tak zrobi. Zuza zawsze o wszystkim mówiła swojej przyjaciółce i na odwrót, były w końcu jak siostry.
Po skończonej rozmowie z rodzicami nastolatka biegiem poszła do swojego pokoju, z uśmiechem na ustach. Kiedy Tina zobaczyła jaka jest szczęśliwa wiedziała, że Zuza dopięła swego, a mimo to pozwoliła jej pochwalić się nowiną.
Zuzka najpierw rzuciła się na łóżko, potem na przyjaciółkę, a jeszcze później przeturlała się z materaca na ziemię i chwilę leżała, patrząc w sufit.
-Zgodzili się- szepnęła po chwili.
-Zauważyłam, a to wszystko dzięki twojemu wejściu smoka- zaśmiała się nastolatka i położyła się koło Zuzy. Przez chwile obie milczały, a potem Zuza zapytała:
-Z jaki Nikodem dziś byłaś?
Tina podniosła się do pozycji siedzącej i popatrzyła na przyjaciółkę, uśmiechnęła się:
-Co ci się tak nagle przypomniało?
-Tak po prostu- wzruszyła ramionami.- A więc jaki Nikodem?
-Z naszej nowej klasy- głos Tini był obojętny, ale na samo wspomnienie spędzonego z nim czasu jej uśmiech się poszerzał.
-I jak było?
Tini wszystko jej opowiedziała, wyraźnie zaznaczając, że nie, chłopak jej się nie spodobał. Zuza oczywiście zaczynała się z niej śmiać i mówić, że jeszcze zobaczą, ale z tyłu głowy miała, iż jej przyjaciółka jest zakochana w Tomku.


                                                                       ***


Nie ma to jak czwartek rano, kiedy musisz iść do szkoły, a do tego masz na siódmą rano, ale to jeszcze nic. Najlepiej kiedy lekcje kończą ci się o, cholernej, szesnastej godzinie, a ty po powrocie do domu nie masz siły kiwnąć palce. I Tomek, ten wspaniały dzień miał przed sobą.
Niechętnie wyszedł z łóżka, zauważając, że w domu nie jest specjalnie ciepło. Nie zawracał sobie głowy rannym prysznicem. Umył tylko zęby i przejechał włosy grzebieniem. Z szafy wyciągną dresowe spodnie i biały podkoszulek.
Na śniadanie zjadł płatki  mlekiem i wyszedł do szkoły.
Już w wejściu jakaś dziewczyna próbowała go poderwać, a on przewrócił tylko oczami i zbył ją uśmiechem. Podszedł do Kuby, który stał pod klasą i przybił mu „męską” piątkę.
-Wyglądasz ja siedem nieszczęść- stwierdził przyjaciel z lekkim uśmiechem na twarzy. Tomek go podziwiał. Jak o tak wczesnej porze można się w ogóle uśmiechać? On z trudem utrzymywał oczy otwarte.
-Dzięki za komplement- rzucił sarkastycznie i oparł się plecami o ścianę.
-Grało się na konsoli do późna?- zaśmiał się Kuba. Przyjaciel spojrzał na niego kontem oka.
-No właśnie nie- burknął i sięgnął do plecaka, wyciągając z niego telefon. Wszedł na facebook’a i przeglądał posty znajomych. Westchnął kiedy zobaczył, że ma pięć nowych zaproszeń do znajomych- od samych dziewczyn.
-Nie zaśnij na matmie bo będziesz musiał siedzieć po lekcjach- zaśmiał się przyjaciel.
-Bawi cię ludzkie nieszczęście, co?
-Bardzo- uśmiechnął się sarkastycznie.
Mimo swoich obaw nie usnął na pierwszych dwóch lekcja, co uznał za sukces, ponieważ była to matematyka i geografia. Zastanawiał się jakim cudem ktoś to może lubić, czy co gorsza studiować. Na długiej przerwie nie wytrzymał i pociągnął Kubę w stronę wyjścia ze szkoły. Był zmęczony, mimo swojego sukcesu, wkurzony na większość lasek w szkole i na nauczycielkę od fizyki, która wstawiła mu jedynkę.
-Gdzie idziemy?- zapytał Kuba.
-Gdziekolwiek byleby już tu nie wracać, przynajmniej dzisiaj- burknął i wsiadł na motor.  
Tomek prowadził, jechał szybko i o mało co w kogoś nie wjechał.  
Na miejscu byli po dwudziestu minutach. Odetchnęli świeżym powietrzem i od razu przeskoczyli przez ogrodzenie opuszczonego domu. Odkryli to miejsce jeszcze jako dzieci, nawet dziewczyny wiedziały o tym miejscu, choć  nie specjalnie za nim przepadały. Rozwalający się budynek to raczej nie były ich klimaty, a jednak od czasu do czasu chłopcom udawało się je namówić na przyjazd tutaj. Ale od ostatniego razu, kiedy  byli tu we czwórkę minęły wieki, sam Tomek  i Kuba nie pamiętali ostatniego razy, gdy tu byli.
-Przypominają mi się stare dobre czasy- zaśmiał się Kuba i zaczął się wspinać po rynnie na pierwsze piętro domu.
-Kiedy mu tu byliśmy po raz ostatni?- zapytał Tomek i poszedł w ślad za przyjacielem.
-Mieliśmy chyba czternaście lat, druga klasa gimnazjum.
Obaj siedzieli na zimnej, zniszczonej podłodze domu i patrzyli w sufit. Byli tu już prawie trzy godziny, a nadal znajdowali wspomnienia związane z tym miejsce i o dziwo dużo było w nich dziewczyn, a byli przekonani, że one bywały tu raz na pół roku.
-Po namyśle muszę przyznać, że one wręcz nienawidziły tego miejsca, ale my namawialiśmy je tak, że bywały tu przynajmniej raz w tygodniu- zaśmiał się Tomek.
-Wiec skąd nam się wzięło, że bywały tutaj rzadko?- zapytał roześmiany Kuba.
-Bo by tu przychodziliśmy praktycznie codziennie.
-Racja.
Siedzieli tam, aż do czasu kiedy zrobiło się późno i ciemno. Tomek postanowił nocować u przyjaciela, więc oboje pojechali w dokładnie te same strony. Zazwyczaj jeden z nich skręcał w prawo, a drugi w lewo. Co nie zmieniało faktu, że mieszkali parę minut od siebie.


                                                                      ***


Czwartki mają to do siebie, że zależy jak na nie patrzysz, tak je widzisz. Tomek ich nienawidził, a jego zdanie podzielała Zuza, jednak nie tego dnia Ten czwartek był wyjątkowy. Miała nie iść na lekcje, chodzić w piżamie do jedenastej, a potem spotkać się z kumplem. Tak, ten dzień zapowiadał  się fantastycznie.
-Tini- Zuza szepnęła przyjaciółce na ucho, chciało ją obudzić. Nie dlatego, że przyjaciółka na niej leżała, a dlatego, że dochodziła dziesiątka, a ona miała już dość leżenia w łóżku.- Tini- powtórzyła, trochę głośniej, ale dziewczyna zbyła ją ruchem ręki, jak natarczywa muchę.
Zuza postanowiła, że zostawi ją w spokoju, nie będzie czekać  aż łaskawie wstanie.
Tak jak planowała zjadła śniadanie w piżamie, przed telewizorem, w czwartek, nie w wakacje. Dla przeciętnego nastolatka nie było to coś nadzwyczajnego, dla niej tak. Zawsze miała idealną frekwencję, bo nigdy nie chorowała, nie chodziła na wagary, a rodzice nie zwalniali ją z lekcji. Więc to czwartkowe śniadanie, zjedzone w salonie spakowało wyjątkowo. Nastolatka zaśmiała się sama z siebie i przełączyła na inny kanał, poszukać swojego ulubionego serialu.
-Co tak ładnie pachnie?- nagle do salonu weszła Tini, tez w piżamie. Włosy miała poplątane, a oczy na wpół zamknięte.
-Śniadanie, moje.
-Dla mnie nie ma?- dziewczyna zrobiła smutna minę i siadła koło przyjaciółki. Bezceremonialnie wyrwała jej widelec z ręki i odkroiła kawałek omletu.
-Ej- zaprotestowała Zuza.
-No dobra, przepraszam- zaśmiała i Tina.- Idę pod prysznic.
-Idź, śmierdzisz.
-Ha ha, śmieszne.
Kiedy Tina weszła do łazienki, Zuza poszła do kuchni i zrobiła jej śniadanie, a później posprzątała. Myślała o tym jak wielki dług będzie u niej miała Tini za te omlety i sok pomarańczowy, który sama wyciskała.
Około dwunastej godziny poszła pod prysznic, a potem do pokoju, żeby przygotować się na wyjście. Ubrała zwykłe dresowe spodnie, czarny podkoszulek i skórzaną kurtkę. Nawet się nie malowała, a i tak, i tak to wszystko zajęło jej godzinę.
-Wychodzę!- krzyknęła w drzwiach i poszła na przystanek autobusowy. Oczywiście, jak zwykle, była za wcześnie. Autobus miała dopiero za okrągłe dwadzieścia minut. Poprzeklinała trochę od nosem i siadła na ławce. Z telefonu pościła swoja ulubioną play listę i czekała.
Cudem zdążyła na czas. Przez chwilę rozglądała się za chłopakiem, aż w końcu go zauważyła. Stał i gadał z jakimiś chłopakami, równie wysokimi co on  i tak samo dobrze zbudowanymi. Podbiegła do niego od tyłu i rzuciła mu się na szyję.
-Oliwer!- stanęła naprzeciwko niego. Jako, ze tez była siatkarką to różnica ich wzrostu nie była diametralnie duża, ale dało się ją zauważyć.
-Zuza, myślałem, że już nie przyjdziesz- uśmiechnął  się.
-Gdzie bym śmiała.
Na samym początku chłopak przedstawił ją reszcie, ale dziewczyna znała pary chłopaków, poznała ich już na kadrze. Całą grupką poszli do jakiejś kafejki w której pachniało ciastem i świeżo zmieloną kawą.
Dziewczyna czuła się trochę nieswojo jako jedyna dziewczyna. Siedziała w kącie i słuchała o czym rozmawiają. W końcu przestała słuchać i patrzyła się przed siebie, o niczym nie myśląc.
-A ty?- doszedł do niej głos Jurka, którego poznała już na kadrze. Miał włosy do ramion, które związywał w kok lub kucyk. Dziś postawił na koka.
-Co ja?- zapytała ,zupęnie nie wiedząc o czym rozmawiali chłopaki.
-Jedziesz w październiku na obóz?
-Myślę, że tak- przytaknęła i upiła łyk kawy, czując na sobie wzrok chłopaków, których dzisiaj poznała.
-Grasz w siatkę?- zapytał jeden z nich.
-Oliwer nic nie mówił?- zaśmiała się. Nie wiedziała dlaczego, ale miała dziwne wrażenie, że Oliwer coś o niej wspominał, opowiadał. Nie myliła się.
-Powiedział, że poznał cię w wakacje-odparł przystojny brunet, który tak jak ona nie mówił za dużo w czasie tego spotkania.
W sumie Zuza śmiało mogła stwierdzić, że to spotkanie było nudne. Myślała, że będzie sama z kumplem, a tu się okazuje, iż ma siedzieć i słuchać o dziewczynach z ich klasy. Ta ma ładne nogi, ta fajny tyłek, a na tą ostatnią w ogóle nie mogą patrzeć. Tak, Zuza zdecydowanie uważała te dwie godziny za stracone.
Jednak w pewnym momencie Oliwer podszedł do kelnerki zapłacił za siebie i za nią, a potem chwycił za rękę i wyszedł z kawiarni. Był uśmiechnięty i co jakiś czas patrzył się w stronę Zuzy, która obserwowała jego każdy ruch.
-No co?- zapytał ze śmiechem w pewnej chwili.
-Co tak nagle wyszedłeś?
-A co ty byłaś taka cicha?
-Zapytałam pierwsza- spojrzała na swoje stopy i dopiero wtedy zorientowała się, że dalej trzyma go za rękę. Ale on ma dziewczynę- chorą- choć z drugiej strony co złego jest w trzymaniu się za ręce, pomyślała i nie puściła jego dłoni.
-Chciałem odciągnąć cię od tych matołów- zaśmiał się.
-Dlaczego? Nie są tacy źli- skłamała, a on doskonale wiedział, że to zrobiła. Byli matołami i idiotami, ale byli też jego przyjaciółmi.
-Zauważyłaś, że gadają tylko o trzech rzeczach?
-Sport, imprezy, dziewczyny- wyrecytowała Zuza.- Ale to chyba jak każdy chłopak w ich wieku- dodała z przekąsem.
-Nie wszyscy tacy są, ja nie.
-Wiem- przyznała i pociągnęła go w stronę parku.
Druga część spotkania wyszła o niebo lub dwa nieba lepiej niż pierwsza. Zuza i Oliwer normalnie ze sobą gadali, o czymś co obie strony interesowało. Wygłupiali się i biegali po parku. To półtorej godziny, z nim sam na sam było naprawdę fajne i zabawne. Był to czas, który zamierzała wspominać i zapamiętać aż do ich następnego spotkania, które miało być za mniej, więcej miesiąc.
-Będę tęsknił- przyznał, Kidy razem z nią czekał na jej tramwaj.
-Tylko nie płacz, kiedy odjadę- zaśmiała się.
-Nie zamierzam- odparł, równie rozbawiony co nastolatka.


                                                                    ~~****~~

Kolejna część z tylko trochę małym opóźnieniem. Mam nadzieje, że część będzie się podobać. Zostawiajcie komentarze i czytajcie dalej, może w końcu będzie coś romantycznego.
   Pozdrawiam
    
                                                                                                         Przesłodzone

Przeslodzone

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2361 słów i 12749 znaków.

3 komentarze

 
  • natallla7

    Przeczytałam wszystkie części w 2 dni. Nie mogę się doczekać kolejnej części! Super!  <3

    5 kwi 2016

  • pis

    Świetne ????

    4 kwi 2016

  • Malineczka2208

    Przeczytałam wszystko na raz :) Świetne <3

    4 kwi 2016

  • Przeslodzone

    @Malineczka2208 dziękuję, miło słyszeć  <3

    4 kwi 2016