Love Story <3 część: 35

-Chłopak na ciebie leci.  
-Nieprawda!  
-Jasne, że tak.  
Tina wyminęła siostrę i poszła do pokoju. Nie lubiła jak jej siostra robiła sobie z niej żarty,   a to musiał być żart. Co prawda ona i Nikodem byli na jednej randce,   ale później nie wykazywał nią żadnego zainteresowania,   nie w ten sposób.  


                                                                 ***

Zuza stała pod blokiem i zastanawiała się czy zadzwonić do drzwi, czy może lepiej nie. A jak pomyśli, że się mu narzuca? Przecież w piątek byli razem całą noc w kinie, a on potem zabrał ją jeszcze na spacer. Wróciła do domu dopiero o dziewiątej, co nie spotkało się z aprobatą jej rodziców.
I mimo, że spędzili razem tyle czasu, jej nie było dość.
Westchnęła cicho i zadzwoniła pod właściwy numer. Czekała chwilę, aż w domofonie odezwał się zmęczony głos Oliwer:
-Tak?
-Obudziłam cię?- zapytała.
-A kto mówi?
-Zuza- zaśmiała się.- Ale jak jeszcze śpisz to sobie idę- zaczęła bawić się guzikiem od kurtki, którą miała na sobie.
-Co prawda dopiero wstałem, ale mnie nie obudziłaś, wchodź- powiedział i nacisnął przycisk, a dziewczyna szybko pociągnęła drzwi.
Wbiegła na trzecie piętro, a przy otwartych drzwiach już czekał Oliwer. Był w spodniach od piżamy i ciemnym podkoszulku, a włosy sterczały mu we wszystkie włosy. Przecierał zaspane oczy, ale kiedy zobaczył Zuzę od razu się uśmiechnął.
-Hej- dziewczyna odwzajemniła uśmiech, a Oliwer przepuścił ją w drzwiach.
Weszła do środka i szybko zsunęła buty ze stóp, a potem położyła je w kącie. Chłopak zaprowadził ją do kuchni i zaczął robić kawy, a dla niej herbaty.
Zuza rozglądnęła się po pomieszczeniu i pomyślała, że na pewno sam tego nie dekorował, było tu zbyt kobieco. Fioletowe ściany i tapeta w kwiatki to nie były jego klimaty.
-Ciasne, ale własne- zaśmiał się chłopak, kiedy zauważył, że dziewczyna skanuje całą jego kuchnię. Podał jej gorący kubek i usiadł naprzeciwko niej.
-A na studia zostajesz tu? Czy idziesz do akademika?
-Jeszcze nad tym nie myślałem, ale może się przeprowadzę. No wiesz. Szalone życie w akademiku jest bardzo kuszące.
-Co wieczór jakieś imprezy- zaśmiała się i wypiła łyk herbaty.
-Dokładnie!- zgodził się.- Ale nie wiem jak to będzie- dodał po chwili.
-Dobrze będzie- uśmiechnęła się do niego.- A teraz idź się ubrać w coś normalnego- szturchnęła go w ramię, choć przez stół, ledwo co go dosięgła.
Oliwer skinął głową i poszedł do pokoju naprzeciwko kuchni. Nie było go jakiś czas, a potem dziewczyna zauważyła jak przemyka korytarzem, prawdopodobnie do łazienki, gdzie spędził kolejne kilka minut.
-To co teraz?- stanął przed nią. Miał na sobie ciemne jeansy i koszulkę z długim rękawem.- Może jakiś film?
-Byle nie horror- zaśmiała się.- Po piątkowej nocy mam już szczerze dość.
-Szkoda, bo ja nie.
Poszli do salonu, a Zuza od razu siadła na dywanie przed telewizorem. Podciągnęła kolana do klatki piersiowej i oparła na nich brodę.
Oliwer stał w drzwiach i patrzył na nią z rozbawieniem.
-Ale ja mam sofę- zaśmiał się.
-No wiem, ale pomyślałam sobie, że jak na niej siądę to nic nie będę widzieć- pokręciła głową, udając zmartwioną.
-A to dlaczego?- siadł na stoliku, o który się opierała.
-Masz bardzo mały telewizor- wystawiła mu język.
-Albo jesteś ślepa.
Zuza zrobiła naburmuszoną minę i uderzyła go w ramię. Oliwer sięgnął po poduszkę i uderzył ją w głowę, a potem podszedł to szafki nad telewizorem i wyciągnął stos płyt, które postawił przed Zuzą.
-Wybieraj- zaśmiał się i usiadł na kanapie.
Dziewczyna sięgnęła po pierwszą płytkę, ale nie miała ochoty na horror, co już wcześniej powiedziała, więc rzuciła ją w stronę chłopaka. Kolejny film był głupi i oglądała go tysiąc razy, więc on też wylądował u chłopaka na kolanach.
Uśmiechnęła się widząc trzeci tytuł i zamachała płytką w powietrzu.
-Co to jest?- zapytał chłopak.
-„Mój brat niedźwiedź”- mrugnęła do niego.- Zawsze kochałam tę bajkę.
Oliwer zrobił niezadowoloną minę.
-O co ci chodzi?- zapytała.
-Nie lubię tej bajki.
-Dlaczego?
-Zawsze na niej płaczę- zaśmiał się.


                                                                       ***

Mecz był genialny. Piłkarze biegali szybko i dostarczyli widzom dużo emocji. Walka była zacięta i skończyła się wynikiem 3:2- dla Cracovii.  
Świetnie też si9ę bawiła w towarzystwie Nikodema, który okazał się być stu procentowym kibicem, choć nigdy by go o to nie podejrzewała. Krzyczał prawie najgłośniej z całego sektora, klął jak opętany kiedy jego drużyna traciła bramki i wiwatował, gdy to oni strzelali.  
-Jak się bawisz?- zapytał pod czas przerwy. Był uśmiechnięty, a w oczach miał wesołe ogniki.
-Świetnie, ale chyba nie tak dobrze jak ty- zaśmiała się.- Będę musiała częściej chodzić na mecze- pokiwała głową i popatrzyła się na boisko z którego schodzili piłkarze.
-Niech zgadnę- podniósł na nią brew.- Dla widoków?
Tina zaśmiała się i walnęła go w ramię.
-Nie jestem aż tak płytka!- krzyknęła.
-Wiem, wiem. Chcesz coś do picia albo jedzenia?- zapytał.
-Colę- uśmiechnęła się i usiadła na swoim miejscu.
Nikodem skinął głową i zniknął w tłumie.
Tina czekała na niego jakiś czas, a w między czasie dostała SMS’a od Tomka. Chciał się spotkać. „Nie mogę”, odpisała mu i czekała na odpowiedź. Jednak druga połowa się zaczęła, więc schowała telefon do torebki i dalej kibicowała razem z Nikodemem, cały czas się śmiejąc.
Kumpel odprowadził ją pod sam dom.
-Dziękuje, było super- przytuliła go na pożegnanie i wbiegła po schodach. Trzasnęła drzwiami, zdjęła buty i krzyknęła, że już jest, a potem pobiegł do pokoju.
Zmęczona rzuciła się na łóżko i zamknęła oczy. Teraz marzyła o kąpieli i ulubionym serialu.
Powoli podniosła się do pozycji siedzącej i otwarła oczy.
-Jak się bawiłaś?- usłyszała głos Tomka. Odwróciła głowę w stronę biurka i szerzej otworzyła oczy.
Chłopak siedział na meblu.
-Co ty tu robisz?
-Pierwszy zadałem pytanie- wydawał się zły, ale ona nie zamierzała się kłócić. Nie jak w tych wszystkich filmach.
Zeszła z łóżka i podeszła powoli do chłopaka, a później się do niego przytuliła.
-Chyba nie jesteś zazdrosny o Nikodema?- odchyliła się, żeby spojrzeć mu w oczy.- To tylko mój kolega- zapewniła go.
-Byłaś z nim na randce- przypomniał jej.
-Tylko po to, żeby o tobie zapomnieć. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co do mnie czujesz- mówiła spokojnie, ciągle się do niego przytulając. Czekała, aż chłopak też ją przytuli.
-Gdzie byliście?
-Na meczu- uśmiechnęła się do niego.- Cracovia wygrała- zaśmiała się.
-I ty na pewno nic do niego nie czujesz?
-Nie- pokiwała przecząco głową.- Jest tylko, i wyłącznie moim kolegą z klasy.
-Niech ci będzie, wierzę ci- odwzajemnił jej uścisk i pocałował w czoło.
Tina chwyciła go za rękę i spojrzała w oczy, a potem się zaśmiała. Widać było, że chłopak nadal miał do niej żal, ale to było słodkie. Wyglądał jak dziecko, któremu ktoś zabrał cukierka. No i to ona była tym cukierkiem! Ta jego zazdrość tylko utwierdzała ją w przekonaniu, że jemu naprawdę na niej zależy.
Pocałowała go delikatnie i znowu mocno się do niego przytuliła.
-Jak bardzo mnie kochasz?- zapytała.
-A czego chcesz?- uniósł na nią brew.
-Zabierz mnie do tamtego domku- poprosiła. Teraz to ona była jak dziecko.
Chłopak zastanawiał się chwilę.
-Jest już późno, a ty jesteś zmęczona- powiedział łagodnie, całując ją w czoło.
-Nieprawda!- krzyknęła i spojrzała przez jego ramię, na zegarek stojący na biurku.- Jest dopiero siedemnasta!
Tomek znów przez chwilę nic nie mówił, tylko patrzył na nią czułym wzrokiem. Ona zawsze potrafiła go rozczulić i do wszystkiego zmusić. Zrobił by dla niej wszystko i jeszcze więcej.
Westchnął cicho i pokiwał głową.
-Masz się ciepło ubrać- rozkazał, podchodząc do drzwi.
-Tak jest!- zasalutowała mu i pobiegła po bandamkę. Przewiesiła ją niedbale przez szyję i podeszła do chłopaka.
Tomek spojrzał na nią surowo i mocniej związał chustkę.  
-Na dole założysz kurtkę.
-Tak, wiem- uspokoiła go, a później pocałowała w policzek. Cała w skowronkach zbiegła na dół i wpadła do kuchni.
Wzięła butelkę wody i pudełko ciastek z szafki, a potem jeszcze dwa jabłka. Wszystko spakowała do torebki, która wisiała na wieszaku w przedpokoju. Założyła swoją skórzaną kurtkę i założyła pasujące botki. Tomek stał oparty o drzwi i z uśmiechem obserwował jak jego dziewczyna chaotycznie poprawia włosy i rękawy skóry.  
Tina już chciała otwierać drzwi i wychodzić, ale zastąpił jej drogę.
-Zapnij kurtkę- upomniał ją.
-Ale jej się nie zapina- przewróciła oczami.
-Zapnij albo ja to zrobię.
-To sobie zrób.
Chłopak zaśmiał się i sięgnął po zamek, a Tina nadal stała niewzruszona i patrzyła na swojego chłopaka z góry. Kiedy skończył wziął ją za rękę i pociągnął do wyjścia, a ona zdążyła jeszcze tylko krzyknąć, że wychodzi.
Jechali ponad sto na godzinę, a dziewczyna mocno się go trzymała. Lubiła się do niego przytulać w czasie jazdy i nawet to, że jest na motocyklu, który jedzie z taką prędkością już jej nie przeszkadzał.
-Jesteśmy- szepnął jej do ucha Tomek, a dziewczyna otworzyła oczy i zeskoczyła z maszyny.
Szybko pobiegła do drzwi i zaczęła szarpać za klamkę.
-Może pozwolisz, że otworzę- Tomek wyciągnął klucze z kieszeni i wybrał odpowiedni.
Ledwo co uchylił drzwi, a dziewczyna wpadła z impetem do środka. Wbiegła do salonu i położyła się na kanapie, blisko niepalącego się kominka.
Chłopak usiadł obok jej nóg, które położył sobie na kolanach i lekko gilgotał ją w stypo.  
-Tomek…
-Tak, mała?- zapytał patrząc się na nią.
Leżała bokiem, a jej rozpuszczone włosy, zakrywały cały podłokietnik. Miała lekko przymknięte oczy i uśmiech na ustach.
-Nauczyłbyś mnie rozpalać w kominku?- poprosiła, podnosząc się i siadając tak, żeby jej ramię stykało się z jego ramieniem. Tomek zaśmiał się cicho i zapytał:
-A po co ci taka umiejętność? Zimno ci?
-Chcę się nauczyć, skoro będę miała kiedyś swój własny- wzruszyła ramionami.
Tomek szturchnął ją lekko i pociągną z kanapy, a potem krok po kroku uczył rozpalać ogień. Kiedy pierwsze płomienie się pojawiły Tina wyrzuciła ręce w powietrze i zaczęła wołać:
-Nauczyłam się!
-Gratuluję- pocałował ją w nos, a potem poszedł do kuchni zrobić herbatę, a Tina zabrała koc z szafy.
Opatuliła się dokładnie i siadła pod kominkiem, patrząc się w jasny płomień, który od czasu do czasu stawał się bardziej czerwony niż żółty. Było jej ciepło, a w domu było przyjemnie cicho. Żadnych krzyków, żadnej krzątaniny, tylko spokój. Pomyślała, że mogłaby tak trwać wiecznie w tym domku.
-Masz- na ziemię przywrócił ją Tomek, podając jej ciepły kubek.
Dziewczyna powąchała to co było w środku i uśmiechnęła się.
-Dodałeś miodu i cynamonu.
-Tak jak lubisz- mrugnął do niej.
Tini sięgnęła do torebki, którą rzuciła obok sofy i wyciągnęła z niej plastikowe pudełko, które wcześniej wzięła z szafki. Podała je chłopakowi i tym razem to on się uśmiechnął.
-Czekoladowe, tak jak lubisz.
-Sama piekłaś?- zaśmiał się.
-Blisko, moja mama.


                                                                                    ~~***~~


No część!
Oddaję Wam kolejną część!
Nie sądzicie, że kiedy chłopcy są zazdrośni to są słodcy?
Znaczy nie mogą też przesadzać, ale jak tak od czasu do czasu...
Ale co myślicie o zachowaniu Tini? Powinna była iść z Nikodemem na ten mecz?

                              
                                                                                                                       Przesłodzone

                                                                                    Ps A Wy komu kibicujecie?

Przeslodzone

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2261 słów i 11838 znaków.

2 komentarze

 
  • Misiaa14

    Jejuś to jets takie cudowne *-*

    10 lip 2016

  • cukiereczek1

    Tini i Tomek. :) rewelacyjna część czekam na kolejną już z niecierpliwością. :)

    9 lip 2016