Sylwia Baranowska patrzyła czasem przed siebie, a czasem na samochody z prawego pasa wyprzedzane przez jej męża. Byli w trasie już dwie godziny, ale wymienili ze sobą zaledwie kilka zdań.
- O czym myślisz?– zapytała męża.
- O wszystkim i o niczym. Zastanawiam się, czy dobrze pójdzie mi na jutrzejszym spotkaniu, czy dziś nasze Orły zdołają wygrać z Niemcami, no i oczywiście czy piękna Edyta poradzi sobie z chłopakami. Sylwia uśmiechnęła się lekko. Była zadowolona z tego, że rozmowa szybko ułożyła się tak, jak tego chciała. Odczuła lekką zazdrość, kiedy mąż użył przymiotnika „piękna” wobec ich korepetytorki. Usiłowała sobie przypomnieć, kiedy ostatnim razem zwrócił się tak do niej, ale nie była w stanie.
- Na pewno sobie da radę, to zdolna dziewczyna — odpowiedziała po chwili, i ponownie się uśmiechnęła. W tej grze to ona rozdawała karty. Jej maż nie miał pojęcia o dodatkowych zadaniach Edyty, jakie jej zleciła. Na dodatek korepetytorka informowała ją o propozycjach jej męża. To był idealny układ. Tomasz wyprzedził kilka tirów.
- A ty nie boisz się, że ona mnie uwiedzie? - zapytał z uśmiechem.
Sylwia odwróciła się na chwilę w stronę kierowcy. Wiedziała, że to tylko żart, a nie próba wypadania lojalności Edyty. Musiała umieć rozpoznać takie zagrania ze strony męża.
- Nie boję się, nie jesteś w jej typie — powiedziała z uśmiechem.
- Nina też nie była w typie Waldka. Mimo wszystko udało jej się rozwalić małżeństwo naszych przyjaciół.
- Nina to dziwka! Edyta to porządna dziewczyna — odpowiedziała przez zaciśnięte zęby Sylwia. Na samo wspomnienie opiekunki do dzieci, która rozbiła małżeństwo jej przyjaciółki, poczuła niepohamowaną złość. Tomasz nie odezwał się już do końca trasy. Apartament w jednym z najlepszych warszawskich hoteli miał wielkość średniego mieszkania. Łóżko, a właściwie łoże było tak wielkie, że zmieściłoby się w nim cała rodzina. Sześćdziesięciocalowy telewizor na ścianie, dobrze wyposażony barek, stawały się standardem w tej klasie. Tomasz od razu położył się na łóżku z pilotem. Był zmęczony po kilkugodzinnej podróży. Sylwia zabrała z walizki kilka rzeczy i udała się do łazienki. W lustrze zobaczyła zadbaną kobietę po czterdziestce. Nie miała zmarszczek, a jej skóra za sprawą najdroższych kosmetyków, na jakie mogła sobie pozwolić. Wyglądała bardzo dobrze. Kobieta uśmiechnęła się do siebie. Po tym, co działo się ostatnio w jej domu i w jej małżeństwie nie miała podstaw, by tryskać optymizmem. Niejedna kobieta załamałaby się, słysząc o tym, że jej mąż proponuję seks dużo młodszej dziewczynie. Sylwia nie miała zamiaru usiąść i płakać. Chciała za wszelką cenę ratować to, co wspólnie zbudowali. Była gotowa nawet pchnąć Edytę w ramiona Tomasza. Usprawiedliwiała to przed samą sobą tym, że lepiej będzie, jeśli Tomasz zaspokoi swoje fantazje o kochance z nią, niż z jakąś inną dziewczyną. Wiedziała, że korepetytorka nie rozbije jej związku, i nie zajmie jej miejsca. Edyta traktowała to, jak nie znaczącą przygodę i chwała jej za to! Baranowska zdjęła z siebie czarną sukienkę, a potem rozpięła stanik. Położyła dłonie na swoich piersiach i pogładziła je chwilę. Wzięła długi i przyjemny prysznic, założyła zmysłową koszulkę, i popsikała się perfumami. Wróciła do sypialni i położyła się obok męża. Baranowski nie zwrócił na nią większej uwagi. Wlepiał swój wzrok w telewizor. Położyła dłoń na jego brzuchu. Zaczęła go lekko gilgotać. Przytuliła się do niego. Liczyła, że zapach perfum zachęci go do zainteresowania się jej wdziękami.
- Kochanie może później, widzisz, że oglądam mecz.
Baranowska spojrzała na niego z wyrzutem, ale nic nie odpowiedziała. Tomasz był zagorzałym fanem sportu, ale nigdy nie przedkładał meczów nad żonę, dlatego zdziwiła się. Czyżby naprawdę przestała go pociągać? Sylwia poczekała, aż zakończy się pierwsza połowa i po raz kolejny rozpoczęła grę wstępną. Tym razem małżonek był bardziej skory do pieszczot, choć głównie się całowali. Sylwia usilnie próbowała zachęcić go, do bardziej namiętnych zabaw. W końcu weszła na niego i rozpoczęła namiętne całowanie. Wiedziała, że wzrok biznesmena zostanie skierowany przez jego umysł, na jej piersi. Baranowski położył dłonie na jej plecach, objął ją, i położył żonę obok siebie.
-Nie teraz kochanie, po meczu — szepnął jej do ucha.
Sylwia nie kryła niezadowolenia. Przez kolejne czterdzieści pięć minut starała się mimo wszystko zachęcić męża do igraszek. Bezskutecznie. Mecz dobiegał końca i kobieta liczyła, że w końcu dopnie swego.
- No kurwa nie wytrzymam! - krzyknął Tomasz, kiedy dosłownie w ostatniej akcji meczu drużyna niemiecka odebrała Polakom remis. Mężczyzna wstał z łóżka i nalał sobie szklaneczkę koniaku, który wypił jednym haustem. Sylwia obserwowała zachowanie męża, a jej nadzieja na upojną noc z każdą chwilą malała. Kiedy małżonek wrócił i położył się koło niej, ta przytuliła się do niego. Postanowiła postawić na jedną kartę. Położyła dłoń na kroczu małżonka i zaczęła go głaskać.
- Kochanie przepraszam, ale straciłem całkowicie ochotę — rzucił, po czym odwrócił się do żony plecami. Sylwia zrobiła to samo. Wiedziała, że tego wieczoru nie było sprzyjających okoliczności. Gdyby nie ten mecz zapewne teraz kochaliby się z Tomaszem, jak szaleni. Cały czas myślała o tym, jak ponownie wzbudzić w mężu pożądanie. Baranowski zasnął szybko. Sylwia odwróciła się do niego. Miała nadzieję, że chwila snu ukoiła jego nerwy, a jej uda się zachęcić go do małżeńskiego seksu. Zaczęła całować go po szyi. Biznesmen zaczął mruczeć. Choć był pogrążony w głębokim śnie, podobały mu się pieszczoty żony.
- Jesteś cudowna Edytko — powiedział przez sen.
Do oczu Sylwii napłynęły łzy.
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
izabela
Mam tylko nadzieję, że mnie taka sytuacja nie spotka u boku męża.