Siedziałam przerażona w samochodzie na siedzeniu pasażera. Obok mnie siedziała Sylwia Baranowska i patrzyła nieobecnym wzrokiem w dal. Była załamana tym, co ode mnie usłyszała. Miałam sobie za złe, że nie przewidziałam jej reakcji. Powinnam ją jakoś przygotować na to, co ode mnie usłyszała. Przeklinałam się w duchu, że zgodziłam się na tę rozmowę, a właściwie to sama na nią nalegałam.
Wychodziłam z założenia, że kiedy moja pracodawczyni będzie wiedziała, na czym stoi, to jej to pomoże, ale wszystko wskazywało na to, że tylko ją dobiłam.
- Pani Sylwio?
Nie zareagowała, a ja ponowiłam pytanie, tym razem głośniej. Położyłam dłoń na jej ramieniu. Wzdrygnęła się, jakbym obudziła ją ze snu.
- Przepraszam cię Edytko, ale nie jestem w stanie się na niczym skupić. Właśnie zawalił się mój świat — powiedziała, po czym ponownie utkwiła wzrok w oddali.
- Myślę, że trochę pani przesadza, jeszcze tak naprawdę do niczego nie doszło.
- Wiem kochanie, ale to jest raczej nieuniknione — odpowiedziała trzęsącym się głosem.
Nie wiedziałam, co ma na myśli. To, że jej mąż zaproponował mi dodatkowe pieniądze za rozprawiczenie Piotrka, a wcześniej chciał, żebym poszła z nim do łóżka, aby pokazać, co potrafię, pozwalał mi sądzić, że w tym momencie Sylwia chce, abym to zrobiła.
- Wiesz Edyta, czuje się jak śmieć. Stary, zniszczony, zużyty i wyrzucony do kosza śmieć!
- Chyba pani przesadza. Jest pani naprawdę wspaniałą kobietą, dobrą matką...
Urwałam, kiedy spojrzała na mnie. Wiedziałam, że nie chce teraz słuchać takich rzeczy, zresztą nie dziwiłam się, bo w moim głosie zabrakło przekonania, co było najważniejsze w tej sytuacji.
Miałam do czynienia z psycholog. To znacznie utrudniało moje zadanie. Ludzie chodzą do psychologa, kiedy potrzebują pomocy, ale czy psycholog jest w stanie pomóc sam sobie, kiedy znajdzie się na krawędzi?
- Przepraszam, że powiedziałam pani to wszystko tak obcesowo i dosadnie, ale...
- Ale absolutnie nie mam do ciebie o to żalu. Jestem, ci ogromnie, ale to ogromnie wdzięczna Edytko. Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo! Ciesze się, że cię poznałam i poniekąd powinnam się cieszyć, że to właśnie z tobą mój mąż chce mnie zdradzić.
Dopiero kiedy usłyszałam jej słowa, dotarło do mnie, co tak naprawdę się dzieje. Po raz kolejny wyobraziłam sobie seks z jej mężem. To było silniejsze ode mnie. Mój umysł domagał się tego obrazu. Czułam się dziwnie. Z jednej strony zrobiło mi się bardzo przyjemnie, ale z drugiej miałam poczucie pewnej nierealności i świadomości tego, że zawsze pozostanie to tylko moją fantazją. Jednak po tym, co się właśnie działo mogłam przypuszczać, że moja fantazja może nabrać realnych kształtów.
- Chyba zabrnęłyśmy o krok za daleko — powiedziałam.
- Tak uważasz?
- Jestem pani naprawdę wdzięczna za to, że pomogła mi pani z zakupem pompy dla mojej siostry i dała mi pani pracę korepetytorki, ale chciałabym wiedzieć, czego tak naprawdę pani oczekuje. Ze swojej strony mogę zapewnić, że będę chciała pani pomóc, ale mam pewne obawy.
- Słucham cię Edytko.
Sylwia poprawiła się na swoim fotelu i spojrzała mi głęboko w oczy.
- Naoglądałam się seriali i różnych paradokumentów i mam takie wrażenie, jakby cała ta sytuacja miała na celu wykorzystanie mnie — powiedziałam jasno i bez ogródek.
Baranowska zamrużyła oczy i sprawiała wrażenie zdezorientowanej. Dopiero po chwili zrozumiałam, że jej reakcja jest jak najbardziej uzasadniona, a ja chyba źle dobrałam słowa.
- Co masz na myśli? - dopytała.
- Boje się, że cała ta sytuacja ma na celu to, żeby wsadzić mnie do łóżka z pani mężem, żeby miała pani potem pretekst do rozwodu z jego winy i przejęcia jego majątku.
Sylwia lekko się uśmiechnęła. Nie był to jednak szyderczy śmiech, ale raczej przyjazny.
- Bałam się, że dojdziesz do takich wniosków. Nie dziwię się i nie mam o to do ciebie żalu, ale nie jestem także w stanie udowodnić ci, że tak nie jest. Wiem, że takie rzeczy się zdarzają, ale mogę cię zapewnić, że nie w moim przypadku.
Kobieta nabrała głęboko tchu.
- Tak jak ci mówiłam — kontynuowała — małżeństwo mojej przyjaciółki rozpadło się właśnie przez taką młodą i atrakcyjną dziewczynę jak ty. Mój mąż, kiedy o tym rozmawiamy, zachowuje się, jakby był zafascynowany i zazdrościł tamtemu koledze. Dotarło do mnie, że taka sytuacja może spotkać także mnie. A potem pojawiłaś się ty i kiedy podczas naszego pobytu w Warszawie Tomek mówił przez sen twoje imię, zrozumiałam, że to nieuchronne.
- Ale ja nie dałam mu żadnego powodu, żeby..
- Edyta ja wiem przecież, że między wami nic nie było, ale wtedy w Warszawie uświadomiłam sobie, że tego nie uniknę. Jeśli mój mąż nie zrobi tego z tobą, to zrobi to z jakąś inną dziewczyną.
Nastała chwila ciszy.
- Jakie konkretnie ma pani zamiary?
Sylwia nabrała głęboko powietrza, a następnie wzięła mnie za rękę. Czułam, że taki gest może świadczyć o tym, że to, co zaraz powie, nie będzie dla niej łatwe.
- Posłuchaj kochanie, nie chodzi o to, że ja się chcę z nim rozwieść i przejąć jego majątek. Chce, żeby to małżeństwo przetrwało nie tylko dlatego, że go kocham, ale także ze względu na chłopaków. Tomasz jest w takim wieku, że to w sumie normalne, że ogląda się za młodszymi i bardziej atrakcyjnymi. Nie jestem przecież już taka piękna jak kiedyś. Poznaliśmy się, jak byliśmy w liceum i przede mną nie miał wielu kobiet. Nie wyżył się za młodu.
- To znaczy, że pani ma świadomość tego, że on panią zdradzi?
- Tak i wiem, że zrobi z tobą, albo z jakąś inną. Jeśli trafi się jakaś, która będzie umieć owinąć go wokół swojego palca, to skończy się rozwodem i naprawdę stracę połowę majątku, ale nie o to mi chodzi. Stracę męża i rozpadnie się moja rodzina, a to jest znacznie gorsze od utraty kasy.
To, co mówiła, było szczere i miało sens. Wiedziałam już, o co jej chodzi.
- Czyli mam pójść do łóżka z pani mężem kilka razy, ma to być taki szybki romans? Pani maż zaspokoi swoje fantazje i wróci do pani. I naprawdę nie boi się pani, że panią zastąpię? - zapytałam i uśmiechnęłam się, co pewnie wyglądało komicznie, ale chciałam, żeby wiedziała, że zawsze jest ryzyko. Liczyłam na rozładowanie atmosfery, która z każdą chwilą tej rozmowy stawała się coraz gęstsza.
Sylwia odwzajemniła uśmiech.
- Dokładnie o to mi chodzi i naprawdę mam do ciebie tyle zaufania, że nie boje się o to, że mnie wygryziesz — powiedziała i zaserwowała dokładnie taki uśmiech jak ja chwile wcześniej. - Mam jednak świadomość, że to, o co cię proszę, nie jest dla ciebie łatwe. Nigdy bym nie chciała, żebyś poczuła się jak jakaś prostytutka, która zostaje wynajęta, żeby mój mąż mógł się na niej wyżyć. Jest mi trochę wstyd z powodu, że w ogóle proponuję ci takie rzeczy, ale wierzę, że kiedy będziesz miała męża, to zrozumiesz. Zrobię wszystko, żeby ratować ten związek.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Patrzyłam tylko na nią.
- Jest jeszcze druga sprawa — powiedziałam po krótkiej chwili. - Pretekstem do tego, żeby zaciągnąć mnie do łóżka, było dla pani męża to, że chciał sprawdzić moje umiejętności seksualne, zanim odda w moje ręce Piotrka. Miałam go rozprawiczyć.
- Zgadza się. Przyznam szczerze, że myślałam nad tym i w świetle ostatnich zdarzeń, jako psycholog, muszę stwierdzić, że to wcale nie było takim złym pomysłem.
- Jak to?
- Skoro Piotrek jest tak na ciebie napalony, że chciał cię zgwałcić, to być może, zamiast go karać i tłumić jego żądze trzeba je po prostu zaspokoić. Nie wyobrażam sobie, że podejmie taką próbę po raz drugi na innej kobiecie.
- Nie rozumiem. Chce pani, żebym pozwoliła mu się zgwałcić?
- Nie. Chce, żebyś zrobiła z nim to samo co z Pawłem.
Znalazłam się w kropce. Dopiero w tym momencie uświadomiłam sobie, że między mną a Pawłem nie było tylko seksu. Myśl o tym, że mogłabym to samo zrobić z Piotrkiem, nie wywoływała we mnie żadnych emocji. Wspomnienia tego, co do tej pory zaszło między mną a Pawłem, wywoływały we mnie swego rodzaju przyjemność. Piotrek miał w sobie coś, co mnie ogromnie pociągało i zawsze byłam podniecona w jego obecności. Po jednej z lekcji zamknęłam się w łazience i doprowadziłam do orgazmu, nie mogąc dłużej wytrzymać napięcia, jakie we mnie ten chłopak wywołał.
Z Pawłem nie miałam takich wspomnień, a mimo to, kiedy znaleźliśmy się w łóżku, było mi cudownie. Być może świadomość, że spełniam jego marzenie i daje mu coś, o czym marzył, miała wpływ na moją psychikę.
- To, co pani mówi, ma sens, jeśli faktycznie jest na mnie napalony i chciałby się ze mną przespać, to zrobię to.
- Rozumiem i nawet nie wiesz, jak jestem ci wdzięczna, ale co z moim mężem?
Spojrzałam przed siebie. Kilka dni temu rozprawiczyłam Pawła. Teraz miałam to samo zrobić z Piotrkiem, ale wcześniej musiałam pójść do łóżka z jego ojcem i postarać się, żeby zrobił sobie ze mnie kochankę, z którą będzie mógł sypiać tylko po to, żeby nie robić tego z innymi, które były zagrożeniem dla jego żony. Oczami wyobraźni zobaczyłam jak leże na łóżku, a przy nim ustawia się do mnie kolejka. Stali w niej wszyscy Baranowscy. Był przecież jeszcze Rafał, którego poznałam niedawno i wszystko zmierzało do tego, że będziemy razem i z nim także będę sypiać. Czasy, że czekało się z tym aż do ślubu już minęły, a związki z takim podejściem były rzadkością.
- Pani Sylwio, nie wiem co odpowiedzieć. Wiem, że nie będzie seksu z Piotrkiem, jeśli nie pójdę do łóżka z pani mężem. Teoretycznie nie potrzebuje jego zgody, ale nie wiadomo, jakby się to skończyło. Poza tym to, co się stało, znacznie utrudnia takie rozwiązanie.
- Zgadza się. Droga do łóżka Piotrka prowadzi przez łóżko mojego męża. Jesteś odseparowana od niego, nie macie kontaktu i nie da się tego szybko cofnąć.
Nabrałam głęboko tchu i po raz kolejny spojrzałam w dal. Pamiętałam, jak kiedyś czytałam o tym, że takie spojrzenie otwiera perspektywę i pobudza mózg do aktywności. Właśnie tego było mi teraz potrzeba. Olśnienia jak wyjść z tej sytuacji.
- Boje się, że kiedy to się wszystko wyda, będę miała łatkę dziwki w całej wiosce.
- Edyta nie ma takiej możliwości. Paweł to jest bardzo dyskretny chłopak i on na pewno nikomu nie powie tego, co zaszło między wami. Po drugie mój mąż byłby idiotą, gdyby przyznał się do seksu z tobą i komukolwiek o tym opowiedział. W przypadku Piotrka istnieje spore ryzyko, że mógłby się pochwalić, że swój pierwszy raz przeżył z bardzo seksowną nauczycielką, ale wiesz, jak jest. Jego koledzy pewnie mu nie uwierzą, a Paweł wie, że jego brat czasem fantazjuje.
- No tak. To, co pani mówi, ma jakiś głębszy sens i przyznam szczerze, że nawet poczułam się trochę lepiej. Dobrze pani Sylwio. Jutro mam pierwszą lekcję z pani mężem. Pokaże mu więcej, niż powinnam i dam mu do zrozumienia, że zgadzam się na jego propozycję, ale co będzie dalej, to zobaczymy. A może pójdę z nim do łóżka i będę tak zła, że stwierdzi, iż Piotrek zasługuję na lepszą dziewczynę na pierwszy raz?
- Mam tylko nadzieję, że nie wynajmie prostytutki — zripostowała Sylwia, po czym spojrzała na mnie niepewnie. Zrozumiała, że mimochodem zasugerowała, jakobym ja także trudniła się tą profesją.
- Przepraszam, że to powiedziałam, nie chciałam, żebyś...
- Rozumiem. Mam spory dystans do siebie. Kiedyś miałam nawet taką fantazję, że jestem prostytutką, ale szybko mi przeszło.
- Każda z nas ma jakieś fantazje — rzuciła Sylwia.
Kiedy rozmawiałam z Sylwią Baranowską, miałam wrażenie, jakbym rozmawiała ze swoją koleżanką. Dzieliło nas prawie dwadzieścia lat, ale między nami wytworzyła się pewnego rodzaju przyjaźń. Ciekawe czy któraś z jej koleżanek, czy przyjaciółek byłaby w stanie zrobić dla niej tyle, co ja?
- A co zrobimy, jeśli pan Tomasz będzie chciał brnąć w to dalej i zaproponuje mi, żebym faktycznie zajęła pani miejsce?
- Mam nadzieje, że odmówisz. Właśnie na tym polega nasz układ, że mam do ciebie zaufanie w tej kwestii.
- Oczywiście, że odmówię. Nigdy w życiu nie pozwoliłabym sobie na to, żeby rozbić czyjeś małżeństwo — zadeklarowałam.
- Edytko, ale jest jeszcze jedna rzecz. Boję się, że romans z tobą tylko go zachęci, a po tobie znajdzie sobie jeszcze jedną, a potem inną i tak wpadnie w wir zdrady, z którego już się nie wydostanie.
Dlatego chciałabym...
Spojrzałam na nią pytająco i zachęciłam do rozwinięcia myśli.
- Chciałabym mieć dowód na to, że on zdradził mnie z tobą.
- Dowód?
Chciałabym kiedyś zaaranżować sytuację, że przyłapię was razem, a może nawet nagrać takie zdarzenie.
Poczułam, jak robi mi się gorąco.
- Pani Sylwio, to jest chyba lekkie przegięcie — rzuciłam trochę zbulwersowana.
Jej zapewnienia, które uspokoiły mnie i przekonały do romansu z Baranowskim chwile wcześniej, teraz były całkowicie bezzasadne. Jeśli kobieta chciała to uwiecznić jakąś kamerą, najprawdopodobniej ukrytą, istniało spore ryzyko, że takie nagranie trafi kiedyś w niepowołane ręce.
- To nagranie będzie moją polisą ubezpieczeniową.
- Ale jak zamierza pani nas nagrać?
- Na razie w moje głowie jest tylko ogólna koncepcja. Szczegóły dopracuję, kiedy coś między wami się zacznie.
Spojrzałam na nią, po czym zakomunikowałam, że po raz kolejny obawiam się, że mogę zostać użyta jako pretekst do rozwodu. Baranowska spodziewała się tego i jeszcze raz zapewniła mnie, że moje obawy są bezpodstawne.
- Chce, tylko żeby wiedział, że mam na niego coś, co sprawi, że każdy następny romans skończy się dla niego rozwodem z jego winy i utratą pokaźnej części majątku. Będę spokojna, mając taki dowód.
Wierze, że za dwa, może trzy lata przejdzie mu ochota na młode dziewczyny. Widziałam takie sytuacje dziesiątki razy podczas pracy w poradni dla małżeństw zaraz po studiach.
Czytałam kiedyś o kryzysie wieku średniego u mężczyzn i wiedziałam, że kobieta ma rację. Miałam mieszane uczucia.
Nagranie ze mną miało leżeć w jakimś sejfie i czekać na moment, kiedy Tomasz znajdzie sobie kolejną kochankę. A co jeśli naprawdę tak się stanie i to nagranie zostanie upublicznione w sądzie?
Bałam się. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Jeszcze chwile wcześniej byłam gotowa na ten romans, ale w świetle nowych okoliczności znów zaczęłam się wahać.
- Nie wiem co odpowiedzieć. Muszę to przemyśleć. Umówmy się, że wyśle pani wieczorem SMS, o treści TAK lub NIE. Mam, nadzieje, że wybaczy mi pani i zrozumie, jeśli zdecyduję się na drugą opcję.
Tym samym zasugerowałam jej, czego powinna się spodziewać. Zresztą myślę, że po mojej reakcji widziała już, co się święci. Była psychologiem, znała się na mowie ciała i wiedziała, jak zareagowałam, kiedy pojawił się temat nagrania.
Pożegnałyśmy się, po czym opuściłam jej samochód. Spokojnym krokiem udałam się do domu. Wypiłam herbatę i położyłam się do łóżka. Chciałam choć przez chwile nie myśleć o tym, ale nie udała mi się ta sztuka.
Przypomniał mi się seks z Pawłem, którego samo wspomnienie wprawiło mnie w dobry nastrój. Zaraz po tym odżyło wspomnienie ogromnego podniecenia, jakie towarzyszyło mi, kiedy blisko mnie był Piotrek. Przetrawiłam opór przed rozprawiczeniem drugiego bliźniaka. Skoro zrobiłam to z jednym, powinnam poradzić sobie także z drugim. Nie miałam do niego żalu o to, że chciał mnie zgwałcić. Wiedziałam, że jeśli sama mu się oddam, to zrobię dla niego wielką rzecz. To, co się stało, mogło nie do końca być jego winą. Prawdopodobnie miał ogromny popęd seksualny, który trzeba było szybko zaspokoić, zanim będzie za późno. Najdłużej rozmyślałam o samym Baranowskim. Przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie w sadzie i to jak wielkie i dobre wrażenie zrobił na mnie. Teraz to wszystko prysło. Przy bliższym poznaniu okazał się zdrajcą i kobieciarzem.
Wyobraziłam sobie, co by się stało, jeśli nie zgodziłabym się na romans, a on znalazłby inną. Pewnie skończyłoby się to rozwodem, a ja do końca życia żałowałabym swojej decyzji.
Kilka godzin wcześniej powiedziałam Baranowskiej, że nie wybaczyłabym sobie, gdyby z mojej winy rozpadło się czyjeś małżeństwo. Chodziło mi o to, że nigdy nie uwiodłabym żonatego faceta. Teraz dotarło do mnie, że jeśli nie zgodzę się na ten kontrolowany romans z jej mężem, to także będę winna rozpadu jej małżeństwa.
Zacisnęłam zęby, kiedy wyobraziłam sobie, jak jestem nagrywana, kiedy jego penis penetruje moją cipkę. Od razu poczułam ciepło między nogami. Samo dopuszczenie do umysłu takiego scenariusza robiło swoje. Najprzyjemniejsze było w tym wszystko to, że za taki numer mogłam się spodziewać ekstra premii. Pieniądze były mi potrzebne. Zaczynałam nowy etap mojego życia.
Pamiętałam także o tym, jak bardzo pomogła mi Sylwia, dając pieniądze na zakup pompy dla Marysi. Czułam, że jestem jej dłużniczką i nawet wiedziałam, jak mogę spłacić to zobowiązanie.
Pozbyłam się wszelkich obaw. Wzięłam do ręki telefon, wybrałam numer Sylwii Baranowskiej i nacisnęłam opcję, WYŚLIJ WIADOMOŚĆ. Wpisałam trzy litery zaczynające się od słowa T. Wysłałam. Nie było już odwrotu.
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
izabela
Kolejna ciekawa część a już myślałam, że po próbie gwałtu szykuje się koniec. Całe szczęście nie doceniłam MISTRZA. Czekam na dalsze części.