Korepetytorka 38

Korepetytorka 38Byłam idiotką. Mogłam się tego wcześniej domyślić. Dopiero kiedy to przede mną odkryła, zrozumiałam, że relacja Sylwii w stosunku do Pawła ma nie tylko matczyny wymiar. Tylko jak głęboki? Sypiała z nim? Nie, to raczej niemożliwe. Aż tak daleko by się nie posunęła. Ale czy na pewno?

              Dlaczego nie pomyślałam o tym po prośbie o rozprawiczenie młodego? Skupiłam się na nim, a kompletnie zignorowałam to, że taka propozycja ze strony matki powinna być zastanawiająca. Do ciężkiej cholery byłam jakby nie patrzeć pedagogiem. Na studiach miałam kursy i seminaria z rozpoznawania takich sytuacji! Zawiodłam.

              Tylko o co właściwie miałam do siebie pretensje? Tak naprawdę to wszystko to były wyłącznie moje domysły i przypuszczenia. Jedyne co wiedziałam to, że Paweł nie zakrywa oczu, kiedy widzi matkę w staniku, nie dostaje polecenia, że ma nie patrzeć i że prawdopodobnie kiedyś robił jej masaż. Na dobrą sprawę to jeszcze nic złego. Wiele matek chodziło w samej bieliźnie, pomimo iż dzieci były w domu. Masaż pleców to też jeszcze nic zasługującego na potępienie.

              Tylko czy na pewno? A może Sylwia poprosiła mnie, żebym przeleciała wtedy Pawła, bo nie chciała być jego pierwszą kobietą. Może, teraz kiedy nie jest już prawiczkiem, regularnie z nim sypia, albo co gorsza, zmusza go do tego? Paweł uwielbiał zabawy z kajdankami. Czy Sylwia zgodziłaby się na takie igraszki w zamian za…

              Boże! O czym ja myślałam. Zachowywałam się jak swoja matka, która słynie z mocnego przewrażliwienia na punkcie seksu i obyczajności. Całe życie, kiedy krytykowała moje ciuchy jako zbyt wyzywające, choć wcale takie nie były, powtarzałam sobie, że nie będę taka jak ona! I co? Wyszło jak zawsze.

               - Wiem Edytko, że teraz w twojej głowie kłębi się masa pytań. Na pewno jesteś zaskoczona tym, co zobaczyłaś i usłyszałaś. A przecież jeszcze nie doszłaś do siebie po tym, co dziś przeżyłaś… - urwała, jakby zastanawiając się, czy nie zabrnęła za daleko. Paweł nie wiedział o spotkaniu z jego bratem i ojcem. Obie chciałyśmy, aby tak pozostało. - Myślę, że najlepiej będzie, jak na spokojnie wszystko ci wyjaśnię. Pójdziemy do mojego małego SPA. Paweł w tym czasie trochę ochłonie i weźmie prysznic.

              - Ale przecież... – zaczął lekko zdziwiony, żeby nie powiedzieć zawiedziony.

              - Ale przecież nie będziesz nas masował brudnymi rękoma. Poza tym do kobiet trzeba podchodzić zawsze na świeżo i z gracją.

              - A nie możemy najpierw zrobić tego masażu, a dopiero potem wezmę prysznic. I tak będę cały brudny po tych wszystkich olejkach i balsamach.

              - Pawełku – rzuciła pieszczotliwie matka. – Dostaniesz coś na zachętę. Ok?

              Teraz mnie zaintrygowała. Co miała na myśli? Oczyma wyobraźni zobaczyłam, jak podchodzi do niego i robi mu loda. Nie wiem, co mnie bardziej przeraziło. To, że mogłam być świadkiem takiej sceny, czy to, że na samą myśl o tym poczułam niesamowite podniecenie.

          Rzeczywistość okazała się dużo mniej kolorowa, ale jak dla mnie i tak bardzo ekscytująca. Sylwia rozpięła swój biustonosz i powoli zaczęła go zdejmować. Patrzyła przy tym na swojego syna, jakby był jej mężem albo kochankiem. Otworzyłam usta ze zdziwienia, nie wierząc, że to się dzieje naprawdę.

          Paweł wyglądał na lekko zakłopotanego. Był zadowolony z tego, co widzi, ale na pewno czuł się niezręcznie z powodu mojej obecności. Nie był ze mną do końca szczery w czasie naszych rozmów i igraszek, ale zdążyłam mu to wybaczyć, jeszcze zanim się obraziłam. 

          — Możesz sobie popatrzeć chwile, ale potem szoruj pod prysznic — oświadczyła Baranowska, stojąc przed nim jak modelka i wypinając to, co miała najlepsze. Jej piersi miały już swoje lata, poza tym wykarmiły w jednym czasie dwoje dzieci. Mimo to Sylwia mogła się nimi chwalić. 

          Paweł uśmiechnął się lekko, a potem wlepił wzrok w cycki własnej matki. Zachowywał się jak typowy nastolatek, ale nie leciała mu z buzi ślina, a oczy nie wyskakiwały z orbit. Było w tym coś ciekawego, jakby fascynacja i delektowanie się ciałem kobiety, a może nawet podziw. Nie potrafiłam tego dobrze zinterpretować.

          Chwile potem sam opuścił łazienkę i poszedł do innej, z której korzystał tylko on i jego brat. Tak na dobrą sprawę, to w tym domu prawie każdy mógł mieć swoją prywatną łazienkę. Dla mnie było to jedynie marzenie, a kłótnie z mamą i Marysią były nieodzownym elementem każdego poranka.

          Sylwia spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem, który po chwili z trudem odwzajemniłam. Starałam się być w tym szczera, ale wyszło sztucznie, bo wcale nie było mi do śmiechu. Dawka emocji tego dnia była jak dla mnie za wysoka. Nie wiedziałam, co tu się właśnie odwaliło i jedyne czego pragnęłam, to żeby mi to wyjaśniła. Właściwie nie wiem, czy tego chciałam. Prawda mogła okazać się przerażająca.

          — Pójdziemy teraz na górę, tam ci wszystko wyjaśnię — rzuciła, po czym okryła się ręcznikiem. Zrobiłam to samo, a potem wolno podążyłyśmy na poddasze ich domu. Nigdy tam nie byłam, nawet kiedy opiekowałam się domem. Nie czułam takiej potrzeby, ale to, co zobaczyłam, kiedy przekroczyłyśmy próg, wprawiło mnie w osłupienie. Myślałam, że prywatne SPA, to tylko taka metafora. Okazało się, że po raz kolejny się pomyliłam.

          Ogromne jacuzzi, dwa stoły do masażu i siłownia. Z jednej strony niewiele, ale wystarczająco, żeby móc się odprężyć oraz zapomnieć o trudach i problemach. Wszystko zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Nie zabrakło także stoliczka z wszelkiego rodzaju napojami. Podziękowałam jednak za alkohol. Nie doszłam jeszcze do siebie po poprzedniej dawce, jaką nie dalej jak sześć godzin wcześniej załatwiłam się na amen. Właściwie dalej nie byłam w stanie pojąć, jak mogłam się tak uwalić i jakim cudem tak szybko wytrzeźwiałam.... 

          Położyłyśmy się na stołach do masażu. W domu nie było drugiej kobiety, ale Sylwia często zapraszała swoją siostrę, albo przyjaciółki, z którymi oddawała się różnym kuracjom. Czułam się nobilitowana faktem, że mogłam dołączyć do tego grona. 

          – Najczęściej w takich sytuacjach zamawiam kosmetyczkę i masażystkę w jednym, moją zaufaną Milenę, ale dzisiaj nie pomyślałam o tym. Wpadłam na to, dopiero kiedy zobaczyłam, co robicie z Pawłem i doszłam o wniosku, że także mam ochotę na odrobinę szaleństwa.

          Lekki dreszcz przeszedł moje ciało. Co dokładnie miała na myśli? Dla mnie odrobina szaleństwa to było chyba coś zupełnie innego niż dla niej. Ta kobieta zaczynała mnie przerażać, ale gdzieś w głębi mnie moja intuicja cały czas mi podpowiadała, że nie powinnam bać się prawdy. Oby i tym razem mnie nie zawiodła, choć patrząc na niektóre moje poczynania, jej skuteczność była najwyżej przeciętna.

          - Całkiem nieźle mi to wyszło – skomentowała, kosztując drinka, jakiego chwile wcześniej sama skonstruowała, wlewając do szklanki odrobinę soku i kilka rodzajów alkoholi. – Ty na pewno nie chcesz? – zapytała, machając zachęcająco słomką.

          - Nie – odpowiedziałam krótko, dając jasny sygnał, że nie mam ochoty nie tylko na alkohol, ale także na odbieganie od właściwego tematu naszej rozmowy.

          Jak na komendę obie przestawiłyśmy się na stolach, poprawiając swojej cycki, aby ucisk był możliwie najmniejszy. Zaciągnęłam się sokiem pomarańczowym, który po tym, czego doświadczyły moje kubki smakowe nad rzeką, smakował jakoś inaczej niż zawsze.

          - Kilka lat temu, kiedy chłopcy zaczęli dojrzewać, nie było lekko. Z Pawłem, jak zresztą się domyślasz, nie było tyle problemów, co z Piotrkiem. Ten nie chciał się uczyć, ciągle tylko grał na konsoli, pyskował, raz nawet uciekł z domu. Nie wiedzieliśmy, co zrobić. Byłam załamana. Nie dawałam rady nie tylko jako matka, ale także jako psycholog. Ciągle wysłuchiwałam na ten temat uwag i uszczypliwości od męża. Zarzucał mi, że źle wychowuje chłopców, za dużo im pozwalam. On oczywiście prawie się nimi nie zajmował, cały czas zasłaniając się pracą.

          Baranowska wyraźnie nabrała ochoty na rozmowę, ale jak na razie kluczyła zamiast przejść do sedna. Leżałam, leniwie sącząc soczek, w oczekiwaniu na jakieś konkrety, które wyjaśnią mi, dlaczego pozwala się dotykać swojemu synowi i pokazuje mu cycki.  

          - W końcu przyszły wakacje. Tomek chciał jechać w góry a ja nad morze. Chłopcy także byli podzieleni. Paweł wybrał Bałtyk, a Piotrek Tatry. Doszło do kolejnej awantury, a nawet bójki między nimi. Piotrek rozciął bratu łuk brwiowy. Uznałam, że tak dłużej być nie może i chciałam dać młodemu całkowity szlaban na wszystko łącznie z wakacjami. Mieliśmy jechać do Władysławowa na dwa tygodnie, a Piotrek miał zostać w domu z dziadkami. Wtedy Tomasz wpadł na inny pomysł. Postanowił, że nie pojedzie ze mną i z Pawłem nad morze, tylko wybierze się z Piotrkiem w góry.

          - Niewiarygodne. Nie dość, że uniknął kary za pobicie Pawła, to jeszcze pojechał na wakacje tam, gdzie sobie zażyczył – skomentowałam, co Sylwia potwierdziła wyraźnym skinieniem głowy na znak, że całkowicie się ze mną zgadza. Pociągnęła solidny łyk, po czym przeszła do dalszej części historii.

          - Miałam dokładnie taki sam pogląd jak ty. Doszło między mną a Tomkiem do ostrej sprzeczki, ale ostatecznie stanęło na jego. Przekonał mnie, że taki męski wypad dobrze zrobi Piotrowi. Chciałam, żeby w takim wypadku zabrał też Pawła, ale odmówił, tłumacząc, że po ostatnich wydarzeniach to nie jest najlepszy pomysł. Przekonał mnie. Nie mogłabym leżeć na plaży, wiedząc, że dokładnie na drugim końcu Polski mojemu dziecku dzieje się krzywda i to za sprawą jego brata bliźniaka. I że nijak nic nie mogę zrobić.

          - Pojechaliście osobno? Pani z Pawłem nad morze, a oni w góry?

          - Dokładnie — potwierdziła.

          - Wakacje były zresztą bardzo udane. Pogoda dopisywała, ale kiedy zmieniałam rezerwacje, doszło do pomyłki i dostaliśmy tylko jeden pokój. To był szczyt sezonu, pełne obłożenie. Nie udało mi się na miejscu znaleźć nic innego Pozostało wracać do domu albo zgodzić na takie warunki. Paweł chciał spać na podłodze, ale nie mogłam na to pozwolić. 

          Historia zaczynała się rozkręcać. Domyślałam się co będzie dalej. Wraz z wyjaśnieniami Baranowskiej czułam się coraz bardziej spokojna, że moje najgorsze przypuszczenia co do jej relacji z Pawłem wcale nie musiały być tak złe, jak początkowo myślałam. Spać z kimś w jednym łóżku, a sypiać z nim to dwie różne sprawy. Na dobrą sprawę jest to problem wielu małżeństw, w których coś się już wypaliło. Jednak w przypadku Sylwii i Pawła niczego nie mogłam być pewna. W tej rodzinie lubili zaskakiwać.

          - Szybko zorientowałam się, że to idealny moment, żeby uświadomić Pawła i wprowadzić na odpowiednie tory. Nie zamierzałam przekraczać pewnych granic, ale czułam, że nie zrobię nic złego, jeśli pokaże mu ciut więcej, niż powinnam. Zresztą ciężko było, mieszkając w jednym pokoju o zachowanie intymności.

          Miałam podobne podejście, które zresztą wcieliłam w życie podczas lekcji z obojgiem bliźniaków. Tylko mimo wszystko byłam dla nich obca, a ona była matką. Ale w sumie co gorsze? Kiedy obca kobieta pokazuje chłopakowi piersi, czy kiedy robi to własna matka? Nie potrafiłam sobie odpowiedzieć na to pytanie. Może za kilka lat, kiedy sama będę matką, będzie mi łatwiej, o ile taka sytuacja w ogóle kiedyś nastąpi.

          - Obserwowałam Pawła i widziałam, że kiedy pierwsze zawstydzenie minęło, nie odstępował mnie na krok. Byłam dla niego największą atrakcją tych wakacji. Chodziliśmy na plaże, kąpaliśmy się morzu, pływaliśmy statkiem i na skuterach wodnych, ale i tak nie odrywał ode mnie wzroku. Przez te kilka dni był we mnie zakochany, może nawet zauroczony. Każdy chłopak w okresie fascynacji kobiecym ciałem ma takie doświadczenia z jakąś kobietą. Najczęściej koleżanką, czasem siostrą czy matką. To nic złego, pod warunkiem że obie strony podejdą do tego na chłodno i nie przekroczą pewnych granic.

          Przełknęłam głęboko ślinę. Zapowiadał się nagły zwrot akcji, którego w tym momencie się nie spodziewałam. Na dodatek Sylwia urwała, czym tylko odbudowała napięcie. Po chwili kontynuowała swoją opowieść.

          - Piątej nocy nie spałam za wiele. Byłam przerażona. Nawet nie wiesz Edyta, co czuje matka, która śpi w jednym łóżku z trzynastoletnim synem i jest cała mokra. Nie mam tu oczywiście na myśli potu na plecach.

          Szklanka, którą bawiłam się ochoczo do tego momentu zastygła w mojej dłoni. To było jak grom z jasnego nieba. W chwili, kiedy już się uspokoiłam, że to były tylko zwykłe wakacje matki z synem, podczas których Paweł mógł sobie popatrzeć na to i tamto, Sylwia nagle wyjeżdża z czymś takim. Każda sekunda, na którą zamilkła po tym wyznaniu zdawała się trwać wieczność.

          - Nie wiedziałam, dlaczego tak się dzieje. Bałam się, że obudził się we mnie jakiś ukryty instynkt pedofilski – dodała ściszonym głosem. – Naprawdę byłam mocno podniecona faktem, że śpię z własnym synem. To narastało z kolejnym dniem. Podobało mi się, że mnie podgląda, że patrzy, jak się opalam. Tamtej nocy w łazience masturbowałam się jak szalona, nie zważając na Pawła, który był praktycznie obok. Chciałam rozładować napięcie, choć w noc przed wyjazdem kochaliśmy się z Tomaszem jak szaleni. Chcieliśmy w ten sposób załagodzić nasz konflikt w sprawie wakacji. Były czasy, kiedy godziliśmy się, uprawiając seks – dodała z wyraźną nostalgią w głosie.

          Na te słowa od razu przypomniała mi się scena, jaka rozegrała się w apartamencie kilka godzin wcześniej. Poczułam lekkie podniecenie, kiedy wspomniała o seksie z Baranowskim. Organizmu się nie oszuka. Tomcio potrafił zaspokoić kobietę. Do głowy natychmiast wróciły mi słowa Sylwii o tym, że dostał zgodę na seks ze mną. Cieszyłam się z tego, ale nie byłam w stanie się z tym pogodzić. Chciałam jeszcze kiedyś znaleźć się z nim w łóżku, ale…

          Potrząsnęłam głową, chcąc doprowadzić siebie i swoje myśli do porządku. Zaczynałam fantazjować o zakazanym owocu, zamiast skupić się na tym, co opowiadała Sylwia. Jeszcze chwile wcześniej niczego bardziej nie pragnęłam od poznania tej historii. Wystarczyło jedno wspomnienie o seksie z Tomaszem, żeby wszystko poszło na dalszy plan. Nie było ze mną dobrze, ale robienie porządku w mojej własnej głowie musiało zaczekać.

          - Rzadko się masturbowałam w tamtym okresie. Tomek całkowicie zaspokajał moje potrzeby. Dlatego omal nie odpłynęłam. Zapomniałam już jakie to przyjemne, kiedy sama sobie dogadzasz. Na dodatek byłam tak mocno podniecona, że zapomniałam o całym świecie. Sapałam, krzyczałam, a przecież Paweł był w pomieszczeniu obok. Zbudził się, a ja jak idiotka nie zamknęłam drzwi do łazienki. Wszedł dokładnie wtedy, kiedy osiągnęłam ogromny orgazm. Nie byłam nawet w stanie udawać przed nim niczego. Poddałam się własnemu ciału, a Paweł stał jak słup soli, patrząc na szczytującą matkę. Nie wiedział, co się dzieje, myślał, że coś mi dolega. Dopiero kiedy zobaczył moją rękę między nogami, zrozumiał, co zaszło.

          Czułam, jak robię się czerwona. Byłam zawstydzona i podniecona jednocześnie. Sylwia opowiadała to w taki sposób, że nie sposób było zareagować inaczej. Historia nie była klarowna, wszystko mogło się w niej jeszcze zdarzyć, ale nie mogłam doczekać się tego, co będzie dalej. Na moje nieszczęście Sylwia wstała ze stołu, aby przygotować sobie kolejnego drinka. Nie mogłam nie spojrzeć na jej krocze. Było wilgotne. Doskonale to rozumiałam, bo u mnie występowała identyczna sytuacja.

          - Był już w takim wieku, że zareagował jak mężczyzna – kontynuowała, mieszając sok z żurawiny z wódką. Nawiasem mówiąc, nie miała wielkich wymogów, jeśli chodziło o alkohol, choć do dyspozycji miała kilka trunków z górnej półki. – Erekcje u młodych chłopów są bardzo silne. Oboje byliśmy mocno zawstydzeni i zakłopotani. Nie mogłam tak pozostawić tej sytuacji. Wytłumaczyłam mu, co robiłam. Na szczęście miał już oględną wiedzę. Uznałam, że to będzie najlepszy moment na uświadomienie.

          Przełknęłam głęboko ślinę.

          - Znów poczułam falę podniecenia, kiedy spoglądałam na jego sterczącego penisa. Wtedy już naprawdę mocno się przeraziłam. Przez ułamki sekund, możesz mi Edyta nie wierzyć, ale to naprawdę były tylko ułamki sekund pragnęłam poczuć go w sobie. Własne dziecko – urwała, zakrywając twarz w dłoniach.

          Jednym haustem opróżniła szklaneczkę. W takim tempie mogła się załatwić szybciej niż ja nad rzeką. Nie mogła mi tego zrobić, nie w takim momencie opowieści. Na szczęście nalała sobie już tylko soku, po czym położyła się z powrotem na stole.

          - Paweł to bardzo inteligentny chłopiec. Widział, jak zerkam na jego penisa. Po chwili uśmiechnął się i powiedział, że mogę się nim pobawić. Był przy tym taki dojrzały i jednocześnie rozbrajający. Kiedy to usłyszałam, poczułam jakąś dziwną ulgę, a jednocześnie radość. Nie powinnam, ale skorzystałam z propozycji. Podszedł do mnie, a ja….

          - Niech pani nie przerywa w takim momencie – żachnęłam się, po czym odwróciłam głowę w bok. Nie wiedziałam, jak to zinterpretuje. Opowiadała mi o bardzo trudnych przeżyciach, a dla mnie liczyło się tylko zakończenie. Byłam egoistką. Cholernie podnieconą egoistką. A może zboczoną? Na dobrą sprawę to była historia o niedozwolonych, nagannych i karygodnych zrachowaniach matki wobec nieletniego syna, tymczasem ja czerpałam z niej ogromną przyjemność.

          Sylwia spojrzała na mnie, ale uśmiechnęła się tylko. Miała do mnie sporo sympatii i sama była podniecona tym, co mówiła. Najwyraźniej wspomnienia i ówczesne doznania kłębiły się w niej przez te wszystkie lata.

          - Wymieniliśmy się. Pozwoliłam mu włożyć dłoń w miejsce, z którego przyszedł na świat, a ja objęłam jego prącie. Nie skończyło się tylko na dotyku. Nawzajem doprowadziliśmy się do szczytowania – wydusiła, po czym ukryła twarz. Wiedziałam, że płacze.

          Nie miałam pojęcia jak zareagować. Oszczędziła mi szczegółów, których pragnęłam, ale z drugiej strony przeraziła mnie tym nagłym zakończeniem. I to takim, którego się nie spodziewałam. Mimo wszystko miałam nadzieję, że do tego nie doszło. Miałam mieszane odczucia. Sylwia nie powinna tego z nim robić, ale kim ja  byłam, żeby ją oceniać? Przecież sama miałam więcej od niej za uszami. Też miałam kontakty seksualne z Pawłem, tylko że co prawda miał już wtedy skończone piętnaście lat. Na dobrą sprawę Sylwia powinna siedzieć za to, co zrobiła. Ciekawe czy widok matki zakuwanej w kajdanki byłby dla Pawła tak samo przyjemny, jak wtedy, kiedy zabawiał się nimi ze mną. Boże! O czym ja w ogóle myślałam.

          - Co było dalej?

          - Rozmawialiśmy. Do samego rana. Tłumaczyłam mu, że to, co się stało, to był jednorazowy epizod. On przyznał się, że mnie podglądał i fascynował się moim ciałem. Nie miałam mu tego za złe. Obiecaliśmy sobie wzajemne milczenie o tym, co zaszło. W zamian pozwoliłam mu się dotykać po plecach i patrzyć swobodnie, kiedy się ubieram. Właśnie wtedy, w te akacje mógł mnie masować, kremować i balsamować ile tylko chciał. Oczywiście tylko w pokoju, na plaży nie było o tym mowy.

          Dopiłam sok, po czym nalałam sobie kolejną porcję. Cholernie chciało się pić. Nic dziwnego. Sytuacja wywołała we mnie takie podniecenie i falę gorąca, że miałam wrażenie, jakbym miała co najmniej czterdzieści stopni.

          - Ostatniego dnia wakacji obiecałam mu, że od czasu do czasu pozwolę mu popatrzeć na siebie w bieliźnie, albo poproszę o masaż, ale tylko, kiedy będziemy w domu sami. Przez te trzy lata zdarzyło się to kilka razy. Wiem, że zawsze potem zamykał się w łazience i rozładowywał napięcie. Nie jestem zachwycona, że podnieca go widok matki, ale dla niego jestem też kobietą.

          - Całkiem akcyjną - dorzucałam komplementując, usprawiedliwiając i jednocześnie podnosząc na duchu. Mistrzostwo świata.

          - Przy tobie blednę – odparowała z uśmiechem na ustach.

          Chwile potem do pomieszczenia wszedł Paweł. Żadna z nas nie obserwowała czy jest podniecony. Skupiłyśmy się na tym, żeby mógł nas spokojnie wymasować i nałożyć balsam. Miał coś w rękach. To, co robił, było ogromnie przyjemne. Każdej z nas poświęcił niecałą godzinę. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym nawet nie zbliżając się do tematów, które były przedmiotem dyskusji przed pojawieniem się chłopaka.

          Po masażu przyniósł nasze rzeczy. W podziękowaniu mógł patrzeć, jak się ubieramy. Pomógł mi nawet zapiąć biustonosz, po czym poszedł do swojego pokoju, a my z Sylwią udałyśmy się do salonu.

          - Chcesz obejrzeć nagranie? - zapytała z lekkim uśmiechem na ustach.

           Nie czekając zresztą na moją odpowiedź, włączyła telewizor. Zobaczyłam siebie posuwaną przez jej męża.

          - Oczywiście, że chce - odpowiedziałam, po czym wygodnie usiadłam obok niej na kanapie. Zapowiadał się ciekawy seans.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik TomoiMery

    👍🤗

    26 czerwca

  • Użytkownik eksperymentujacy

    Nie zawodzisz ! Świetny zwrot sytuacji

    24 czerwca