Korepetytorka 36

Korepetytorka 36Siedziałam nad rzeką, wpatrując się w wodę. Kilka razy przeszło mi przez myśl, że wystarczyłoby zrobić tylko kilka kroków i wszystko mogłoby się skończyć. Zawsze krytycznie oceniałam ludzi, którzy w taki sposób opuścili ten padół łez. Dopiero kiedy mnie samej przyszły do głowy takie myśli zaczynałam ich rozumieć.

     Na szczęście takie pomysły opuszczały moją wyobraźnię tak szybko, jak szybko się w niej pojawiały. Nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego mamie i Marysi. Wystarczy, że ojciec nas opuścił. Poza tym problemy, jakie miałam, dało się rozwiązać, i tak naprawdę wystarczyło tylko pogodzić się z tym, co zrobiłam i wybaczyć samej sobie. W teorii bardzo proste, w praktyce było dużo gorzej.

     Czułam się źle nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Wydawało mi się, że mam gorączkę, ale tak naprawdę paliłam się ze wstydu. Byłam zmęczona i głodna. Najgorsze było to, że cały czas byłam lekko obolała po seksie z Baranowskim i Piotrkiem. Jakby nie patrzeć tatuś i synek nieco sobie poużywali. Czułam też na sobie zapach ich perfum. Najchętniej zdarłabym z siebie wszystko i wyrzuciła do rzeki. Nawet jeśli padłabym ofiarą jakiegoś wędkarza gwałciciela, to i tak nie miałoby to dla mnie już żadnego znaczenia. Widocznie taki mój los.

     Wibrujący telefon oderwał mnie na chwilę od głupich myśli. Wiedziałam, że dzwoni Sylwia Baranowska. Nie miałam ochoty z nią rozmawiać. To ona była sprawczynią tego, że czułam się jak dziwka.
  
     Namówiła mnie, a właściwie poprosiła, żebym poszła do łóżka z jej mężem. Do tej pory nie mogłam tego pojąć. Jeszcze bardziej nie mogłam zrozumieć, jak mogłam się na to zgodzić. Pieniądze i zdrowie Maryśki były ważne, ale można było postawić sobie pewne granice. Miałam tylko uczyć niemieckiego bliźniaków.  
  
     Tymczasem po miesiącu miałam na koncie seks z nimi oboma, ich ojcem, próbę gwałtu i rolę pierwszoplanową w pornolu. Nie tak to sobie wyobrażałam.

     Sylwia nie odpuszczała. Przyszło mi do głowy, że może się o mnie martwić. Miałam do niej żal, ale nie chciałam narażać na dodatkowy stres. Już chyba sam fakt, że oglądała, jak małżonek zabawia się ze mną, był wystarczający. W końcu odebrałam.

     Zignorowałam pytania o to, jak się czuje i wskazałam tylko miejsce, gdzie jestem. Zapewniła mnie, że przyjedzie najszybciej, jak się da. Dopiero kiedy się rozłączyłyśmy, zrozumiałam, że informacja o tym, iż siedzę nad rzeką, mogła wywołać w niej niemały niepokój.

     Spojrzałam na telefon. Była osiemnasta. Wczoraj o tej porze widziałam się z Rafałem. To było nasze pożegnalne spotkanie, ale on nie miał o tym pojęcia. To nie było fair z mojej strony, ale po tym, co dziś zobaczył, nie miało to już pewnie dla niego żadnego znaczenia. Wczoraj oddałam mu się najlepiej, jak umiałam. Niech mnie dobrze wspomina, choć od dziś będę dla niego tylko dziwką.  
  
     W ciągu doby uprawiałam seks z trzema facetami. Niezły wynik. Jak rasowa kurwa. Rzeczy trzeba nazywać po imieniu, a ludzi po zawodach. Stara prawda sprzed wieku, ale w tym wypadku aktualna. Nigdy nie pozbędę się tej łatki. Nieważne, że o moich poczynaniach wiedziało tylko wąskie grono osób. Najważniejsze, że ja miałam świadomość tego, co zrobiłam i jak się z tym czuje. Fakty były takie, że poszłam do łóżka z Tomaszem dla pieniędzy obiecanych przez Sylwię, a Piotrek mógł mnie przelecieć, bo jego ojciec także obiecał solidną zapłatę.
  
     Na dobrą sprawę szykował mi się spory zastrzyk gotówki. Pompa dla Marysi była już kupiona i ku uciesze siostry, mamy i przede wszystkim mojej działała bez najmniejszego zarzutu. Porządny niemiecki sprzęt. Tym razem muszę kupić coś dla siebie. Przede wszystkim to po otrzymaniu kasy porządnie się najebię. To podstawa. Jak pić to najdroższe wódy, a jak kochać to księcia. To drugie mi nie groziło, ale pierwsze było w zasięgu ręki.
  
     Moje poczucie humoru przypomniało o sobie. To był dobry znak. Przyszło mi do głowy jeszcze kilka innych ciekawych pomysłów, ale nie zdążyłam się nad nimi zastanowić. Usłyszałam dźwięk silnika. Sylwia Baranowska dotarła na miejsce. Ciekawiło mnie, co chce mi powiedzieć.
  
     Miała klasę, ale była przy tym normalną kobietą. To musiałam jej przyznać. Miała na sobie ciuchy warte ponad dziesięć kafli i buty a co najmniej trójkę, ale w tej chwili miała to gdzieś. Podążała w moim kierunku po piasku i błocie, w ogóle nie przejmując się tym, że za chwile cała będzie uciorana. Wyglądało to trochę śmiesznie, ale we mnie budziło szacunek. Pokazywała, że chce podejść do mnie jak najszybciej i to na mnie jej zależy, a nie na ubraniu. Niejedna wielka pani na jej miejscu biadoliłaby nad swoimi fatałaszkami i bucikami. Nie ona. W ręku dzielnie trzymała butelkę wina. Wstrzeliła się idealnie. Właśnie na to miałam ochotę.
  
     Nie odezwała się słowem. Usiadła na kamieniu obok, po czym zębami otworzyła wino. Od razu podała mi butelkę.
  
     Uśmiechnęłam się wymownie. Mój gest wyrażał więcej niż tylko podziękowanie i zapewnienie, że właśnie tego było mi potrzeba.
  
     - Nie wiem, od czego zacząć. Od kilku dni wyobrażałam sobie, co ci powiem, ale teraz wszystko, co przychodzi m do głowy to banały. Chyba jestem słabym psychologiem. Powinnam wiedzieć, co czujesz i jak się zachować, ale… - urwała. Najwyraźniej zdała sobie sprawę, że mówi bez ładu, składu i faktycznie jak sama zauważyła chwilę wcześniej prawi same banały.
  
     Nie komentowałam jej słów. Sama nie wiedziałam, co powiedzieć. Jeszcze kwadrans wcześniej chciałam ją wrzucić do tej rzeki. Teraz nie było we mnie już złości i agresji. Ne wiedziałam, czy to dobrze, ale bałam się, że tamte uczucia wrócą. Na razie raczyłam się butelką świetnego włoskiego wina i tylko na tym starałam się skupić. Z boku musiałam wyglądać jak pijak spod sklepu, który spragniony po całym dniu żebrania o dwa złote w końcu po uzbieraniu całej sumy mógł się napić.
  
     Wino było doskonale. Wypiłam od razu pół butelki. Nie było to rozsądne, zważywszy na fakt, że byłam cholernie głodna, ale miałam to gdzieś. Miałam brudną duszę i umysł i nawet jeśli bym się porzygała i ubrudziła, to nie miało to znaczenia. Piłam szybko, licząc, że tak samo szybko zapomnę o tym, co się stało. To była tylko złudna nadzieja.
  
     - Niezłe to wino – skomentowałam w końcu, ignorując dalsze próby dotarcia do mnie, jakie czyniła psycholożka.
  
     - Cieszę się, że ci smakuje.
  
     - Przepraszam, że tak sama piję, ale i tak… - wskazałam ręką na samochód. – W każdym razie dzięki za ten trunek, muszę przyznać, że na to miałam ochotę.
  
     Wychyliłam jeszcze kilka łyków. Moja towarzyszka była na tyle wyrozumiała, że zamilkła. Siedziałyśmy tak obie, wpatrując się w taflę wody.
  
     - Nie miałam pojęcia, że spotykasz się z Rafałem – wypaliła na jednym tchu.
  
     Zaskoczenie i ból. Te dwa uczucia zalały mnie całą od środka. Skąd do cholery wiedziała o tym, że spotykałam się z ochroniarzem ich domu? No tak. On jej powiedział. Rozpoznał mnie i pewnie coś chlapnął. Ciekawe tylko, czy doszło do tego, zanim rozłożyłam nogi przed Baranowskim, czy już po. To już zresztą nie miało znaczenia.
  
     - Edytko, gdybym wiedziała, nigdy bym go nie zaangażowała do naszej misji. Przepraszam.
  
     W tonie jej głosu wyczułam błagalną nutkę. Była szczera. Naprawdę mnie przepraszała. Gdzieś w głębi szanowałam ją za to, że zaczęła od tego. Przecież ona także musiała być nieźle skołowana. Oglądała, jak jej mąż zdradza ją z korepetytorką jej dzieci. Pomimo faktu, że wiedziała, do czego dojdzie, przygotowała się i była świadoma, co zobaczy, na pewno do końca tliła się w niej nadzieja, że mąż w ostatniej chwili się opamięta. Każda kobieta wierzy do samego końca, przynajmniej takie miałam wyobrażenie o prawdziwej miłości.
  
     - Nic się nie stało – wydusiłam z siebie, po czym zalałam się łzami.
  
     Coś we mnie pękło. Kurwa zależało mi na tym chłopaku. Było w nim coś, co mnie do niego ciągnęło. Już od naszego pierwszego spotkania, kiedy rzucił mnie na ziemię i skuł. Nie chodziło tylko o podniecie i erotyczny wymiar tamtego zdarzenia, ale o chemię, jaka się wtedy między mną a nim wytworzyła. Potem to, jak wyszedł i nie chciał oglądać mnie nago. Którego faceta byłoby stać na to, żeby odpuścić sobie widok młodej, nagiej dziewczyny? Nasze spotkanie w sklepie, randki i w końcu seks. Był naprawdę cudownym facetem, takim, z którym można planować przyszłość. Tylko co z tego, skoro teraz w jego oczach jestem zwykłą dziwką.
  
     Sylwia przytuliła mnie do siebie, a moje łzy ciekły na jej bluzkę. Głaskała mnie po głowie, nic nie mówiąc. Odnosiłam wrażenie, jakbym była w objęciach matki. Nic dziwnego. Między nami wytworzyła się przyjaźń. Pomimo iż była starsza, rozumiałyśmy się dobrze. Przecież nie zgodziłabym się na to wszystko, gdyby jej los, a właściwie los jej małżeństwa był mi obojętny.  
  
     - Cicho kochanie. Postaram się to jakoś naprawić.
  
     Spojrzałam na nią, nie dowierzając w to, co mówi. To nie był byle banał na pocieszenie. Znałam ją już na tyle, żeby wiedzieć, że mówi serio.
  
     - Niby jak? Domyślam się, że widział wszystko, prawda?
  
     Nie odpowiedziała, ale potwierdziła skinieniem głowy.
  
     - Rozmawiałam z nim potem. Wyjaśniłam mu cały kontekst tego, co zobaczył.
  
     Otarłam łzy, w oczekiwaniu co powie dalej. Jeśli faktycznie tak było, a Rafał miał w sobie ogromne pokłady empatii i zrozumienia, to w połączeniu z sympatią, a może i miłością do mnie mogło pozwolić mu wybaczyć to, co zrobiłam.
  
     - Powiedział coś? – zapytałam w końcu, tracąc nadzieje, że Sylwia sama rozwinie wątek.
  
     - Wydaje mi się, że potrzebuje czasu, żeby sobie to wszystko poukładać. To nie jest dla niego łatwa sytuacja, ale jestem dobrej myśli. Znam go wiele lat i uwierz mi to rozsądny chłopak.
  
     Uśmiech na końcu dodał mi otuchy. Wstałam, otrzepując się z piasku. Dopiłam resztkę wina, a potem wyrzuciłam butelkę do wody. Patrzyłam, jak się wypełnia i idzie na dno. Coś mi to przypominało, ale dla mnie była chyba jeszcze jakaś nadzieja.
  
     - Jak mąż? Rozmawiała pani z nim?
  
     - Tak. Pokazałam mu nagranie i wyjaśniłam położenie, w jakim się znalazł.
  
     - Musiał być wściekły.  
  
     - Jakbyś tam była.
  
     Ruszyłyśmy w stronę samochodu. Zachwiałam się lekko. Najwyraźniej wino zaczynało działać. Poprawiło mi znacznie humor, ale równie znacznie obniżyło moją równowagę. Sylwia chwyciła mnie pod rękę i nie komentując, odprowadziła w bezpieczne miejsce przy samochodzie.
  
     - Zrobiłam coś idiotycznego..
  
     - Nie obwiniaj się – przerwała mi Sylwia.
  
     - Nieee chooodzi o to, że dałammm dupy pani mężowi.
  
     Słowa z trudem przechodziły mi przez gardło i to bynajmniej dlatego, że wstydziłam się to powiedzieć. Powód był znacznie bardziej banalny, a przyczyna takiego stanu rzeczy właśnie osiadała na dnie rzeki.
  
     - Zmęczyłaś się – skomentowała z uśmiechem na ustach moja towarzyszka. – Odwiozę cię do domu, a po drodze wymyślimy jakąś historyjkę dla twojej mamy. Nie uwierzy przecież, że upiłaś się na korepetycjach.
  
     - Powiedziałam mu o Pawleeeeee – wykrztusiłam z siebie.
  
     Spojrzała na mnie, nie rozumiejąc czy mówię jeszcze do rzeczy, czy już majaczę w pijanym widzie. Zebrałam wszystkie siły, jakie miałam w sobie i w miarę składnie wyjaśniłam, że niechcący wspomniałam Piotrkowi o seksie z Pawłem.
  
     Sylwia chyba nie do końca wierzyła w to, co mówię, zresztą nie można było się dziwić.
  
     - Jak zareagował?
  
     - Nijaaaak. Chyba nawet nie przyjął tego do wiaaaadomości. To byłooo chwile po tymmmm jak zaliczył najlepsza paaanienkę w okolicy – wybełkotałam, uśmiechając się przy tym.
  
     - Nawet jeśli powie o tym ojcu, to bez znaczenia. Może nawet i dobrze. Tomek w końcu przestanie traktować Pawła jak ofiarę losu i doceni, że był w stanie zaciągnąć do lóżka… najlepszą panienkę w okolicy, bez pomocy tatusia.
  
     Sylwia stała nade mną, śmiejąc się ze stanu, do jakiego się doprowadziłam. Nie miała mi tego za złe. Podała mi nawet butelkę wody, żebym przepłukała usta, kiedy zwymiotowałam. Picie na pusty żołądek to zbrodnia przeciwko własnemu organizmowi.
  
     Poczułam się lepiej. W każdy razie na tyle, że odnotowywałam, co do mnie mówi, i w miarę składnie potrafiłam odpowiedzieć.
  
     - Cieszę się, że ci lepiej, bo ja także muszę się do czegoś przyznać.
  
     Poczułam lekki niepokój. Wydawało mi się, że po tym, co się stało wszystko, co najgorsze mamy już za sobą.
  
     - Zapowiedziałam Tomkowi, że może mnie zdradzać, ale tylko tobą.
  
     Zmrużyłam oczy, licząc na to, że dzięki temu łatwiej będzie mi zrozumieć, co właśnie usłyszałam.
  
     - Planowałam to od samego początku, ale nie chciałam ci mówić. Bałam się, że się nie zgodzisz na akcje w apartamencie. Przepraszam Edyta, ale to było konieczne. To, że poszłaś z nim do łóżka, to jedno, ale drugie i może ważniejsze jest to, że jemu się to spodobało. Samo nagranie nie powstrzyma go przed dalszymi skokami. Jest w takim wieku, że będzie o tym myślał non stop.
  
     - Ale…
  
     - Pozwól mi dokończyć. Nie mówię, że masz sama to inicjować, ale jeśli pomimo wszystko zaproponuje ci kolejny seks, to zrobisz, jak uważasz, ale ja w każdym razie nie będę miała do ciebie o to pretensji.
  
     Tego było za wiele. Najpierw wepchnęła mnie do jakiegoś motelu, żebym dała jej mężowi. Nakręciła to, żeby mieć na niego haka, a teraz jeszcze oznajmia, że jak będę miała ochotę na kolejne razy, to nie ma problemu i to wszystko po tym, jak obiecała mi pomóc w przekonaniu Rafała, żeby dał mi jeszcze jedną szansę. No kurwa serial latynoamerykański.
  
     - Będę szczera. Paaaaani mąż jest niezły w łóżku, ale raczej nie będę zzzzzainteresowana, jak to pani określiła kolejnymi raaaazami. I proszę, skończmy ten temat.
  
     - Oczywiście – powiedziała. – Przepraszam – dodała o chwili.
  
     - Marzę tylko o tym, żeby się wykąpać – oznajmiłam, wskazując ręką na samochód. Liczyłam, że tyle wystarczy, aby zrozumiała, że życzę sobie za to wszystko, co dla niej zrobiłam, żeby zawiozła mnie do domu.
  
     - Jak twoja matka zobaczy cię w takim stanie, to w nagrodę wyleje mnie ze szkoły.
  
     - Przecież nie musi pani tam praaaacowac ma paniii tyle kasyyyy
  
     - Nie muszę, ale bardzo to lubię. Nie zawiozę cię do domu, w każdym razie nie do twojego.
  
     Wsadziła mnie do samochodu, po czym sama nie wiem, kiedy znalazłyśmy się przed jej domem. Dałabym sobie rękę uciąć, że cała podróż nie trwała dłużej niż minutę, co w gruncie rzeczy było chyba raczej na pewno niemożliwe.
  
     - Nieeee, to nie jest doooobry pomysł. Nie chce się zobaczyć… - protestowałam, mocno gestykulując przy tym rękoma.
  
     - Spokojnie młoda. Tomek i Piotrek pojechali na gale MMA. Wrócą rano. W domu jest tylko Paweł.
  
     - Ooookeeeejjjj.
  
     Z niemałą pomocą wysiadłam z samochodu. O dziwo szło mi się całkiem nieźle. Zaprowadziła mnie do ich największej łazienki i przygotowała mi kąpiel.  
  
     - No muszę przyznać, że tylko pozazdrościć – skomentowała, pomagając ściągnąć mi stanik.
  
     - Bez przesady.
  
     - Idę przygotować coś, co pomoże ci dojść do siebie. Potrzebujesz elektrolitów. Po      kąpieli zamówię coś do jedzenia w najlepszej restauracji. Należy nam się po tym wszystkim.
  
     - Dziękuje – rzuciłam, zanurzając się w wodzie. Uczucie odprężenia, jakie zalało moje ciało, było nieziemskie.
  
     - Drzwi zostawię otwarte, zresztą i tak nie ma, jak ich zamknąć skoro jesteś już w wannie. Możesz być spokojna, tak jak mówiłam, w domu jest tylko Paweł.
  
     Zaśmiałam się cicho.
  
     - O co chodzi? – zapytała.
  
     - Chyba powinnam z nim także się dziś przespać. Zaliczyłabym hat triiiicka.
  
     Sylwia wybuchła śmiechem. Jej reakcja pokazała dobitnie, z jaką sympatią i dystansem podeszła do tego wszystkiego.
  
     - No cóż. Jako matka nie będę miała nic przeciwko. Jako kobieta mam nadzieje, że pozwolisz mi popatrzeć – szepnęła mi na ucho.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik eksperymentujacy

    Mam nadzieję że uda się  :)

    29 maja

  • Użytkownik elninio1972

    @eksperymentujacy popatrzeć ... Syn zaliczający trójkąt z matką ... 😁

    30 maja

  • Użytkownik eksperymentujacy

    @elninio1972 osoby z polotem i bez pruderii to aż przyjemnie posłuchać :)

    30 maja

  • Użytkownik elninio1972

    @eksperymentujacy wiesz, czytać zawsze można, wszak to tylko fikcja literacka ;) pobudzająca zmysły

    30 maja