Cz. 42 
 
W nocy Kućko dostaje telefon. To ona dzwoni, aby przyjechał po następną dostawę. Zaspany i ledwo żywy budzi Melasię. 
- Wstawaj, musimy jechać po towar. 
- Och- przeciąga się.- Dlaczego akurat teraz? 
Zaspana przeciera oczy. Zegarek wskazuje drugą w nocy. Dziewczynka jest zła, że musi wstać, ale rozumie, że nie ma innego wyjścia. Nie może tu przecież zostać sama. Gdyby ktoś tutaj przyszedł i ją zobaczył, zapewne zaraz zawieźliby ją na policję. 
Kostnica, bowiem nie jest najlepszym miejscem na nocleg. 
Niemrawo oboje ubierają się i wsiadają do karawany. Ona posłusznie kładzie się w trumnie, a Kućko siada za kierownicą. Wpisuje nazwę miejscowości w nawigację, po czym rusza. 
Po dwóch godzinach są już na miejscu. Znów mieli szczęście, bo nikt ich po drodze nie zatrzymał. Najwyraźniej i stróże prawa czasem muszą spać. 
Kiedy podjeżdżają pod wskazaną ulicę, Kućko budzi Melasię, bo jak zwykle usnęła. Obudzona jednak wstaje bez pretensji i siada na przednim miejscu siedzenia. Kućko podchodzi pod kontener na śmieci i zaczyna przerzucać bardzo ciężkie worki do karawany. Jeden z nich ładuje do trumny. Teraz w sumie, mają już siedem ciał. Dość dużo, jak na jedną karawanę, ale co poradzą, że inne nie jeżdżą o tej porze? Są jedyna firmą, która działa całodobowo i która załatwia wszystkie formalności za osoby krewne zmarłych. Nie bez powodu, zresztą robią to tak szybko… 
- Tęskniłam za tobą- szepcze Melasia przytulając się do znajomego panka. 
- Ja za Tobą też kochanie. 
Po krótkich czułościach wszyscy wsiadają do karawany. Tam staruszka przebrana za panka obdarowuje pocałunkami Melasię. Kućko tęsknie patrzy w stronę panka, choć wie, że dopiero w domu będzie mógł dać upust swoim emocjom. Melasia nie powinna wiedzieć, ile tak naprawdę ich ze sobą łączy. 
Pod koniec drogi Melasia znów zasypia. Kućko z mamą wymieniają tęskne spojrzenia, jednak czekają na odrobiną samotności. Gdy budzą małą, Melasia trochę nerwowo powraca do kostnicy na swoje posłanie. 
Jest szósta rano, kiedy oboje leżą już w łóżkach. 
Nie śpią. 
Nie zamierzają spać. 
- Tęskniłem za tobą mamo. 
- Ja za tobą też syneczku. Nawet nie wiesz, jak bardzo. 
Muszą się spieszyć, bo od siódmej rano, drzwi kostnicy znów muszą pozostać otwarte…
Dodaj komentarz