Komenda Główna Policji w Warszawie, 22 kwietnia 2024 r.
- Kurwa! Znowu zajebali jakiegoś pedała na mieście. Będę musiał wszcząć śledztwo - powiedział do siebie aspirant Jacek ''Gebels'' Goc, przeczuwający kolejną dużą porcję bezwartościowej papierkowej roboty - Ja pierdolę, nie mam do tego siły.
- Przesłuchałeś już tego świadka sprawy? - zapytał siedzący obok komisarz Dariusz ''Majami'' Reczek.
- Tak. To jakiś uliczny żul, który robił lachę tamtemu zamordowanemu facetowi. Ale był świadkiem pobicia ze skutkiem śmiertelnym - odparł ''Gebels''.
- Nie martw się, chłopie. Jeszcze dwa miechy i idziesz na emeryturę. Będzie mi cię brakowało, stary kumplu. Ja mam teraz większe kłopoty, niż zajebanie jakiegoś pedała. Rozpracowujemy gang paliwowy. Kradną chuje benzynę na popierdoloną skalę. I jeszcze jakieś prochy do miasta przemycają i je potem rozprowadzają.
- Oby ci się poszczęściło - odparł aspirant.
Nagle do pokoju wszedł młody sierżant.
- Panie komisarzu, jest pan wzywany na akcję - powiedział mężczyzna.
- Co znowu?
- Mamy zgłoszenie o możliwości bójki pomiędzy pseudokibicami w jednym z miejskich parków. Może tam dojść do ofiar, nawet kilku.
- Zbieram się już. Odmeldować! - rzucił ''Majami'', po czym wstał z krzesła.
- A pan komu kibicuje? Polonii czy Legii, hehe? - zaśmiał się ''Gebels'' do komisarza.
- Wyjebane mam - palnął sucho mężczyzna, szybko wychodząc z pomieszczenia - Trzymaj się, ''Gebels''.
Park Skaryszewski, 25 minut później
Około dwudziestu pseudokibiców Legii Warszawa zebrało się na polance. Byli to głównie ludzie młodzi, w wieku mniej więcej 20-25 lat. Dzień był upalny, toteż każdy ubrany był w krótkie spodenki oraz podkoszulki, kilku nie miało ich nawet w ogóle. Każdy miał też kominiarkę lub chustkę na twarzy, zasłaniającą jego tożsamość. W łapach trzymali pałki teleskopowe, łomy albo jakieś inne niebezpieczne narzędzia.
W pewnym momencie na środek wyszedł pewien groźnie wyglądający mężczyzna. Był solidnie umięśniony na ciele, co wydatnie podkreślała jego wąsko opięta czarna koszulka. Miał około czterdziestu pięciu lat. Nazywał się Marcin Opałka, ale lepiej w środowisku był znany pod pseudonimem ''Strachu''. Był totalnym przygłupem, ale umiał naprawdę solidnie przypierdolić. Ostatnie cztery lata przesiedział za współudział w zabójstwie jednego faceta, ale wyszedł i teraz z całych sił zaangażował się w stołeczny ruch kibolski.
- Polonia kurwą jest! Polonia zawsze kurwą jest! Zawsze kurwą jest! - darli mordy na cały regulator zgromadzeni tutaj młodzi ludzie.
- Mordy! Zaraz idziemy jebać! Jebać te kurwy z Polonii! - powiedział ''Strachu'' - Musimy uwinąć się szybko, bo zaraz mogą zjawić się psy, a wtedy będzie zjebane. Do roboty!
- Polonia kurwą jest! Polonia jebana jest! - rozległy się kolejne odgłosy.
Kibole ruszyli przed siebie z wyzwiskami na ustach, prowadzeni przez Opałkę. Spostrzegli dwa razy mniejszą od nich grupkę pseudokibiców konkurencyjnego zespołu - Polonii Warszawa. Tamci wydali się przerażeni, gdy tylko spostrzegli tę bandę.
- I co, kurwy? Myśleliście pewnie, że na jakąś pedalską ustawkę się umówiliśmy! Ni chuja! Przyszliśmy żeby was zajebać! - mówił ''Strachu'' - Na pedałów!
Po słowach Opałki kibole rzucili się do ataku. Tamci próbowali uciekać, ale szybko ich doganiano i napierdalano po głowach oraz narządach płciowych, ile tylko starczyło sił. Sam ''Strachu'' przykładowo podbiegł do jednego chłopaka leżącego na ziemi i przypierdolił mu kopem w ryj. Potem zaczął nawalać go po nerkach kijem bejsbolowym.
- Ale ciota, kurwa jebana - parsknął na widok pobitego.
Tymczasem, kiedy w najlepsze trwała ta krwawa jatka, dwieście metrów dalej policja przygotowywała się do zatrzymania kiboli. Komisarz Reczek miał do dyspozycji oddział w sile dziesięciu ludzi, uzbrojonych z kamizelki kuloodporne.
- Akcja ma być szybka i na pełnej kurwie! - powiedział ''Majami'' - Obezwładniamy, kajdankujemy. W razie ostateczności możecie jebnąć komuś w kolano, ale nikt ma mi nie wykitować, bo zakurwię.
Grupa uderzeniowa policji ruszyła do ataku. Przeszli na tyły bandytów i zaatakowali ich z zaskoczenia.
- Stać, policja! Nie ruszać się! - krzyczeli funkcjonariusze, a większość kibole rzucała na ziemie swoje pałki i kładła się z rękami pod głowę.
- Kurwa, psy! - przeklął Opałka - Spierdalamy!
- Stój, kurwo! - krzyknął Reczek, wymachując pistoletem w kierunku ''Stracha'' - Na glebę, kurwa! Na glebę, szmato!
- A ja cię pierdolę, pało! Strzelaj - na te słowa Opałka jednym ruchem wyrwał pistolet z ręki Reczka i przypierdolił mu z pięści w nos.
- O kurwa... - warknął komisarz, upadając na ziemię.
Opałka nie zabił policjanta, a zamiast tego rzucił się w paniczną ucieczkę, bo już dostrzegł goniącego go kolejnego psa. Wiedział, że wpadnięcie w łapy policyjne zagwarantuje mu długą odsiadkę. Nie mógł sobie na to pozwolić.
Tymczasem do rannego komisarza Reczka podbiegł aspirant Łęcina, jego zastępca w grupie uderzeniowej.
- Panie komisarzu...
- Żyje kurwa, ale mnie jebnął... - wymamrotał ''Majami, podnosząc się ciężko z ziemi - Powiedz lepiej, ilu zatrzymaliście.
- Dwanaście osób. Z obu grup. Ośmiu rannych, w tym jeden w stanie krytycznym. Już wezwaliśmy pogotowie - odpowiedział Łęcina.
Reczek dostał opatrunek i po kilku minutach czuł się już dużo lepiej. Na polanie w dwóch rzędach siedzieli skuci kajdankami kibole. Za chwilę wszystkich zgarnąć miała większa suka policyjna.
- No to mamy sukces, panie komisarzu. Przyskrzyniliśmy więcej, niż się spodziewałem - powiedział Łęcina.
- Jednego nie złapaliśmy. Nazywa się Opałka Marcin, ksywka ''Strachu''. Taki silny typek. To on mi przypierdolił.
- Znasz go?
- Tak. Dwa lata temu ja i ''Gebels'' walczyliśmy z grupą mokotowską, w której ten skurwiel robił za kogoś w rodzaju gościa od mokrej roboty.
- Spokojnie, komisarzu, złapiemy go również.
Dodaj komentarz