Cz. 3
List od ciebie wciąż nie nadszedł. Tak przypadkiem złapałam wczoraj tego listonosza, który miał ci dostarczyć list ode mnie. Nie byłam niegrzeczna, bo przecież powiedziałeś mi kiedyś, że należy mieć kulturę osobistą. Każdy człowiek ma swoje uczucia i każdego trzeba traktować z szacunkiem. Nie ważne, że jedna osoba jest snobistyczna, a druga altruistyczna. Każdy z nas ma prawo do własnych uczuć.
Ja też.
A powiedz mi, czy kiedy długo coś tam nas w środku męczy i nie wiemy, co z tym zrobić, to możemy o tym czymś komuś opowiedzieć? Może nie wszystko i nie tak dokładnie, jak mi zawsze ty opowiadałeś, ale tak zwyczajnie?
Bo mnie coś takiego właśnie męczy. Męczy i wżera się we mnie od wewnątrz próbując przejść przez moje ciało i wydostać się na zewnątrz. Czasami nawet czuję, jakbym miała w sobie coś takiego wielkiego, co chce ze mnie wyjść, ale z jakiegoś powodu tam zaległo. Raz nawet pomyślałam, że może jestem w ciąży, ale zaraz odrzuciłam ta myśl od siebie. Nie można być w ciąży nie robiąc tych rzeczy z kimś. A ja nie robiłam tego już dawno.
Ostatnio tylko z tobą.
Zresztą minęło już ładnych parę lat, więc i to wyklucza się z tych podejrzeń.
A tak na marginesie, to mówiąc ,,sporo”, to ile to może być lat? Szesnaście? Dwadzieścia pięć? Trzydzieści? Ach, nie ważne. Tak tylko się zapytałam. Bo widzisz, czasami brakuje mi kogoś, kto by odpowiadał na moje pytania. Nie zwierzątka, które niektórzy ludzie trzymają w domu udając, że są najlepszymi opiekunami na świecie, a tak naprawdę żałują, że tej swojej ,,miłości” nie mogli przekazać własnym dzieciom, kiedy był jeszcze na to czas.
Nie chcę mieć też zwierząt na dworze, bo to oznaczałoby, że musiałabym o nich pamiętać, a przecież czasami o czymś zapominam. Ostatnio na przykład zapomniałam, że wstawiłam wodę na herbatę. Przypomniałam sobie o niej dopiero wtedy, kiedy coś w domu zaczęło śmierdzieć…
Zabawne, nie?
Podobno tylko kobieta potrafi przypalić wodę.
Odpisz mi tym razem. Czekam.
Maja, 2 maja 2016r.
Kobieta poprawiła się na krześle. Zastanawiała się, co jeszcze mogłaby dodać do listu, aby skłoniłoby odbiorcę do odpisania na niego. Kolejny kawałek mięsa już był uszykowany, choć musiała przyznać, że sama uprzednio miała na niego ochotę. Pamiętała nawet jak postarała się, aby odkroić tylko kawałek piersi. Nie była to może najsmaczniejsza część, ale za to bardzo delikatna. A pokrojona w kostkę i polana oliwą świetnie smakowała do obiadu.
Chmmm, obiady…
Ostatni dobry obiad zjadła, choć może nie. Pierwszy tak pyszny obiad, taki, za którym tęskniła w każdej chwili przywodził jej w pamięci pewną scenę. Wtedy jej matka jeszcze żyła. Stały obie przed wejściem do więzienia. Weszli na wizytę do Sebastiana i pozwolono im tylko chwilę z nim porozmawiać. A potem wyszli i Maja ujrzała coś pięknego. Ujrzała i poczuła ten wyśmienity zapach, który ogarnął całe jej ciało.
Mięso…
A dokładnie sos z tego tak pysznego mięsa, który wypiła z plastikowego kubeczka, który ktoś przypadkiem pozostawił na śmietniku.
Od tamtej pory stała się tym, kim była.
Kobietą, która lubiła mięso…
Dodaj komentarz