Realny Sen cz. 30

***
Roksana  
***  
Weszłyśmy z Laurą do budynku basenu i oddałyśmy kurtki i buty do szatni. Udałyśmy się do przebieralni. Było bardzo mało osób co oznaczało, że będzie duży luz i dużo miejsca do pływania co mnie ucieszyło. Nie lubię tłumów a pływanie w towarzystwie masy ludzi jakoś mnie nie przekonuje. Przebrałyśmy się, zarzuciłyśmy na siebie ręczniki i zostawiłyiśmy rzeczy w szawkach. Poszłyśmy na basen, położyłyśmy ręczniki i weszłyśmy do wody która okazała się być nawet ciepła. Laura od razu zaczęła się rozglądać i zachowywała się jakby z każdej strony była obserwowana. Bardzo mnie to rozbawiło bo nie znałam jej z takiej strony. Zaczęłam się śmiać a ona tak na mnie spojrzała jakby samym wzrokiem chciała mnie udusić.  
- Nie wiem czy zauważyłaś ale tu prawie nikogo nie ma- powiedziałam śmiejąc się i ochlapałam ją wodą.  
- Zawsze trzeba być czujnym.- powiedziała i również mnie ochlapała. Zaczęłyśmy się oblewać wodą i śmiać się jak wariatki. Zaczęłam uciekać co przychodziło mi z łatwością bo jestem dobrą pływaczką. Laura miała problemy ze złapaniem mnie. Co chwila upadała i nurkowała pod wodą co wywoływało u mnie napady śmiechu. Jakimś cudem udało jej się mnie złapać i zaczęła mnie przytapiać. Postanowiłam trochę ją przestraszyć i po chwili przestałam się rzucać udając, że się zachłysnęłam i straciłam przytomność czy coś takiego. Spanikowana Laura zaczęła mnie wyciągać z wody i coś do mnie mówić. Ja udając, że nic nie słyszę nie odpowiadałam a gdy sprawdzała czy oddycham, wstrzymałam oddech.  
- Roksi! Roksana proszę ocknij się!- zaczęła krzyczeć a ja z trudem opanowywałam śmiech. Laura stworzyła takie zamieszanie, że zwróciła uwagę kilku ludzi nawet samego ratownika. Zaczął iść w naszym kierunku ale wykorzystałam moment w którym się odwróciła i oznajmiłam ratownikowi, że wszystko dobrze. Ten pogroził mi palcem ale zaraz uśmiechnął się. Moja przyjaciółka zaczęła go wołać i podszedł do nas. Chyba też stwierdził, że należy jej się nauczka. Zrozpaczona przyjaciółka nawet się popłakała gdy ten powiedział, że zabiorą mnie do szpitala i spróbują mnie uratować. Laura coś do mnie mówiła a ja nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.  
- Ty wredna małpo!- zaczęła krzyczeć i mnie przytulać.  
- Masz nauczkę wariatko- odpowiedziałam i również ją przytuliłam. Ratownik był młody miej więcej 3 lata starszy może nawet mniej, przynajmniej na takiego wyglądał. Nic nam nie powiedział nie zaczął mówić, że nasze zachowanie było nie prawidłowe ani nic z tych rzeczy. Zaczął się z nas śmiać i przybił ze mną piątkę. Równy z niego gość. Zauważyłam też, że Laura się w niego wpatruje. W sumie było na co popatrzeć, wyrzeźbiona klata, blondyn  niebieskie oczy, wysoki. On też na nią patrzył aż w końcu nam się przedstawił jako Damian. Uśmiechnęłam się widząc wzrok koleżanki jak podaje mu rękę. Oddaliłam się żeby im nie przeszkadzać i poszłam dalej pływać. Po jakiś 20- 30 min skończył nam się czas i trzeba było się zbierać. Podeszłam do dwóch gołąbeczków, których rozmowa trwała w najlepsze.  
- Laura musimy iść- powiedziałam uśmiechnięta na co ona posmutniała
- Oj no ale...
- O jeju wymieńcie się telefonami, fb, pocztą, cokolwiek- powiedziałam a oni spojrzeli po sobie.  
Damian na chwilę gdzieś zniknął i przyniósł dwie kartki. Podał jej jedną z numerem swojego telefonu i poprosił żeby zapisała swój.  
Po jakże długim i smutnym pożegnaniu w końcu udałyśmy się do szatni i się przebrałyśmy.  
- No to opowiadaj. Jak było?- spytałam jak wychodziłyśmy.  
- Ojej było cudownie. Dziękuję ci za ten żart mimo, że był okropny. No i musimy chodzić więcej na basen no bo w końcu sport to zdrowie. - powiedziała a ja zaczęłam się śmiać.  
- A ile ty korzystałaś z tego basenu? Chwilę?  
- No jaką chwilę?- spytała i również zaczęła się śmiać sama nie wierząc w swoje słowa.  
Wyszłyśmy z budynku i jeszcze chwilę pospacerowałyśmy.  
- No to na kiedy się umówiliscie?- spytałam  
- Na sobotę. Już nie mogę się doczekać.  
- Znając ciebie będziesz odliczać minuty do tej soboty.- powiedziałam znowu się śmiejąc  
- Ej no! Wcale, że nie  
- I tak wiem swoje. Dobra ja lece.- powiedziałam i pożegnałam się z przyjaciółką.  
- Do poniedziałku.- odpowiedziała i każda poszła w swoją stronę.  
Idąc do domu zauważyłam znajomą osobę ale była daleko i nie widziałam dokładnie twarzy. Podeszłam bliżej i zdawało mi się, że to Piotrek. Szedł z kapturem na głowie cały roztrzęsiony.  
Ale co Piotrek by tu robił? Zaczęłam do niego krzyczeć ale albo mnie nie słyszał albo to wcale nie on. Może tylko mi się zdawało... Może to nie był on? Zareagował by na moje wołanie gdyby to on był. No nic, tylko się wygłupiłam.  
Gdy w końcu weszłam do domu postanowiłam wziąć prysznic. Idąc do łazienki mijałam pokój rodziców. W środku zawzięcie o czymś rozmawiali ale do mnie dochodziły tylko urywki. "Dobrze, że tak się stało", "I tak to by wyszło na jaw". Nie wiem o co chodzi i na pewno nie będę podsłuchiwać. Krzyknęłam tylko, że jestem i poszłam do łazienki.  
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx xxxxx
Hej wszystkim. Przepraszam, że tyle mnie nie było ale szkoła, obowiązki no i święta się zbliżają. Mam nadzieję, że rozumiecie i się nie gniewacie. Co myślicie o nowej części? Dajcie znać w komentarzach :)

nasiaaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1093 słów i 5630 znaków.

3 komentarze

 
  • Urwisek

    Uuuuuu uuuuuu uuuuuu <3

    10 kwi 2017

  • nasiaaa

    @Urwisek kochana moja  <3 <3 <3

    10 kwi 2017

  • Malawasaczka03

    Mega!!!

    9 kwi 2017

  • nasiaaa

    @Malawasaczka03 dziękuję ślicznie :)

    9 kwi 2017

  • Caryca

    Część rewelacyjna, tylko  dla mnie troszkę mało emocji albo się czepiam:),nie zwracaj uwagi  :)

    9 kwi 2017

  • nasiaaa

    @Caryca Ja Ci jeszcze dostarcze emocji :) przynajmniej taką mam nadzieję, że mi się uda :) dziękuję  ślicznie

    9 kwi 2017