Otóż jawi mi się, że wpadam w łapa strasznego potwora... ja elegancka paniusia idąca niebezpiecznymi zaułkami jakiegoś parku, czy lasu... wracająca z wieczornego spacera - zostaję dopadnięta przez straszliwego potwora.
Przypomina jakąś olbrzymią ośmiornicę... ale ma nie osiem, al więcej ramion, które mnie pochwytują... obłapiają... obnażają moje piersi ze stanika...
Jestem brutalnie macana... wszędzie... choć najbardziej dają się we znaki mojemu biustowi...
Wtem nagle te macki przeobrażają się... to już nie macki! Wyglądają - jak penisy!
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
I dokładnie tak jak penisy zaczynają działać. Suną po moim ciele ze wszystkich stron. I po brzuchu, i po plecach... Już wiem, że zaraz bezlitośnie zaatakują... A są wręcz olbrzymie! Jeśli wtargną w moje dziurki... Boże! Boję się myśleć, co to będzie!
Nie zamierzają oszczędzić ani jednego zakamarka mojego ciała. Muszą być wszędzie... Penetrują mnie... a ja tak się boję... ale też jestem, taka mokra... A one fedrują mnie... tak agresywnie...
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
takisobie
Wystraszona ale zarazem szczęśliwa. Paradoks