-A jakże przyjemnie będzie strzelać w Twoje wnętrze. Dochodzić w Tobie i zalewać Cię gorącą spermą. A -potem zostawić z bękartem....
-A więc zostanę najpierw ostro wyłomotaną... potem będę musiała przyjąć serię wytrysków w mojej biednej, rozepchanej pochwie...
By wreszcie chodzić po wiesce z brzuchem, narażając się na wytykanie palcami...
-Historyczka.... Wiem, że lubisz spusty w cipkę. I ciążę. Ale ostatnio zamarzyło mi się, by wziąć Cię w dyby. Włożyć metalowe kółko w usta, które uniemożliwi Ci ich zamknięcie. I rznąć Cię w usta. Zrobić z nich lokalną atrakcję.... Zmusić Cię do połknięcia jak największej liczby spustów. I pozwolić każdemu włożyć Ci do ust kutasa. Nie ważne czy wypachnionego i wymytego, czy od trzech dni niemytego.
-Cóż za zniewolenie!
-I to wszytko dla Ciebie
-Hmmm dyby mogłyby być obustronne...
-Mogłyby być....
-Ach... wszystkie moje dziurki unieruchomione...
-I brutalnie brane. Wykorzystane. Splugawione i zbezczeszczone. Rozepchane, pokryte nasieniem i znów -brane.
-No taki los norek... dziurek... że są brane... Zostają wykorzystane... A nawet splugawione i zbezczeszczone...
Ponadto... taka ich dola, że czeka je rozepchanie...
A do tego... wypełnienie jakąś niebezpieczną substancją...
-Która się wylewa... Wypływa... Czasem wnika i brzuchaci. Czasem słony smak trzeba przełknąć i to nie raz!
Wszak do tego kobieta służy, by być brana.
Więc Historyczko znasz swój los. Będziesz moja. I każdego innego gdy zamknę Cię w dybach.
-Marny los niewiasty... tak zakutej w dybach... zmuszonej uprzystępnić swe intymne sekrety w publicznym miejscu...
-Ten tłum mężczyzn. Jeden po drugim biorą każdą dziurę... Na ziemi już się tworzą małe kałuże tego czego nie zdołasz połknąć lub nie mieści się już w pozostałych otworach. Kobiety w tłumie patrzą Ci w oczy gdy jeden mężczyzna podchodzi a po nim drugi i wpycha swój interes tam, gdzie zapragnie.
Czyż to nie piękna wizja?
-Wizja niewiasty zmuszonej do przyjmowania wszystkiego... wszystkiego, czym zapragną ją obdarować nienasyceni mężczyźni.
-Wyobraź sobie te wszystkie zwierzęce, brutalne pchnięcia. Wszystkie trzy otwory wypełnione jednocześnie. Penisy pracujące w nich jak tłoki... Bezlitośnie. Aż do spełnienia. A po nich kolejne i kolejne... Co chwilę nowy męski zapach, smak, kształt.
-Podarunki byłyby nader częste... a darczyńcy nader skwapliwi w swym obdarowywaniu... Bidena białogłowa omdlewałaby o tego nadmiaru łask...
-Lecz końca byłoby nie widać. A omdlenia nie przeszkadzałyby w pracy strudzonym mężczyznom.
-Jakże przedmiotowo musi się czuć taka białogłowa...
-Co najmniej jak użyteczna zabawka. Użyteczna... I używana.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.