I rzeczywiście zauroczyłam się piękną polanką, zwieńczoną stromą skarpą, poniżej której przepływał szemrzący nastrojowo strumyk... Zachwyciłam się nawet starymi dębami...
Jednak, niestety... w tym uroczym, leśnym zakątku okazało się, że pan biznesmen wcale nie jest takim dżentelmenem, jakiego wcześniej zgrywał. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, stał się nagle nachalny i obcesowy.
Przyznaję się, podczas jazdy do tego lasu, mówiłam mu miłe rzeczy, trajkotałam, uśmiechałam się, a moja prowokacyjna, choć elegancka kiecka ukazała mu sekret moich pończoch...
Przyznaję się, że również dekolt mojej bluzki nie był przesadnie skromny... a gdy trzymał mnie za nogę podczas jazdy, nie oponowałam...
Pewnie dlatego pan Tadzio był taki pobudzony. Dlatego miał na mnie taką wielką chrapkę... Oznajmił, że nie wydostanę się z tego miejsca, dopóki on nie dopnie tego, czego chce. Ależ ja byłam przestraszona! Zdawałam sobie sprawę, że jestem zupełnie w jego władzy! Że jestem biedną kobietką, która mu nie ucieknie, choć oczyma wyobraźni wyobrażałam sobie jak drobię kroczki przez las, przez chaszcze, w tych moich szpileczkach.
No więc... Kto zgadnie, co mówił do mnie pan Tadeusz???
Kto zgadnie co wydarzyło się w tym urokliwym miejscu?
3 komentarze
darjim
Marta, jako bohaterka Twoich opowiadań jest niesamowitą babką.
TakiJeden
Tadzio wziął przykład ze swego imiennika pana Tadeusza, który dopadł Telimenę w Świątyni Dumania.
Jak to opisuje Orłowski w "Mrówkach" nie miała już innego wyjścia i...
"A widząc, że Tadeusz na wszystko się waży,
Uległa. Lecz, że wiele doświadczenia miała:
"Ach! jeszcze kto zobaczy" — z cicha wyszeptała.
I spłoszona a drżąca, na wpół pomieszana,
Między omdlałe nogi wpuściła młodziana,"
Janjerzy
Pan Tadeusz zaprowadził mnie wgłąb lasu aż moim oczom ukazała się wielka hałda prawdziwków. Pan Tadeusz powiedział: Zobacz, ile grzybów wczoraj uzbierałem. Musiałem wziąć kogoś do pomocy, żeby zapakować je wszystkie do bagaznika