Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana cz. 20)

Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana cz. 20)Mietka pobudził widok nauczycielki wypinającej biust i chłoptasia z twarzą w jej dekolcie. Gdy młodzian odsunął się, dało się zauważyć, że kolejne guziczki bluzki puściły.
„Pewnie celowo ubrała takie fatałaszki, żeby szybko odsłonić cycki…”
– No dobra. Tera czas na dwóch ukrzyżowanych łotrów po prawicy i lewicy…
– Co ma pan na myśli – Marta wyraziła zaniepokojenie, lecz tak naprawdę przypadł jej do smaku kolejny podstęp Miecia.
„Drań chce dalej całować moje piersi… Boże! Dlaczego to takie podniecające…?!”
Strażak coś zabełgotał i silnie schwycił kobietę, przysysając się ustami się do lewej piersi.
– Och… nie… niech pan przestanie!
Mężczyzna co prawda nie odważył się na zsunięcie stanika z biustu, ale piersi i tak wystarczająco wyglądały z biustonosza. Odważył się natomiast wysunąć język pod miseczki i ślinił na potęgę cycki Marty.
– Ach… nie… nie… proszę mnie puścić! – błagała nauczycielka, w duchu zaklinając: O tak… jak wspaniale być w taki perfidny sposób niewoloną…
– Tera czas na drugiego łotra! – Tym razem, podochocony Mietek był o wiele odważniejszy. Jego usta sięgnęły szczególnie wrażliwych krawędzi brodawki.
– Achhhh! Achhh! – wzdychała w egzaltacji.

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 215 słów i 1306 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.