Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana cz. 11)

Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana cz. 11)– No tak! Przecież obiecałam, że panom dam… – Historyczka celowo bawiła się słowem.
– Oj, pani nauczycielko! Daj nam!
– Ojej panowie… – Kobieta zawstydziła się przemożnie. – Łapiecie mnie za słówka… swawolnicy z was… Dam wam oczywiście nalewki mojej mamy.
A niech się jeszcze bardziej ośmielą.
Marta stawiając butelkę i kieliszki na niskiej ławie, musiała się mocno nachylić. Przesadnie wydekoltowana bluzeczka ukazała w pełnej krasie to, co było w niej najlepszego. Druhowie podziwiali nie tylko rowek między piersiami, ale też obie półkule, do tego owionął ich intensywny i słodki zapach perfum. Młodszy tak się gapił na biust swojej byłej nauczycielki, że aż rozdziawił gębę.
Starszy nie tracił rezonu.
– Ma paniusia czym oddychać, oj ma!
Kobieta, udając wysoce zawstydzoną, próbowała naciągnąć bluzeczkę na piersi, ale skąpy materiał na to nie pozwalał.
– Oj przestańcie panowie… przez was jestem skonsternowana…
– A co? Nieprawdę mówim? Która kobita we wiesce, albo i w całej okolicy ma większe zderzaki?

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 178 słów i 1099 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.