Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana) cz. 31

Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana) cz. 31Jej usta ściśle wypełniał członek Mietka, jego czub czuła głęboko w gardle. Czuła się wykorzystywana. Traktowana przedmiotowo. Szybkie ruchy starego powodowały u niej obawę, że ten zaraz dojdzie w jej buzi. Bała się, jak to zniesie...
Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Nie tam chciał kończyć Miecio.
- Paniusiu, czas na prawdziwą akcję strażacką!
– Nie… nie… co pan chce zrobić? – wyszeptała. A pomyślała: O tak!
– Panie Mieczysławie, jak panu nie wstyd! Wie pan, że jestem porządną dziewczyną… – Droczenie się sprawiało jej równie dużą przyjemność, co zgrywanie cnotki.
Staremu druhowi brakowało już jednak cierpliwości na damskie gierki.
– No już damulko! Na wersalkę! Kiecka w górę, majtki w dół!
Przaśny tekst ukuł historyczkę.
– O Boże! Jak pan śmie…
Staremu zdecydowanie nie uśmiechało się czekać. Rozochocało go, że może użyć wobec nauczycielki przemocy. Ona poudaje, że się opiera, on poudaje, że ją gwałci… Po czym kobieta ulegnie, a on sobie porządnie podupczy. Wszyscy wyjdą zadowoleni.

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 182 słów i 1097 znaków, zaktualizowała 15 kwi 2020.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Historyczka

    A wy panowie? Gdzie lubicie kończyć??? Jakie miejsca są dla was szczególnie interesujące w tym względzie?

    16 kwi 2020