Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana cz. 24)

Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana cz. 24)Zadarł dziewczynie spódniczkę do góry. Nie mogła przeciwdziałać, bo młody trzymał jej ręce niczym w imadle. Mężczyźni ujrzeli skąpe, koronkowe stringi opinające krocze dziewczyny. Były tak transparentne, że doskonale widzieli zarys szparki i paseczka włosków nad nią. Starszy strażak siknął strumieniem wody prosto na jej cipkę. Poczuła to intensywnie. – Auuaa! Och! – Marta udała, że próbuje się wyrwać z uścisku Antoniego, lecz tylko po to, by wykazać, jak bardzo jest zniewolona. – Nie! Przestańcie… już jestem tam mokra…  
Mężczyźni z lubością wpatrywali się w to, jak zmoczone majteczki przylegają do łona nauczycielki, idealnie eksponując kształt warg sromowych. Marta z przemoczoną spódnicą stała zawstydzona, ale też niemożebnie podniecona sytuacją. Czuła, że jest gotowa im ulec. Natychmiast. Tym bardziej podziałały na nią słowa Mietka: - Młody! Jak pani nauczycielka sama mówi, że jest mokra, to znaczy, że dobrze podlana… i że jest gotowa na coś więcej! Ale teraz to musisz ją sprawdzić! Najlepiej, jak to się mówi – organoleptycznie. Znaczy się jak? Językiem! Dawaj nura pod jej spódnicę!

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 200 słów i 1185 znaków, zaktualizowała 15 kwi 2020.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Historyczka

    Jak panowie zareagowalibyście, słysząc wyznanie: – Nie! Przestańcie… już jestem tam mokra…

    16 kwi 2020