Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana cz. 16)

Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana cz. 16)Opuściła spódniczkę i przez materiał, dłonią, rozcierała sobie pupę. Czyniła to z premedytacją. Wyobrażała sobie, jaki efekt może wywoływać na mężczyznach widok kobiety masującej sobie pośladki.
– No tak… palma… wielkanocne obyczaje… panny winne się im podporządkować… – Marta mówiła zrezygnowanym tonem, chcąc zaakcentować swoją uległość, co wzbudzało w mężczyznach wiele kreatywności. Obaj szukali w pamięci, jaka tu jeszcze wiejska tradycja pozwoli popastwić się nad kobietą.
– A zwyczaj wielkanocny, to też trochę polać… ha ha – Miecio zaordynował, w sposób, który wydał mu się przednim żartem, napełnienie szklanek.
A więc jeszcze wam mało… kolejna szklanka zwali was z nóg.
Po toaście mężczyźni usadowili Martę na kanapie między sobą. Alkohol coraz bardziej uderzał im do głów. Mietek jedną rękę położył kobiecie na kolanach, tym chętniej, że nauczycielka usiadła tak, że spódniczka podwinęła jej się nieco do góry.

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 174 słów i 1018 znaków, zaktualizowała 8 kwi 2020.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.