
– No tak… palma… wielkanocne obyczaje… panny winne się im podporządkować… – Marta mówiła zrezygnowanym tonem, chcąc zaakcentować swoją uległość, co wzbudzało w mężczyznach wiele kreatywności. Obaj szukali w pamięci, jaka tu jeszcze wiejska tradycja pozwoli popastwić się nad kobietą.
– A zwyczaj wielkanocny, to też trochę polać… ha ha – Miecio zaordynował, w sposób, który wydał mu się przednim żartem, napełnienie szklanek.
A więc jeszcze wam mało… kolejna szklanka zwali was z nóg.
Po toaście mężczyźni usadowili Martę na kanapie między sobą. Alkohol coraz bardziej uderzał im do głów. Mietek jedną rękę położył kobiecie na kolanach, tym chętniej, że nauczycielka usiadła tak, że spódniczka podwinęła jej się nieco do góry.
1 komentarz
enklawa25