Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana cz. 3)

Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana cz. 3)Nagle poczuła przyspieszone bicie serca. Są! Wyraźne kroki. Stanowcze. Męskie. To muszą być oni! Podskoczyła jak ukuta szpilką, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Wyjrzała. Tak! To strażacy!
– Zapraszam panów. Ach! To ty Antosiu! – Zaskoczyła się. Rozpoznała w młodszym swojego byłego ucznia. – Uśmiechnęła się szeroko. – Zaraz przyniosę pieniążki, ale może najpierw poczęstują się panowie kieliszeczkiem albo coś przegryzą?
Strażacy – starszy wielki niczym gladiator, z rogatywką nasuniętą na czoło, pobrzękujący dwoma rzędami orderów strażackich oraz młodszy – niski, chudy blondyn, wpatrywali się w Martę niczym sroka w kość. Omiatali łakomie wzrokiem to uśmiechniętą, śliczną buzię, to doskonale wyeksponowany biust, to wreszcie długie, zgrabne nogi odsłonięte przez rozkloszowaną spódniczkę.
– A wódeczkę to my chętnie. – Zaświeciły się małe oczka wielkiego strażaka. – Możem i coś przegryźć… O! Widzę, że naszykowała paniusia jaja z kiełbaską! – Rzucił okiem na święconkę, uśmiechając się sprośnie.
Rzeczywiście: dwa jajka i kawał kiełbasy ułożyły się tak, że przywodziły na myśl męskie przyrodzenie.
Marta zarumieniła się, a strażak szedł za ciosem.
– Wiadomo co głodnemu na myśli… – I patrząc na pisanki, kontynuował: – Ładne! A nam, pani nauczycielka, też by wydrapała jajka?
Rumieniec Marty wzmocnił barwę. Udała, że nie zrozumiała aluzji.
– No tak… czemu nie… wydrapałabym wam… pisanki… – Odczuwała sporą przyjemność z gierek słownych. Peszyły ją, ale zawstydzenie stymulowało emocje.

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 272 słów i 1654 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.