Wielkanoc. Marta i strażacy

Wielkanoc. Marta i strażacyTradycja, że strażacy polewają domy w lany poniedziałek. A potem chodzą po domach, żeby zbierać pieniądze na OSP. Marta jest w domu sama, bo mama poszła do kościoła. Spodziewa się wizyty strażaków, więc celowo ubiera się ponętnie. Panowie ochotnicy oczywiście podczas takich wizyt mocno polewają, jak to nakazuje dyngusowa tradycja, wszelkie panny na wydaniu. Zatem zakłada białą bluzeczkę... jakże mocno prześwitującą... Pod nią jest seksowny - koronkowy staniczek. Oczywiście śnieżnobiały. Wszak, ani chybi, zechcą urządzić śmigusowy "mokry podkoszulek"... Do tego zakłada mocno rozkloszowaną, zieloną minispódniczkę. Ze sztywnego materiału, żeby według ostatnich trendów mody "sterczała"... A pod nią? Oczywiście pończoszki samonośne. Cieliste. Z szerokimi koronkowymi manszetami. Żeby czuć się jeszcze bardziej seksownie, założyła koronkowe, skąpe, prześwitujące, różowe stringi.
Całość stroju uzupełniały czarne szpilki. Cóż, mimo że jest w domu chce zadawać szyku...
Marta poczuła przyspieszone bicie serca, gdy usłyszała kroki, wyraźnie męskie. Podskoczyła, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Wyjrzała. Tak! To strażacy! Serce zabiło jej mocniej.
- Zapraszam panów. - Uśmiechała się szeroko, doskonale wiedząc po co przyszli - Zaraz przyniosę pieniążki. Ale może poczęstują się panowie kieliszeczkiem wódki?
Strażacy - jeden wielki jak gladiator, drugi krępy - wpatrywali się w nią jak sroka w kość. Omiatali wzrokiem nauczycielkę, jakby była zjawą. Gapili się to na uśmiechniętą śliczną buzię, to na doskonale wyeksponowany biust, to na długie zgrabne nogi odsłonięte przez rozkloszowaną spódniczkę.
- A wódeczkę... to my chętnie - zaświeciły się małe oczka niskiego strażaka - ale najprzódy, to nasza powinność...
W tym momencie wyjął sikawkę w kształcie jaja wielkanocnego.
-Od kiedy Żydy polały Matkę Boską, od wtedy jest zwyczaj, żeby oblewać panny na wydaniu!
Martę niezmiernie ekscytowała ta sytuacja. Polewanie było jakąś formą przemocy, więc podniecało ją to tym bardziej. Obaj strażacy zaczęli ją polewać. Kierowali strumień wody jakby celowo na jej piersi, choć przy okazji ochlapali też jej twarz.
-Oj! Ojej! - piszczała dziewczyna czując zimną wodę.

8

-Ojej... panowie... urządziliście mi konkurs miss mokrego podkoszulka...

Mężczyźni wpatrywali się jak cieniutka bluzeczka przylega do biustu... Wyraźnie było widać wzór bogatej koronki stanika... Rysowały się także zarysy ciemnych aureoli brodawek...

-W takim konkursie pani na pewno by wygrała!
-Ależ dlaczego ja…? - filuternie zapytała Marta, choć miała świadomość, że jej biust jest duży i kształtny…
Wiedziała, że zaraz pójdzie zmienić zmoczoną bluzkę, ale chciała, żeby jak najdłużej patrzyli się na jej zmoczone cycki. Zastanawiała się jak przedłużać chwilę.
-Bo ma paniusia te swoje zalety…
-Och… doprawdy…? – Marta załopotała długimi rzęsami na które naniosła sporo tuszu. Udawała skrajnie zawstydzoną.
-Walory są tak duże, że komisja by się nie zastanawiała nad wyborem miss… Co najwyżej zastanawiała by się, jak powinna się taka miss podkoszulka im zrewanżować… ha ha!

Marta przypomniała sobie, jak jako studentka wystąpiła w takim konkursie. Doskonale pamiętała twarze wstawionych mężczyzn gapiących się na nią. A potem garderobę, gdy przebierała się i… ach!

-Ech wy mężczyźni…. Myślicie tylko o jednym… - powiedziała opuściwszy głowę… - Przez was muszę iść się przebrać…
-Oj nie trza! Śmigusowe polanie może panienka śmiało nosić… na piersi… ha ha!
-Niestety za mocno żeście mi panowie na moją bluzeczkę trysnęli… - i tu Marta jakby zakryła usta, jakby coś nie tak powiedziała.
W rzeczywistości celowo dobrała ostatnie słowo tak, żeby pojawiła się aluzja.
-Oj tam trysnęli, trysnęli… trysnąć to my jeszcze możem!
Kobieta spuściła głowę, i delikatnie kręcąc tyłkiem, minęła obu mężczyzn i weszła do łazienki.
Celowo nie zamknęła drzwi zupełnie, lecz zostawiła uchylone na tyle, żeby można ją było podglądać. Strażacy skwapliwie to wykorzystali i na paluszkach, cichutko zbliżyli się do szpary jaką tworzyły uchylone drzwi.
Marta dostrzegła ich kątem oka.
A jednak podeszliście! Łobuzy! Pewnie takie podglądanie dziewczyny, w jej własnej łazience, to dla was nie lada gratka!
Mężczyźni jednocześnie przełknęli ślinę, gdy sięgnęła do guzików bluzeczki. Ale Marta nie zaczęła jej rozpinać. Celowo chciała się z nimi podroczyć. Wypięła piersi przed lustrem. Była ciekawa jak wygląda w przemoczonej bluzeczce. Zaskoczyła się, że aż tak mocno były uwidocznione jej piersi.
To aż tak obejrzeliście sobie moje cycki!? No tak, przecież założyłam tę najcieńszą i najbardziej obcisłą z moich bluzeczek… A jaką ja teraz założę? Nie mam aż tak transparentnych… Ale mam tę z dekoltem!
Strażaków aż skręcało. No dalej mała! Zdymaj tą szmatkę! – Myśleli w duchu.
9
Marta jakby odgadła ich polecenia. Rozpięła bluzkę.
-Żeby tylko zdjęła stanik! - szepnął młodszy strażak.
Kobieta doskonale wiedziała co chodzi im po głowie. Nie chciała zmarnować takiej szansy do podroczenia się. Więc nie zdejmowała biustonosza, lecz wycierała się ręcznikiem.
-Nie zdejmie cyckonosza – zrezygnowanym tonem wyjaśnił starszy strażak koledze.
Gdy panowie zdążyli się pogodzić, że nie zobaczą już widoku nagich piersi dziewczyny, ta podeszła do szafki, nachyliła się wypinając pupę i zaczęła grzebać w szufladce. Wyjęła z niej dwa biustonosze. Czarny i fioletowy. Patrzyła się to na jeden, to na drugi.
-Zmieni stanik! – wyszeptał młody, tonem jakby stanął przed bramą raju.

Oczywiście Marta postanowiła pograć im jeszcze na nosie. Przykładała raz jeden stanik do piersi raz drugi. Demonstrowała to, że jest kobietą której bardzo trudno podjąć decyzję.
-No dalej paniusiu… pokaż swoje wielkie cyce… - niecierpliwili się strażacy.
Marta wyłowiła w tym szepcie sens słów.
Ha! Napaliliście się… Cierpliwości… Zaraz zobaczycie moje atuty! Ale nie myślcie, że zobaczycie wystarczająco dużo…

Marta sięgnęła rękami do tyłu, chwytając zapięcie stanika. Mężczyźni wpatrywali się jak zaczarowani, gdy rozpinała haftki. Zaraz zobaczą jej potężne balony niczym nie osłonięte!

10

Kobieta zdjęła stanik. Niestety dla mężczyzn stanęła do nich tyłem, więc nie mogli zobaczyć jej piersi. Ale nawet to, że widzą kobietę która właśnie na ich oczach zdjęła stanik, działało na nich mocno. Wpatrywali się bacznie. A nuż odwróci się w ich stronę? Lecz Marta celowo dozowała napiecie.
A niech trochę mają!
Odwróciła się do nich bokiem, ale na krótko. Przez moment śmignęły im nagie piersi Marty. Krótko je widzieli, ale zdołali dostrzec, że są większe niż im się wydawało wtedy, gdy miała na sobie bluzkę.
- Ale ma cyce! –szepnął młodszy. – Jak donice!
Starszy nic nie mówił, tylko sapał.
Marta nie mogła się jednak powstrzymać. Jakby się za czymś oglądała. Odwróciła się… i… mężczyźni zobaczyli jej nagi biust w pełnej krasie. Rzeczywiście był wielki, ciężki…
- Dojne cyce! Jakby mleczne… - szeptał starszy strażak – ech, można by się zając takimi.
Długo się nie napatrzyli, bo kobieta szybko założyła stanik. Ten fioletowy. Ale i tak delektowali się oglądaniem jak zakłada biustonosz. I szybko ewakuowali się spod drzwi, bo Marta już zakładała bluzkę.
Mimo, że te bluzka nie była tak prześwitująca, to i tak kobieta wyglądała w niej jeszcze bardziej kusząco. Miała bardzo duży dekolt, a nowy stanik wyraźnie podnosił piersi do góry.

-Przepraszam, że zostawiłam panów… pewnie się panowie w tym czasie nudzili…? Jak mogę panom wynagrodzić to że ich zaniedbałam?
-Jakoś tam paniusia może… He He…
-No tak! Przecież obiecałam, że panom dam…
Marta celowo bawiła się słowem, żeby aluzje działały na mężczyzn.
-Oj, pani nauczycielko! Daj nam!
-Ojej panowie… - Marta bardzo się zawstydziła – łapiecie mnie za słówka… łobuzy z was… Dam wam oczywiście nalewki mojej mamy.
A niech się jeszcze bardziej osmielą.

11
Marta stawiając butelkę i kieliszki na niskiej ławie musiała się mocno nachylić. Przesadnie wydekoltowana bluzeczka ukazała to co w niej było najlepszego w całej krasie. Mężczyźni podziwiali nie tylko rowek między piersiami, ale też obie półkule. Do tego owionął ich intensywny i słodki zapach perfum.
Młodszy tak się gapił na biust swojej byłej nauczycielki, że aż rozdziawił gębę.
A starszy nie tracił rezonu.
-Ma paniusia czym oddychać, oj ma!
Marta udając wielkie zawstydzenie próbowała naciągnąć bluzeczkę na piersi, ale skąpy materiał nie za bardzo na to pozwalał.
-Oj przestańcie panowie… przez was jestem skonsternowana..
-A co? Nieprawdę mówim? Która kobita we wiesce, albo i w całej okolicy ma większą mleczarnię?
Marta kraśniała z dumy.
Tymczasem Mietek, patrzył na kieliszki z niesmakiem.
-Paniusiu, cóś słaba z ciebie dajka. Takie maluśkie szkiełka… Daj nam normalne szklaneczki. No i sami nie będziem polewać. Ha ha… - Mężczyzna chciał, żeby Marta znowu pochyliła się nad ławą.
-Ach… przepraszam… - Marta podała tym razem spore szklanki koktajlowe.
- O ma paniusia tam pieprzyk! – Zauważył Mietek, gdy dziewczyna nachyliła się podczas polewania nalewki.
Marta speszyła się, bo nie sądziła, że dekolt odsłania aż tyle.
-A może to nie pieprzyk, tylko malinka? – ośmielił się Antek.
-A może i tak być! – zarechotał Mietek – że narzecony paniusię za mocno tam ugryzł! Ha ha ha!
-Nie mam żadnego narzeczonego… - cicho odpowiedziała zawstydzona kobieta.
-No to wypijem za to, żeby się taki znalazł. Czas, żeby paniusia już chodziła z wózeczkiem po wiesce.
Nalewka była mocna, ponad osiemdziesięcioprocentowa. Mężczyźni jednym haustem opróżnili szkło.
-Oj, mocne winko! Mocne!
-To ja podam jeszcze ciasteczka… - Marta sięgnęła do niskiej szuflady, wypinając przed nimi pupę. Miała na sobie rozkloszowaną spódniczkę ze sztywnego materiału, więc mężczyźni zdołali dostrzec koronkowe manszety pończoch.
Widok tak erotyczny podziałał na nich piorunująco. Tymczasem Marta długo szukała ciasteczek w szufladzie, coraz bardziej się wypinając.
12
Ależ to przyjemne… Być przed nimi tak wypietą… Eksponować mój duży, ale jednak zgrabny tyłek… Stoję tak przed nimi, jakbym się sama prosiła… Ciekawe co widzą? Spódniczka jest sztywna… więc mogli zobaczyć koronkę pończoch…
Mężczyźni jakby czytali w jej myślach.
- Ja nie mogę! – dyszał Antoni – ale ona ma na sobie pończoszki…
-Takie seksowne cóś to noszą chyba tylko kurwy… żeby był dostęp do pizdy… - szeptał starszy strażak.
Marta słyszała te szepty doskonale.
Noszą tylko kurwy - sama nie wiedziała dlaczego te słowa podnieciły ją jeszcze bardziej.
Na komodzie leżała palma wielkanocna. Długa, miała grubo ponad metr długości. Mieczysław podszedł cichutko, wziął palmę, a następnie spróbował podnieść nią kobiecie spódnicę do góry. Sztywny materiał ułatwiał mu zadanie, więc zrobił to z łatwością. Mężczyźni zobaczyli pupę Marty w pełnej krasie. Była spora, ale nie umniejszało to jej zgrabności. Biała pupa silnie kontrastowała z ciemniejszym materiałem koronki pończoch. Widać było też wąski paseczek stringów, który chował się między pośladkami.
Marta kątem oka zobaczyła jak Mietek podnosi palmę wielkanocną. Gdy poczuła, że coś się dzieje z jej spódniczką, domyśliła się co jest na rzeczy.
Jednak postanowiła udawać, że nic nie wie.
A to gnojki! Ale niech mają… Ależ musi ich rajcować takie podglądanie kobiety… Zwłaszcza gdy ma takie siedzenie jak ja…
Obu mężczyzn aż skręcało.
W końcu Miecio nie wytrzymał. Cicho zakradł się i jedną ręką trzymając palmą spódnicę w górze, drugą wymierzył siarczystego klapsa, aż rozległo się klaśnięcie.
-Auuaa! Auuuaaa! – wykrzyknęła Marta, udając niepomiernie zaskoczoną.
-Kto wypina, tego wina! – Mietek z lubością przypatrywał się kobiecie – a jak to gadają we Wielkanoc, palma bije, nie zabije.
Marta opuściła spódniczkę i przez jej materiał dłonią rozcierała sobie pupę. Czyniła to z premedytacją. Wyobrażała sobie, jaki efekt może wywoływać na mężczyznach widok kobiety masującej sobie przed nimi pośladki…
-No tak… palma… wielkanocne obyczaje… - Marta mówiła to zrezygnowanym tonem, jakby chciała zaakcentować swoją uległość.
- A zwyczaj wielkanocny, to też trochę polać… ha ha – Miecio zaordynował, w sposób, który wydał mu się przednim żartem, napełnienie szklanek.
A więc jeszcze wam mało… kolejna szklanka zwali was z nóg.
Po toaście mężczyźni usadowili Martę na kanapie między sobą. Alkohol coraz bardziej uderzał im do głów. Mietek jedną rękę położył kobiecie na kolanach, a drugą, obejmował ją w talii. Młodszy ze strażaków patrzył na to z zazdrością. Obserwował, jak jego kolega, po przyciągnięciu panny do siebie, ma doskonały punkt obserwacyjny… i jak zapuszcza żurawia w jej dekolt. A dało się zauważyć, że bluzeczka i tak wydekoltowana, miała jeden guziczek rozpięty… Jednocześnie Miecio delektował się pięknym, słodkim zapachem kobiecych perfum. Wciągał go w nozdrza i gapił się rowek między wielkimi wzgórzami. Dostrzegł tam oryginalny wisiorek. Był to krzyżyk ale o nietypowych kształtach, jakby grecki.
- Co to jest? Niby krzyżyk, ale jakiś on nie naszy…
-To jest pamiątka z Ziemi Świętej. Przywiozłam go z Jerozolimy…
-O! Daj no pani nauczycielko go obejrzeć.
Miecio był dumny ze swego pomysłu. Miał świetny pretekst, żeby włożyć kobiecie łapę w dekolt. Co niezwłocznie uczynił. Wkładając olbrzymią dłoń między jej piersi, żeby wyłowić krzyżyk, nie omieszkał długo łowić krzyżyk… żeby podotykać ile się da jej skarby.
Przy okazji, w bluzeczce odpiął się kolejny guzik…
- Antoś… ty też sobie zobacz, jaki to insze to cudo…
Antek wstydził się. Ale gdy jego nauczycielka wystawiła biust w jego stronę, alkohol i pożądanie wzięły górę.
Chłopiec włożył drżącą rękę między potężne okrągłości historyczki, jednak wstydził się dotykać ich tak śmiało jak poprzednik.
-To prawda… cudo… wielkie cudo…
I gdy zabierał rękę, mimo, że robił to delikatnie, puścił kolejny guzik bluzeczki.
Mietek był nakręcony… myślał tylko o biuście nauczycielki. Chciałby się nim zająć. Pieścić. Całować.
Wszystko był gotów zrobić, by dążyć do celu.
-Pani Marto. Z okazji Zmartwychwstania warto by było ucałować zmartwychwstałego…
Martę bardzo podniecały te podchody.
Nie opierała się, gdy mężczyzna pochylił się nad jej piersiami i ustami przyssał się do jej rowka.
O tak… piękny to hołd oddajesz mojej kobiecości…
-Ochh… piękny hołd oddaje pan Zmartwychwstałemu…
Mężczyzna był wniebowzięty.
-Teraz Antoś!
13
Chłopak pochylił się i od razu uderzyła go słodka woń perfum. Zaciągnął się nim, przymknął oczy i szukał ustami krzyżyka. Dotykanie wargami skóry pani Marty na biuście wywoływało w nim stan najwyższego podniecenia. Celebrował moment składania pocałunku.
Marta była zachwycona. Zawsze lubiła Antka jako ucznia. Mimo, że nie był lotny, do zawsze pomocny i miły, mimo, że nieśmiały. Dobrze że zapisał się do tej straży…
Mietka pobudził widok nauczycielki wypinającej biust i chłopaka z twarzą w jej dekolcie. Gdy chłopak odsunął się, widać było że kolejne guziczki bluzki puściły.
Ona pewnie celowo ubrała taką bluzkę.
-No dobra. Tera czas na dwóch ukrzyżowanych łotrów po prawicy i lewicy…
-Co pan ma na myśli – Marta wyraziła zaniepokojenie. Lecz naprawdę bardzo spodobał jej się kolejny podstęp Miecia.
Drań chce dalej całować moje piersi… Wspaniale…
Strażak coś zabełgotał i silnie schwycił Martę, a ustami przyssał się do jej lewej piersi.
-Och… nie… niech pan przestanie!
Mężczyzna co prawda nie odważył się na zsunięcie stanika z biustu kobiety, ale piersi i tak wystarczająco wyglądały z biustonosza. Natomiast odważył się wysunąć język i nim ślinił piersi Marty.
-Ach… nie… nie… proszę mnie puścić – błagała Marta, w duchu prosząc – O tak… jak wspaniale być tak niewoloną…
19
W tym czasie bluzeczka Marty rozpięła się niemal zupełnie. Mężczyźni napatrzyli się porządnie, bo skąpy stanik odsłaniał bardzo dużo. Marta uznała, że to najwyższy czas, żeby prowokować ich swoim rzekomym oporem.
-Ojej! Co za niesforna bluzeczka! Przepraszam panów! – W tym momencie dziewczyna wstała i zaczęła powoli zapinać guziki.
Na mężczyzn to podziałało jak na psa, któremu się wydziera podarowaną przed chwilą kość. Efekt zwielokrotniał wypity alkohol.
Podniecony Mieczysław sięgnął jeszcze raz po sikawkę.
- Zobacz Antosiu, jak prawdziwnie podlewa się panny! Przytrzymaj mi tu tę gołąbeczkę.
Sam złapał kobietę za jedną rękę, za drugą schwycił ją Antoni.
Nauczycielka piszczała w niebogłosy, z wielkim trudem ukrywając, że sprawia jej to nie lada przyjemność.
Starszy strażak włożył sikawkę pod spódnicę i patrzył swej ofierze prosto w oczy.
-Nie! Nie! Błagam! – prosiła historyczka.
Miecio jednak był nieubłagany.
- Żeby rola była płodna, trza ją podlać.
W tym momencie Marta poczuła na udach i na kroczu uderzenie strużki zimnej wody.
-Ojej! – pisnęła przerażona.
-Znaczy się, trafiłem! – zarechotał Mietek – zobaczmy! Trzymaj Antoś dobrze naszą sikorkę!
W tym momencie zadarł dziewczynie spódniczkę do góry. Nie mogła przeciwdziałać, bo młody strażak trzymał jej ręce niczym imadło.
Mężczyźni zobaczyli skąpe, koronkowe stringi opinające krocze dziewczyny. Były tak transparentne, że doskonale widzieli zarys jej szparki i paseczka włosków nad nią. Wtedy starszy strażak siknął strumieniem wody prosto na jej cipkę.
20
-Auuaa! Och! – Marta udała, że próbuje się wyrwać z uścisku Antoniego, tylko po to, żeby wykazać, jak bardzo jest zniewolona – Nie! Przestańcie… już jestem tam mokra…
Mężczyźni z lubością wpatrywali się w to, jak zmoczone majteczki przylegają do łona nauczycielki. Widok był tak wyraźny…
-Czy aby na pewno wystarczająco mokra? – Miecio uśmiechał się z przekąsem – sprawdź Antoś!
Martę uderzyła fala podniecenia wywołana myślą, że jej były uczeń włoży rękę pod jej spódnicę… że dotknie jej najintymniejszego miejsca.
- Nie… nie… - szeptała i teatralnie zaciskała uda.
Antek nie wierzył, że robi to naprawdę. Wsunął rękę pod spódnicę historyczki i delikatnie dotknął jej majtek.
-Wilgotne…
-Nie tak! Sprawdź czy nasza pani nauczycielka ma mokro w majteczkach!
Antkowi drżała ręka, gdy wciskał ją między uda kobiety, pod jej majteczki.
-Nie! Antku… co ty mi robisz…?
Jego palec przesuwał się wzdłuż szparki. Marta drżała. Podniecony Antek odważył się wepchnąć jej palce do pochwy.
-Ach… nie…
-Jest mokra – chłopiec był zachwycony swoją misją.
-Jak jest mokro, to jest robota dla sikawek!

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Historyczka

    nie pamietam już

    14 paź 2018