Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana) cz. 39

Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana) cz. 39Komendant Gderliwy szukał swoich dwóch najbardziej niesfornych druhów, którzy jako jedyni nie stawili się o umówionej godzinie na zbiórce w remizie. Widziano ich na końcu trasy, więc wszelkie tropy prowadziły do domku Marty. Dowódca podszedł pod frontowe okno i nasłuchiwał przez otwarty lufcik. Wyraźnie dało się wyłowić ekspresyjne kobiece jęki... I jakby skrzypienie mebla - ewidentne pocieranie drewna o drewno...
Gdy uważniej nadstawił ucha, zdało mu się, że raz słyszy skrzypienie mocno rozklekotanego łóżka, a raz... jakby bardziej trwałego mebla. Ewidentne wydało mu się, że dobiegają do niego dwa różne męskie sapania, jakby jedno ociężałego, starszego osobnika i drugie - młodziaka. Kobiece jęki też mu się różnicowały.
A to jakby piskliwe - Oj! Ojjj! - a to stękanie - Ach! Ach!
A to urywane... a to wreszcie bardziej miarowe...
Ciekawość zżerała go do głębi.

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 165 słów i 924 znaków, zaktualizowała 15 kwi 2020.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Historyczka

    Ach! To podsłuchiwanie przez okno! Nieładnie! Oj, nieładnie!

    16 kwi 2020

  • enklawa25

    @Historyczka oj tam proszę nie odbierać  przyjemności  :lol2:  facet to zawsze myśli o  :sex: a jak ma szansę podsłuchać to na pewno z tego korzysta  :zakochany:

    22 kwi 2020