Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana cz. 12)

Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana cz. 12)Historyczka kraśniała z dumy. Tymczasem Mietek, patrzył na kieliszki z niesmakiem.
– Paniusiu, cóś słaba z ciebie dajka. Takie maluśkie szkiełka… Daj nam normalne szklaneczki. No i sami nie będziem polewać. Ha ha… – Mężczyzna chciał, żeby kobieta znowu pochyliła się nad ławą.
– Ach… przepraszam… – Marta podała tym razem spore szklanki koktajlowe.
– O ma paniusia tam pieprzyk! – Zauważył Mietek, gdy dziewczyna nachyliła się podczas polewania nalewki. Speszyła się, bo nie sądziła, że dekolt odsłania aż tyle.
– A może to nie pieprzyk, tylko malinka? – Ośmielił się spytać Antek, ale zaraz potem oblał się pąsem.
– A może i tak być! – Zarechotał Mietek. – Że narzecony paniusię za mocno tam ugryzł! Ha ha ha!
– Nie mam żadnego narzeczonego… – cicho odrzekła zawstydzona kobieta.
– No to wypijem za to, żeby się taki znalazł. Czas, żeby taka panna już chodziła z wózeczkiem po wiesce. Ha ha ha!

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 160 słów i 986 znaków, zaktualizowała 8 kwi 2020.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.