Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana cz. 15)

Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana cz. 15)Co sobie wyobrażają, gdy już widzą, że mam i pończochy i stringi? Na pewno myślą, że ubrałam się jak na randkę… I to na randkę, która może się skończyć bardzo owocnie… A z drugiej strony, wiedzą, że nie mam narzeczonego… Więc…? Chyba nie pomyślą sobie, że jestem łatwa…?! Że jestem gotowa dać pierwszemu lepszemu?! A jeśli tak pomyślą?! Boże! Dlaczego to jest takie podniecające! Marta, chcąc jeszcze bardziej sprowokować strażaków, potrzęsła tyłkiem. Obu mężczyzn aż skręcało. Miecio nie wytrzymał, cicho zakradł się i jedną ręką nadal unosząc spódnicę, drugą siarczyście przyrżnął w pupę palmą wielkanocną. – Auuaa! Auuuaaa! – wykrzyknęła Marta, udając niepomiernie zaskoczoną. – Kto wypina, tego wina! – Mietek z lubością przypatrywał się kobiecie. – A jak to gadają we Wielkanoc, palma bije, nie zabije. – Mówiąc to przykropił pannie po pupie jeszcze kilka razy.
– Ach! Auuu! Ależ pastwicie się nad biedną dziewczyną… – Biadolenie rozochociło strażaków. Starszy, niewiele myśląc, chwycił bazie z dzbanka i przylał nimi Marcie po tyłku. – Auuuuaaaa! – Kobieta sama była zaskoczona, że taki rodzaj przemocy może równie silnie ją podniecić.

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 210 słów i 1264 znaków, zaktualizowała 8 kwi 2020.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Martysia

    Wielkanoc, zatem bierz się Marta za jaja, trzeba je dopieścić!

    8 kwi 2020