Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana cz. 7)

Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana cz. 7)Celowo nie zamknęła drzwi zupełnie, lecz zostawiła uchylone na tyle, żeby można było zaglądać. Strażacy skwapliwie skorzystali z okazji i cichutko, na paluszkach, zbliżyli się do szpary.
Marta dostrzegła ich kątem oka.
"A jednak podeszliście! Hultaje!  
Pewnie takie podglądanie dziewczyny, w jej własnej łazience, to dla was nie lada gratka!"
Mężczyźni jednocześnie przełknęli ślinę, gdy sięgnęła do guzików bluzki.  
Ale kobieta nie zaczęła jej rozpinać.  
Celowo chciała się podroczyć.  
Wypięła piersi przed lustrem.  
Była ciekawa jak wygląda w przemoczonej bluzeczce. Zdziwiła się, że aż tak dokładnie uwidocznia biust.
„Zatem aż tak gruntownie obejrzeliście sobie moje cycuszki!?  
No tak, przecież sama się prosiłam… założyłam tę najcieńszą i najbardziej obcisłą z moich bluzeczek…
A jaką ja teraz ubiorę? Nie mam więcej aż tak transparentnych…  
Ale… przecież mam tę z dekoltem!”

Strażaków aż skręcało: No dalej dupeczko! Zdymaj tę szmatkę! – ponaglali w duchu.

Marta jakby odgadła ich polecenia i zaczęła rozpinać bluzkę. Jednak robiła to niezwykle opieszale, jakby się nad czymś zamyśliła.
- Patrz ją! – Szeptał stary druh młodzianowi, wielce zniecierpliwionym głosem. – Zachciało  jej się dumania! – Jednak ostatni wyraz wypowiedział na tyle niezrozumiale, że młody zastanawiał się co jego kompan miał na mysli.

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 240 słów i 1431 znaków, zaktualizowała 8 kwi 2020.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.