Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana cz. 22)

Wielkanoc. Marta i strażacy. (Wersja ilustrowana cz. 22)Marta śledząc ich nienasycony wzrok, uznała że to najwyższy czas, żeby sprowokować druhów swoim rzekomym oporem.
–Ojej! Co za niesforna bluzeczka! Przepraszam panów! – Wstała i zaczęła powoli zapinać guziki.
Na mężczyzn podziałało to jak na psa, któremu wydziera się przed chwilą podarowaną kość. Efekt zwielokrotniał wypity alkohol (gdy młodziak całował piersi, Mietek dolał sobie szklankę). Znów szukali starych zwyczajów, które dałyby im pretekst do kolejnych działań.
Mam! – Uradował się stary strażak.
– W moich czasach, to nie było tak grzeczniutko… Sikaweczka, może jeszcze perfumy?! Lało się dziewusze czy to babie wiadro wody pod spódnicę!
Marta zadrżała, sama nie wiedziała, czy bardziej z przerażenia, czy z podniecenia.
Są tak rozochoceni, że gotowi mi okrutnie polać pod kieckę…
– Panowie, chyba nie użyjecie sikawki pod moją spódnicą?!

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 152 słów i 919 znaków, zaktualizowała 8 kwi 2020.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.