Za mało - Rozdział 38

Natalia

Kuba powoli podnosi się ze schodów i wsuwa dłonie do kieszeni lnianych spodni. Ma na sobie błękitną koszulę, która podkreśla kolor jego oczu. Nie wiem, skąd się tu wziął. Nerwy skręcają mój żołądek, bo jeśli to sprawka Mai, to nasza przyjaźń odejdzie w zapomnienie i nie będzie już odwrotu.

Czuję ciepłą dłoń, obejmującą mój nadgarstek. Obracam głowę, doskonale wiedząc, co zobaczę. Szymon jest wściekły. Na jego ramionach siedzi Kacperek, który zajęty jest obserwowaniem Tary.

– Co on tu robi? – burczy Szymon.

– Nie wiem – odpowiadam zgodnie z prawdą. – Wejdź do środka z małym, a ja z nim porozmawiam.

– Nie ma mowy!

– Szymon...

– Nie – warczy, nie pozwalając mi skończyć. – Nie będziesz z nim sama.

– Nie ufasz mi?

Kręci głową, ewidentnie urażony.

– Tu nie chodzi o zaufanie. Boję się, że rozmowa z nim... – Oddycha ciężko. – Boję się o ciebie. Nie chcę, żebyś cierpiała.

____

Szymon

Robię wszystko, co w mojej mocy, żeby nie podać prawdziwego powodu, dla którego nie chcę, aby rozmawiała z tym dupkiem. Tak naprawdę boję się, że Natalia zwątpi w moją miłość do niej. I tak praktycznie cały świat – z drobnymi wyjątkami – jest przeciwko nam. Ten idiota z przeszłości jest w stanie namieszać najwięcej.

– Już go nie kocham – mówi stanowczo, chociaż jej brązowe oczy zdradzają zagubienie i niepewność. – Jego słowa niczego nie zmienią.

Nie jestem przekonany, ale ostatecznie niechętnie kiwam głową. Wszystko z powodu Kacperka, który wciąż jest z nami. Nie mogę obić temu skurwielowi twarzy, mając dziecko na ramionach. A szkoda.

Odbieram smycz od Natalii, całuję ją w czoło i kieruję się w stronę domu Mai. W środku z pewnością czeka mnie inna bitwa. Idiotka, postanowiła sięgnąć po mocniejsze środki, skoro nic innego nie podziałało.

Mijam Kubę, który udaje, że nie istnieję. Powstrzymuję się od szturchnięcia, ale szybko dochodzę do wniosku, że powinienem pokazać mu, jak niewiele dla mnie znaczy. Nie boję się, że odbierze mi Natalię, bo jestem pewien, że wyleczyła się z niego. Musi tak być, skoro mnie kocha.

Wchodzę ostrożnie do domu i ściągam Kacperka z ramion. Od razu odpinam też smycz Tarze, ignorując niezadowolone spojrzenie Mai.

– Lepiej się nie odzywaj – rzucam pod nosem, hamując wściekłość. Czekam aż Kacperek zniknie z Tarą w innym pokoju, a następnie odwracam się w stronę tej idiotki i gromię ją spojrzeniem. – Czy ty, kurwa, zwariowałaś? – syczę.

– Nie mam nic wspólnego z jego przyjazdem – odpowiada szybko. Sięga dłonią do włosów i nerwowym ruchem je szarpie. – Nie kontaktowałam się z nim przez ostatnie tygodnie. Przysięgam.

– Tak? – kpię. – To dlaczego przyjechał? Dlaczego na nas czekał?

Maja załamuje ręce.

– Nie spodziewałam się go, okej? Po prostu zapukał do moich drzwi. Na początku myślałam, że to wy, ale potem... – Wzdycha. – Chciał się dowiedzieć, dlaczego nie odbieram jego telefonów. Powiedziałam mu prawdę, że nie powinnam w ogóle z nim rozmawiać na temat Natalii. To moja przyjaciółka i to za nią powinnam stać murem. Jeśli nie chce mieć z nim nic wspólnego, to powinnam to uszanować. – Ucieka na chwilę wzrokiem w bok i bierze głęboki wdech. – Myślałam, że odpuści i odjedzie, ale zaczął wiercić mi dziurę w brzuchu. Nie wytrzymałam i powiedziałam mu, że jesteście w parku i niebawem wrócicie.

– Nie wierzę – warczę wściekły, uderzając głucho dłonią w ścianę.

– Wiedziałam, że z nią jesteś. W innym wypadku...

– Też byś mu powiedziała – dokańczam za nią. Robię krok do przodu, żeby mieć stuprocentową pewność, że Kacperek mnie nie usłyszy. – Zjebałaś, rozumiesz?

Maja próbuje nie patrzeć mi w oczy, ale szarpię ją delikatnie za rękę.

– Spójrz na mnie, do cholery!

Robi to bardzo niechętnie.

– Podałaś mu przyjaciółkę na tacy, idiotko. – Zgrzytam zębami. – Jeśli stracę ją przez ciebie, to przysięgam...

– Grozisz mi? – Mruży gniewnie oczy. – Z pewnością twój szef się ucieszy, że zastraszasz jego żonę.

Zaciskam boleśnie zęby, bo boję się, że powiem o dwa słowa za dużo. Krzysiek prawie ją zdradził, ale obiecałem, że będę milczał. Nie zamierzam łamać danej obietnicy z powodu chwilowej złości.

– Myśl sobie, co chcesz – rzucam obojętnie. – Idę tam.

Maja łapie mnie za ramię.

– Nie rób tego – prosi.

Strzepuję jej rękę, zabijając spojrzeniem.

– Dlaczego, co? Mam pozwolić temu skurwielowi ją zniszczyć?

– Nie zniszczy jej.

– Gówno wiesz – naskakuję na nią. – Nie było cię przy niej, gdy była załamana. Ten dupek zabił w niej wszystko, co kochałem. Całą pierdoloną radość. A ty mu w tym pomogłaś! Stworzyłaś pojebaną bajkę z popierdolonym księciem, który wcale nie zamierzał uszczęśliwić Natalii. Chciał jedynie uszczęśliwić swoje ego. I zrobił to, rozumiesz? Gdy prawda wyszła na jaw, liczył, że nic się nie zmieni. – Biorę szybko oddech, żeby natychmiast się uspokoić, zanim zacznę krzyczeć. – Czy twoim zdaniem jest to dobry materiał na partnera?

– A czy ty uważasz się za dobrego partnera? – pyta zimno. – Sam ją zraniłeś.

– Nic o mnie nie wiesz i z pewnością nigdy się nie dowiesz – rzucam i cofam się w kierunku drzwi.

Nie zostawię Natalii samej.

____

Natalia

Stoję nieruchomo i mam wrażenie, że nie oddycham. Brakuje mi odwagi, aby stanąć twarzą w twarz z Kubą. Myślałam, że czas zagoi rani i zatrze dobre wspomnienia. Jak bardzo się myliłam! Żałuję, że nie ma przy mnie Szymona. Jego bliskość z pewnością dodałaby mi pewności siebie. Nie pozwoliłby Kubie na jego sztuczki, uniemożliwiłby powoływanie się na przeszłość i nie pozwoliłby mnie dotknąć.

Ale jest jeszcze jedna rzecz, która odbiera mi odwagę. Boję się, że Kuba wspomni coś o dzieciach i wmiesza w to Szymona. Jeśli jestem w ciąży, to... Mrugam nerwowo i na krótką chwilę skupiam wzrok na kostkach brukowych. Moje serce bije jak szalone ze strachu, a w ustach czuję suchość.

Muszę wziąć się w garść.

– Czekałem na ciebie – słyszę, więc powoli podnoszę wzrok na Kubę.

– Po co przyjechałeś?

– Chciałem z tobą porozmawiać – odpowiada spokojnie, powoli do mnie podchodząc.

– Myślałam, że Maja udzieliła ci wystarczająco dużo informacji – drwię, ale jestem pewna, że mój nie brzmi tak, jak powinien. – W końcu jesteście w stałym kontakcie. Nie ma rzeczy, o której byś nie wiedział.

Kręci głową ze zbolałym wyrazem twarzy.

– To nie tak – zaprzecza. – Martwię się o ciebie.

Robię krok do tyłu, bo Kuba jest stanowczo za blisko. Nie chcę, by naruszał moją przestrzeń.

– Nie wierzę ci.

– Naprawdę z nim jesteś? – pyta, próbując panować nad złością, co widzę w jego niebieskich oczach, które przybrały odcień lodu. – Odpowiedz.

Nie zamierzam wchodzić w głupie gierki słowne. Chcę jak najszybciej znaleźć się w środku domu i wtulić się w szerokie, bezpieczne ramiona Szymona.

– Tak.

Kuba marszczy brwi, otwierając i zamykając usta. Chyba nie spodziewał się takiej odpowiedzi.

– Nie rozumiem – mówi ponuro. – Przecież cię skrzywdził. Pamiętam, jak się zachowywałaś na początku naszego związku. Byłaś niepewna wszystkiego, nawet mnie.

– Każde z nas musiało dojrzeć. Ja to zrobiłam, on zresztą też. Jesteśmy innymi ludźmi, Kuba.

– Kochasz go?

– Znasz odpowiedź – odpowiadam wymijająco.

Kiwa powoli głową.

– No tak. – Pociera czoło dłońmi, a potem składa je przy ustach. Wygląda, jakby się modlił. – Ale to, co było między nami, coś znaczyło, prawda? Nie było niczym przelotnym?

– Co mam ci powiedzieć? – Czuję wilgoć w kącikach oczu. – Nasz związek to już przeszłość. Nie psujmy jej, bo mamy za sobą wiele cudownych wspomnień.

– No właśnie. – Przytakuje energicznie. – Mamy cudowne wspomnienia. Z nim też je masz? Przecież nie byliście nawet w związku. Nie zranił cię tylko raz, o czym dobrze wiesz.

Nie podoba mi się kierunek, w którym zmierza ta rozmowa, dlatego muszę ją jak najszybciej zakończyć.

– Czego ode mnie oczekujesz?

– Wysłuchaj mnie – prosi.

– Przecież robię to od kilku minut.

Wzdycha.

– Porozmawiajmy gdzieś indziej. Sam na sam.

Lód w jego oczach topnieje. Znam to spojrzenie, bo kiedyś ujmowało mnie za serce. Nie mogę się ugiąć. Muszę być twarda i jasno określić swoje granice.

– Kuba... – milknę, bo zauważam, że Szymon zmierza w naszą stronę. – Boże, nie – mówię cicho pod nosem.

Kuba zerka przez ramię i sztywnieje.

Czekam na rozwój akcji, chociaż najchętniej bym uciekła. Wiem, że się pokłócą i mam cholerną nadzieję, że to nie przemieni się w bójkę.

____

Szymon

Staję obok Natalii, robiąc krok do przodu, żeby ochronić ją przed tym dupkiem.

– Myślę, że powinieneś już jechać – mówię najspokojniej jak potrafię.

– Nie skończyłem rozma...

– Skończyłeś – przerywam mu.

Kuba parska śmiechem i przechyla głowę na bok.

– Jemu pozwalasz, tak? Ja nie mogłem ci zakazać rozmawiania z nim i spędzania czasu, ale on już może? – Prycha. – Jesteś...

– Nawet nie waż się kończyć – ostrzegam, mrużąc oczy.

Mam tak napięte mięśnie, że bolą mnie dłonie od tego ciągłu zaciskania. Chcę przyłożyć Kubie. Kurwa, pragnę tego.

– Ciekawe, czy powiedziałeś jej, że chciałem się oświadczyć.

Słyszę, jak Natalia wciąga powietrze. Przeklinam w duchu, bo nie spodziewałam się, że wyciągnie takie gówna z przeszłości.

– Miałem ją jeszcze bardziej dobić? Kilka godzin wcześniej złamałeś jej serce, oznajmiając, że nie chcesz mieć z nią dzieci. Była załamana. Nie miałem serca ranić ją bardziej.

Jeszcze zanim kończę mówić, już wiem, że się zapędziłem. Kuba patrzy wściekle na Natalię i zaciska zęby.

– Co to znaczy, do cholery?! – warczy. – Pobiegłaś do niego?! Po tym wszystkim, co ci zrobił, ty po prostu... Kurwa! Co jest z tobą nie tak, dziewczyno?!

– Może: co jest z tobą nie tak, dupku? – odpowiadam za Natalię. – Zmarnowałeś jej dwa lata życia, a teraz śmiesz stawać przed nią i błagać o drugą szansę? Myślisz, że ona ci się należy?

– Na pewno bardziej niż tobie – drwi.

Chcę zbliżyć się do niego, ale Natalia łapie mnie za przedramiona.

– Proszę, Szymon – szepcze.

– Proś go, proś, póki jeszcze jest twój – syczy jadowicie Kuba, uśmiechając się głupkowato. – Znudzi się tobą, a w najlepszym przypadku zostawi z brzuchem, bo ten skurwiel nie jest na tyle dojrzały, aby wziąć odpowiedzialność za kogokolwiek.

Tego jest dla mnie za wiele. Wyrywam się Natalii i rzucam na Kubę.

____

Natalia

Nie jestem w stanie powstrzymać Szymona. Próbuję za wszelką cenę go jeszcze złapać, ale chwytam tylko powietrze. Jestem tak przerażona, że nie potrafię się ruszyć. Nogi wrosły mi w ziemię i jestem zmuszona patrzeć, jak Szymon obija twarz Kubie. Widok jest okropny, bo nie kończy się na jednym ciosie, a mój były nie pozostaje dłużny. Guziki z błękitnej koszuli rozsypują się na chodniku. Słyszę też rozdzieranie materiału.

– Przestańcie! – krzyczę kilka razy, ale obydwaj są zbyt pochłonięci walką, żeby mnie usłyszeć.

Żołądek mam w gardle. Jeśli za chwilę ten koszmar się nie skończy, to nie wiem, co zrobię. Nie chcę, aby komukolwiek się stała krzywda.

Słyszę za plecami pisk opon, a po chwili obok nas pojawia się Krzysiek. Z trudem wciska się między Szymona i Kubę.

– Co wy odpierdalacie?

Obydwaj dyszą ciężko i patrzą na siebie wściekle. Podchodzę szybko do Szymona i obejmuję go ciasno w pasie, żeby uniemożliwić mu kolejną bójkę. Wtulam się w jego poszarpaną koszulkę, a on odruchowo obejmuje mnie ramieniem, lecz kiedy nasze spojrzenia się spotykają... Czuję, jak jego mięśnie się rozluźniają. Wolną dłonią obejmuje mój policzek i całuje krótko w czoło.

– Nic mi nie jest – szepcze.

Jestem innego zdania, bo widzę krew na łuku brwiowym i mocno zaczerwieniony policzek, ale nie zamierzam się z nim nie kłócić. Nie w takiej chwili.

– Co za cyrk! – warczy Kuba, próbując stratować Krzyśka, ale ten mocno go odpycha. – Ty też jesteś po jego stronie?

– Nie jestem po żadnej stronie, idioto. I lepiej mów, co tutaj robisz.

Kuba ściera rękawem koszuli krew, która wypływa z kącika jego ust. Rzuca ostatnie spojrzenie Szymonowi. Widzę, jak zaciska zęby, ale nic nie mówi. Kręci głową i mija nas, zamaszystymi gestami próbując ogarnąć poszarpaną koszulę. Odchodzi, nawet nie zamierzając odpowiadać na pytanie Krzyśka.

Żadne z nas za nim nie krzyczy. Ja wciąż tulę się do Szymona, a mój przyjaciel patrzy na nas ze zmartwioną miną.

– Co tu się wydarzyło?

Chcę mu odpowiedzieć, ale zdaję sobie sprawę, że płaczę.

– Potem – odpowiada krótko Szymon i obraca się przodem do mnie, żeby mogła się cała schować w jego ramionach.

Krzysiek kiwa głową.

– Poczekam na was w środku.

– W porządku – mówi Szymon.

Nie wiem, ile czasu mija od odejścia Krzyśka. Mam zamknięte oczy i przywołuję poprzednią noc. Odtwarzam setki razy moment, w którym usłyszałam, że Szymon mnie kocha. Pamiętam, że prawie się popłakałam, bo pierwsza zdobyłam się na wyznanie i nie usłyszałam żadnej odpowiedzi.

– Naprawdę nic mi nie jest – słyszę, co wyrywa mnie z zamyślenia.

Wiem, że nic mu nie jest.

Po prostu nie potrafię wyrzucić słów Kuby z głowy. Staram się nie dopuszczać do siebie tych bzdur, co jest bardzo trudne, bo przecież Szymon już raz mnie zostawił. Naprawdę nie chcę panikować. Nic jeszcze nie jest przesądzone. Nie mam pewności, czy jestem w ciąży – to tylko głupie domysły.

Wciąż pamiętam, co usłyszałam kilka minut wcześniej. Szymon wybił z głowy Tarze, że będzie miał dziecko. Nie powinnam wyciągać pochopnych wniosków, bo to przecież nic nie znaczy. Nawet nie wiem, kiedy ta sytuacja miała miejsce. Może to było jeszcze zanim ja i Szymon zaczęliśmy znów się spotykać, zanim przyjechałam do niego, gdy Kuba złamał mi serce? Ale boję się zapytać wprost.

I z jakiegoś cholernego powodu... mam nadzieję, że spóźniony okres jest konsekwencją czegoś innego.

– Natalia?

Biorę głęboki wdech i podnoszę głowę. Szymon wpatruje się w moją twarz.

– Nie wierz w żadne jego słowo – prosi.

Boję się powiedzieć głośno, że próbuję to robić, ale mi nie wychodzi. Odkrywam, że zawsze byłam bardzo podatna na słowa innych osób. Nigdy nie potrafiłam zaufać sobie. Teraz jest dokładnie tak samo. Stawiam nasz związek pod znakiem zapytania, bo zrobił to Kuba, Maja, Krzysiek i prawdopodobnie wiele innych osób. Nie chcę tego robić, ale nie potrafię inaczej, co jest cholernie smutne.

– Nie wierzę – kłamię, sięgając dłonią do łuku brwiowego Szymona. Ostrożnie ścieram palcami nadmiar krwi. – Trzeba to opatrzyć.

– Zrobimy to w domu.

Unoszę wysoko brwi.

– Nie idziemy...

– Niech spierdalają. Jedziemy do ciebie. – Muska wargami moje usta i lekko się krzywi. – Trochę boli mnie policzek. I nie martw się. Przyłożę sobie lód i wszystko będzie dobrze. – Ponownie obejmuje dłonią mój policzek i delikatnie głaszcze kciukiem skórę. – Idź już do samochodu. Pójdę po nasze rzeczy i Tarę.

Kiwam głową, chociaż uważam, że ucieczka tylko odwlecze w czasie nieuniknione, ale nie mam siły na kolejną konfrontację z przyjaciółką.

Chyba mogę ją już nazywać byłą przyjaciółką.

____

Szymon

W mieszkaniu jest cicho. Tara śpi w kuchni, a my leżymy w łóżku. Nie chcę naciskać na Natalię, choć widzę, że spotkanie z Kubą ją przybiło. Maja mnie nienawidzi, ale naprawdę miałem nadzieję, że odpuści sobie dziecinne gierki. Nie wierzę w ani jedno jej słowo. Mogła kazać temu dupkowi spadać, skoro rzekomo postanowiła zerwać z nim kontakt. Nie wierzę nawet w jej dobre intencje, bo jak można wpychać najlepszą przyjaciółkę w ramiona takiego idioty? Przekreślił całą ich przyszłość, a ona miała tak po prostu dać mu drugą szansę i dalej cierpieć? Patrzeć na dzieci i mieć pieprzoną świadomość, że nigdy nie zostanie matką?

Czy Maja jest normalna?

Zarówno ona, jak i Krzysiek przemilczeli moje nagłe wtargnięcie do ich domu. Pozwolili mi nawet pożegnać się z Kacperkiem, który nie potrafił się ode mnie odkleić. Bardzo mi to schlebiało, ale chciałem jak najprędzej znaleźć się przy Natalii, żeby nie była sama z tymi bzdurami, które wcisnął jej do głowy Kuba. Wciąż nie mogę zrozumieć, co temu dupkowi strzeliło do głowy, że postanowił przyjechać i odstawić taki cyrk.

Zerkam na zamyśloną Natalię. Nie wiem, czy powinienem cokolwiek mówić, dlatego wspólnie milczymy. Mogę zaoferować jej tylko swoje ramiona, w których – mam nadzieję – czuje się bezpiecznie.

____

Natalia

Cieszę się, że Szymon wyszedł z domu przed moim przebudzeniem. Dzisiaj pracuje cały dzień, więc mam dużo czasu, żeby przemyśleć to, co wydarzyło się wczoraj. Muszę jeszcze raz odtworzyć całą rozmowę z Kubą i spróbować ją zinterpretować. Część mnie nie wierzy, żeby powiedział coś istotnego, ale moje serce doskonale pamięta, jak w ciągu kilku sekund rozpadło się na kawałki. Miałam ogromny problem, żeby na nowo je poskładać.

I jeszcze ten spóźniający się okres!

Wsuwam palce we włosy i zaczynam chodzić po kuchni. Tak dużo się dzieje, że zaczynam powoli wariować. Szymon przez cały wczorajszy wieczór mnie tulił i rzucał spojrzenia pełne troski. Nie chciałam, żeby się martwił, ale jednocześnie nie chciałam go też okłamywać. Kocham go. Nie zasłużył na kłamstwa.

Słyszę głośne pukanie do drzwi. Moje serce od razu zaczyna szybciej bić. Boję się otworzyć, bo jeśli to Kuba... Potrząsam gwałtownie głową i podchodzę do drzwi. Nawet nie zaglądam przez wizjer, tylko od razu je otwieram. Oddycham z ulgą, widząc na progu Hanię, która taksuje mnie spojrzeniem z góry na dół, na koniec marszcząc brwi w dziwny sposób.

– Co jest? – pyta z troską, wchodząc do środka.

Zamykam drzwi i długo zwlekam z odwróceniem się, bo sama nie wiem, od czego mam zacząć. Mam ochotę rozpłakać się jak dziecko, ale nie chcę wystraszyć siostry. Z pewnością o wszystkim jej opowiem, bo nie wyobrażam sobie walczyć samotnie z całym światem. Czasy, gdy tak robiłam, odeszły w zapomnienie.

– Może chcesz coś do picia? – proponuję, powoli odwracając się w stronę Hani.

– Nalej mi wody, a potem zacznij mówić, bo mam bardzo złe przeczucia.

– To dlatego tu przyszłaś?

Bierze głęboki wdech.

– Wczoraj miałam dziwny sen, który nie daje mi spokoju od samego rana. Wstałam przed Tomkiem i nie potrafiłam zasnąć. – Macha dłonią w moim kierunku. – Stwierdziłam, że muszę sprawdzić, czy u ciebie wszystko w porządku i jak widzę, jest kiepsko.

Kiwam głową.

– Woda i gadamy – powtarza Hania, zrzucając buty i idzie w kierunku stołu.

*

Siedzimy już od dziesięciu minut w kompletnej ciszy. Na stole leżą opakowania z testami ciążowymi. Wciąż nie wierzę, że Hania nie zadała mi ani jednego pytania odnośnie Kuby, tylko skupiła się na moim spóźniającym się okresie. Wyszła z mieszkania i pojechała do apteki, żebym mogła rozwiać swoje wątpliwości i dowiedzieć się, na czym stoję.

– Nie wiem, po co je kupiłaś – mówię chłodno, wskazując niedbale dłonią na testy. – Sama mówiłaś, że prawdopodobieństwo zajścia w ciążę w takiej sytuacji jest bardzo niskie.

– Ale zdarzają się wyjątki – dodaje. – Przestań się być taka uparta, bierz pierwszy test i idź do łazienki.

– Nie chce mi się sikać – kłamię.

Hania wywraca oczami, odchodzi od stołu i przynosi mi pełną butelkę wody. Opada z powrotem na swoje krzesło i posyła mi wymowne spojrzenie.

– Pij i działaj.

Niechętnie biorę jedno opakowanie, obracam je przez chwili w dłoni, a potem wstaję i idę do łazienki. Nie wierzę, że to robię. Nawet nie wierzę, że w ogóle może istnieć jakiekolwiek prawdopodobieństwo, że jestem w ciąży. Byłam z tyloma chłopakami – najdłużej z Kubą, a jednak nigdy nie zdarzyła mi się podobna sytuacja.

Nie rozumiem, skąd ta nagła zmiana nastawienia.

*

Siedzę w łazience na zimnych kafelkach i wpatruję się w dwie kreski. Na początku myślałam, że mam przywidzenia, ale potem...

Jestem w ciąży.

Odkładam test na podłogę i podciągam kolana pod brodę. Obejmuję ciasno nogi ramionami.

Myślę o kolejnych testach, które wciąż leżą na stole i żałuję, że nie zabrałam ich od razu. W jednej chwili podnoszę się na równe nogi i wybiegam z łazienki. Chwytam szybko resztę opakowań i wracam.

Hania o nic nie zapytała, nawet mnie nie powstrzymała. Siedziała i w milczeniu obserwowała, co robię.

Trzy testy później jestem załamana. Nic się nie zmieniło i wychodzi, że naprawdę jestem w ciąży.

Drzwi do łazienki się otwierają, więc podnoszę głowę. Hania podchodzi do mnie i kuca.

– Umówiłam nas już do mojego ginekologa.

– Co?

– Pojedziemy się upewnić, że na pewno jesteś w ciąży.

Sytuacja zaczyna mnie coraz bardziej przerażać.

– Ale są kolejki...

– Miał wolną wizytę o dwudziestej, więc ją zarezerwowałam.

Kiwam posłusznie głową.

Chcę się pokłócić z siostrą, że zrobiła coś za moimi plecami, ale podświadomie wiem, że chciała dobrze i widzi, jak bardzo zżera mnie ta cholerna niepewność. Na pewno będę spokojniejsza po wizycie u lekarza. Wtedy wszystko stanie się jasne.

*

Słońce chyli się ku zachodowi.

Poczekalnia jest pusta. Wizyta zakończyła się pół godziny temu. Recepjonistka powoli przygotowuje się do wyjścia. W gabinecie jest ostatnia pacjentka, a ja dalej siedzę na plastikowym krześle i wpatruję się w zdjęcie z USG. Dziecko, wyglądające jak malutkie ziarenko, ma sześć tygodni.

Będę mamą.

Niespodziewanie po moich policzkach zaczynają płynąć łzy. Hania obejmuje mnie mocno ramieniem i przyciąga do siebie.

– Wszystko będzie dobrze – powtarza, bo przez pół godziny słyszałam to już setki razy.

– Będę mamą – wyduszam.

Słowo „mama" dziwnie brzmi w moich ustach, bo pierwszy raz nie odnosi się do nikogo innego tylko do mnie. Moje największe marzenie właśnie się spełniło, a ja nie potrafię się cieszyć, bo zastanawiam się, jak zareaguje Szymon. Myślę o tym, odkąd zobaczyłam dziecko na ekranie USG.

– Szymon jest w pracy? – pyta Hania.

– Tak – odpowiadam smętnie. – Pracuje dzisiaj do późna.

– Przyjedzie potem do ciebie?

– Nie wiem. Dzisiaj rano wrócili z Tarą do siebie.

– Jesteś zestresowana, prawda?

Podnoszę wzrok na zmartwioną twarz Hani.

– Nie wiem, co mam robić – odpowiadam płaczliwie. – Nigdy nie rozmawialiśmy poważnie o dzieciach.

Specjalnie nie wspominam o słowach Szymona, których nie potrafię wyrzucić z głowy. Nie chciał dziecka. Właśnie to powiedział Tarze. Ignoruję fakt, że Tara jest psem. Szymon mógł przecież powiedzieć, że musi poczekać, że w przyszłości z pewnością się pojawią dzieci; że czeka na odpowiednią kobietę. Cokolwiek, do cholery.

– Myślę, że nie powinnaś czekać do jutra, bo stres bardzo negatywnie wpływa na ciążę, o czym doskonale wiesz.

Kiwam głową w milczeniu.

– Natalia, naprawdę uważam, że powinnaś załatwić to dzisiaj. Powiedzieć mu i dać też trochę czasu na ochłonięcie.

– Myślisz, że będzie zły?

– Raczej zdezorientowany. – Uśmiecha się ciepło. – Pojedziemy tam teraz, dobrze?

Znowu kiwam głową, bo siostra ma po części rację. Nie zasnę do jutra, cały czas odtwarzając w głowie potencjalny przebieg rozmowy. Będę nękała samą siebie czarnymi scenariuszami tak długo, aż wreszcie całkowicie zwątpię w nasz związek, a to będzie niesprawiedliwe. Szymon jeszcze nie ma tej wiedzy, więc nie powinnam z góry zakładać najgorszego. Ale te głupie słowa wciąż krążą po mojej głowie.

On nie chciał dziecka.

Przypominam sobie o Kubie i jego durnych słowach... Nie chcę wierzyć, że Szymon mnie zostawi, ale sytuacja jest tak niespodziewana i zaskakująca, że nawet ja, ta, która pragnęła zostać matką, nie jestem w pełni szczęśliwa.

*

Stoję na parkingu i chodzę w kółko wokół przypadkowego samochodu, znajdującego się najbliżej tylnego wejścia dla pracowników. Jest już ciemno i pusto. Pewnie w innych okolicznościach, nie czułabym się zbyt pewnie w takim miejscu, ale teraz mam ważniejsze rzeczy na głowie.

Już podczas wymiany wiadomości, czułam, że Szymon jest zdenerwowany. Starałam się pisać tak jak zawsze, ale szczerze wątpię, aby mi to wyszło. Wiem, że nie powinnam robić tego w taki sposób. To nie jest dobry moment, bo to miejsce pracy, ale nie wysiedzę w domu z tych nerwów.

Kątem oka zauważam, że ktoś się zbliża. Przystaję w miejscu i wytężam wzrok. Postać wreszcie pojawia się w zasięgu latarni i rozpoznaję Szymona.

– Jestem – mówi, stając w niewielkiej odległości ode mnie. Uważnie mi się przygląda, wsuwając dłonie do kieszeni roboczych spodni. Nie jestem zaskoczona, że nie wita mnie milej. – Nie będę ukrywał, że jestem zaniepokojony, bo twoje wiadomości były... dziwne i tajemnicze. – Kręci głową. – Nic z nich nie rozumiem.

Biorę głęboki wdech i postanawiam iść za ciosem.

– Jestem w ciąży – wyrzucam z siebie.

Zauważam, że Szymon wstrzymuje powietrze. Zsuwam wzrok na odsłonięte ręce i dostrzegam napięte mięśnie. Wracam powoli do twarzy, ale nic się nie zmienia. Dalej milczy i gapi się na mnie. W pewnej chwili poruszają się jego brwi, jednak wciąż otacza nas cisza.

Czekam na jakąkolwiek reakcję z jego strony.

Czekam, czekam i nic.

Oczy, które w świetle dnia mają orzechowy kolor, teraz są o wiele ciemniejsze i mroczniejsze. Chyba mi się wydaje, ale nie widzę w nich tego, co miałam nadzieję zobaczyć. Przygryzam wargę ze zdenerwowania, bo resztkami siły woli powstrzymuję się od potoku słów. Chcę go jednocześnie zapewnić, że wszystko będzie dobrze, ale jednocześnie mam ochotę wybuchnąć z tego cholernego poczucia bezsilności.

Czuję, że moje serce zaraz rozpadnie się na kawałki. Nie zniosę dłużej tego czekania, dlatego bliska płaczu robię dwa kroki w tył.

– Jasne – mówię cicho, drżącym głosem. – Rozumiem.

Choć tak naprawdę nic nie rozumiem.

Odwracam się i powoli odchodzę. Cały czas czekam na reakcję, ale znowu nic nie dostaję. Marzę o tym, żeby Szymon złapał mnie za rękę i zamknął w swoich szerokich ramionach. Wtedy mogłabym się rozpłakać, a on powiedziałby, że przecież się kochamy, żebędzie dobrze, że damy radę.

Jednak nic podobnego się nie dzieje.

Jak mogłam się tak pomylić? Liczyłam, że Kuba nie miał racji, a jednak jest inaczej. Nie mam siły na żadne kłótnie, dlatego decyduję się odejść. Nie zniosę, gdy znowu usłyszę, że ktoś nie chce mieć ze mną dzieci.

– Natalia!

Za późno.

Przyspieszam. Po moich policzkach ciekną łzy. Wycieram je dłońmi i zaczynam biec. Wpadam do samochodu, w którym siedzi Hania i szybko zapinam pas.

– Jedź!

Widzę w lusterku, jak Szymon biegnie w naszym kierunku, ale nie zamierzam dawać mu szansy na wyjaśnienia.

– Co się stało? – pyta przejęta Hania.

– Jedź! – ponaglam ją, cały czas patrząc w lusterko.

– Szymon...

– Tak, widzę! Błagam cię, jedź!

Moja siostra zaciska mocno usta i niechętnie rusza. Zapłakana obserwuję, jak Szymon przystaje i łapie się za włosy. Nie widzę dokładnie jego twarzy. Nie wiem, czy jest zły, czy może właśnie odetchnął z ulgą. Nic już nie wiem.

elorence

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i dramaty, użyła 4819 słów i 28183 znaków.

5 komentarzy

 
  • Mała Mi

    Aha... Natalia miała kilka godzin na oswojenie się z myślą o ciąży, Szymonowi dała kilka minut.
    Smutne jest to, że, niestety, kobiety takie właśnie są. Oczekują, że mężczyźni zawsze odpowiednio zareagują, powiedzą właściwe zdania, spełnią oczekiwania i poprostu się domyślą co kobiety mają na myśli. Smutne, ale prawdziwe.

    8 sty 2022

  • elorence

    @Mała Mi sama prawda. Natalia bardzo niesprawiedliwie oceniła Szymona, ale - tak jak piszesz - dużo kobiet robi podobnie. Mój narzeczony nie zamarł ani nic, ale ludzie są różni i nigdy nie mamy pewności, jak zareagujemy w danej sytuacji, o czym zawsze warto pamiętać 😊

    9 sty 2022

  • PeterFalk

    @Mała Mi  
    Gdyby ludzie (nie tylko kobiety, tak dla jasności) nie liczyli na to że inni się domyślą, ale jasno i prosto komunikowali sobie nawzajem swoje potrzeby czy uczucia, to świata jaki znamy nigdy by nie było.
    Byłoby za to niesamowicie nudno, no po prostu biblijny raj na ziemi.  
    To taki mały, żartobliwy offtop.

    W realiach naszego życia to żródło tak wielu problemów ....

    10 sty 2022

  • Anusia

    OMG!!! Aż mi ciśnienie skoczyło… błagam o kolejny rozdział szybciej🙏🙏🙏

    7 sty 2022

  • elorence

    @Anusia nowy rozdział będzie za chwil parę 😁❤️

    9 sty 2022

  • NelaMotylek

    O Ty! Jak mogłaś! Brutal jesteś! 😝

    Tak poturbowaną pewność siebie Natalii jest bardzo trudno odbudować i bardzo łatwo zniszczyć. Kuba zaczyna chwytać się brzytwy i zaczyna być przy tym toksyczny. Znowu mu się udało, bo szok Szymona Natalia oczywiście musiała odebrać po swojemu i oczywiście w najgorszej wersji. A Szymon ma tak cholernie ciężko i zawsze kłody pod nogi.  

    Czekam na ciąg dalszy, teraz już baaaardzo niecierpliwie ❤❤❤

    7 sty 2022

  • elorence

    @NelaMotylek, najgorsze jest to, że ja sama nie lubię, gdy autor tak kończy rozdział/książkę, a jednak często stosuję ten zabieg 😅
    Szymona to mi tak szkoda. Chyba widać, że go bardzo lubię ❤️ No i oczywiście Tarę ❤️

    Nie zamierzam się nad Wami znęcać ❤️❤️❤️ Nie tym razem!

    9 sty 2022

  • PeterFalk

    Mistrz suspensu nie zrobiłby cięcia w lepszym miejscu.  
    Świetnie się czyta, jak zawsze  :bravo:

    7 sty 2022

  • elorence

    @PeterFalk bardzo się cieszę i dziękuję 😁

    9 sty 2022

  • Paula92

    I nie mów że teraz mamy czekać do następnego tygodnia na nową część... Już się nie mogę doczekać dalszej części choć czuje że będzie wszystko dobrze. Miłego weekendu  :)

    7 sty 2022

  • elorence

    @Paula92 spokojnie i dziękuję 😘

    9 sty 2022