Za mało - Rozdział 19

Natalia

Siedzę na drugim fotelu, który – na moje nieszczęście – jest niestety nierozkładalny. Trzymam na kolanach laptopa i przeglądam cały internet w poszukiwaniu mieszkania. Krzywię się wielokrotnie, bo mój budżet nie jest zbyt wielki, a wynajmowanie nie wchodzi w grę. Zdaję sobie sprawę, że będę musiała pomyśleć o kredycie. Mam stabilną sytuację finansową, więc powinnam go otrzymać od ręki, ale chciałabym, żeby ostateczna kwota była jak najniższa. Nie chcę spłacać mieszkania do końca życia.

Skupiam się ze wszystkich sił, ale i tak moje myśli dryfują gdzieś daleko. Wracam wspomnieniami do poprzedniego wieczoru. Przytuliłam się do Szymona. Nie było w tym nic intymnego. Wyglądał tak, jakby potrzebował pocieszenia. Nie myślałam… Ostatnio w ogóle nie myślę jasno, więc pewnie dlatego to zrobiłam. Nie mam wyrzutów sumienia, chociaż to Szymon. Kuba z pewnością nie byłby zadowolony, gdyby dowiedział się, że nie tylko mieszkam u byłego, ale nawet szukam wsparcia w jego ramionach. To nic nie znaczyło. Trwaliśmy, co prawda, w tym uścisku bardzo długo, ale chyba oboje tego po prostu potrzebowaliśmy.

Przygryzam wargę i podnoszę wzrok na Tarę, która nie spuszcza ze mnie wzroku. Zachowuje się jak mój Anioł Stróż. Przez ostatnie dni zastanawiałam się, czy nie powinnam zaproponować wyjścia z nią na spacer, ale skoro nie potrafię choćby na chwilę się skupić, to nie mogę brać odpowiedzialności za psa, który na dodatek nie jest mój.

Opuszczam wzrok z powrotem na ekran laptopa i znowu się krzywię. Lista mieszkań, które są poza moim zasięgiem, jest stanowczo za długa! Przed chwilą oglądałam piękne trzypokojowe z ogromną kuchnią i całkiem niemałą łazienką. Całe do remontu, więc cena nie była nawet zbyt wygórowana, ale gdy tylko doliczyłam koszty remontu i umeblowania… No dobra, nie było tragicznie, bo kuchnia i łazienka akurat były umeblowane, ale ostatni remont pewnie widziały kilka lat temu.

Wibrująca komórka odwraca moją uwagę, ale zerkam na nią tylko przelotnie. To pewnie znowu Maja. Napisałam jej rano, że mam inne plany i porozmawiamy po nowym roku. Chyba nie do końca zrozumiała i nie mogę jej za to winić, bo nie zna prawdy.

Wzdycham ciężko i przeglądam dalej listę mieszkań.

____

Szymon

Często trzymam w dłoniach komórkę, bo czuję potrzebę skontrolowania sytuacji u Klary. Wiem, że jest mądra i nie podejmie pochopnej decyzji, ale też boję się o swoich rodziców, którzy pewnie będą próbowali załagodzić konflikt. Na pewno mi się oberwie, co mnie wcale nie zdziwi.

Opadam na łóżko, rzucam telefon na poduszkę i przeczesują dłonią włosy.

Siedzę tutaj jak idiota, bo po wczorajszej akcji nie do końca wiem, jak powinienem rozmawiać z Natalią. Nic nadzwyczajnego się nie stało, ale oboje przekroczyliśmy granicę. Nie chciałem jej dotykać, bo wiedziałem, jak to się skończy…

Chcę więcej.

A tego ona nie może mi dać. Jest świeżo po zerwaniu i byłbym chujem, gdybym próbował teraz ją poderwać. Czuję się lżejszy, bo zrzuciłem z siebie ciężar tajemnic, ale wciąż pozostaje jeszcze jedna: nasze rozstanie. Natalia nie wie, co wtedy działo się w mojej głowie. Ma swoją teorię, która na milion procent nie pokrywa się z moją. Musi poznać prawdę, tylko nie wiem kiedy. Teraz jest na to stanowczo za wcześnie.

*

Kolejne dwa dni to rutyna.

Natalia spędza dużo czasu przed komputerem i praktycznie w ogóle się nie odzywa. Wymieniamy uprzejmości. Sam wychodzę na długie spacery z Tarą, która jest z tego powodu bardzo zadowolona. Nie mogę wysiedzieć w mieszkaniu. Były nawet momenty, gdy żałowałem, że w ogóle wziąłem wolne. Konrad nie był zachwycony, Krzysiek nie miał z tym żadnego problemu.

Przystaję na środku chodnika i rozglądam się za Tarą. Jeszcze przed chwilą biegała wokół mnie. Wystarczyło, że na krótką chwilę przestałem się skupiać na otoczeniu i od razu wykorzystała. Przyśpieszam kroku. Poprawiam szalik, bo cholernie wieje. Zamiast śniegu jest mokra papka, której szczerze nienawidzę. Tylko czekam, aż przemokną mi buty. No i czekam na Tarę – wygląd jej sierści na pewno mnie ucieszy.

Przystaję i otwieram szeroko oczy, bo niedowierzam. Widzę psa taplającego się w błocie i mam nadzieję, że to nie Tara. Podchodzę bliżej i przeklinam pod nosem. To ona. No przecież!

Biorę głęboki wdech, ale to za mało, dlatego biorę ich kilka. Czuję paskudny chłód w buzi, od którego bolą mnie zęby. Jeśli będę chory, to nie wiem, co zrobię. Natalia nie wyjdzie z psem. Nawet bym jej nie pozwolił. W tym momencie jest bardziej nierozgarnięta niż ja.

– Tara! – wołam.

Nic się nie dzieje, bo pies dalej tarza się w błocie.

– Tara!!!

Nagle podnosi łeb i zaczyna biec w moją stronę, radośnie szczekając. Jeśli sądzi, że pochwalę jej zachowanie, to jest w błędzie.

– Sama skazałaś się na ten los. Czeka cię kąpiel.

Mokry ogon ociera się co chwilę o moje spodnie.

– No nie wiem, czy będziesz taka zadowolona, gdy wrzucę cię do lodowatej wody – mówię cicho, podpinając smycz do obroży.

Jestem podwójnie wkurzony, bo dzisiaj sylwester. Tara nienawidzi kąpieli i z pewnością to dla niej traumatyczne przeżycie. Na jej nieszczęście, oprócz kąpieli czeka ją również nafaszerowanie środkami uspokajającymi, bo biedna dostaje świra na punkcie fajerwerków. Bardzo źle znosi strzelanie. Pewnie znowu spędzimy piękną noc w łazience.

Na samą myśl jest mi słabo. Nienawidzę patrzeć na jej cierpienie i nie móc nic więcej zrobić. Mogę jedynie dać jej tabelki i być obok. Mam wrażenie, że to nie jest wystarczające.

____

Natalia

Słyszę trzask drzwi, a po chwili obok moich nóg pojawia się Tara. Zakrywam usta dłonią, widząc, jak ona wygląda.

– O Boże – szepczę przerażona. Zerkam na Szymona, który nie wygląda na zadowolonego. Odkłada smycz i uśmiecha się do mnie ponuro. – Jak to się stało?

– Przestałem być na chwilę czujny, a ona od razu pobiegła poszukać błota. – Wzrusza ramionami. – Nawet nie jestem zły, bo znam jej możliwości, ale dlaczego akurat dzisiaj?

Krzywię się, bo przecież dzisiaj jest sylwester.

– Boi się fajerwerków?

– Mało powiedziane – rzuca drwiąco. – Ona dostaje szału. Biega w każdą stronę, wszystko zrzuca… W tamtym roku stłukła kilka szklanek i talerzy, bo zrzuciła obrus ze stołu. Mówiłem do niej, próbowałem przytulić, ale ciągle mi się wyrywała. Ostatecznie wylądowaliśmy w łazience. Podanie leków nie wchodziło w grę, bo za późno się obudziłem. Z ogromnym wysiłkiem wcisnąłem jej tabletkę, którą od razu próbowała wypluć. Ile się naprosiłem, nabłagałem… – Kręci głową. – Sylwester to horror dla strachliwego psa.

Kucam i drapię Tarę za uszami. Jej sierść jest mokra i lepka.

– Zamierzasz ją wykąpać? – pytam.

– Tak, zamierzam. Nie wiem, czy mi to wyjdzie, bo Tara nienawidzi kąpieli, ale na pewno spróbuję. Wolałbym tego uniknąć, jednak nie uśmiecha mi się sprzątać całego mieszkania.

Podnoszę się, przygryzam wargę i myślę, bo przecież nic złego się nie stanie jeśli mu pomogę. Tara jest ogromnym psem. Szymon na pewno jest silny, ale do kąpania takiego dużego psa potrzeba więcej rąk niż dwie.

– Mogę ci pomóc, jeśli nie masz nic przeciwko.

Szymon unosi brew.

– Robisz to na własne ryzyko – mówi z lekkim rozbawieniem.

Mrużę oczy.

– Dlaczego się śmiejesz?

Macha niedbale dłonią.

– Sama zobaczysz. – Mruga do mnie. – I lepiej ściągnij bluzę, bo na sam koniec będziesz mieć wrażenie, że sama również brałaś kąpiel.

*

Szybko zrozumiałam, o czym mówił Szymon.

Tara i kąpiel to bardzo złe połączenie. Ile się naprosiliśmy, żeby w ogóle weszła do wanny! Szymon dwa razy ją tam włożył, a ona dwa razy wyskoczyła i teraz biega wokół nas, głośno szczekając. Mam na sobie bluzkę na ramiączkach, ale i tak jestem cała mokra. Nie czuję się zbyt komfortowo i liczę, że Szymon jest zbyt zajęty swoim psem, aby patrzeć na mnie.

– Tara – proszę, opadając na kolana. – To tylko kąpiel. – Wkładam rękę do wanny i przez chwilę bawię się wodą. – Widzisz? To tylko woda, nic strasznego.

Ale ona ma w nosie, co do niej mówię.

– Tara! Nie bądź małym, strachliwym szczeniaczkiem! Dobrze wiesz, że konsekwencją taplania się w błocie jest kąpiel. No już! Wskakuj do wanny!

Całkowicie nas ignoruje. Nagle siada na kafelkach i zaczyna merdać ogonem. Szymonowi pulsuje żyłka – taki jest wściekły.

– Żadnego przekupstwa!

Tara szczeka głośno, a potem podbiega do mnie i wsuwa łeb pod moją dłoń.

– Natalia też cię nie uratuje!

Nachylam się nad psem, uśmiechając się konspiracyjnie. Skoro Szymon do niej tyle mówi, a nie tylko wydaje polecenia, więc może i ja powinnam spróbować?

– Nie zrobisz tego dla mnie? – Ogromne oczy wpatrują się we mnie z nadzieją. Nie do końca wiem, czego Tara ode mnie oczekuje, ale przychodzi mi do głowy pewien pomysł. – Obiecuję, że jutro sama zabiorę cię na spacer, dobra?

Ciche skomlenie brzmi dziwnie. Szymon nagle zaczyna się śmiać.

– Naprawdę, Tara? – kpi.

Patrzę urażona na Szymona i szybko tego żałuję, bo ściąga koszulkę. Nie chcę tego robić, ale mój wzrok i tak opada na wyrzeźbioną klatkę piersiową. Łazienka nagle robi się stanowczo za mała na naszą trójkę.

– Dobra, skoro już sprzedałaś swoją sierść za spacer, to pora na drugą część umowy – mówi, podchodząc do nas. Niespodziewanie kuca i bierze Tarę na ręce.

Szybko odwracam wzrok, bo patrzenie na napięte mięśnie Szymona, to ostatnia rzecz o jakiej marzę. Modlę się, żeby pies nie odwalił kolejnych akcji i dał się wreszcie wykąpać, bo chcę zniknąć z tej łazienki.

– Pomożesz?

Kiwam szybko głową i zaczynam oblewać wodą sierść Tary. Nie wydaje się zadowolona, ale przynajmniej stoi grzecznie. Co jakiś czas słyszę ciche skomlenie, ale wtedy Szymon nachyla się, czule na nią patrzy i uspokajająco głaszcze po łbie.

On ją kocha.

Rugam się w myślach, bo niby dlaczego miałby jej nie kochać?

____

Szymon

Oglądanie Natalii w mokrej bluzce nie jest dla mnie łatwe. Udaję, że nie widzę jej zarumienionych policzków, gdy patrzy na moją klatkę piersiową i brzuch. W normalnych warunkach nie paradowałby przed nią półnagi, ale podczas kąpieli Tary… Mokre ubrania tylko utrudniają mycie tak dużego psa.

Stykamy się ramionami, próbując wyszorować ubłoconą sierść. Słyszę skomlenie i gryzę się w język, bo przecież nie będę teraz wygłaszał kazania. Natalia pewnie i tak ma mnie za wariata, bo wcześniej nie potrafiłem się powstrzymać i parę razy odezwałem się bezpośrednio do Tary. Dalej nie wierzę, że ten pies sprzedał swoją sierść za spacer! Gdybym sam zaproponował taki układ, popatrzyłaby na mnie jak na idiotę.

Tym razem kąpiel trwa krócej niż zazwyczaj – dodatkowa para rąk zrobiła swoje.

Wyciągam mokrą Tarę i od razu otulam ją ręcznikiem, który błyskawicznie zrzuca. Nagle się otrzepuje. Żadne z nas nie jest na gotowe, dlatego z opóźnieniem wyciągamy przed siebie ręce, próbując ochronić się przed kolejną kąpielą.

– Tara! – jęczy Natalia.

Śmieję się pod nosem i sięgam po suszarkę. Ustawiam odpowiednią temperaturę, podczas gdy Natalia poprawia bluzkę. Przełykam z trudem ślinę, zawieszając wzrok na biuście. Kontury stanika przebijają się przez mokry materiał. Oblewa mnie fala gorąca. Z chęcią przycisnąłby usta do jej nagiej szyi…

Potrząsam głową i włączam suszarkę, od razu nakierowując ją na zadowoloną Tarę. Może nienawidzi kąpieli, ale za to uwielbia etap suszenia. Unosi wysoko łeb i skomli radośnie. Natalia nie zwraca na mnie uwagi, więc na krótką chwilę odwracam suszarkę, a ciepłe powietrze dmucha prosto w jej zaskoczoną twarz. Zapowietrza się i obraca głowę o kilka sekund za późno, więc wybucham śmiechem.

– To nie było śmieszne – mówi urażona.

Nic sobie nie robię z jej narzekania i znowu dmucham jej w twarz. Tym razem sama parska śmiechem. Zamieram zaskoczony, bo tak czysty i naturalny śmiech słyszałem bardzo rzadko. Zazwyczaj przy mnie była bardzo poważna. To miła odmiana. Jednak nie cieszę się zbyt długo, bo nagle Natalia wyrywa mi suszarkę z rąk i czuję ciepło na swojej klatce piersiowej.

Prycham, a ciepło nagle dmucha mi prosto w twarz. Natalia śmieje się głośniej. Moje serce zaczyna bić nierówno. Ignoruję je i próbuję wyrwać suszarkę z drobnej dłoni, ale bezskutecznie. Tara głośno szczeka – chyba jest niezadowolona.

Scena godna upamiętnienia.

Po głowie tłucze mi się myśl, że to mogłaby być nasza rutyna. Nie powinienem nawet się nad tym zastanawiać, ale najwidoczniej nigdy nie wybiłem sobie tej dziewczyny z głowy. Prawda uderza we mnie ze zdwojoną siłą.

Okłamywałem samego siebie.

____

Natalia

Jest późny wieczór. Siedzę na śpiworze, robiąc sobie rachunek sumienia w tym ostatnim dniu starego roku. Nie zgłębiam się we wspomnienia, bo moje serce wciąż jest w kawałkach. Co z tego, że śmiałam się podczas kąpieli Tary, skoro po wyjściu z łazienki znowu dopadł mnie depresyjny nastrój? Za każdym razem, gdy oddalam się od Szymona, odczuwam pustkę. Nie potrafię tego zrozumieć i chyba nie chcę. Dobrze mi tutaj, ale dalej nie myślę jasno, więc nie powinnam wyciągać pochopnych wniosków.

Szymon i Tara od godziny siedzą w łazience. Kilka razy chciałam do nich pójść, ale za każdym razem tchórzyłam i szybko oddalałam się od drzwi. Nie jestem pewna, czy w ogóle powinnam chcieć tam być. Zdaję sobie sprawę, że ta noc będzie ciężka dla Tary. Niektóre psy panicznie boją się fajerwerków. Czasami wystarczy zaznajomić je z konkretnym dźwiękiem, który wywołuje u nich niepokój, jednak w większości przypadków nie obędzie się bez środków uspokajających. Moi rodzice wielokrotnie mi o tym wspominali, gdy suszyłam im głowę o psa.

Nie chcę spędzić tego sylwestra sama, więc wstaję i idę do łazienki. Pukam, a potem uchylam drzwi.

– Wszystko w porządku? – pytam, uważnie rozglądając się po pomieszczeniu. Tara leży na kolanach Szymona i cicho skomli. Jej oczy są ogromne, lekko załzawione. Współczucie ściska moje serce. – Czy ona dobrze się czuje?

Szymon kiwa powoli głową.

– Nie będzie lepiej – odpowiada przygnębiony, głaszcząc psa. – To będzie długa noc, więc…

– Mogę z wami posiedzieć? – przerywam mu i od razu przygryzam wargę. – Nie chcę siedzieć sama.

– Jasne.

Znajduję się miejsce obok umywalki, skąd mam idealny widok na Szymona i Tarę. Cieszę się, że dzieli nas bezpieczny dystans. Po dzisiejszej akcji w łazience nie czuję się zbyt pewnie w jego towarzystwie. Może mi się wydawało, ale kilka razy chyba przyłapałam go na gapieniu się na mnie. Mam nadzieję, że tak wcale nie było.

– To nie będzie ekscytująca noc – odzywa się, wymownie patrząc na Tarę.

– Nie mam nastroju na huczne witanie nowego roku – mówię, podciągając kolana pod brodę. Obejmuję rękami nogi i przyglądam się uważnie Szymonowi. – Przepraszam, że jestem mało pomocna – wyrywa mi się.

Unosi kącik ust.

– Raczej nie przyjechałaś tutaj, aby bawić się w pomoc domową – rzuca rozbawiony. – Rozumiem, że masz problemy i niczego nie oczekuję.

Kiwam wolno głową.

– To nie zmienia faktu, że źle się z tym czuję. Siedzę wam na głowie, zabieram miejsce i… – Przygryzam wargę, kręcąc głową. – Masz teraz urlop?

– Tak.

Znowu przygryzam wargę.

– Miałeś go w planach czy…

Szymon długo nie odpowiada. Nagle wzdycha ciężko.

– Szczerze?

Kiwam energicznie głową.

– Wziąłem go na ostatnią chwilę, bo nie chciałem zostawić cię samej. Spodziewałem się, że nie będziesz miała głowy do wielu rzeczy i nawet nie chciałem prosić cię o wyprowadzania Tary.

– To miło z twojej strony – wyduszam z siebie, bo na nic więcej mnie nie stać.

– Miło, niemiło… Dlaczego nie pojechałaś do swoich przyjaciół, rodziny?

Opuszczam ramiona i odchylam głowę. Wbijam wzrok w biały sufit, bo w tym momencie nie chcę patrzeć na Szymona. Nie potrzebuję jego współczucia.

– Mówiłam ci, że Kuba nie chce mieć ze mną dzieci. Moja siostra i Maja… – Biorę głęboki wdech. – One mają dzieci, więc nie potrafiłbym przebywać z nimi bez… – Przymykam powieki. – To trudne.

– Dzieci są niewinne.

– Wiem – mówię z naciskiem. – Po prostu zaczęłabym płakać.

– Natalia, spójrz na mnie.

Robię to bardzo niechętnie. Szymon wygląda na wkurzonego.

– To nie twoja wina, że ten facet jest idiotą.

– Idiotą? – prycham. – To ja jestem idiotką – poprawiam go. – Nie zauważyłam, że zawsze stronił od dzieci. Rzadko towarzyszył mi podczas odwiedzin rodziny czy przyjaciół, ale nigdy nie zwróciłam na to uwagi. Byłam naiwna, zakochana po uszy. Dalej jestem. – Kręcę głową z niedowierzaniem. – Dalej, do cholery, go kocham.

Szymon odwraca wzrok.

– Potrzebujesz czasu – mówi cicho.

– Dlatego szukam mieszkania.

Nasze spojrzenia się skrzyżują.

– Nie musisz się spieszyć.

– Wiem – przyznaję. – Jestem dla ciebie ciężarem i chcę to zmienić.

Zaciska zęby i rzuca mi spojrzenie pełne pretensji.

– Czy kiedykolwiek to powiedziałem? – atakuje. – Nie jesteś i… nigdy nie byłaś dla mnie ciężarem. Nie narzucaj sobie tempa, skup się na sobie.

– Niczego sobie nie narzucam! – obruszam się.

– To dlaczego chcesz uciec?

– Uciec? – Wywracam oczami. – Chcę zniknąć z twojego życia.

– A pytałaś, czy ja tego chcę?

Zapada cisza.

Kompletnie nie wiem, co mam na to odpowiedzieć. Nie spodziewałam się usłyszeć… Szybko przywołuję się do porządku, bo pewnie nadinterpretuję jego słowa. Chce być miły i gościnny, za co nie mogę go winić.

– Dlaczego wczoraj byłeś zdenerwowany? – zmieniam temat.

Szymon wzdycha.

– Nie wiem, czy chcę o tym mówić – odpowiada z wahaniem.

– Dlaczego?

– Nigdy nikomu o tym nie mówiłem.

Unoszę brew.

– Istnieje jakiś ważny powód? – drążę.

Długo mi się przypatruje. Zauważam coś dziwnego w jego wyrazie twarzy. Jedna nie mogę tego nazwać, bo nagle spuszcza wzrok na Tarę, która zaczyna głośniej skomleć. Jest mi jej cholernie żal. Szymon mówi coś do niej cicho, a ona zamyka oczy. Moje serce bije mocno na ten widok. Nie pozwalam działać swojej wyobraźni. Szymon jest poza moim zasięgiem. Tara również.

– Chodzi o moją rodzinę – wyjaśnia, podnosząc na mnie wzrok. – Wczoraj zdarzyło się coś strasznego.

Marszczę brwi.

– Jest ostatni dzień starego roku – przypominam. – Chyba oboje możemy się zgodzić, że był beznadziejny, więc może powiedz, co ci leży na sercu, żeby zacząć nowy rok bez zbędnego ciężaru.

Sama się dziwię, że to powiedziałam.

Mam wiele niedokończonych spraw. Rozstanie z Kubą dało mi w kość, ale nie mogę być samolubna.

– Chcesz, żebym wyznał ci prawdę? – pyta zaskoczony.

– A dlaczego nie? – Unoszę ramiona. – Tkwimy tu razem. Możemy przemilczeć całą noc albo rozmawiać.

– Szczerość za szczerość?

Waham się. Przez głowę przechodzi mi myśl, że może zacznie dopytywać o przeszłość. Nie chcę mówić mu…

Dlaczego niby miałby to robić? Przecież mnie nie kochał. Nie może pytać, czy ja go kochałam. To niedorzeczne!

– Niech będzie – odpowiadam z udawaną obojętnością.

Szymon nie odrywa ode mnie wzroku. Trochę to krępujące, ale na szczęście dzieli nas bezpieczny dystans.

– Nie tak wyobrażałem sobie wieczór z rodziną – zaczyna. – Nigdy mnie nie akceptowali. Uważali, że jestem inny, a ja byłem tylko zwykłym chłopakiem, który szukał swojego miejsca w tym porąbanym świecie. Kochałem swoją samotność, czy to było coś złego lub… dziwnego? – Kręci głową. – Wolałem siedzieć w domu niż spotykać się z kolegami. Nie zaczepiałem dziewczyn – nawet się nimi nie interesowałem. Bartek chodził na randki, a ja siedziałem i pogłębiałem wiedzę o różnych owadach i robakach. Rodzice wychodzili z siebie, żeby odciągnąć mnie od tego, ale byłem nieustępliwy. Nie rozumiałem, dlaczego mój brat mógł wszystko i nikt się go nie czepiał, a ja wiecznie byłem na celowniku.

Rozchylam usta, bo jestem w szoku. Nie spodziewałam się czegoś takiego! Zawsze myślałam, że jego rodzina jest w porządku i świetnie się dogadują.

– Ale to nie wszystko – dodaje z krzywym uśmiechem. – Potem pojawiła się Gabrysia. Na moich oczach podrywała Bartka. Stwierdziłem, że to jego sprawa. Byłem zły i chciałem, żeby dostał za swoje. Szybko tego pożałowałem, bo mój brat nie miał absolutnie żadnych hamulców. Chyba ani przez chwilę nie pomyślał o dziewczynie, którą kilka tygodni wcześniej poprosił o rękę.

– Zdradził ją? – pytam wzburzona.

Szymon opuszcza nisko ramiona.

– Niestety tak, a z tego wyniknęło o wiele więcej złych rzeczy niż sama zdrada. – Prycha. – Gabrysia zaczęła go szantażować, a on oddał jej wszystkie oszczędności. Gdyby to jeszcze były jego pieniądze! Klara nie wiedziała, że wyczyścił ich konto. Nie wiedział, co ma robić, więc uderzył do mnie… – Marszczy czoło w taki sposób, że mam ochotę go przytulić. – Zgodziłem się wziąć kredyt. Tej decyzji szybko pożałowałem, bo Bartek nie zamierzał spłacać rat.

Otwieram szeroko oczy.

– Naprawdę? – pytam zaskoczona.

– Ten pieprzony kredyt zmusił mnie do wynajmowania mieszkania u wujka. Nie płaciłem dużo, ale moja matka ubzdurała sobie, że powinienem mieć współlokatorkę.

Znajomy ciężar opada na moje żebra.

– To wiele wyjaśnia – mruczę pod nosem.

– To nie tak – mówi szybko Szymon, uważnie mi się przyglądając. – Nie potrakto…

– Możemy na tym skończyć – wchodzę mu w słowo, bo naprawdę nie chcę, żeby nawiązywał do naszej przyszłości. – Może to pomysł twojej matki, ale cała reszta to były już twoje decyzje – rzucam chłodno. – Nie musiałeś tego robić, a jednak… – Milknę. – Nie wracajmy do tego.

– Ale…

– Naprawdę chcesz ciągnąć ten temat? – podnoszę głos. – Już dawno zamknęłam przeszłość i nie zamierzam do tego wracać. Mam własne problemy.

____

Szymon

Chcę zaprotestować, ale nie wiem jak. Moje wytłumaczenia mogą okazać się niewystarczające. Natalia ma już złamane serce. Czy naprawdę chcę przypominać jej o tym, co było kiedyś? Sama przed chwilą powiedziała, że zamknęła przeszłość. Cokolwiek do mnie czuła – o ile w ogóle czuła – teraz nie ma żadnego znaczenia.

– To teraz twoja kolej – mówię.

Unosi wysoki brwi.

– Naprawdę chcesz słuchać o Kubie?

Zgrzytam zębami.

Co z tego, że wcześniej już nakreśliła sytuację? Chcę wiedzieć… Muszę wiedzieć, jak mocno go kocha. Nie wiem, chyba jestem idiotą, jebanym masochistą.

– Szczerość, pamiętasz? – rzucam wymijająco.

Nie powiem jej, jak bardzo nienawidzę tego kolesia. Nie chcę być zazdrosny i na pewno nie chcę, żeby Natalia to zauważyła.

– Okłamał mnie i tyle.

– Nie podejrzewałaś, że może mieć inne priorytety?

– Miłość robi z ludzi głupców – odpowiada ostro. – Jestem głupia i naiwna.

– Nie mogę się z tym zgodzić.

Prycha.

– Jak dobrze, że nikt nie pytał cię o zdanie – kpi.

Przewracam oczami.

– Nie lubię go, ale teraz jestem obiektywny, dobra? Nigdy nie byłaś głupia. To faceci, których kochałaś… – Urywam, bo zauważam jej spojrzenie. – Chcesz coś powiedzieć?

Unosi wysoko podbródek.

– Możesz dokończyć – zachęca.

– Pytałem, czy chcesz coś powiedzieć.

Odwraca wzrok.

– Może lepiej skończymy ten temat…

Nie odpuszczę. Nie, gdy jestem tak blisko.

– Ale dlaczego? Boisz się prawdy?

Wbija we mnie ostre spojrzenie.

– Jakiej niby prawdy?

Długo mierzymy się spojrzeniami, ale żadne z nas nic nie mówi. Na końcu języka ma pytanie, czy mnie kochała. Chcę to usłyszeć, chociaż wiem, że na to nie zasłużyłem.

– Przepraszam za to, jak cię potraktowałem – wyrzucam z siebie na jednym oddechu.

Natalia jest zaskoczona.

– Nie musisz…

– Muszę – upieram się. – Wiem, co ci zrobiłem i jest mi cholernie przykro, że musiałaś przez to przechodzić.

– Wybaczyłam ci – szepcze.

Moje serce traci rytm.

– Naprawdę?

– Gdybym tego nie zrobiła, nie mogłabym pokochać Kuby.

Wcześniejsza nadzieja gaśnie. Zrobiła to ze względu na tego dupka. Wyrzuciła mnie ze swojego życia, żeby go pokochać. Kurwa. Sam się o to prosiłem.

– Żałujesz?

Otwiera usta i szybko je zamyka.

– Nie wiem – odpowiada niepewnie. – Kochanie… kogoś nie jest złe. Po prostu czasami miłość okazuje się niewystarczająca. – Uśmiecha się smutno. – I to jest przykre.

Wiem, co ma na myśli, dlatego wyciągam rękę.

– Chodź tutaj.

– To nie jest…

– Chodź tutaj – powtarzam, chociaż sam nie jestem pewien, co robię. – To ostatni dzień tego starego, pojebanego roku – przypominam.

Natalia powoli wstaje i zerka w kierunku śpiącej Tary, ale ostatecznie podchodzi do mnie. Waha się, więc łapię ją za rękę i pociągam w swoją stronę. Niechętnie siada na moich udach. W jej ślicznych oczach dostrzegam niepewność pomieszaną z wdzięcznością. Obejmuję ją ramieniem i przyciskam do swojej klatki piersiowej. Ignoruję zapach kawy i cynamonu.

Spędzamy w swoich objęciach kolejną godzinę i w takiej pozycji zasypiamy.

___________________________________________

Kochani, na mojej grupie na FB (Weronika Cichoń - grupa dla czytelników: https://www.facebook.com/groups/409826216746582/) wrzuciłam ankietę.  
Podzieliłam się tam sześcioma propozycjami na kolejne historie. Możecie śmiało głosować 😊 Póki co... wygrywa historia z wątkiem grupy przestępczej (druga jest historia o Oldze :) ).
Jeszcze możecie zmienić wynik głosowania :)

elorence

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i dramaty, użyła 4488 słów i 26354 znaków, zaktualizowała 11 kwi 2021.

3 komentarze

 
  • Jo

    Powoli powoli otwierają się przed sobą...❤️ Może to już nudne co napiszę aleee niesamowicie opisujesz uczucia👍 🥰 chce się czytać i czytać i ciagle mało a oczekiwanie na kolejny rozdział to... katorga😉

    12 kwi 2021

  • elorence

    @Jo bardzo powoli i prawdopodobnie nie spodoba Wam się to, co dla nich przygotowałam 😅 Dziękuję za cudowne słowa! ❤ Sama nie lubię czekać, więc brak czasu jest dla mnie bardzo frustrujący ;/

    12 kwi 2021

  • Jo

    @elorence już się boje😱😉

    13 kwi 2021

  • Speker

    Uczucia... Część pełna wspaniałych opisów emocji, które dość mocno odczuwam w całej historii. Te opisy sprawiają, że jeszcze bardziej widzę podobieństwa do głównego bohatera. Świetnie "szyjesz" te emocje.  
    Ile miłość wymaga poświęcenia, silnej woli, ale przede wszystkim wolnej woli. Jeśli kogoś bardzo kochasz, to pozwolisz mu odejść, mimo bólu. Już to pisałem wcześniej, życie to nie opowiadanie czy film. Tu nikt nie widzi rozterek, bólu, cierpienia. To nie rozdział czy kadr. Najważniejsze to być szczerym. Trochę się rozpisałem, ale pozostałe rozdziały milczałem.  

    Buduj te cudowne emocje...
    Są niezwykłe.

    11 kwi 2021

  • elorence

    @Speker bardzo dziękuję! 😊 Fajnie, że się odezwałeś i podzieliłeś się swoimi odczuciami. Niesamowicie się cieszę, że tak w taki sposób odbieracie moją pisaninę.

    12 kwi 2021

  • NelaMotylek

    Mogę tylko powiedzieć, chcę więcej.
    Szymon dobrze zrobił z tą szczerością, szkoda tylko, że Natalia jest takim tchórzem i boi się przeszłości. Myślałam, że do tego też dojdą, no ale widać musimy poczekać.  

    Zwierzaki to jednak potrafią zjednywać ludzi. W końcu od Tary wszystko się zaczęło 😊

    Cudowna część ❤️❤️❤️

    11 kwi 2021

  • elorence

    @NelaMotylek niestety, Natalia jest tchórzem :( Ale spokojnie, na pewno przyjdzie czas na resztę prawdy 😀 Szymon chyba nawet nie wie, ile zawdzięcza Tarze 😅  

    Dziękuję ❤

    12 kwi 2021