Za mało - Rozdział 11

Szymon

Gapię się na siebie w lustrze w łazience i z trudem powstrzymuję grymas. Czarna koszula kojarzy mi się z pracą u Konrada – inne ubrania są w praniu. Odpinam guzik i efekt jest trochę lepszy, chociaż dalej coś mi nie pasuje. Nie mam ochoty na wypad do klubu. Nie obchodzi mnie pożegnanie Koniarskiego. Jestem mu wdzięczny za kilka rzeczy, ale w ogólnym rozrachunku… kiepski był z niego kierownik. Miał w nosie pracowników i zależało mu tylko na pieniądzach, których i tak nie było.

Wiem, że przyjedzie również Krzysiek i nie jestem do końca pewien, czy powinien mu wspominać o dzisiejszym wydarzeniu. Między Tarą a dzieciakiem wywiązała się więź, ale musiałbym wtedy również wspomnieć o Natalii. Nie zamierzam nikomu sugerować, że wciąż o niej myślę i tęsknię, bo tak nie jest.

Słyszę dzwonek do drzwi, więc wychodzę z łazienki. Nawet nie zerkam przez wizjer, tylko otwieram i od razu zamieram.

– Cześć – mówię obojętnym tonem.

– Hej, hej – wita się uśmiechnięta Berenika, poprawiając gruby szalik, który narzuciła sobie na ramiona. – Upiekłam coś dla ciebie.

Patrzę niechętnie na pakunek w jej dłoni.

Dlaczego niektóre kobiety nie rozumieją prostego słowa „nie”?

– Całkowicie niepotrzebnie – rzucam niedbale. – Muszę wyjść, a nie zostawię Tarze ciasta, bo to bardzo źle się skończy.

– Wychodzisz? – Taksuje mnie spojrzeniem, na koniec przygryza wargę, więc chyba podoba jej się to, co widzi. Mnie już niekoniecznie. – Randka? – pyta bezpośrednio.

Staram się nie wywrócić oczami, chociaż jestem bardzo poirytowany.

– Nie, ale naprawdę się śpieszę – kłamię, bo przecież nic by się nie stało, gdybym spóźnił się parę minut.

Dotyka dłonią swojego zarumienionego policzka i posłusznie robi krok do tyłu.

– Szkoda, że gdzieś się spieszysz, bo liczyłam na ciepłą herbatę. – Wzrusza ramionami i chyba ten gest miał być niedbały, ale wyszło bardzo sztucznie. – No nic, może innym razem.

Unoszę wysoki brwi, bo niedowierzam.

– Nic się nie zmieniło – mówię chłodno. – A teraz naprawdę muszę już iść – dodaję stanowczo.

– No jasne. Cześć.

– Cześć – burczę i zamykam drzwi.

Nienawidzę natrętnych kobiet. Dlaczego Berenika tak się mnie uczepiła? Na pewno ma wielu adoratorów, więc nie jestem jej do niczego potrzebny. Myślałem, że wyraziłem się jasno, ale chyba nie do końca, skoro znowu chciała spróbować.

Opieram się czołem o drzwi i wzdycham ciężko, bo mam dość.

____

Natalia

Buduję Kacperkowi ogromną wieżę, ignorując obecność Kuby. Widziałam jego niezadowoloną minę, gdy przekroczyliśmy próg mieszkania. Dokumenty leżały na stole, laptop też, więc pewnie chciał popracować. Ugryzłam się w język, bo jest sobota. Normalny człowiek nie pracuje w weekend, kiedy nikt mu za to nie zapłaci.

Nie potrafię wyrzucić z głowy Szymona. Tak dobrze zaopiekował się maluchem, że moje serce ściska żal. Zerkam w stronę Kuby, ale ten wciąż wygląda na nadąsanego i nie odrywa wzroku od ekranu komputera. Przywitał się z nami zdawkowo i od tamtej pory nic więcej nie powiedział. Może mogłam go poinformować o zmianie planu, ale dlaczego obwinia niewinne dziecko?

– Hau hau – mówi z podekscytowaniem Kacperek, patrząc na mnie z szerokim uśmiechem. – Hau hau hau!

– Tak, bawiłeś się dzisiaj z pieskiem.

– Ta–ta–ta!

Parskam cichym śmiechem.

– Pięknie, słoneczko! – Gdyby tylko jego rodzice mogli go teraz słyszeć. – I tak, masz rację, to była Tara.

– Ta–ta–ta! – krzyczy głośniej.

– Chcesz się jeszcze z nią pobawić? – pytam zaskoczona.

W odpowiedzi otrzymuję energicznie kiwnięcie głową. Głaszczę malucha po włosach, a moje serce otula ciepło, bo sama uwielbiam psa Szymona.

– Piiiii!

Uśmiecham się, bo doskonale go rozumiem.

– Zaraz przyniosę ci herbatkę, dobrze?

Kacperek znowu skupia się na klockach, więc podnoszę się z podłogi. Gdy mijam Kubę, nagle łapie mnie za rękę i po chwili sam wstaje. Spinam mięśnie, bo przygotowuję się na konfrontację.

– Nie teraz – mówię cicho, próbując podejść do kuchenki, żeby postawić wodę.

– Nie jestem zły, że tu przyjechaliście – wyrzuca z siebie i przysuwa się bliżej. – Po prostu mogłaś mnie uprzedzić.

– Tak jakoś wyszło – tłumaczę się pokrętnie. – Maja chce porozmawiać z Krzyśkiem, więc zabrałam stamtąd malucha, bo chyba nie powinien słuchać tego, co mają sobie do powiedzenia.  

– Czyli to nie są miłe rzeczy?

– Mają… pewne problemy. – Krzywię się. – Lepiej, żeby porozmawiali na spokojnie i bez świadków. Przy synu mogliby niepotrzebnie przemilczeć kilka rzeczy, a w tym momencie muszą postawić na szczerość.

Nie chcę mówić mu prawdy, bo boję się, że znowu użyje jej jako argumentu w naszej następnej kłótni.

– Mam się z wami pobawić? – pyta, ale mu nie odpowiadam. Szymon jakoś nie potrzebował zachęty, żeby… Zaciskam mocno powieki, a Kuba mówi dalej: – Jesteś bardzo blada. Nie powinnaś przejmować się przyjaciółmi. Przecież nie znają się od wczoraj, więc na pewno się dogadają. – Kładzie dłoń na moich plecach i delikatnie mnie głaszcze. – Wolałbym, żebyś nocowała w domu, ale przeżyję – szepcze. – Jutro po prostu będzie intensywniej… – Dotyka ustami płatka mojego ucha, a przyjemny dreszcz rozchodzi się po całym moim ciele. – Nie tylko w łóżku.

Unoszę wysoko głowę i spoglądam prosto w niebieskie oczy Kuby.

– Chcesz mnie teraz rozgrzać?

Nachyla się, a jego usta wyginają się w triumfalnym uśmiechu.

– Chyba nie muszę sprawdzać, prawda? – Zarumieniona, chcę odwrócić wzrok, ale Kuba chwyta mój podbródek w dwa palce i patrzy w oczy. – Ale sprawdziłbym to z ogromną przyjemnością – dodaje szeptem.

I jak mam mu niby powiedzieć o Szymonie?

– Nie rozkręcaj się bardziej – rugam go. – Mamy pod opieką dziecko.

– No tak. – Mina mu rzednie. – Muszę o tym pamiętać, bo chyba Kacperek nie powinien słuchać o tym, co wujek Kuba chciałby robić z ciocią Natalią w łóżku.

Przewracam oczami i wybucham cichym śmiechem.

– Jesteś pokręcony.

Przysuwa się jeszcze bliżej, aż wreszcie dotyka ustami mojej szyi. Przygryza delikatnie kawałek skóry, a z moich ust wypada cichy jęk.

– Chyba nakręcony – prostuje. – Idę pobawić się z małym, bo zaraz będzie mi bardzo niewygodnie.

Uderzam go w klatkę piersiową, ale nie cofa się nawet o centymetr.

– Kocham cię – mówi i całuje mnie w nos.

– Też cię kocham.

Patrzymy na siebie zupełnie inaczej niż ostatnio. Z oczu Kuby bije tyle uczuć, że zaczynam mieć nadzieję. Może naprawdę uda nam się wrócić do tego, co było wcześniej? Może znów będziemy szczęśliwi?

Powinnam postawić wodę, ale patrzę, jak Kuba podchodzi do Kacperka, siada obok niego na podłodze i zaczyna się z nim bawić. Ten widok mnie rozczula. Zauważam, że jest spięty, bo Kacperek wyrywa mu z dłoni klocki i układa po swojemu, ale nie zniechęca się – to dobry znak.

– Zbudujemy wieżę Eiffla? – pyta, obracając w palcach kawałek dachu. – Może nie będzie tak wysoka, ale na pewno będzie ładniejsza z taką ilością kolorów.

Kacperek unosi wysoko podbródek i przygląda się uważnie Kubie.

– Ta–ta–ta?

Uśmiecham się.

– Tata? – Kuba marszczy brwi w śmieszny sposób, ale maluch kręci energicznie głową. – To powtórz, może tym razem zgadnę.

– Ta–ta–ta!!! – krzyczy.

– Co to jest?

Mrugam, bo zdaję sobie sprawę, że pytanie jest skierowanie do mnie.

– Chodzi mu Tarę, takiego psa – odpowiadam z mocno bijącym sercem.

Kuba krzywi się delikatnie.

– No widzisz, mały, ja nie przepadam za psami. Są duże i głośne, więc na pewno próbowałyby przewrócić naszą wieżę.

Otwieram szeroko oczy, w jednej chwili przestając oddychać, bo maluch wstaje i stanowczym ruchem dłoni popycha budowlę, która rozpada się na kawałki. Klocki są wszędzie, ale nie skupiam się na bałaganie, tylko na Kubie. Szok wymalowały na jego twarzy szybko zastępuje złość. Trwa to sekundę lub dwie, a moje serce boleśnie drga, bo zauważam tę zmianę.

– Hau hau hau! – woła radośnie Kacperek, a Kuba zaciska zęby.

Odwracam się plecami, bo nie potrafię na niego patrzeć. Przypominam sobie o słowach Hani, ale wciąż próbuję sobie wmówić, że go nie zna i może nie mieć racji. Szymon ma Amelię, więc nauczył się przy niej wielu rzeczy, a Kuba nie ma nikogo takiego w rodzinie. Potrzebuje czasu, żeby się przyzwyczaić.

Przełykam z trudem ślinę i stawiam wodę na herbatę, powtarzając sobie w duchu, że nie mam powodu do zmartwień.

____

Szymon

Klub jest zatłoczony, ale kompletnie mnie to nie obchodzi. Whisky smakuje dziwnie – pewnie traci na jakości po trzecim kieliszku z rzędu. Zero delektowania się, tylko szybkie uśmierzenie bólu istnienia. Uśmiecham się szyderczo, bo tylko po alkoholu budzi się we mnie poeta. Taki poeta spod monopolowego, ale zawsze coś. Naprzeciwko siedzi Krzysiek, który też sobie nie żałuje. Widzę jego błyszczące oczy, taksującego większość kobiet w klubie. Od godziny chcę go zapytać, co wyprawia, ale gryzę się w język, bo to nie moja sprawa. Wiem, że ma żonę i jeszcze nic złego nie robi.

– Łatwo się zdradza? – pada pytanie, a ja zamieram.

– Co? – burczę, marszcząc brwi.

Świdruje mnie wzrokiem i przysuwa sobie kieliszek do ust.

– Nigdy nikogo nie zdradziłem, dlatego pytam – odpowiada, wzruszając niedbale ramionami. – Chyba łatwo się zapomnieć. Pójść za głosem instynktu, zatracić się w przypadkowej kobiecie, a następnego dnia umierać z powodu kaca moralnego, jednocześnie całując żonę w usta.

– Co ty bredzisz?

Znowu wzrusza ramionami.

– Moja żona mnie nie chce.

Ściskam w dłoni kieliszek, żałując, że tu jestem.

– Jestem kiepskim doradcą – mówię szczerze. – Ale nie powinieneś rozważać zdrady, mając rodzinę.

– Nie rozważam, po prostu… – Wzdycha i nagle zawiesza wzrok na niskiej brunetce, która mija nasz stolik. – Przynajmniej dwie kobiety na tej sali poszłyby ze mną do łóżka, ale nie ma wśród nich mojej żony.

Odchylam się mocno do tyłu i uważnie przyglądam się Krzyśkowi. Dopiero teraz widać na jego twarzy zmęczenie. Siedzi zgarbiony, jakby życie go przytłoczyło – a kogo niby oszczędziło?

– Pamiętasz… z kim rozmawiasz? – pytam ostrożnie, wskazując dłonią na siebie.

– No i co z tego? Myślisz, że obchodzi mnie twoje rozstanie z Natalią? Nie kochałeś jej, więc nawet dobrze się stało.

Zaciskam zęby.

– Skąd taki wniosek?

– Zostawiłeś ją samą, gdy potrzebowała wsparcia. Moja żona zaszła w ciążę, jej siostra również, a ona nie miała nikogo, kto mógłby ją pocieszyć. – Opróżnia kieliszek do połowy i głośno odstawia go na stolik. – Byłeś kolejną osobą, która dobitnie dała jej do zrozumienia, że wciąż jest niewystarczająca.

– Nie musisz się martwić, bo…

– Wiem – przerywa mi brutalnie. – Kuba jest dla niej idealny. Kocha ją i robi wszystko, żeby była szczęśliwa.

Staram się nie zgrzytać zębami, chociaż mam serdecznie dość słuchania o tym idiocie. Może być dla niej idealny, może być jej księciem z bajki, może być wszystkim! Najważniejsze, że Natalia jest szczęśliwa.

– Robił to już wcześniej – burczę. – I nie mam do niego pretensji – kłamię.

– To dobrze. – Uśmiecha się krzywo. – Bo przez chwilę bałem się, że będziesz próbował ją odzyskać, bo wiesz… niektórzy faceci są jak psy ogrodnika: sami rezygnują, ale nie pozwalają nikomu innemu się zbliżyć.

– Nie zależy mi na niej.

– Jeszcze lepiej! – Unosi wysoko kieliszek. – Chciałbym, żeby mi tak nie zależało, wtedy przynajmniej mógłbym wtulić się w kobietę, która by mnie chciała. – Jego wzrok znowu zatrzymuje się na tej samej brunetce, co przed chwilą. Łypię na nią mało przychylnym spojrzeniem, ale ona nic sobie z tego nie robi. – Czy ona tędy już szła, czy mam zwidy?

– Chyba już dość picia, nie sądzisz? – mówię ostro.

Celuje we mnie palcem i śmieje się cicho.

– To ja tutaj jestem kierownikiem, więc nie będziesz mi mówił, kiedy…

– Twoja żona czeka na ciebie w domu – syczę.

– Sam sypiałeś z kim popadnie, więc co się burzysz?

Otwieram szeroko oczy.

Czy właśnie takie zdanie ma o mnie Natalia? Sądzi, że jestem niestabilny emocjonalnie, a dziewczyny zmieniam jak rękawiczki? To właśnie powiedziała swoimi przyjaciołom, gdy ją zraniłem?

– Pleciesz bzdury – odwarkuję, nachylając się nad stołem. – Nigdy nie zdradziłem żadnej kobiety, rozumiesz? Żadnej!

– Jak to mówią? Winny się zawsze tłumaczy?

Zaciskam dłonie w pięści, bo mam ochotę mu przyłożyć.

– Co się z tobą dzieje?! – naskakuję na niego.

– Nic.

– Powinieneś chyba już wracać do domu – sugeruję, wskazując na prawie pusty kieliszek. – Koniarski już dawno się zmył, reszta chłopaków również, więc czas na nas.

– Mam wrócić do zimnego łóżka? – drwi i kręci głową. – Zostanę tutaj, niech się trochę pomartwi.  

– Co ona ci takiego zrobiła?

Krzysiek śmieje się ponuro.

– Jej świat kręci się wokół naszego syna, a ja stałem się niewidzialny.

– To tylko dziecko – wyrywa mi się. – I na pewno nie jest tak źle.

– Wracam do domu z myślą, co będę z nią robił w łóżku, a ona wita mnie opowiastką o wymiocinach naszego syna, któremu nie zasmakowała zupka pomidorowa. – Unosi kpiąco kącik ust. – Świetna gra wstępna, prawda?

Nie ukrywam grymasu.

– Rozmawiałeś z nią o tym?

– Już kilka razy, ale nic do niej nie dociera. Każe mi zrozumieć, wiesz? ZROZUMIEĆ. Bo myśli, że jestem zazdrosny o dziecko, a to gówno prawda. – Zaciska zęby. – Kocham go i kocham ją, ale chcę, żeby była kimś więcej niż tylko matką. Potrzebuję jej jako swojej żony. – Opuszcza nisko ramiona. – Chcę, żeby czasami… było tak jak dawniej. To chyba nie jest zbyt wiele?

Milczę, bo nie wiem, co mam na to odpowiedzieć. Chwytam kieliszek i upijam spory łyk, a alkohol pali moje gardło. Powinniśmy zakończyć ten wieczór już godzinę temu – razem z innymi. Wyszłoby to nam na zdrowie, a tak każdy z nas użera się ze swoim problemem.

____

Natalia

Maja leży na kanapie i gapi się w sufit, ściskając w dłoniach pusty kieliszek. Pół godziny temu zabrałam jej butelkę, bo wino nie rozwiąże żadnych problemów. Co z tego, że się upije? Musi porozmawiać z Krzyśkiem, a wstawiona nie da rady. Mam jedynie nadzieję, że on wróci do domu, bo w innym przypadku mogę sobie nie poradzić. Moja przyjaciółka jeszcze nigdy nie wyglądała tak źle. Gryzę się w język, żeby nie wywołać przedwczesnej awantury, bo ukrywała przede mną prawdę. Wiedziałam, że ma problemy, ale nie przypuszczałam…

Oczyszczam umysł ze zbędnej myśli, bo Maja mnie teraz potrzebuje. Muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby była gotowa na szczerą rozmowę z mężem – tylko w taki sposób uda im się ruszyć do przodu.

Siadam ostrożnie na brzegu stolika i wyciągam kieliszek z jej dłoni. Zaciskam usta, bo w ogóle nie reaguje na mój dotyk.

– Myślisz, że on wciąż mnie kocha? – pyta łamiącym głosem. – Bo ja go kocham.

– Przestań analizować – besztam ją. – Powinnaś szukać rozwiązania! Niepotrzebnie dodajesz sobie zmartwień.

– A jeśli mnie zdradzi? – Jest bliska płaczu. – Nie dam sobie z tym rady, wiesz? – Zamyka oczy, a po jej policzkach zaczynają spływać łzy. – Nie potrafię przestać wyobrażać sobie, jak jego ciepłe dłonie dotykają innego ciała. Bo przecież nic między nami nie ma, a musi sobie jakoś radzić.

– Radzi sobie sam. Już nie pamiętasz, jak było podczas twojej ciąży? Radził sobie wtedy, więc radzi i teraz. – Pochylam się w jej stronę i ocieram dłonią łzy z policzków. – Nie analizuj tego.

– Przecież mówię ci, że nie potrafię przestać!

Nagle otwiera szeroko oczy i sięga dłonią za siebie, próbując wymacać komórkę. Jestem szybsza, więc po chwili ściskam w dłoniach telefon i patrzę z przyganą na przyjaciółkę.

– Nie będziesz do niego dzwonić ani wysyłać głupich wiadomości.

Powoli obraca głowę, a na jej twarzy pojawia się smutny uśmiech.

– Chciałam mu tylko napisać, że go kocham.

– Tylko? – upewniam się. – Kłócenie się przez SMS–y nie jest dobre, pamiętasz?

– Naprawdę… Napiszę mu tylko, że go kocham – powtarza, a potem wzdycha głośno. – Mam tylko nadzieję, że jest sam.

Pokonana, oddaję jej komórkę.

– Jestem pewna, że jest – mówię stanowczo.

Kiwa powoli głową i wystukuje szybko wiadomość, co chwilę ścierając łzy rękawem bluzy. Ma podpuchnięte oczy, bladą cerę, a jej ubiór mówi sam za siebie – naprawdę jest kiepsko. Czuję się fatalnie, bo chcę pomóc jej małżeństwu. Zawsze byli obok, ratowali mnie, dali dach nad głową, a teraz mieliby się rozpaść?

Nie oni. Boże, tylko nie oni.

____

Szymon

Siedzimy przy barze, bo muszę kontrolować Krzyśka i jego picie. Barman patrzy na niego krzywo, ale dolewa, chociaż już dawno powinien powiedzieć „dość”. Odsuwam od Krzyśka drinka i sam go wypijam. Mieszanie alkoholi na pewno nie jest zbyt odpowiedzialne, ale nie będę miał tego faceta na sumieniu. Boję się stracić go z oczu, bo jego rozbiegany wzrok co chwilę omiata cały klub, zatrzymując się na samotnych kobietach. Jego żonie pękłoby serce. Nie dopuszczę do tego, żeby historia się powtórzyła i to pod moim nosem. Bartek mógł spierdolić sobie życie, ale Krzysiek tego nie zrobi, bo mu nie pozwolę. Zdrada ukochanej kobiety by go zabiła. Prawdopodobnie przeżyłby to mocniej niż jego żona.

– To mój drink – mówi Krzysiek, sięgając po pusty kieliszek, ale odtrącam jego dłoń. – Co ty wyprawiasz? – burzy się. – Mam ci przypomnieć, kto tu jest kierownikiem?

– Chyba pora wrócić do domu – mówię stanowczo. – Prosiłem cię godzinę temu, żebyśmy już wracali, ale tobie ciągle mało.

– Zostaw mnie tutaj.

– Żebyś zrobił głupotę?

– Nie zdradzę żony.

Nie brzmi wiarygodnie, dlatego nawet nie mam zamiaru rozważać jego propozycji. Zostanę z nim – choćby do szóstej rano.

– Nie jestem tego taki pewien – drwię. – Gdybyś był trzeźwy, to pewnie bym ci uwierzył, ale w takim stanie? – Unoszę wymownie brwi. – Nie ma opcji, do cholery.

Słyszę dźwięk komórki, a Krzysiek zaczyna przeszukiwać swoje kieszenie. Mam nadzieję, że to jego żona, która znalazła sposób, żeby zachęcić go do powrotu do domu. Krzysiek rzuca telefon na bar i śmieje się kpiąco.

– Napisała, że mnie kocha – mówi niezadowolony. – Naprawdę sądzi, że jakieś puste słowa wystarczą?

– A co ma ci napisać? – warczę. – Wysłać nagie zdjęcia czy co?

– Mogłaby, bo jestem napalony, wnerwiony i pijany. – Potrząsa głową. – Potrzebuję towarzystwa.  

– Muszę ci wystarczyć – stwierdzam z lekkim rozbawieniem.

Przygląda mi się uważnie, a kącik jego ust nieznacznie się unosi.

– Dlaczego to robisz?

– Nie wiem – odpowiadam szczerze.

– Dla niej?

Przewracam oczami.

– Po prostu to żałosne, wiesz? Masz problem i zamiast go rozwiązać, rozważasz chwilową ucieczkę w ramiona innej. To ma sens?

– Natalia nigdy nie mówiła, że jesteś taki świetny – mówi kwaśno. – Wręcz przeciwnie… podobno sam nieźle sobie dogadzałeś.

– Wychodzimy – warczę i chwytam go za ramię.

Jeśli myślałem, że to będzie takie łatwe, to niestety byłem w ogromny błędzie. Krzysiek wyrywa się z mojego uścisku i macha barmanowi. Kręcę energicznie głową, prawie zabijając wzrokiem tego biednego mężczyznę.

– Koniec z piciem – zarządzam głosem nieznoszącym sprzeciwu. – Koniec również z moją cierpliwością. Wychodzimy.

Ekran jego komórki nagle jaśnieje i pojawia się znajome imię, a moje wnętrzności wywracają się do góry nogami. Dlaczego dzwoni do niego Natalia?

____

Natalia

Patrzę na śpiącą Maję i poprawiam koc, który ją przykrywa, jednocześnie dociskając telefon do ramienia. Słyszę ten cholerny sygnał połączenia zbyt długo, ale mam nadzieję, że w klubie jest po prostu zbyt głośno. Nie dopuszczam do siebie myśli o zdradzie, bo Krzysiek… nie jest do tego zdolny. Powtarzam to sobie jak cholerną mantrę.

– Hej – mówi dziwnym głosem Krzysiek. – Co tam, przyjaciółeczko?

Boże, jest zalany, ale odebrał!

– Potrzebujesz podwózki do domu?

Zapada cisza. Zaciskam mocno powieki, bo może nie powinnam tak wyskakiwać, tylko trochę z nim pogadać.

– Ona ci kazała? – pyta zimno.

– Maja zasnęła.

Słyszę głośne prychnięcie.

– Właśnie tyle ją obchodzę – drwi. – Fajnie było cię usłyszeć, ale muszę kończyć, bo impreza się rozkręca.

– Poczekaj!

– Niby po co?

Biorę głęboki wdech, zbierając myśli do kupy. Postanawiam być szczera, bo właśnie tego brakuje w ich małżeństwie.

– Wypiła za dużo – wyjaśniam.

– Dlaczego?

– Bo jest przekonana, że zamierzasz ją zdradzić – wypalam i od razu przygryzam wargę, bo to chyba już przesada. – Przepraszam, po prostu nie ma sensu kłamać. Ona za tobą cholernie tęskni i nie potrafi… – Wzdycham. – Proszę, wróć do domu.

Znowu zapada cisza. Liczę w głowie do dziesięciu, ale Krzysiek nadal milczy. Sprawdzam komórkę i na szczęście połączenie wciąż trwa, więc oddycham w duchu z ulgą.

– Natalia? – odzywa się wreszcie cicho. – Mogłabyś odwieźć też mojego kumpla?

– Jasne! Ogarnę tutaj na szybko i już po was przyjeżdżam.

– Dzięki – mówi i się rozłącza.

Nie przejmuję się tym, bo zgodził się wrócić do domu. Sprowadzę go tutaj i będę miała możliwość przemówić mu do rozumu. Może z nim pójdzie łatwiej niż z Mają.

Zaglądam do pokoju Kacperka, ale wita mnie spokój. Nachylam się nad malutką twarzyczką i liczę miarowe oddechy. W salonie sprawdzam jeszcze, czy z przyjaciółką jest w porządku i pomagam jej pójść do łóżka, bo stamtąd będzie miała bliżej do pokoju syna. Zawsze była wyczulona na jego płacz, więc teraz pewnie bez problemu wstanie, ale mam nadzieję, że nie będzie musiała i zdążę wrócić.

Wkładam szybko buty, narzucam na siebie kurtkę i chwytam kluczyki, a potem wypadam z domu. Mroźne powietrze uderza w moją rozgrzaną twarz, gdy wciskam komórkę do tylnej kieszeni spodni.  

***

Wiadomość od Krzyśka jest niejasna i zawiera sporo błędów, ale z pomocą internetu udaje mi się dotrzeć do właściwego klubu. W środku jest tłoczno i duszno, więc rozchylam kurtkę i rozglądam się w poszukiwaniu przyjaciela. Zauważam go przy barze. Obok niego siedzi postawny mężczyzna w czarnej koszuli, dlatego oddycham z ulgą i przyspieszam kroku. Nie wiem, kim jest ten kolega, ale jestem mu cholernie wdzięczna. Pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy, że uratował małżeństwo Krzyśka.

Czuję nieprzyjemny ucisk w żołądku, ale staję między nimi i nagle w płucach zaczyna brakować mi powietrza. Ta koszula… Zerkam pospiesznie w stronę Krzyśka, który kiwa mi niedbale głową na powitanie. Odrywam od niego wzrok i przenoszę go na mężczyznę siedzącego obok. Mam to szczęście, że akurat się odwraca.

Powietrze ulatuje z moich płuc.

Nie. To niemożliwe!

elorence

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i dramaty, użyła 4012 słów i 23726 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik NelaMotylek

    Nie dziwię się Szymonowi, że wkurza się na Berenikę. Osobiście sama nie cierpię takich ludzi. Mówisz nie, a oni dalej swoje. W końcu stajesz się chamska i wredna, bo inaczej nie dociera, a wtedy się taka obraza.

    Zastanawiam się nad tym zachowaniem Kuby w stosunku do dzieci. Albo ich naprawdę nie lubi, albo może on nie może mieć dzieci? Stąd ta frustracja, bo Natalia je uwielbia? Taka luźna teoria 😉 A tłumaczenie Natalii, że Kuba nie miał styczności z dziećmi jest słaba. To żadna wymówka.  

    To się Szymon dowiedział paru ciekawostek o sobie 😉 Ale tak to się kończy jak ludzie nie potrafią szczerze ze sobą rozmawiać.  

    Szymon w ogóle tak zaprzecza swoim uczuciom, że to aż boli. Normalnie wyczuwa się fałsz w jego słowach.  

    Uwielbiam ich spotkania. Szymona i Natalii oczywiście. To napięcie między nimi, te niewypowiedziane słowa wiszące w powietrzu, ta burza uczuć, fantastycznie to opisujesz. Ja to wszystko czuję i przeżywam razem z nimi.  

    Osobiście nie uważam ostatnich części za nudne. Każda wprowadza coś nowego, po prostu akcja musi trochę zwolnić, bo na początku naprawdę dużo się działo 😉

    4 mar 2021

  • Użytkownik elorence

    @NelaMotylek najgorsi są natręci... Zamykasz im drzwi, a oni wchodzą oknem... Berenika jest właśnie taką postacią. Osobiście bym ją udusiła 😅

    Z Kubą niebawem wszystko się wyjaśni - przynajmniej mam nadzieję, że mój pomysł wypali :) Natalia tłumaczyła każdego poprzedniego faceta, z Kubą robi dokładnie to samo, ale tego nie zauważa. Niby coś się zmieniło, ale nie do końca.  

    Bardzo się cieszę! ❤ Dziękuję za te słowa, bo w ostatnim czasie trochę straciłam wiarę w tę historię, bo odnoszę wrażenie, że jej nie czuję... Najprawdopodobniej to mylne wrażenie, bo powyższy rozdział prawie cały przepłakałam podczas czytania, więc na pewno włożyłam w niego dużo serca, ale człowiek ma czasami takie głupie myśli i nic z nimi nie zrobi 🤷‍♂️

    Tak, ostatnie rozdziały to takie "przejściówki", żeby następne wydarzenia miały sens :) Właśnie, ten początek już był taki mocniejszy, dlatego teraz pora trochę zwolnić :)  

    Dziękuję ❤

    4 mar 2021

  • Użytkownik Mała Mi

    Powiem szczerze, że ostatnie dwa odcinki były nudne. Ten jest ciekawy, coś się dzieje. Połączenie Szymona i Krzyśka to super pomysł.  
    Nie rozumiem zachowania Kuby względem dziecka. Czy on ogólnie nie lubi dzieci? Mam na myśli tylko to rozwalanie wieży i odbiór przez Natalie reakcji Kuby. Może ona jest tylko przewrazliwiona i nie czuje się przy nim bezpiecznie i swobodnie. Czeka aż on wybuchnie.
    Nie rozumiem też tego nocowania Natalii u przyjaciół. Zostać do późna to co innego niż zostać na całą noc, a ona chyba często śpi u nich. Raz na jakiś czas ok, ale z historii można wnioskować, że takie nocowanki są raz są co chwile. To dziwne. Zwłaszcza, że jej chłopak często wyjeżdża i rzadko się widzą. Wychodzi na to, że w tygodniu nie ma Kuby, a w weekendy nie ma Natalii. Nie dziwię się, że Kuba się wkurza.  
    Ps. Whisky nie pije się z kieliszka tylko ze szklanki.

    4 mar 2021

  • Użytkownik elorence

    @Mała Mi nazwałabym je "przejściowymi", bo czasami akcja musi zwolnić, trzeba też sobie przygotować podkładkę pod przyszłe wydarzenia, wyjaśnić pewne kwestie. Ciągła akcja bywa męcząca dla czytelnika (tu akurat bazuję na sobie), dlatego staram się kontrolować podczas pisania. Inaczej jest też, gdy czyta się książkę w całości, bo jednak jeden rozdział na tydzień to naprawdę mało. Chciałabym dać więcej, ale w tym obecnym okresie mam zwyczajnie za dużo pracy, a to generuje ciągły brak czasu :)  

    Z Kubą to jest skomplikowana sprawa i mam nadzieję, że uda mi się dobrze to pokazać. To ten element historii, którego obawiam się najbardziej!  

    Są różni przyjaciele, a Natalia chce być pomocna i, no cóż, ciągnie ją do dzieci. Kuba mógłby jej towarzyszyć, ale tego nie robi - niestety. Natalia prowadzi takie trochę podwójne życie: z Kubą i bez Kuby. Z racji, że ona jest naiwna, to jeszcze nie zauważa wielu rzeczy :)

    Dzięki ❤ Z tym kieliszkiem to racja, bo już parę osób zwróciło na to uwagę 🙈 Sama nie używam kieliszków, bo wódka nie jest moim ulubieńcem :)

    4 mar 2021

  • Użytkownik Anka

    Kocham ta historię 🥰

    3 mar 2021

  • Użytkownik elorence

    @Anka bardzo się cieszę! ❤

    4 mar 2021