Za kulisami pewnej znajomości.

Justyna bawiła się telefonem, uśmiechając zalotnie co jakiś czas, głównie patrzyła w ekran lub podziwiała widoki za oknem, które jednak szybko jej się nudziły. Kątem oka widziałem jedynie, że z kimś pisze. Nic nowego, pomyślałem, bo często wymieniała sporo wiadomości z koleżankami. Miały kilka grup, na których dzieliły się wręcz każdym znalezionym w sieci głupstwem. Szczególnie, w trakcie długich podróży samochodem. Jechaliśmy akurat na wakacje, niedaleko trójmiasta, słuchając lecącego w tle jakiegoś kolejnego letniego hitu, który brzmiał jak każdy inny od kilku lat. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że był dość chwytliwy. Kolejny dźwięk wiadomości sprawił, wyjątkowo, że Justyna spojrzała na mnie łobuzersko i oblizała wargi. Przez chwilę powierciła się w fotelu i zaproponowała postój na szybkie „siku”.  
     Przejechałem kilka kilometrów, zanim na długiej, prowadzącej przez las drodze znalazłem wąski zjazd. Kątem oka coraz uważniej obserwowałem żonę, której zachowanie zaczęło robić się nieco dziwniejsze niż zwykle. Kręciła się nerwowo w fotelu, poruszała nogami, dodatkowo próbowała, możliwie niezauważalnie, masować podbrzusze przez kwiecistą sukienkę. Widać było, że jest czymś dość mocno nakręcona i nie może już wysiedzieć w samochodzie, a może faktycznie potrzebowała pilnego postoju.  
     Wjeżdżając na leśną drogę, wodziła wzrokiem między mną a ekranem, przygryzając przy tym wargę kokieteryjnie i choć trwało to zaledwie chwilę, wystarczyło, bym zaczął się zastanawiać, o co może jej chodzić. Kiedy tylko wyłączyłem silnik, zamiast oddalić się w las, lub choćby odejść dalej na zapowiedziane siku, doskoczyła do drzwi i wyciągnęła mnie z auta, za nadgarstki, opierając o drzwi. Bezpruderyjnie zaczęła dobierać się do mojego rozporka, całując namiętnie. Kiedy uporała się już z paskiem i zamkiem, oderwała usta od moich ust i kucnęła. Nadzwyczaj mocno podniecił mnie tak niespodziewany przebieg wydarzeń, więc mój kutas sprężyście wyskoczył z opuszczanych przez Justynę bokserek, które wraz ze spodniami opadły aż do kostek. Bez zbędnych pieszczot, moja luba nabiła mocno usta na sterczącego przed twarzą fiuta i zaczęła ssać go namiętnie, z zapałem, jakiego od dawna nie widziałem.  
     Zwykle obciągała delikatnie, masując jajka i powoli rozkręcając atmosferę, aż do wytrysku. Tym razem jednak po prostu nabijała się na niego ustami jak napalona, puszczalska nastolatka. Połykała go głęboko, oburącz energicznie masując nasadę. Byłem tak napalony, że po pięciu minutach ostrego obciągania byłem bardzo bliski spustu. Wiedziała, że zaraz wystrzelę, czuła, coraz mocniej, pulsującego w ustach kutasa. To był dl niej sygnał, po którym naciągnęła głęboki dekolt sukienki, wyciągając, dobrze mi znane spore cycki i wróciwszy do zabawy, oburącz doprowadziła mnie do mocnego wytrysku. Sterowała mną tak, aby sperma lądowała tam, gdzie chciała. Pierwszą, największą, salwę przyjęła na wyciągnięty język, aby kolejną skierować, nad nos, wprost między oczy, zdobiąc końcem strumienia czoło i sklejając niewielką część ciemnych włosów. Ostatni strzał, roztarła sobie kutasem po policzku i opadła, siadając na łydkach. Stałem jak oczarowany kiedy, patrząc bezwstydnie w moje oczy, próbowała palcami podnieść śluz, który znów spadł na język. Chowając go, zmieszała w ustach gorące nasienie ze śliną i wypchnęła mieszankę z ust, a zebrany między wargami biało, przeźroczysty płyn z czasem opadł pod własnym ciężarem. Lśnił podczas spływania po brodzie, by na koniec spaść, ozdabiając kształtne cycki. Wtedy podniosła leżący w trawie, obok jej uda, telefon.  
     Jednym palcem, zalotnie, rozmieściła efekty swojej pracy na jędrnym biuście, drażniąc przy tym prawy sutek. Po czym układając usta w zalotny dziubek zrobiła sobie seksowne, perwersyjne zdjęcie z ręki. Zanim zdążyłem wyjść z szoku, ta oblizywała już wiotczejącego kutasa, z resztek spermy. Nie trwało to długo, jednak kiedy skończyła, wciąż oszołomiony, mogłem napawać się widokiem wycierającej się dokładnie żony, myśląc, co tu się właściwie stało. Od lat nie robiła mi takich niespodzianek, dziś jednak przeszła samą siebie, powodując, że nie potrafiłem racjonalnie zebrać myśli. Dawno też nie widziałem jej tak zadowolonej i szczęśliwej. Wręcz promieniała kiedy wracała do samochodu, nienaturalnie wręcz kręcąc tyłkiem i dając mi wcześniej soczystego buziaka w zdrętwiały z wrażenia, policzek.  
     Minęło kilka kilometrów, zanim udało mi się zebrać myśli i nagle, uświadomiłem sobie, że przecież dla kogoś zrobiła sobie najbardziej zdzirowate zdjęcie, jakie mogłem sobie wyobrazić. Z drugiej strony, była z siebie tak dumna, że może postanowiła upamiętnić jakoś to wzniosłe wydarzenie. Miałem mętlik w głowie, szczególnie że wcześniej nie przejawiała skłonności do takich zabaw.  
     – To zdjęcie, to rozumiem taka pamiątka? – Spytałem, spoglądając na Justynę, z lekkim uśmiechem.
     – W sumie, trochę tak. – Odpowiedziała, pogrążając się w myślach. – Aaa, no i dla Barta. – dodała po dość długiej pauzie.
     Aż zatrzymałem samochód! Gwałtowne hamowanie oderwało Justynę od fotela. Dobrze, że przynajmniej pasy bezpieczeństwa działały prawidłowo. Nie bacząc, że stoimy na środku drogi, zszokowany, zwróciłem się ku żonie, która patrząc mi prosto w oczy, przygryzła, kolejny już raz tego dnia wargę, robiąc przy tym wymowną minę wyrażającą coś w stylu: „Och, twoja dziewczynka była niegrzeczna”.  
     – Kim, do kurwy nędzy, jest Bart?! – Podniosłem głos, ze szczerego zdziwienia, mieszającego się ze złością.
     – Cierpliwości Skarbie, wieczorem Ci wszystko opowiem. A teraz jedź, bo spóźnimy się na kolację. – Odpowiedziała, kwitując rozmowę, szczerym śmiechem.  
     Kompletnie zgłupiałem. Nie wiedziałem co mam w głowie. Byłem wkurwiony, bo jakiś Bart. Zazdrosny, bo dostał fotkę mojej, zalanej spermą, żony. Zaintrygowany, bo nie wiedziałem, co się dzieje. Spełniony, bo żonka zafundowała mi świetne obciąganie. Szczęśliwy, bo dawno nie widziałem jej tak zadowolonej. Podniecony, bo śmiejąca się Justyna, kładła mi właśnie dłoń, na materiale spodni oraz zafascynowany jej przemianą, bo zwykle w samochodzie tego nie robiła. A to wszystko, kurwa, w jednym momencie!
     Nie wiedziałem, czy mam być zły, zwyzywać żonę i zacząć dopytywać się o tajemniczego faceta, a potem wyrzucić z auta w środku lasu, czy raczej być mu wdzięczny, bo Justyna dawno nie była tak radosna i skora do szaleństw. Ostatecznie ciekawość wzięła górę i zacząłem się zastanawiać, co ma mi do powiedzenia. Jaka jest w ogóle moja rola w tym całym przedstawieniu, poza tym, że jestem mężem głównej bohaterki. Justyna nie podejrzewała nawet co dzieje się teraz w mojej głowie. Wesoło kołysała się w rytm radiowych hitów, bawiąc się telefonem. A może wiedziała i to ją właśnie tak cieszyło? Wszystko miało wyjaśnić się wieczorem.

1 komentarz