Budząc się rano z lekkim bólem głowy, czułem przyjemne promienie słońca opadające na zamknięte powieki. Nie chciałem zbyt szybko wstawać, delektując się apetycznym zapachem, dochodzącym z kuchni oraz krzątającą się po domku Justyną. Krążyła między kuchnią a tarasem, czasem zatrzymując się w pół drogi, by odpisać na pojedynczą wiadomość poprzedzoną cichym dźwiękiem. Już dawno straciłem poczucie kiedy pisze ze swoimi koleżankami, a kiedy z tajemniczym Bartem, który ostatnio nie opuszczał moich myśli. Po ostatnich wydarzeniach jednak Bart i jego wiadomości nie stanowiły dla mnie problemu, wręcz przeciwnie, byłem ciekaw, co wymyślą i do czego skłoni moją wybrankę.
Szczęśliwie postanowiłem otworzyć oczy, kiedy Justyna akurat wychodziła na taras z talerzami. Mój wzrok instynktownie skierował się na podskakujący przy każdym kroku seksowny tyłeczek mojej żony, który zdobił dodatkowo zachęcający, ciemnozielony trójkąt koronkowych stringów, których cienki pasek znikał między krągłymi pośladkami. Bez żadnego skrępowania odziana jedynie w skąpe majtki wyszła na taras. Słysząc jedynie stukającą zastawę, wyobrażałem sobie, jak pochyla się nad stołem. Jak jej piersi wiszą swobodnie, nieskrępowane stanikiem. Kiedy dźwięki ustały, przymknąłem ponownie powieki i odchyliłem głowę, by obserwować jak wraca z tarasu do kuchni. Zaskoczyła mnie kiedy w połowie pokoju stanęła i wyciągając telefon, zrobiła sobie zdjęcie na tle łóżka i uśmiechając się łobuzersko, napisała coś, po czym udała się do kuchni, kręcąc prawie nagim tyłkiem. Sutki Justyny wyglądały na twarde, co oznaczało, że była już mocno podniecona. Zacząłem zastanawiać się czym. Czy prowadziła kolejną konwersację z Bartem, czy też sama sytuacja, w której mogła zostać przyłapana w negliżu przez jakiegoś zbłąkanego sąsiada lub spacerowicza.
Przy kolejnym przejściu Justyny mój penis stał już na baczność, rysując wybrzuszenie na kołdrze. Jej piersi kołysały się i podskakiwały w rytm stawianych kroków. W jednej ręce niosła miskę, chyba z jakąś sałatką, natomiast z drugiej miski wydobywał się aromat świeżej jajecznicy. Przechodząc obok łóżka, znów lekko się uśmiechnęła i przyśpieszyła nieco, pośpiesznie odłożyła naczynia na niewielki, okrągły stół na tarasie, przy którym w nocy klęczała i wróciła do pokoju.
– No dzień dobry. Jak się spało mały podglądaczu? – Rzuciła wesoło, wchodząc do pokoju i kierując się w stronę łóżka.
– Bardzo dobrze, a Tobie jak się spało? – Odpowiedziałem, otwierając oczy, nie liczyłem jednak na odpowiedź na zadane pytanie.
– Mam nadzieję, że jesteś wypoczęty, bo przed śniadaniem masz jeszcze jedno zadanie.
Zanim Justyna skończyła to zdanie, weszła na łóżko i okrakiem usiadła nad moją twarzą. Wiedziałem, co ma na myśli, złapałem ją więc jedną ręką mocno za tyłek, drugą chciałem odchylić półprzeźroczysty materiał majtek i już byłem gotowy wylizać cipkę żony, kiedy ta powstrzymała mnie stanowczo i łapiąc za włosy, przycisnęła moje usta do swojej szparki. Czułem jak wilgotny materiał majtek, drażni mój język, a zebrana ślina wsiąka i miesza się z sokami Justyny. Liżąc coraz intensywniej, wwiercałem się między wargi, próbując chyba wepchnąć majtki jak najgłębiej w pochwę żony, która coraz śmielej poruszała biodrami i posapywała coraz głośniej. Kierowała mną między szparką a twardym guziczkiem łechtaczki, wciąż nie pozwalając na pozbycie się przemoczonego skrawka materiału. Przy każdym pocałunku czułem, jak przykleja się na krótką chwilę do warg i pozostawia na nich smak ociekającej sokami cipki, którą tak uwielbiałem. Wyobrażałem sobie miękką i delikatną skórę gładkiej cipki Justyny. Chciałem w nią jak najszybciej wejść nabrzmiałym do granic możliwości kutasem, jednak ona miała inny plan.
Po chwili zeszła ze mnie i położyła się na plecach z szeroko rozłożonymi nogami, między którymi sprawnie zająłem miejsce, gdzie łapiąc za tyłek, wróciłem do lizania. Majtki przestały mi już przeszkadzać, z czasem nawet zacząłem je lekko przygryzać, dłonią masując wgłębienie między wargami i wcierając wydobywający się z wnętrza nektar. Justyna wierciła się i jęczała pod wpływem pieszczot, które sama potęgowała, mocno ugniatając własne piersi. Przyjemnie było patrzeć z między nóg leżącej zony jak ta bezwstydnie szczypie i szarpie sutki jęcząc głośno. Jak ściska i gniecie jędrne piersi, jakby chciała wepchnąć je w głąb ciała, a te uciekają między jej palcami, wracając do poprzedniej formy. Oczarowany tym widokiem zwolniłem nieco, lecz rozpalona Justyna momentalnie puściła jedną z piersi i łapiąc mnie za głowę, znów docisnęła stanowczo moje usta między swoje wargi. Trzymała mocno, poruszając biodrami w górę i w dół, ledwo łapałem powietrze, kiedy unosiła się i nacierała łechtaczką na mój nos, w trakcie lizania mokrych majtek.
Dochodząc powoli, zarzuciła mi nogi na barki i włożyła rękę pod materiał majtek, dłonią uniemożliwiając mi dalsze starania. Palce szybko znalazły drogę do pochwy, wkładała je głęboko, intensywnie się pieszcząc. Drugą skierowała moją głowę w dół. Zareagowałem niemal natychmiast, i pchając jej nogi, utorowałem sobie drogę do drugiej dziurki. Manewrowałem językiem wokół wąskiego paska stringów, chcąc zagłębić się jak najszybciej w ciasną dupcię mojej ukochanej. Plułem między pośladki, by po chwili rozsmarować ślinę językiem, czasem odrywałem się i obserwowałem jak dłoń Justyny, energicznie porusza się pod materiałem, aż usłyszałem przeciągły jęk rozkoszy.
Justyna dysząc ciężko opadła na łóżko i odchyliła w końcu ciemnozieloną barierę, która dzieliła mnie od jej zaczerwienionej szparki. Nic nie powiedziała, wskazała tylko na ogolony wzgórek. Nie czekałem długo, zbliżyłem się i poczułem na kutasie ciepło jej miękkiej pochwy. Była cudowna, gorąca i cała mokra. Niestety byłem tak nakręcony, że już po kilku ruchach musiałem wyjść z żony, by wystrzelić pierwszą salwę spermy, brudząc odchylone stringi. Kolejny strzał wylądował na brzuchu, otaczając pępek gęstym śluzem.
Kiedy skończyłem, Justyna poprawiła majtki, przy okazji wycierając nimi ślady spermy na wzgórku i wstała z łóżka.
– Ok, teraz możemy iść na śniadanie, w końcu zasłużyłeś – Zaśmiała się promiennie. – Napijesz się kawy?
– Tak, poproszę. – Odpowiedziałem wyraźnie zmachany
Ubrałem się dość szybko. Z podłogi wziąłem wczorajsze spodnie i założyłem pierwszą lepszą koszulę z walizki. Bieliznę uznałem za zbędną, więc wyszedłem na skąpany w słońcu taras. W oczekiwaniu na Justynę nałożyłem sobie jajecznicę, która pomimo dłuższej chwili nie była aż tak chłodna jak przypuszczałem. Wziąłem świeży kawałek bułki i nim zdążyłem położyć na nim plaster sera, na taras weszła Justyna, niosąc dwa kubki kawy i gorące kiełbaski. Rozsiadła się na krześle, eksponując wdzięki w stronę słońca, zupełnie nie zwracając uwagi na nagie piersi i ślady spermy przy zielonym pasku mokrych od wspólnych zabaw, skąpych stringów.
Dodaj komentarz