Za mało - Rozdział 37

Natalia

Wpatruję się w Tomka, bawiącego się na dywanie nowymi klockami. Jest tak pochłonięty układaniem, że nawet nie zauważył mojego przyjścia. Hania nie ukrywa ulgi, bo maluch dał im się we znaki przez ostatnie dni.

– Już nie pamiętam, jak smakuje ciepła kawa – mruczy, przymykając oczy. Celebruje ten moment tak długo, że nie wytrzymuję i parskam śmiechem. Hania automatycznie wbija we mnie niezadowolone spojrzenie. – Teraz się śmiejesz, ale zobaczymy, jak się będziesz zachowywać, gdy sama będziesz mieć dziecko.

Próbuję ukryć grymas, bo wiem, że jeszcze długo nie zostanę matką. Nawet nie wiem, co o dzieciach tak naprawdę sądzi Szymon. Jesteśmy razem dobę, a to za mało, żeby budować wspólną przyszłość z suknią ślubną i niemowlakiem.

– Zobaczymy – mówię cicho. Chcę zmienić temat, dlatego sięgam po komórkę i pokazuję siostrze meble kuchenne, na które zdecydowaliśmy się wczoraj z Szymonem. Gdzieś pomiędzy uczczeniem frytkami pierwszego dnia związku a seksem, postanowiliśmy spędzić trochę czasu w internecie i poszukać kilku rzeczy do mieszkania. – Popatrz, jakie cudne! Są o wiele ładniejsze niż tamte, które znalazłyśmy.

Hania odkłada mój telefon na bok i patrzy mi prosto w oczy.

– W drzwiach przywitałaś mnie radosną nowiną, a teraz spochmurniałaś. To jak to wreszcie między wami jest?

Wiem do czego pije, ale nie wiem, czy powinnam mówić głośno o swoich obawach. Nie chcę dzielić włosa na czworo, skoro z Szymonem jeszcze nie rozmawialiśmy na tak poważne tematy.

– Jesteśmy razem – powtarzam. – Nic się nie zmieniło od dwudziestu minut – dodaję urażona. – Po prostu... – milknę i zerkam na Tomka. Czuję bolesne ukłucie w sercu, bo chciałabym mieć dokładnie taki sam widok w swoim mieszkaniu. – Po prostu jeszcze za wcześnie na snucie takich scenariuszy – bronię się. – Powoli uczymy się być razem i wychodzi nam świetnie, więc po co to psuć? – Wracam spojrzeniem do siostry. – Na wszystko przyjdzie odpowiedni czas.

– Nie potrafię wyjść z podziwu, jak bardzo zmieniłaś się przez ostatnie miesiące.

Przewracam oczami.

– To dobra zmiana.

– Bardzo dobra – poprawia mnie Hania. – Obawiałam się, że zerwanie z Kubą sprawi, że wrócisz do punktu wyjścia i znowu zaczniesz szukać miłości po omacku. I nie, nie. – Odstawia filiżankę i unosi dłonie. – To nie jest tak, że w ciebie nie wierzyłam. Kuba cholernie mocno cię zranił. Byłaś załamana, a w takim stanie człowiek robi wiele głupot. Na szczęście postanowiłaś odnaleźć siebie i złożyć swoje życie do kupy.

Uśmiecham się z trudem.

– Byłam to sobie winna.

Mrugam, bo do moich oczu napływają łzy.

Hania przesiada się i mocno obejmuje mnie ramionami, boleśnie ściskając. Mimowolnie zaczynam się śmiać.

– Będziesz cudowną matką – mówi. – Jestem tego pewna. – Troskliwym gestem odgarnia włosy z mojego policzka. – Ale tak, jak sama powiedziałaś: na wszystko przyjdzie czas, chociaż nie ukrywam, że chciałabym już zostać ciocią.

Kręcę głową z niedowierzaniem.

Cieszę się, że wreszcie między nami jest tak jak kiedyś. Jest nie tylko moją siostrą, ale również przyjaciółką. Właśnie tego potrzebowałam.

*

Kolejne dni mieszają się ze sobą, bo praca i składanie mebli zajmują nam mnóstwo czasu – głównie Szymonowi, ponieważ moje zdrowie bardzo upomina się o chwile wytchnienia. Potrafię być zmęczona nawet w pracy. Wracam do mieszkania i kładę się na materacu, ale zamiast leżeć, od razu zasypiam. Szymon wielokrotnie już mnie przyłapał i chociaż prosiłam go, by mnie budził, to nigdy tego nie robi. Ciągle karmi mnie tekstami, że jestem wyczerpana i powinnam o siebie zadbać. Za to ja mam wyrzuty sumienia, bo on całe życie ciężko pracował. Mieszkanie jest moje i to ja powinnam stawać na głowie, żeby meble były poskładane.

Kuchnia sprawiła nam najwięcej kłopotu, bo przyszła dopiero po miesiącu, co sprawiło, że moja wizja całkowicie się zmieniła. Widziałam minę Szymona i jestem przekonana, że słyszałam dosyć długą listę przekleństw, gdy kilka razy musiał pozamieniać szafki miejscami, aby wymiary się zgadzały. Upychając nowe talerze, kubki, miski i inne rzeczy na półkach, poczułam się lepiej, chociaż było to chwilowe.

Ale ogarnianie mieszkania, nawet jeśli zajmowało mnóstwo czasu, wciąż było lepsze niż bezsensowne rozmowy z Mają. Dalej utrzymujemy kontakt, jednak daleko nam do przyjaciółek. Nasze rozmowy kręcą się wokół Kacperka. Kilka razy zabrałam go na spacer, dzięki czemu nie musiałam znosić towarzystwa jego matki. Szymon nie chciał nam towarzyszyć, bo znał podejście Mai i Krzyśka. Nie zamierzał zaogniać konfliktu, tym bardziej jeśli Krzysiek wciąż był jego szefem, a on – zastępcą.

Nie szukałam rozwiązań i wciąż tego nie robię. Mam ważniejsze rzeczy na głowie niż zajmowanie się rozhisteryzowaną przyjaciółką, która woli ustawiać życie innych zamiast zająć się własnym. Przy jej mężu staram się hamować, chociaż doskonale znam jego przygodę z imprezy pożegnalnej byłego szefa Szymona. Był o krok o zdrady, a jednak poczuł się upoważniony do udzielania związkowych rad innym.

Dramat.

Boli mnie, że prawie nikt nie kibicuje naszemu związkowi. Moja siostra i Kamil są za nami, ale to wciąż za mało. Cholernie za mało.

_____

Szymon

Od godziny próbuję zapakować lustro. Klara stoi za moimi plecami i co chwilę parska śmiechem. Za każdym razem się odwracam, a ona udaje poważną. Gromię ją wzrokiem i wracam do główkowania. Ten cholerny papier jest do dupy. Powinienem już dawno dać to lustro Natalii, ale mieszkanie wciąż nie było gotowe. Nie mieliśmy dużo czasu, żeby składać meble, ogarniać drobne poprawki i spędzać czas razem. Teraz wszystko jest gotowe – łącznie z sypialnią. Ogromne łóżko już przetestowaliśmy, ale ten test nijak miał się do mojej fantazji, która prześladuje mnie już od kilku tygodni.

– Może pożyczę ci samochód? – proponuje.

– To nie jest najlepszy pomysł.

– Powinieneś zacząć znów jeździć. Kursy doszkalające nie kosztują fortuny.

Zaciskam zęby, bo nie jestem w nastroju do kłócenia się o pieniądze na moim koncie, których wciąż nie tknąłem.

– A ty powinnaś czasami ugryźć się w język – odburkuję, owijając lustro innym papierem, który również rozdziera się na samym środku. – Kurwa – warczę. – Co to jest?

Klara zasłania sobą ten dramat i uśmiecha się słodko.

– Może jednak pomogę?

– Może, może, może – przedrzeźniam ją. – Poradzę sobie.

– Nie poradzisz.

Przymykam powieki i zaciskam dłonie, bo jestem bliski wybuchu.

– I dobrze, że nie ma z nami Amelii, bo już ona by ci powiedziała, co sądzi o oślim uporze – dodaje rozbawiona Klara. – Chyba nie chciałbyś słyszeć dziecięcego kazania na temat przyjmowania pomocy?

– Jak zawsze powołujesz się na córkę – mówię wkurzony. – Mogłabyś czasami nie mieszać w inne sprawy naszych więzów krwi?

– Nie mieszam – obrusza się. – Jezu, ale ty jesteś spięty.

– Skończ.

– Sam skończ.

Pierwszy parskam śmiechem, bo sytuacja jest komiczna.

– No dobra. – Unoszę dłonie i robię dwa kroki w tył. – Skoro jesteś taka mądra, to zapakuj lustro.

Klara wzrusza ramionami.

– A zapakuję.

Krzyżuję ramiona i przyglądam się, jak kobieta sprawnie owija fioletową wstążką lustro. Nie mija nawet minuta a prezent jest gotowy. Klara klaska w dłonie i odsuwa się na bok, żebym mógł lepiej przyjrzeć się jej dziełu. Nie użyła nawet skrawka papieru, ale postanawiam się nie czepiać.

– No dobra – mruczę. – Brawo, wyszło.

– No widzisz? – Rozkłada ręce zadowolona. – Wystarczyło przestać być takim upartym osłem i przyjąć pomoc. – Podchodzi bliżej, a rysy jej twarzy się wyostrzają. – To samo mógłbyś zrobić z pieniędzmi, które ci zwróciliśmy. One są twoje, Szymon. Zrób z nich użytek.

Wzdycham, bo nie podoba mi się słowo „zwróciliśmy”. Nie chcę ponownie przywoływać tematu mojego brata, bo Klara nie podjęła jeszcze żadnej decyzji. Przeczuwam, że przyjmie z powrotem tego idiotę, ale to nie jest moja sprawa. Dokona wyboru i będzie musiała ponieść konsekwencje, chociaż mam ogromną nadzieję, że będzie wręcz odwrotnie, bo należy się jej szczęście. Jej i Amelii.

– Znowu zaczynasz.

– I nie odpuszczę – dopowiada. – Posłuchałeś mojej rady i zrezygnowałeś z jednej pracy, więc dlaczego nie możesz mnie znowu posłuchać? – Marszczy brwi. – Chcę tylko twojego dobra, a skoro masz już dziewczynę, to powinieneś pomyśleć o przyszłości. Z pewnością przydadzą się wam pieniądze.

– Klara, błagam cię.

– Nie błagaj, tylko posłuchaj – powtarza.

Wiem, że nie odpuści, bo przecież ją znam. Będzie mi tak długo wierciła dziurę w brzuchu, aż wreszcie się ugnę. Wiem też, że pieniądze z pewnością przydadzą się w przyszłości. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to przemogę się i sięgnę po nie, ale to jeszcze nie ten czas. Wciąż sobie radzę sam i chcę, żeby tak pozostało jak najdłużej.

*

Obserwuję, jak Natalia przegląda się w lustrze, które jej kupiłem. Wygląda na zachwyconą. Ogląda swoje ciało z każdej strony. Nie mija zbyt wiele czasu i ignoruję wszystko inne, skupiając się na biodrach Natalii. Uwielbiam je, dokładnie tak samo jak piersi. Uwielbiam ją całą. Moja wyobraźnia podsuwa mi wizję, która wielokrotnie pomogła mi ulżyć, gdy podniecenie spędzało mi sen z powiek.

Staję za Natalią i obejmuję ją ciasno w talii. Jej ciało automatycznie dopasowuje się do mojego. Wolną dłonią zsuwam ramiączka sukienki i stanika z ramienia, a potem przyciskam wargi do gładkiej skóry.

– To chyba ja powinnam dobierać się do ciebie, skoro sprawiłeś mi taki piękny prezent – rzuca rozbawiona Natalia, odchylając głowę na bok.

Dobrze wie, że uwielbiam całować i gryźć jej szyję. Nie potrafię się powstrzymać, dlatego przyciągam jej drobne ciało i całkowicie się w nim zatracam.

____

Natalia

Jestem podniecona, czego nawet nie próbuję ukrywać, wciskając się w ogromne ciało Szymona. Dopiero teraz, gdy patrzę na nasze odbicie w lustrze, zauważam, jak bardzo jestem drobna. Ale widzę też, że nigdy nie byłam z nikim tak blisko.

Szymon jest zajęty całowaniem mojej szyi, co tylko dodatkowo mnie nakręca i sprawia, że mam mętlik w głowie. Przygryzam wargę i zamykam oczy, całkowicie poddając się chwili. Najchętniej sama pozbyłabym się sukienki, dlatego poruszam się niespokojnie.

– Niecierpliwa jak zawsze – mruczy gardłowo.

– Idziemy do łóżka?

– Potrzebujesz go? – Zęby zaciskają się na mojej skórze, więc mocniej przygryzam wargę. – Mam inny pomysł.

– Inny? – jęczę.

– Nie dokończyliśmy tamtej rozmowy.

– Jakiej? – pytam, rozchylając leniwie powieki.

Szymon ściąga ramiączka z drugiego ramienia, a góra sukienki opada na moje biodra. Mokry język prześlizguje się po ugryzieniu, wywołując przyjemne dreszcze. Próbuję sięgnąć do zapięcia stanika, ale Szymon odpycha moją dłoń.

– Psujesz moją fantazję – ruga mnie.

– Opowiesz mi o niej?

– A może ci pokażę? – odpowiada pytaniem, uchwycając moje spojrzenie. Jego dłoń zsuwa się z talii i znika za materiałem sukienki. Spinam całe ciało, gdy czuję palce bawiące się brzegiem moich fig. – Spodoba ci się, uwierz mi.

Nie jestem w stanie odpowiedzieć, bo dosłownie kilka sekund później, palce Szymona znajdują się w moim wnętrzu. Zamykam oczy, skupiając się jedynie na przyjemnym cieple, które powolutku rozchodzi się po całym moim ciele. Czuję również ucisk w sercu, bo chcę powiedzieć głośno, że kocham jego dotyk; kocham sposób, w jaki wprawia moje ciało w drżenie; kocham... go, tak po prostu.

Palce poruszają się coraz szybciej, a ja z trudem potrafię ustać na nogach. Obejmuję ręką szyję Szymona, żeby nie upaść.

– Kochanie – szepcze. – Spójrz na siebie.

Podnoszę niepewnie powieki i prawie zachłystuję się powietrzem, widząc spojrzenie Szymona. Jego orzechowe oczy płoną – dokładnie tak jak moje ciało. Staram się skupić wzrok na sobie, ale z trudem mi się to udaje. Jestem zarumieniona i wciąż po części ubrana, co cholernie mi się nie podoba.

– Dlaczego nie ściągniesz...

– Jeśli to zrobię, wylądujemy w łóżku – przerywa mi. – Już ci mówiłem, że nie tylko naga mnie podniecasz.

– Wiem – jęczę, bo palce wbijają się we mnie głębiej. – Błagam.

– O co mnie błagasz, kochanie?

– Weź... mnie.

– Jeszcze nie – szepcze, ściskając mnie mocniej.

Jest podniecony, czuję to, a jednak wciąż skupia się tylko na mnie. Mam pustkę w głowie, więc nawet nie potrafię wymyślić, jak go przekonać do szybszego pójścia do łóżka.

– Taka piękna.

Nie wiem, czy przypadkiem się nie przesłyszałam. Z trudem skupiam się na otoczeniu, pochłonięta całą masą przyjemnych bodźców.

– Taka cholernie piękna.

Czuję jak druga dłoń wędruje wzdłuż mojej talii i zatrzymuje się nad miseczką stanika. Zagryzam boleśnie wargę, gdy opuszki palców najpierw drażnią sutek, a później delikatnie go ściskają. To dla mnie zbyt wiele i orgazm przychodzi tak gwałtownie, że głos więźnie mi w gardle. Moje ciało lekko drży. Szymon coś do mnie mówi, ale słyszę tylko głośne i szybkie bicie mojego serca.

Piszczę cicho, gdy tracę grunt pod nogami. Nie zdążam zaprotestować i po chwili leżę w miękkiej pościeli, a Szymon wisi nade mną i pożera mnie wzrokiem.

____

Szymon

Jestem rozdarty.

Chcę sprawić jej jeszcze więcej przyjemności i jednocześnie pragnę sobie wreszcie ulżyć. Patrzenie na nią, gdy robiłem jej dobrze... Kurwa, byłem bliski szaleństwa. Gdybym pozwolił jej się rozebrać, to wziąłbym ją przed tym cholernym lustrem.

Natalia patrzy na mnie zamglonym wzrokiem, a jej usta są rozciągnięte w uśmiechu pełnym zadowolenia. Z pewnością jest szczęśliwa. Ja też bym był, gdyby się mną zajęła. Nie chcę wywierać na niej żadnej presji. Fantazje mi wystarczą. Chyba.

Muszę ją pocałować, dlatego przenoszę się z dłoni na przedramiona. Najpierw całuję nos, a Natalia cicho się śmieje.

– Pocałowałeś mnie w nos!

– Zachowujesz się jak pijana – mówię rozbawiony. – A nic nie wypiliśmy.

Natalia zarzuca mi ręce na szyję i zaciska usta. Przygląda się mojej twarzy w milczeniu, co trochę mnie niepokoi.

– Coś się stało? – pytam zmartwiony, bo kompletnie nie rozumiem tej nagłej zmiany zachowania.

– Kocham cię.

Zatyka mnie. Spodziewałem się wszystkiego, ale nie tego. Staram się doprowadzić do porządku, bo dostrzegam szkliste oczy, które szybko znikają za opadającymi powiekami. Nakrywam sobą ciało Natalii i delikatnie całuję ją w usta, wkładając w ten pocałunek cały ogrom czułości. Pieszczę jej wargi, całkowicie zapominając o podnieceniu, które pali mnie od środka.

Teraz najwięcej do powiedzenia ma serce.

Na krótką chwilę odrywam się od zaczerwionych ust.

– Otwórz oczy, kochanie.

Natalia spełnia moją prośbę. Pojedyncza łza próbuje uciec z kącika oka, więc zatrzymuję ją kciukiem.

– Też cię kocham.

Niespodziewanie opadam całym ciężarem na Natalię, bo wystarcza chwila nieuwagi i nadmierny entuzjazm mojej dziewczyny zaciska boleśnie ręce na mojej szyi. Zatracamy się w gorących pocałunkach, powoli pozbywając się zbędnych ciuchów.

Nie potrafię się powstrzymać i często patrzę na Natalię – na jej twarz, ślady po ugryzieniach, piersi.

Jest piękna.

Obejmuję dłonią jej policzek, przesuwając kciukiem po lekko spuchniętych wargach. Natalia powoli otwiera oczy i uśmiecha się.

Już wiem, że fantazja przerodziła się w rzeczywistość.

____

Natalia

Jestem niespokojna i próbuję to ukryć przed Szymonem, który bawi się z Kacperkiem i Tarą. Siedzę na ławce i przyglądam się im z nerwowym uśmiechem.

Rano myłam nową szafkę w łazience i przeniosłam do niej część rzeczy z innej. Już wiem, że to nie był najlepszy pomysł, bo w moje ręce wpadło głupie opakowanie tamponów – na dodatek nieotwarte. Na początku byłam zdezorientowana, ponieważ nie powinno ich tam w ogóle być. Powinnam je zużyć, do cholery, dwa tygodnie temu.

Wpadłam w jeszcze większą panikę, gdy przypomniałam sobie o wczorajszej nocy. Już wiem, że Szymon mnie kocha, ale czy miłość wystarczy, gdy spadnie na nas odpowiedzialność za dziecko?

Nawet nie chcę myśleć o rozmowie, jaką prawdopodobnie będziemy musieli przeprowadzić. Pamiętam jak przez mgłę, że Szymon wspominał, że chce mieć dzieci, ale kiedy? Po ślubie czy przed? Czy możemy doliczyć do naszego związku tamtą próbę sprzed ponad dwóch lat? Ile tak naprawdę jesteśmy razem? Czy to odpowiedni czas, żeby zostać rodzicami? Czy jesteśmy gotowi?

Czy ja, do cholery, jestem gotowa?

Zaciskam mocno usta i wsuwam dłonie między uda, żeby ukryć ich drżenie. Szymon zdaje się niczego nie zauważać, bo jego uwagę pochłonął Kacperek. Boże, chcę móc wierzyć, że dokładnie tak samo będzie z naszym dzieckiem.

Biorę głęboki wdech, próbując doprowadzić się do porządku.

Nic nie jest pewne. Nie zrobiłam żadnego testu. Nie byłam u ginekologa.

Żołądek podchodzi mi do gardła, gdy Szymon podnosi Kacperka i odwracają się w moją stronę.

– Mały jest głodny. Wracamy?

Kiwam głową i wołam Tarę, a następnie przypinam smycz do jej obroży.

– Coś się stało? – pyta zmartwiony Szymon.

Uśmiecham się do Kacperka i poprawiam mu czapkę z daszkiem. Potem powoli przenoszę wzrok na twarz Szymona. Wysilam się na beztroski uśmiech.

– Jestem zmęczona.

Orzechowe oczy mrugają do mnie, co wywołuje rumieńce na moich policzkach.

– Przestań – mówię ze śmiechem.

– Kacperek, popatrz! Twoja ciocia wygląda jak burak.

– Bulak! Bulak! Bulak!

Wywracam oczami i chwytam mocniej smycz, bo Tara zaczyna się wyrywać w kierunku Kacperka.

– Ona uwielbia dzieci – mówię na głos, chociaż nie chciałam w ogóle poruszać tematu dzieci.

– Już raz zrobiła mi awanturę. Chyba chciała, żebym przywłaszczył sobie obce dziecko, albo nie wiem... myślała, że nakłoni mnie do zrobienia własnego. – Szymon wzrusza niedbale ramionami. – Wybiłem jej to z głowy.

Przełykam z trudem ślinę, bo nie wiem, jak mam interpretować te słowa. Nie chcę wyciągać pochopnych wniosków, które same się nasuwają. Jestem przerażona sytuacją, w jakiej się znajduję. A teraz nawet nie wiem, czy powinnam podzielić się z Szymonem swoimi obawami. Już nic nie wiem.

Jesteśmy blisko domu mojej przyjaciółki. Tara nie jest zbyt posłuszna, więc większość drogi pokonaliśmy biegiem, zostawiając w tyle Szymona i Kacperka. Wchodzę na chodnik, prowadzący do głównego wejścia, gdy nagle zamieram, a w płucach szybko zaczyna mi brakować powietrza. Nawet Tara jest zaskoczona, bo przestaje szarpać smycz.

Nie wierzę w to, co widzę.

Kuba siedzi na schodach i wpatruje się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.  

_________________________

Kochani, dziękuję, że wciąż tu jesteście ❤❤❤

Mam dla Was cudowną niespodziankę na koniec roku! Udało mi się skończyć tę historię! ❤ I did it! Nie macie nawet pojęcia, jaka jestem szczęśliwa! Ta informacja oznacza, że rozdziały będą się pojawiały regularnie ❤

Szczęśliwego Nowego Roku, kochani ❤

elorence

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i dramaty, użyła 3324 słów i 19757 znaków.

5 komentarzy

 
  • Domiii

    Co ile teraz będą rozdziały??:D

    5 sty 2022

  • elorence

    @Domiii dwa rozdziały tygodniowo, a jutro mam w planach wrzucenie kolejnego, żeby zachować to postanowienie ❤

    5 sty 2022

  • Gazda

    Brawo, brawo, brawo.
    Brakowało mi tej historii.
    Tylko co ten pacan tam robi? Niech Tara go pogoni🤣🤣
    Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku 🥂🥂

    31 gru 2021

  • elorence

    @Gazda dziękuję ❤ Szymon mógłby rzucić w niego tą czerwoną piłką, a wtedy Tara by go stratowała 🤣

    5 sty 2022

  • Paula92

    Suuuuuper, jak zawsze super aż brak mi innych słów :)

    31 gru 2021

  • elorence

    @Paula92 dziękuję ❤

    5 sty 2022

  • PeterFalk

    Lepiej późno niż ... później.  :bravo:  

    Ach ten Kuba, znowu coś namiesza. A może Tara go zje na kolację?

    31 gru 2021

  • elorence

    @PeterFalk obstawiam rzucenie w Kubę piłką 🤣 Tara bez problemu by go wtedy stratowała 🤣

    5 sty 2022

  • Anusia

    Whoaaaa jestem pod takim wrażeniem ze brak mi słów🥰🥰🥰 wreszcie oboje sa szczęśliwi tylko co ten Kuba robi na tych schodach…🤔😱 najlepsze życzenia dla Ciebie na Nowy Rok oraz kolejnych wspaniałych opowiadań… już nie mogę się doczekać🍾🥳

    31 gru 2021

  • elorence

    @Anusia dziękuję ❤ Szkoda mi Kuby, bo go tak uwielbiałam w pierwszym tomie i dobrze, że bohaterowie nie są realni, bo na pewno by mi się od niego oberwało 🤣

    5 sty 2022