For you here and now:Forgive me cz.3

For you here and now:Forgive me cz.3Martyna.

Mateusz był w domu , gdy weszliśmy do niego  z Dorianem.  
-Ja wyjeżdżam na dwa dni. - powiedziałam do Mateusza.- To jest Dorian - pokazałam na szarookiego.  
-Mateusz- wyciągnął dłoń do Doriana a on ją uścisnął.  
-Dorian. Więc, długo zostajesz w Londynie ?
-Długo.  
-Mieszkasz tu?- Jezu... Zaczyna sie.  
-Na razie tak. A ty z rodzicami ? - Mateusz kpił z niego.  
-Tak jak ty do tej pory. - odgryzł się Dorian.  
-Juz nie mieszkam.  
-Ja tez nie będę.- ewidentnie sie nie lubili.  
-Dorian. Pójdziesz ze mną na gore?- kiwnął głową. Na schodach odwróciłam głowę do tyłu. Dorian pokazywał środkowy palec Mateuszowi. - Jak dzieci.- mruknęłam.  

-Ten czy ten?- zapytałam pokazując dwa stroje.  Dwa dwuczęściowe, chce się opalić.  
-A nie masz czegoś... Nie wiem... Z większej ilości materiału?- westchnęłam. Biorę dwa.  
-No to dwa...
-Masz telefon?-zapytał naglę.  
-Nie jeszcze.  
-Musisz miec telefon w tych czasach. - pokręciłam głową
-Nie jest mi potrzebny. I nie wezmę od Ciebie- powiedziałam i zamknęłam torbę z ubraniami. Widać, ze się zdenerwował, ale chcial udawać, że jest spokojny.  
-Kiedy masz te...- chrząknął - Te swoje dni?- zaśmiałam się. Może go troszkę oszukam ? - juz sporo czasu minęło i tak się zastanawiam.  
-Jezu... To może... Nie- udawałam, ze się przejęłam. Oczywiście "te dni" miałam jak nie byliśmy razem. Dorian spojrzał na mnie przerażony. - Myślę, ze to dlatego bo ostatnio miałam.  - powiedziałam w końcu. Przetarł twarz dłońmi. Wzięłam swoją torbę i powiedziałam, że jestem gotowa  

Dorian
Nie to , że nie chce mieć dzieci. Mógłbym chcieć , ale nie w najbliższym czasie. Może za pięć? Dziesięć lat? Albo piętnaście.  
Zeszliśmy na dół, byl ten dupek. Leci na nią. Najchętniej bym mu przywalił, ale wiem , że Martyna by sie wkurzyła.  
-Nara dupku- powiedziałem obok niego. Mam nadzieje , że nie usłyszała. Pokazał mi środkowy palec a mnie to nawet rozbawiło.  

- Wybierz coś. - pokazałem na płyty.  Byliśmy nawet u mnie. Musiałem wziąć parę rzeczy i jej telefon, chociaż jeszcze o tym nie wie.  Jechaliśmy juz od 20 minut.Jak nie będzie korków dotrzemy za godzinę może godzinę z kawałkiem. Bylo gorąco a ja jeszcze ubrałem sie na czarno. Nie to , że ze mnie jakiś metal czy cos... O nie nie . Niektórzy lubią różowy, niebieski . A ja lubię czarny , biały i szary. Z boku mogłoby to wyglądać inaczej nie ? Tatuaże. Ubrany na czarno. Uwielbiam rock. Uwielbiam rap. Słucham Linkin Parka , ale i Sokoła. Po porstu mam taki styl, którego nie zmienię.  Nie obchodzi mnie co ludzie mówią.  
-No dobra...
-Dobra. Widzisz tamtą płytę w opakowaniu?- pokazałem palcem. Wyjęła ją. -To składanka. Zrobiłem ją w czwartek.  Byłem w domu , gdy byłaś w pracy. - spojrzała na mnie. - włącz szóstkę.- jezeli dobrze pamiętam , to Do i wanna know. Wyjęła poprzednią płytę i wsadziła składankę. -Mam śpiewać ?- zapytałem poważnie.  
-Oh oczywiście. No dawaj Collins, wiem , że potrafisz. - podpuszcza mnie.  
-Ty zaśpiewaj. No dawaj- pokręciła głową i na jej twarzy pojawił sie rumieniec. Powinienem zostawić ją w spokoju, tylko , że nie potrafię.  Walczę w środku, żeby jej nie dotknąć. Uwierzcie, ze to jest trudne. Rozpaczliwie pragnę chociaż złączyć nasze palce.  W takich chwilach jak ta mam ochotę zapalić papierosa.  
-Wiesz co? - zapytała.  
-Co takiego?  
-Cieszę się , ze mnie namówiłeś - kamień z serca. Nie chciałem, żeby żałowała.  
-A ja , ze się zgodziłaś. - była wyraźnie śpiąca.- Jak chcesz to śpij. Obudzę Cię jak dojedziemy. - kiwnęła głową.  Ułożyła sie i zamknęła oczy.  
Po kilku minutach w końcu mogłem złapać ją za dłoń. Poczułem spokój. Cudowny spokój.  

-Czego?-odebrałem telefon. Dzwonił Mike. Byliśmy juz prawie na miejscu. Zatrzymałem sie żeby zatankować i kupic nam kawę.  
-Karen powiedziała, ze ją wyrzuciłeś
-Tak. I co?  
-Nic. Tak tylko pytam. Przyjdziesz dzisiaj ? Eva przyjeżdża.  
-Nie- Eva. Siostra Mike'a. Pieprzyłem ją więcej niż raz , wiec wyobrażała sobie za dużo. Jak Karen.  
-Czemu?- wkurzał mnie juz.  
-Bo nie ma mnie w Londynie. Nie bedzie mnie do czwartku. -Martyna sie przebudzała.-Musze kończyć. Na razie- rozłączyłem się i spojrzałem na nią. -Tu masz kawę. Za jakies pól godziny będziemy na miejscu. - powiedziałem. Wzięła kawę i upiła spory łyk.  
-Kim jest Eva?- pieprzony Mike. Pieprzony ja , że rozmawiałem na głośniku.  
-Siostra Mike'a.  
-Czy wy?
-Tak- wiem co teraz myśli. Doskonale to wiem. - Co jedziemy dalej ?- kiwnęła głową. Nie chcę, zeby myślała o mojej przeszłości a to właśnie robi. Byłem dupkiem i przyznaje to. Dalej jestem , ale próbuje to zmienić. Dla niej . Tylko dla niej.  

Martyna.
Jestesmy w Brighton. Dorian podjechał pod jakiś dom. To pewnie Matthew. Byl niewielki. Nie taki jak w Londynie. Dorian wziął ode mnie moja torbę i zaniósł do domu. Chyba mogłabym tu mieszkać. Tak...ja i Dorian. Bez Londynu i problemów. Tylko my . Tutaj. W samochodzie ani razu mnie nie dotknął, czyli dalej jesteśmy na etapie "przyjaciele" . Nie to , ze nie chce. Oczywiście , ze chce aby mnie przytulił, ale wole iść małymi krokami. Ostatnio wszystko tak szybko sie działo. Zatraciliśmy sie w sobie a teraz powinniśmy zwolnić.  Na razie jest tak...normalnie.  
-Chodź. Pokaże Ci dom- powiedział. Weszłam za nim do środka od razu do wielkiego salonu. Na środku stal stolik niski na kawę. Przed nim wielka kanapa w kolorze beżowym. Do tego po przeciwnej stronie stały dwa fotele do kompletu. Ściany miały ciepły beżowy kolor. Podeszłam do kominka na ktorym były zdjęcia. Odnalazłam na kilku Doriana. Na jednym miał 6 lat i bawił sie samochodami. Na drugim miał z 10 lat i bawił sie z Seanem. Dziwne... Myślałam , ze go nie lubi. Na następnym przytulał Karolinę, nie wiem , miał może z 13 lat. Innych nie ma jego zdjęć. To tez wydało mi sie dziwne. Dorian ciągle mnie obserwował.  
-Podoba mi się -pokazałam na ostatnie zdjęcie z Karoliną.  
-Mi też. -wziął ode mnie zdjęcie - Byłem i jestem gownianym synem. To ostatnie zdjęcie z czasu , gdy było dobrze. Potem wrócił Ojciec i coś we mnie się zmieniło. -było mu ciężko o Tym mówić. Oparłam głowę o jego ramię - Jak mi powiedziała z Matthew o tym , ze nie jestem jej synem. Znienawidziłem ją. Nawet jej to powiedziałem. Rozpłakała sie a mi nawet nie było jej żal. Nigdy jej nie powiedziałem, ze ją kocham. Nigdy. Wczoraj sie przemogłem. Nie wiem czemu. Po prostu powiedziałem to. I poczułem sie lepiej.  -objął mnie ramieniem.  
-Mi powiedzieli w niedzielę. Nie mogłam w to uwierzyć. Myślałam, ze Kornel byl moim prawdziwym bratem. Najbardziej byłam wkurzona , że okłamali Ciebie. Nie powinni. Powinieneś mieć kontakt z kornelem.  
-Jaki on byl?  
-Też miał problem z agresją. Znaczy szybko sie wkurzał i przez to często wdawał sie w bójki. Poszedł w wieku 17 lat na treningi i tak został tam. Najlepsze jest to , ze , gdybym was zobaczyła razem. Pomyślałabym, że jesteście kolegami a nie braćmi. Kornel był blondynem , tak samo wysokim jak ty. Miał zielone oczy. Był miły dla dziewczyn. Zazwyczaj każdą bronił. Nawet jezeli jej nie lubił to to robił. Mówił, że jak się jest mężczyzną powinno sie bronić kruche istoty jakimi my jesteśmy. Niezależnie od Tego jakie jesteśmy. Miał dziewczynę. Jedną od kilku lat. Strasznie się kochali. Ale potem to wszystko się wydarzyło. - powiedziałam przypominając sobie mojego brata. - To on mi mówił,  żebym jechała do Londynu. Sam tutaj byl tylko raz, ale nie wiem po co. On wiedział, że byliście adoptowani i , ze jesteś jego bratem. Moja matka mi powiedziała wczoraj. Nie wiem czemu zabronili mówić mu o Tym. Przykro mi , że go nie poznałeś.  
-Poznałem...- szepnął. Odsunęłam sie od niego i spojrzałam w jego oczy. Był blady.  
-Co?  
-Na pogrzebie 6 lat temu. Był.  Blondyn , wysoki , zielone oczy. Z Twoja mama. Nawet próbował ze mną pogadać, ale kazałem wszystkim sie ode mnie odwalić.  O mój boże - złapał się za głowę.  
-Dorian- szepnęłam i przytuliłam się do niego. Objął mnie - Nie zadręczaj sie teraz tym.
-Spróbuje , ale to jest takie... Trudne.  
-Wiem o tym. Doskonale o Tym wiem.  
-Wszystkich odtrącam. Karolinę . Kornela. Ciebie. Wszystkich na których mi zależy.  Nie wiem czemu to robię. Po prostu nie mam pojęcia. - chciało mi się płakać. Wiem, że cierpi. -Ty. Ty jesteś moim spokojem. Przy Tobie nic innego sie nie liczy.
, gdybym Cie nie poznał, dalej bym zachowywał sie jak pierdolony dupek. Tyle razy Cię zraniłem. Tak bardzo mi przykro. Naprawdę żałuję.- przytuliłam go jeszcze mocniej
-W porządku. Nie przejmuj się, co było to było. Teraz jest teraz.  
-Jestem beznadziejny co? - zapytał ze śmiechem. Spojrzałam na niego i pokręciłam głową przecząco.  Zmarszczył czoło  
-Jesteś idealny. A teraz chodź.- pociągnęłam go za dłoń - Pokażesz mi resztę domu.  

Dorian.
Będę chyba żałował do końca zycia Tego , że nie porozmawiałem z Kornelem wtedy na pogrzebie . A jak chciał mi powiedzieć? Że byliśmy braćmi? Pierwsze co zrobię po powrocie do Londynu , zapytam Karoliny i Matthew dlaczego zabronili Kornelowi mówić o tym. Dlaczego woleli ukryć to , ze mam brata. Na razie nie będę o Tym myślał, postaram się. Chce zająć głowę Martyna. W tej chwili tylko ona się liczy.  
-Ile jest sypialni ?- zapytała, gdy wchodziliśmy na górę.  
-trzy. Czemu pytasz ?
-Bo chciałam wybrac sobie jakąś. Moge?- nie mozesz , chciałbym powiedzieć.  
-Jasne- powinienem powiedziec jej twardo"Nie mozesz. Będziesz spała ze mną" . Kurwa jestem taki bezradny. I to przeze mnie jestesmy w takiej sytuacji , wiec musze ponieść tego konsekwencje. Trudno, będę miał znowu te popieprzone koszmary. Jak ja ich nienawidzę. Wyprałbym sobie mozg , żeby ich nie mieć. - Nie chcesz spać ze mną w pokoju ?- zapytałem, chociaż znałem odpowiedź aż za dobrze.
-To nie jest dobry pomysł. - kiwnąłem głową. Jest dobry. Przy niej śpię jak dziecko. Wybrała sobie pokój a ja przekląłem, gdy ten pokój znajdował sie najdalej od mojego. Będzie nas dzielił cały pieprzony korytarz. - A twoj pokój gdzie jest ?- zapytała. Pokazałem na koniec korytarza. - Jest ogród ?- kiwnąłem głową.
-Na dole. Nawet duży.  -klasnęła w dłonie
-Wspaniale. Zakładałam strój i idę sie opalać. Jest 15 wiec myślę, ze cos mnie weźmie. Jutro mi pokażesz to piękne miasto- kurwa strój. Widziałem jej strój. I moge powiedzieć, że te kawałki materiału to nie strój.  
-Dobra. Chcesz coś do picia? - Na wszystko się zgadzam. To takie inne.  
-Mam ochotę na cos mocniejszego- W takiej sytuacji tez mam na to ochotę, ale nie będę pić. Mi nie wolno.  
-Okej - wyszedłem z jej pokoju i zszedłem na dół. Sprawdziłem jaki jest alkohol w tym domu. W kuchni. Wino, pewnie matka pije jak tu jest. Whisky. No cóż... Whisky. Zrobiłem jej drinka a sobie nalałem soku.  
-Gdzie ten ogród?- odwróciłem się do niej. Kurwa.
Kurwa  
Kurwa. To nie jest strój.  To jest takie skąpe i tak cholernie seksowne , że mi stanął.  
-Eee to...- przestań się jąkać - To tam... Znaczy zaprowadzę Cię.- wziąłem szklanki i wyszedłem z kuchni. Zaprowadziłem ja na tyły domu , gdzie był ogród. Mam ochotę sie napić. Ta kobieta mnie wykończy.  
-Mogłabym tu zostać na zawsze- powiedziała bardziej do siebie. Kusząca propozycja. Mieszkalibyśmy samo. Tylko ja i ona. No , ale możemy tez mieszkać w Londynie. Tez sami. Mam tam studia. Prace. Przyjaciół. Nie chciałbym zamieszkać gdzie indziej. I to się raczej nie zdarzy nigdy. Nagle mnie olśniło
-Ale ty zostajesz w Anglii na stałe tak?- powiedz tak. Powiedz to ! Postawiłem dwie szklaneczki na szklanym stoliku , którego nie schowali wcześniej .
-Jakiś koc ? Leżak? Krzesło? Nie mam na czym usiąść - ewidentnie unikała odpowiedzi. Nie podoba mi sie to ani trochę.  Wszedłem z powrotem do domu i z pomieszczenia przeznaczonego na graty wyjąłem dwa leżaki. Tu chyba było wszystko. Wziąłem je i wróciłem do Martyny. Rozłożyłem a Martyna sie położyła na jednym.Była zamyślona. Rozłożyłem drugi leżak i wziąłem szklanki. Podałem jej jedną z alkoholem a sobie wziąłem ten przeklęty sok. Usiadłem i założyłem okulary na nos.  
-Potrzymaj- podałem jej moją szklankę i zdjąłem koszulkę. Tak lepiej. Ugotowałbym się w niej. Gdy zabierałem szklankę od Martyny zauważyłem, ze patrzy na mnie. Była podniecona. Widzę to. I dobrze . Ja tez jestem a najgorsze jest to , ze nie mogę jej dotknąć. Mógłbym zdjąć z niej ten strój. Najpierw górę, żeby móc pieścić jej piersi. Wydawałby z siebie te seksowne jęki... Stop! Kurwa zamorduję sie zaraz.  
-Wracam- Co? Spojrzałem na jej twarz - Nie teraz, ale za jakiś czas na pewno. Chce iść na studia w końcu. - to pieprzony żart tak ?  
-Dlaczego Martyna? Mozesz tutaj studiować. - powiedziałem żałośnie. Zachowuje sie czasami jak ciota. Naprawdę. On robi ze mnie mięczaka.  
-Ale ja tutaj nie chce. - wkurwiam sie a Tego nie chce. Jak się wkurzę znowu zaczniemy sie kłócić. Znów ją zranię i mnie na pewno zostawi.  
-A ja?- co ja ? No właśnie co kurwa ja ?  
-Nawet nie jesteśmy razem Dorian i nie wiadomo czy będziemy - dlaczego jej słowa tak cholernie bolą? Nienawidzę tego bólu.
-Skreśliłaś mnie tak ?- musze sie uspokoić. No kurwa muszę.  
-Oczywiście, ze nie. Kocham Cię przecież. - Jezu co ulga usłyszeć to.  
-To mi wybacz. Wybacz mi to , ze Cię zostawiłem. Że Cię ranie jak nikt inny. Chce , żeby było jak dawniej. Jak tydzień temu.  
-Właśnie Dorian. Jak tydzień temu. Tydzień temu Ci wybaczyłam. Znowu mam to zrobić ? Tak ? Potrzebujemy czasu.  
-A jednak jesteś tu ze mną - wstałem. Ta rozmowa nie powinna miec dzisiaj miejsca. Nie teraz , nie gdy chcę ją odzyskać.  
-Jestem. Jako przyjaciele. Pamiętasz?- też wstała. Prychnąłem.  
-Kurwa Martyna! Oszukujemy się! Nie będziemy przyjaciółmi. Nie po tym co było między nami do cholery ! Każdą cząstka swojego ciała powstrzymuję sie , żeby Cię kurwa nie dotknąć. Rozumiesz ? - tak jak teraz. Tak bardzo pragnę ją przygarnąć do siebie i pocałować. Poczuć ciepło jej ciała.  Jej słodkie wargi. Złapałem sie za włosy i pociągnąłem za nie. Byłem sfrustrowany. - Nie dotykaj mnie. Nie teraz. - jęknąłem, gdy chciała to zrobić. Nie może mnie dotknąć. Gdy to zrobi nie puszcze jej. -To nie miało tak wyglądać. Spędźmy miło te dwa dni. Okej ? - kiwnęła głową, ale widzę, ze znowu ją zraniłem. -Przepraszam. Nie to , ze nie chce byś mnie dotykała. Kurwa pragnę tego , ale jak to zrobisz ja cie juz nie puszcze. Znaczy...
-Rozumiem. Spokojnie. Masz jest Ci to potrzebne, dzisiaj pozwalam- wepchnęła mi swoją szklankę w dłoń. Chciałem sie napić, ale pokręciłem przecząco głową.
-Nie. - oddałem jej szklankę. Uśmiechnęła się.  
-Jestem pod wrażeniem. Czuję jakbym poznawała Cię na nowo. -usiadła z powrotem.  
-Właściwie to sam czuję sie inny. Przy Tobie staję się mięczakiem. -zachichotała. Uwielbiam ten dźwięk. Przysunąłem swój leżak bliżej jej i usiadłem.  
-Oh nie. Na pewno nim nie byleś, nie jesteś i nie będziesz. Do mięczaka Ci bardzo daleko.  
-Myślisz?  
-hmm. - uśmiechnąłem się.

Aria

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2901 słów i 15507 znaków.

10 komentarze

 
  • Użytkownik szalona123

    Cudowne opowiadanie! Czekam na kolejną część <3

    29 mar 2016

  • Użytkownik Lilu

    cudowna część ! :)

    29 mar 2016

  • Użytkownik Aria

    Następna dopiero jutro.  
    Pozdrawiam
    Aria xx

    29 mar 2016

  • Użytkownik elizaa

    Boskie *,* szybko kolejna proszee <3

    29 mar 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    Cudo *-*

    29 mar 2016

  • Użytkownik Edma

    o matko :o Kocham To ! <3 Proszę Daj Nam Dziś Kolejną Część :) Nie wytrzymam .. Pozdrawiam i mam nadzieję ze dodasz :*

    29 mar 2016

  • Użytkownik marTYNKA

    Boskie!!

    29 mar 2016