For you here and now : Love cz.5

For you here and now : Love cz.5
Przyszła z Jamesem. Był jej pokazać Londyn. Tsaa. Wiadomo , że nie o to chodzi. Przecież to James.  
Usiadła obok mnie. Niechętnie. Pewnie to przez Carle która siedziała mi na kolanach.  Przyniósł jej drinka. Wypila go. Była naprawdę ładna.  
Przez dwie godziny sporo wypila. Az dziwne , że sie nie upila. W końcu wstała i powiedziała , że już idzie. Szkoda... Co ? Nie. Cofam to.  
Poszła, ale za chwilę zeszła z powrotem. Nachylila sie nade mną. Pachniala.  
- -Czy mozesz łaskawie zabrać tych ludzi z mojego pokoju i z mojego łóżka?- Co kurwa !? Zrzuciłem Carle z moich kolan i poszliśmy na górę. Co za...
Pieprzone króliki.  
-Rozumiem, że macie chcice , ale dałem jasno do zrozumienia , że nie wolno wchodzić do tej sypialni i żadnej innej. – nawet ładnie i spokojnie powiedziałem. Para zaczęła sie ubierac i zaraz ich nie było. Pięknie.  
Spojrzałem na Martyne. Dalej chciałbym ją przelecieć. I jeszcze te jej rumience na policzkach.  
- Dzięki możesz już iść- powiedziała idąc w stronę łóżka. Nie ma mowy. Złapałem ją za rękę i zatrzymałem. Kopnalem nogą drzwi i się zamknęły. Przyciągnąłem ją do siebie i zachlannie pocalowalem. Smakuje niewyobrażalnie dobrze. Poprowadzilem nas do łóżka i delikatnie ją położyłe. Boże tylko, żeby nikt nie wszedł. Chcę ją tu i teraz. Włożyła dłonie pod moją koszulkę. Miała delikatne dłonie a jej dotyk był przyjemny. Zrobilem to samo. Miała gładką skórę. Zacząłem schodzić pocałunki w dół na szyję. Wczepila palce w moje włosy. Kurwaa...
Zaraz tu dojde. I ona też.  
Przerwalem.  
Ktoś puka.  
Kurwa.
Zepchnela mnie z siebie. Poprawiła bluzkę i poszła otworzyć.  
Pieprzony Mike.  
-Jest tu Dorian? – zapytał
-Jest. Pomagał mi wyrzucić stad ludzi. – dobre pół kłamstwo maleńka.  
-Czego ?-warknąłem , gdy wszedł. Idiota.
-Idziesz na dół?
-Idę. Przecież mówiłem tym idiotom , ze nie wolno wchodzić do sypialni , ale nie słuchali.wyszliśmy z sypialni Martyny a ona zamknęła za nami drzwi.  
Zeszlismy na dół do Jamesa.  
- Co wy tam robiliscie?- zapytał chłodno James.  
- Nie interesuj się. - powiedziałem nalewajac sobie whisky.  
- Odwal sie od niej. Chcesz ją aby zranić. Naprawdę mi sie podoba.  
- Mam zakład do wygrania- powiedziałem do niego. Pokrecil głową i wyszedł z domu. Pieprzyc zakład. Przecież im nie powiem , że mi też się podoba.


Koncert jak koncert. Przyjemny. W garderobie czekał na mnie James.  
- Czego chcesz? - zapytałem go i usiadłam na kanapie.  
- Chodzi o Martyne. Dorian... Zastanów się czy naprawdę chcesz z nią byc. Czy nie będziesz uciekał znowu. Czy nic Ci nie odwali i z nią będziesz zawsze. Bo jeśli nie jesteś Tego pewnien to odpuść teraz. Nie chcę by potem znowu była rozczarowana. Naprawdę bardzo ją lubię i nie chce by cierpiała. To tyle. - i wyszedł. Zacząłem sie zastanawiać. Chcę jej. Tylko jej. Pamiętam jak sie czułem , po tej akcji w Polsce.  

Przepraszam Em. Przepraszam. – powiedziałem zatrzymując ja.
- Mam nadzieję , że było warto Dorian.
- Nie było.- Kiwnela głową i wyszła z pokoju. Odczekalem pare chwil i Złapałem za lampkę która stała na komodzie. Rzuciłem nia o podłogę. To samo zrobiłem ze wszystkim innym. Nie ma jej
Nie ma nikogo.  
-Kurwaaaa! - krzyknąłem i upadlem na kolana. Nie ma jej.  

-Nie rób z siebie sieroty Kurwa i idź jej wyjaśnić. Minął tydzień. Pijesz znowu.  
- Daj mi spokój Alex. Idź do Eweliny.  
- Tak najlepiej tak ? Zjebac to wszystko? To nie jest miłość. Nie kochasz jej. -spojrzałem na niego wkurwiony.  
-Kocham.  
-Gdyby tak było to byś z nia2 teraz był. -Zamknij się. Tak jest lepiej. Rozumiesz!?
- Właśnie widzę.  

2 tydzień. Pije. Mamy przerwę 4 dniową.  
Trzymam telefon w dłoni i mam ochotę do niej zadzwonić.  
Powstrzymuje sie jednak. Co ta kobieta ze mną zrobiła. Tęsknię za nia. Bardzo. Zastanawiam sie co robi. Nikt mi nic nie chce powiedzieć. To znaczy dziewczyny wiedzą, ale nie chcą chłopakom powiedzieć a tym bardziej mi. Czuję sie gowniano. Chcę umrzeć.  
-Jeszcze jeden. - powiedziałem do barmana.  


Święta. Spędzam je z rodzicami. Wysłałem jej smsa. Nie odpisala.  
-Dzwoniła do mnie- powiedziała moja mama.  
-Co mówiła? - zapytałem i wypilem swojego drinka.  
-Życzyła Wesołych Świąt.  
- Kiedy dzwoniła?  
- Godzinę temu. - ja pisałem 3 godziny temu.  
-Wyslalas jej prezent ode mnie wczoraj?  
- Nie wiem gdzie mieszka. Przykro mi. Nie chciała mi podac adresu. - nie chce mnie widzieć. - Przestań pić dla niej. Niech będzie z Ciebie dumna. - spojrzałem na szklankę w mojej dłoni. Chociaż z Tego będzie dumna.  
- Masz rację. Bedzie dumna.  

Zapamiętam ten dzień. Spotkałem ją przypadkiem w parku. W tym parku do którego ją zabrałem. Wahala sie czy podejść , ale na szczęście ostatecznie zbliżyła sie do mnie. Boże jaka ona piękna.  
- Cześć. Dawno Cię nie widziałem- powiedziałem. – Wyglądasz inaczej. – wyglądała. Miała inne włosy. Chyba miodowe. I długie. Ona sama się zmieniła. Jej ciało. Wygląda znakomicie. Złapałem za kosmyk jej włosów i szepnalem. – Idealnie.
- Ja Ciebie też dawno nie widziałam. A ty się za to nie zmieniłeś. – uśmiechnąłem  się lekko. Nie zmieniłem.  
- Może się przejdziemy i pogadamy? – zawahala sie . Proszę powiedz tak. Powiedz to. Kiwnela głową na zgode. Dzięki Ci Boże.
- Więc jak u Ciebie?- zapytała.
- W porządku. Mamy w planach trase po Ameryce. Czekamy na wizy.
- To świetnie. Kiedy ruszacie?
- Może pod koniec miesiąca. Nie będzie żadnych przerw i wrócimy do marca.  
Chcę ją pocałować. Czuje , że mi się przygląda. Ciekawe co o mnie myśli. Czy dalej mnie kocha. Mam nadzieje
– Czemu nie przyszlas na Sylwestra? – zapytałem bo z Tego co inni mowili, Martyna nie miała planów. Chciałem, żeby przyszła. Chciałem ją zobaczyć.  
- Byłam gdzie indziej. – spokrzalem na nią. Kłamie. Wiem to. Nie chciała przyjść bo ja tam byłem.  
- Szkoda. Co teraz robisz?
-Pracuje. Chodzę na kurs angielskiego, chce zdobyć certyfikat. Ogólnie jest w porządku.
- Cieszę się. Certyfikat Ci sie przyda.
- Wiem. Dorian przepraszam, ale musze już zawracać bo mam za 30 minut do pracy. – Nie! Nie może już iść. Cholera.  
- W porządku. Odprowadze Cię do wyjścia- Idiota. Zatrzymaj ją. Patrzę na nią. Kurde co ja straciłem. Wszystko co miałem. Kocham ją szalenie, ale zbyt czesto2 ją ranie.  – Może byśmy się spotkali. Znaczy wszyscy jak dawniej?
- Przykro mi Dorian , ale nie. To jest zły pomysł. Niech zostanie tak jak jest teraz. Musze jechać. Do zobaczenia – Odmówiła mi. Tak po prostu mi odmówiła. Wsiadla do swojego samochodu i odjechala. Ile bym dał by cofnac czas.  

Myślałem. Ciągle myślałem. Stwierdziłem, że nie będę jej nadchodzić w pracy a wiem gdzie pracuje. Karen napatoczyla się ostatnio. Moze to dobry sposób. Sposób by Martyna mnie znienawidzila. Moze wtedy łatwiej mi będzie zapomnieć.  
Moze to jest to.


"Przepraszam, ale musiałam uciekać. Do Zobaczenia."
Martyna napisała mi taką wiadomość. Czyżby miała spotkać się z Jamesem?

Martyna.  
Weszłam do przytulnej knajpki z wloskim jedzeniem. James czekał już na mnie. Uśmiechnęłam się na jego widok.  
- Cześć James. - powiedziałam siadajac na przeciwko niego.  
-Hej- odpowiedział, ale jakoś cicho. Przyjrzalam mu sie bardziej. Był smutny.  
-Coś się stało?  
- Widziałem zdjęcia. I chyba zawsze on będzie dla Ciebie najważniejszy. Nie mogę przecież wiecznie z nim walczyć o Ciebie.  
-James... To nie tak. Ja nie wiem czy chce z nim być. Za dużo się wydarzyło i za bardzo mnie zranił. To wszystko co sie teraz dzieje... Nie wiem co mam z tym zrobić. Naprawdę. Potrzebuje czasu. Za 2 dni ślub. Przez dwa dni będę spotykać sie tylko z Tobą bo tak łatwiej mi będzie podjąć decyzję.  
-Ale miałaś dac jemu ten czas.  
-Dostał go wystarczająco dużo.  No dobra a teraz czas coś zamówić. Jestem cholernie głodna. - James sie uśmiechnął i przywołał kelnera.  

Chodziliśmy po ulicach Londynu i było fajnie. James trzymal mnie za dłoń a ja sie ciągle uśmiechałam.  Próbowałam sobie przypomnieć takie same chwilę z Dorianem. Było ich może z dwie. Zazwyczaj albo się klocilismy, albo on był w trasie albo nie byliśmy razem lub w domu. Smuci mnie ten fakt. Gdyby było tak jak z Jamesem to wszystko byłoby inaczej. Chociaż... Dorian. On jest inny. Może dlatego sie w nim zakochałam. Był i jest inny. Mroczny. Tajemniczy. Pociągający.
Spojrzałam na Jamesa. Szedł uśmiechnięty, jakby to , że idzie ze mną ulicami Londynu i trzymanie mnie za rękę było czymś wielkim. Dla niego chyba jest. I dla mnie chyba też. Bo jest mi przyjemnie teraz.  
- Idziemy po jakieś wino?- zapytałam go.
- A potem film ? U mnie ? Nie chcę ryzykować że Dorian przyjedzie.  
- Nie ma sprawy.
Nie wiem czy bym wolała być z Dorianem. Nie wiem czy chciałabym , żeby tutaj był.  Nie wiem...nie wiem czy tak naprawdę go kocham.

Aria

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1672 słów i 9080 znaków.

8 komentarzy

 
  • Użytkownik Mariposa2000

    Dorian  <3  . Z niecierpliwością czekam na następne części.

    29 sty 2017

  • Użytkownik Pogusia;3

    Weś pisz opowiadanie na wattspad naprawde bedziesz miała wiecej czytelników i możesz wygracz opowiadanie roku lub miesiąca  
    Najlepszt opek jaki czytałam na świecie

    13 sty 2017

  • Użytkownik Ransa

    @Pogusia;3 WEŹ*! Masakra..

    2 lut 2017

  • Użytkownik szalona123

    Ponad wszystko Dorian  <3

    9 sty 2017

  • Użytkownik Wikaa2405:3

    TeamDorian :3 XD

    9 sty 2017

  • Użytkownik ????

    Mam nadzieję że będzie z Dorianem  :)

    9 sty 2017

  • Użytkownik Lil

    Niech będzie z Dorianem!

    9 sty 2017

  • Użytkownik cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością ????☺????☺

    9 sty 2017