For you here and now: Forgive me cz.5

For you here and now: Forgive me cz.5Dorian.

Szliśmy do domu i sie nie odzywaliśmy. Ja myślałem o tym wszystkim. Nie wiem kompletnie co mam zrobić. Czuję, że ją tracę z każdym dniem oddala sie ode mnie coraz bardziej. Boli mnie to. Okropnie mnie to boli. Wiem , że się nie poddam. Będę o nią walczył dotąd aż ja odzyskam.
Spojrzałem na nią. Była przemoczona i dygotała. Było jej zimno. Mi też nie było zbyt ciepło, ale się tym nie przejmowałem. Chciałbym ją przytulić, żeby było jej cieplej , ale nie wiem czy to dobry pomysł. Jezu przy niej nic nie wiem.
-Przytulę Cię, żeby Ci było cieplej. Okej?- zapytałem. Kiwnęła głową. Przytuliłem ja do siebie i tak szliśmy dalej. Dom było już widac a ja żałowałem, że nie zaproponowałem Tego wczesniej. -Zrobię nam kolację jak wrócimy. Na co masz ochotę?
-Sama nie wiem- zatrzymała sie i spojrzała na mnie- Kocham Cię i nie chce żyć bez Ciebie. Chciałabym Ci teraz powiedzieć, że chce spróbować, ale nie zrobię Tego bo się z czasem rozstaniemy. Nie dlatego , bo się pokłócimy, ale dlatego, że ja będę w Polsce a ty tutaj. Nie masz pojęcia jak bardzo mi Ciebie brakuję. – przytuliłem ją
- W rok może się wszystko zmienić. Moge zmienić zdanie. Ty mozesz zmienić. Jedno sie nie zmieni. Nie zmieni sie to , ze się kochamy. Jezeli nie damy sobie szansy to będziemy żałować za ten rok , że tego nie zrobiliśmy. Jeżeli wcześniej nie umrę bez Ciebie.
-No chyba ja bez Ciebie dupku! – zaśmiałem się. -Przez Ciebie jestem mokra!- znowu sie zaśmiałem.
-No zawsze ! Odkąd Cie poznałem – walnęła mnie w ramię
-Zboczeniec.
-Nieprawda. To ty powiedzialas, że jesteś mokra.
-No , ale ubrania- pokazała na nie. Ruszyliśmy do domu.
Weszliśmy do niego. Martyna poszła do łazienki na gore a ja na dół. Wziąłem prysznic i sie ubrałem.
W kuchni zastanawiałem się co zrobić do jedzenia. W końcu padło na tosty z serem i kurczakiem. Tak naprawdę, tylko to kupiliśmy. No i pare innych rzeczy , ale nie wiem za bardzo co z nich zrobić.
-Zrobię herbatę. Chcesz ?- zapytała wchodząc do kuchni. Martyna miała na sobie te spodenki i tą bluzkę. Zawsze w nich śpi.
-Tak jasne. – powiedziałem. Nastawiła wode i wyjęła dwa kubki. Wrzuciła torebki herbaty i czekała na wodę.
-O której jutro wracamy ?- zapytała.
-A o której chcesz?
-Nie wiem. Może jakoś popołudniu?
-W porządku.

Martyna.
-Powinniśmy trochę ograniczyć nasze spotkania w Londynie- wyrzuciłam w końcu. Serce mnie bolało, gdy to mówiłam. Spojrzał na mnie.
-Czyli co? Będziemy sie spotykać jako „przyjaciele” raz ?dwa razy w tygodniu?- zapytał chłodno.
-Ty i tak zaraz zaczynasz ostatni rok. Ja pracuję. I nie mieszkamy już w Tym samym domu. Powinniśmy nauczyć się tak żyć. – mówię to , chociaż sama nie wierze , że wytrzymamy bez siebie choćby dwa dni.
-Po co tu ze mną przyjechałaś?- właśnie? Po co? Może chciałam wyjaśnić z nim wszystko. Zobaczyć jak się będzie zachowywał w innym mieście. -Nie wiem… Myślałem, że zaczynamy sie do siebie znowu zbliżać. Teraz mi wyjeżdżasz z czymś takim. Zostawiłem Cie. Popełniłem największy błąd w zyciu, ale staram sie go naprawić. Nie mam już kurwa pojęcia co moge jeszcze zrobić. Przepraszam i przepraszam , ciągle przepraszam. Staram sie zmienić dla Ciebie co nie jest kurwa łatwe. Chce tylko Ciebie. Chcę, żebyś była ze mną. A ty czego chcesz Martyna?
-Oczywiście, że Ciebie , ale wiem , że jak znowu zaczniemy być razem to pokłócimy sie za dwa dni. Rozstaniemy i znowu pogodzimy. Nie chce tego. Chce związku. – zalałam herbatę i po chwili wyrzuciłam torebki do kosza. -Tutaj jesteś inny Dorian. Nie pijesz. Nie chodzisz na imprezy do Mike’a. Jesteśmy Tylko my. Jest dobrze , ale jak wrócimy jutro to znowu bedzie to samo.
-Nie bedzie.
-O ile sie założysz, że bedzie?
-Nie bedzie. Nie chce tam chodzić. Gdybym mógł, byłbym tylko z Tobą 24 godziny. -położył talerze z jedzeniem na stole- Wszystko juz sobie wyjaśniliśmy. Po co znowu wałkować ten temat i sie wkurwiac ? – zapytał. W sumie racja. Usiadłam przy stole.
-Masz rację. Wiesz , że Thomas ma dziewczynę? – zapytałam. Spojrzał na mnie
-Niee. A ma ?- kiwnęłam głową.
-Ma. I nie musisz juz być o niego zazdrosny. – zaśmiałam się
-Jak nie ? Będę. Widac , ze mu się podobasz. Tak samo Mateuszowi. Seanowi też.
-Jeju Dorian. Jak ja zacznę wymieniać imiona kobiet które na Ciebie lecą…
-Wiem. Mam świadomość Tego , że dziewczyny chcą, bym je pieprzył.
-Mi sie wydaje , ze nie chodzi im tylko o pieprzenie.
-Dobra… Możliwe, ale mnie to nie interesuje. Wiedziały, że nic do nich nie czuję i nie poczuję.
-A ze mną ? Znaczy wiem dlaczego zacząłeś się mną interesować, ale chodzi mi o to , dlaczego mnie nie przeleciałeś jak innych.
- To proste… Po prostu zacząłem cos do Ciebie czuć, wypierałem to. Nie chciałem czuć, to było takie nowe uczucie. Kurczę Pamiętam to jak zaczęło mi zależeć, za cholerę nie chciałem Tego. Jak wyszłaś z Jamesem myślałem, że go zabiję później. Potem zobaczyłem jaka jesteś idealna. Idealna dla mnie. Myśl, że Cię skrzywdzę wtedy bombardowała mi głowę. Byłaś, jesteś taka krucha. Potem sie dowiedziałaś o zakładzie, serce mi pękało, gdy widziałem jaka jesteś zawiedziona i smutna. Tak bardzo mnie nienawidziłaś. Byłem kurwa zdruzgotany. Nie chciałem , żebyś się dowiedziała bo ten zakład przestał mieć znaczenie. Wybaczyłaś mi. O cholera nawet nie masz pojęcia jaki ja byłem szczęśliwy.
-A jednak mnie zostawiłeś – szepnęłam.
-Tak. Bylo miedzy nami dobrze , ale ty powiedziałaś, ze lecisz do polski. Wkurzyłem się. Nie wiem czemu , ale się wkurzyłem. Pojechałem do Mike’a, nie pilem. Po prostu siedziałem i myślałem o Tym dlaczego znowu to zrobiłem. Stwierdziłem, ze lepiej jak Cię zostawię. Myślałem wtedy , że bedzie Ci lepiej. Myślałem, że nie zasługuje na ciebie. Chciałem, żebyś znalazła kogoś innego. Kogoś kto do Ciebie pasuje. Kto bedzie na Ciebie zasługiwał. Chyba troche nie wyszlo co?- zapytał. Powiedzial mi wszystko. Miałam tyle pytań a on przez dwa dni , wszystko mi powiedział. Wszystko co chciałam wiedzieć.
-No nie wyszło. To nie był dobry pomysł. – to nie zmienia faktu , ze powinniśmy uczyć sie żyć osobno.
-Dobra. Jedz- pokazał na tosty. Kiwnęłam głową i zaczęliśmy jeść.
Dzisiaj spałam sama. Nie powiem , że było mi tak lepiej , bo było okropnie. Miałam iść do Doriana pokoju i sie położyć obok niego. Dzisiaj bylo znakomicie. Zwiedzanie miasta, morze a potem to jeziorko. Chciałam wiedzieć czy naprawdę mu na mnie zależy, wypaliłam z Tym , żeby mnie pieprzył a on o dziwo zaprotestował. Nie byłam o to zła.

-Pojedziemy jeszcze nad to jeziorko wczesniej ?- zapytałam, gdy znosiliśmy na drugi dzien torby na dół.
-Jeżeli chcesz to jasne. -jego telefon zaczął dzwonić. Wyjął go z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz. Odebrał -Halo…no jest ze mną czemu pytasz?… -spojrzał na mnie – Bo… W sumie nie wiem…czekaj- powiedzial i zwrócił się do mnie -Czemu nie odbierasz telefonu ? Twoja mama dzwoniła.
-Oddzwonię do niej- nie chciałam z nią jeszcze rozmawiać. Za wcześnie jest.
-Powiedziała, że oddzwoni… Zapytam… Myślę, ze tak… Mamo Boże – byl zirytowany – Kończę. Pa- rozłączył się. -Dobra… Czemu z nią nie rozmawiasz?- zapytał
-Nie mam ochoty. Idziemy ?
-Tak. Musimy kupić śniadanie. Jestem głodny.
-I kawę. – przytaknął. Posprawdzaliśmy wszystko czy jest pozamykane i wyłączone. Wyszliśmy z domu a ja żałowałam, ze nie możemy zostać dłużej.

Dorian.
Jesteśmy nad jeziorkiem. Jemy śniadanie i pijemy kawę. Jest gorąco , więc siedzimy na brzegu i moczymy nogi. Nurtowało mnie jedno pytanie.
-Powiesz mi dlaczego nie chcesz rozmawiać z matką? – spojrzałem na nią.
-Bo mnie okłamała.
-Mnie Karolina też okłamała, ale jej wybaczyłem. Nie wiem jakie miała powody , ale mam zamiar sie dowiedzieć. – powiedziałem. Musze z matką o tym pogadać, bo jednak nie daje mi to spokoju.
-Widocznie ja nie potrafię tak szybko wybaczać. – tak wiem. Mi też nie wybaczyła. -Dlaczego to robiłeś?
-Co? – nie rozumiałem o co pyta.
-Rozkochiwałeś w sobie dziewczyny a potem zostawiałeś. Po co były te zakłady?- żebym ja to jeszcze wiedział.
-Nie wiem. Naprawde. Lubiłem ranić ludzi i to robiłem. – tak to prawda. Byłem takim kutasem. Powinienem juz dawno palnąć sobie w łeb za to wszystko. -Ciebie tez raniłem. Przepraszam za to.
-Hmm. Nie chce mi sie stąd jechać – powiedziała cicho. Wiem , że chciałaby tu zostać.
-Wiem. – powiedziałem. Nic się więcej nie odezwała. Zjedliśmy. Wypiliśmy kawę i wróciliśmy do samochodu.

Droga powrotna trwała 2 godziny przez debilne korki. Odstawiłem Martyne do Oliwii. Pytałem czy chcę przyjść na kolacje do nas , ale odmówiła. Zaczekałem aż wejdzie do domu i odjechałem. Przejebane. I co mam teraz robic ? Najchętniej bym zawrócił. A tak wrócę do domu. Będę spał znowu bez niej. Będę miał te pierdolone koszmary. Te są wyjątkowo okrutne. Za każdym razem sni mi sie śmierć Ojca a do tego jeszcze Martyna , gdy mówi, ze to koniec. Odchodzi i więcej jej nie widzę. Chryste w nocy miałem najgorszy sen. Płakałem potem do rana, jak pierdolona beksa płakałem.

Przyjechałem do Oliwii po Martynę, dzisiaj miała być nasza „randka” . Zapukałem i czekałem aż ktos mi otworzy.
Otworzył mi Mateusz. Spojrzałem w jego oczy.
-Ja po Martynę.
-Dobrze się czujesz ?- zapytał. O co mu kurwa chodzi ?
-Ja tak. A ty ? Weź ja zawołaj.
-Stary ona tutaj nie mieszka przecież. – zmarszczyłem brwi. Jak kurwa nie mieszka. Wszedłem do domu.
-Martyna!- krzyknąłem.
-Dorian?- Oliwia wyszła z kuchni. – Co ty tu robisz ?- co się z nimi kurwa dzieje?
-Przyszedłem po Martynę. Mamy randkę. – spojrzała na mnie jak na wariata.
-Dorian oszalałeś? Przecież dobrze wiesz , że Ona tu nie mieszka od kilku miesięcy. Co Cię obłąkało?
-Czekaj… To wy jesteście nienormalni. Przecież się z nią umawiałem.
-Niemożliwe. Dorian jej tu nie ma. Ona jest w Polsce. Ma chłopaka i dziecko w drodze . Zapomniałeś? – co ona do mnie mówi? Jaki chłopak? Jakie dziecko kurwa ?
-Zawołaj ją.
-Nie ma jej. Ogarnij sie D. Nie mam jej tutaj. Przecież się rozstaliście rok temu.- to nie możliwe. Gdzie jest Martyna?
-Dorian… Ona ma rodzinę. Nie mozesz tutaj przychodzić za każdym razem. Jej juz nie ma. Dla Ciebie jej nie ma. – opadłem na kolana. – Mogłeś ja mieć. Juz jej nie ma.
-Właśnie D. Juz jej nie ma
-Przestańcie!-krzyknąłem
-Nie ma jej. Nie ma. Zabiłeś Ojca. Zabiłeś miłość. Nie ma jej. Odeszła od Ciebie
-Zamknij sie!- łzy zaczęły mi lecieć po policzkach.
-Nie ma jej. Nie masz jej. – opadałem na podłogę i zwinąłem sie w kłębek. – Nie ma jej- ciągle to mówili. Stali i mówili. „Juz jej nie ma” . Chce umrzeć. Boże chce umrzeć. Boli mnie wszystko. Jakby ktoś mi wyrywał serce z piersi. – Nie ma.Nie ma. Nie ma. Nie ma
-Dość!
Obudziłem sie wtedy. Ten sen był tak popieprzony jak ja. Poszedłem do pokoju Maryny wtedy i zobaczyłem czy jest. Byla. Wróciłem do pokoju i kurwa się rozbeczałem. Nie mogę bez niej wytrzymać. Nie mogę. Wiem , że jak dalej tak będzie to umrę z miłości.

Aria

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2100 słów i 11477 znaków.

9 komentarzy

 
  • Użytkownik Misiaa14

    Jejuś  to jest przepiękne *-*

    1 kwi 2016

  • Użytkownik sdeded

    kiedy kolejna czesc?

    1 kwi 2016

  • Użytkownik ~szaramycha22

    Wow, brak słów genialne po prostu genialne; )

    1 kwi 2016

  • Użytkownik mysza

    Końcówki też nie rozumiem. Teraz widzę, że Dorian zasługuje na kolejną szansę. Bez niej jest taki smutny. Płacze razem z nim.

    1 kwi 2016

  • Użytkownik Aria

    @mysza Tak tak na koncu jest jak jedzie samochodem do swojego domu , po odwiezieniu Martyny. Przypomina mu sie wtedy sen, ktory miał w nocy. Powinna byc inna czcionka , gdzie opisuje sen, ale nie wiem czemu sie nie zrobila. Na moim blogu jest dobrze.  
    Pozdrawiam  
    Aria xx

    1 kwi 2016

  • Użytkownik marTYNKA

    Cudowne powinni być razem na zawsze.

    1 kwi 2016

  • Użytkownik Jej

    Nie rozumiem tylko czemu na końcu poszedł do pokoju Martyny i ją zobaczył. Przecież ona mieszka u Oliwii ?

    1 kwi 2016

  • Użytkownik Czarna21

    @Jej bo to był jego sen jak byli na tej wycieczce... Jak wrócili do domów to on został sam i zaczął sb to wszystko przypominać.... Wczytaj się dobrze w tekst

    1 kwi 2016

  • Użytkownik Ona18

    Lovki! <3

    1 kwi 2016

  • Użytkownik elizaa

    Boskie niech mu da szanse i wrócą razem do polski

    1 kwi 2016