Ewelina.
- Tak bardzo mi przykro Martyna- tylko tyle umiałam powiedzieć. Bo co mogłam jeszcze?
- W porządku. Idź do domu. Przepraszam, ale chce pobyć sama- kiwenalam głowa. Pocalowalam ją w czoło i wyszłam z jej sali. Cholernie było mi przykro. Nie powinno tak być. To wszystko powinno sie skończyć dobrze. Powinna urodzić zdrowe i śliczne dziecko. Nie powinna teraz leżeć w szpitalu. Nie powinna stracić dziecka. Dorian ciągle siedział przed salą. Martyna nie chce go widzieć. Nie dziwię jej się. Chociaż był w szoku. Było widać, że nie dociera do niego nic. Dorian patrzy na drzwi od jej sali i tak ciągle. Chyba zrozumiał , że stracił cos ważnego. Alex wstał , gdy mnie zobaczył.
- Odwioze Cię jeżeli chcesz.
- Jeśli możesz. Martyna chce pobyć sama.- szepnelam. Dlaczego oni zawsze mają tyle problemów? Dlaczego nie mogą żyć w spokoju. Spojrzałam na Doriana.
- Idźcie. Ja tu zostanę. Poradzę sobie- powiedział bardzo cicho. Alex wziął mnie za dłoń i wyszliśmy ze szpitala.
- Wejdziesz na herbatę?- zapytałam gdy podjechalismy pod dom.
- A masz coś mocniejszego?- zapytał patrząc przed siebie.
- Wiesz , że nie. Dorian przecież... Sam wiesz
- W porządku. Może być herbata.- wyszliśmy z auta i poszliśmy do domu.
Zrobiłam nam herbatę i zanioslam do salonu. Usiadłam na kanapie obok Alexa. Ten dzień mógłby sie już skończyć.
- Nie chciałabyś spróbować jeszcze raz ?- zapytał nagle. Zastanawialam sie nad tym. Dzisiejsza sytuacja dała mi do myślenia. Przecież... Przecież ja kocham Alexa on kocha mnie. Wiem , że już nigdy nie pokocham kogoś innego. Było mi z nim cudownie. Nawet bardziej niz cudownie. Tylko panicznie się boję , że mnie zdradzi raz jeszcze. Bo przecież on będzie w trasie a ja tutaj. Tam jest kilkadziesiąt tysięcy dziewczyn i co ? Będzie czekał na mnie? Ja na niego? Mimo wszystko nie chce , żeby to sie skończyło. Nie chcę być daleko od niego. Jeżeli mamy być razem, musimy być razem. Musze mu zaufać.
- Chciałabym- powiedziałam w końcu - Tylko jak ty to sobie wyobrażasz? Ja tutaj ty tam. To się posypie zanim dobrze sie zacznie. - zlaczyl nasze dłonie. Spojrzałam w jego oczy
- Jedź ze mną.- rozszerzyłam oczy- Na trasę. Jedź ze mną. Martyna jedzie. Będziesz jej teraz potrzebna.
- Muszę się zastanowić.- powiedziałam.
- Rozumiem. Nigdy bym więcej Tego nie spieprzył. - westchnelam i oparlam głowę o jego ramię. Trudny dzień.
Siedzieliśmy tak w ciszy przez dłuższą chwilę.
- Zostaniesz ze mną? Na wszelki wypadek , gdyby Dorian wrócił. Znaczy...
-Boisz sie , że bedzie pijany- dokończył. Kiwnelam głowa- No wiesz... Zawsze uwielbiałem z Tobą spać. - walnelam go w ramię.
-Tylko spać.
- Oczywiście. Wiem , że mi nie ufasz i poczekam. Dla mnie ważne na razie jest to, abyś była przy mnie. - znowu 2 to wchodzę, ale teraz wiem, że go kocham a on mnie.
- Chodźmy spać. Już późno.- powiedziałam i wstałam. Najpierw poszłam na górę się wykąpać a zaraz po mnie Alex. Wróciłam do pokoju i wybrałam numer Doriana. Zaskoczeniem było to , że odebrał niemal od razu.
- Dorian wracasz dzisiaj do domu?- zapytałam.
- Zostanę tutaj. Jutro Martyna wychodzi.
- Widziałeś się z nia?
-Nie.- szepnal- Nie chce mnie widzieć
- To chwilowe. Jutro będzie w porządku- westchnął.
- Nic juz nie będzie w porządku. Kończę. Cześć- i się rozlaczyl. Odłożyłam telefon. Położyłam sie w łóżku i przykryłam kołdrą. Alex przyszedł do pokoju po kilku minutach , położył się obok mnie a ja się do niego przytulilam. Pocałował mnie w czoło a ja zmęczona tym dniem po chwili usnelam.
Alex.
Jest tu.
Obok mnie.
Czuję jej zapach.
Kokos i truskawka.
Ma takie gładkie ciało.
Nieskazitelna.
I ciepłe.
Mogę ją dotykać ile chcę.
Tesknilem za nią.
Bardzo.
Ale teraz jest tu ze mną.
Wtulona we mnie śpi.
Glaskam ją po plecach.
Co chwilę całuje w czoło.
Zamykam oczy.
10 minut i usypiam.
Z nią w ramionach.
Wstaje z samego rana. Jest 7:33. Słyszę na dole jakieś odgłosy. Schodze na dół i ide do kuchni.
-Cześć- mówię. Dorian i Martyna są tutaj. Martyna siedzi przy stole a Dorian robi kawy. Podchodzę i wyciagam sobie kubek. Nasypuje kawy a Dorian zalewa wrzątkiem wszystkie. Dodaje cukru i mleka. Żadne się nie odzywa. Żadne z nas. Martyna wygląda bardzo smutno. Dorian w sumie też. Obwinia się i to jest pewne. Siadam przy stole.
- Jedziesz z nami w trasę?- zapytałem Martyny. Spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła.
-Oczywiście. - Dorian spojrzał na nią zdziwiony, ale i szczęśliwy.
-Bo wiesz- nachylilem sie , żeby być bliżej niej- Ewelina się zastanawia nad tym czy nie jechać. Zaproponowałem jej to. Więc... Jakbyś mogła...
-W porządku. To dobry a nawet znakomity pomysł. Pogadam z nią.
- Dzięki.
- No, ale widzę , że się pogodziliscie. - uśmiechnąlem sie.
- Tak jakby. Jest dobrze.
- Wspaniale. Dobra musze wziąć prysznic po tym szpitalu- powiedziała i zaraz jej nie było. Spojrzałem na Doriana.
- Jeżeli chcesz, to wezmę Ewelinr do mnie do domu. Może chcecie razem pobyć.
- Sam nie wiem. Ona mnie nienawidzi.
- Pieprzysz głupoty Collins. Widać , że Cię kocha. Inaczej zostawilaby Cię. To co się wczoraj wydarzyło... Dorian widziałem , że byłeś w szoku. W wielkim. Nie pierwszy raz Cię takiego widziałem. To nie była twoja wina. Niczyja. Rozumiesz?- zapytałem. Zasmial się a smiech przerodził się w płacz. Dorian Collins płakał. 16 października 2015 roku. Pierwszy raz odkąd go znam. A znam go całe pieprzone życie.
- Zabiłem swoje dziecko. Najpierw Ojca a teraz dziecko. Rozumiesz kurwa!? - zsunal się z krzesełka i upadł na kolana. Oparł głowę na dłoniach które były ułożone na plytkach i kleczac płakał. Cholernie mocno plakal. Martyna i Ewelina wbiegly do kuchni zanim zareagowalem. Martyna upadła na kolana i podniosła jego głowę a on położył ją na jej nogach.
- Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam.
- Dorian uspokoj się - glaskala go po głowie, ale ona sie nie uspokajal. Wstałem. - Idźcie. Ja sobie poradze. Musimy sobie poradzić okej? - zapytała Martyna. Kiwnalem niepewnie głowa i wyszliśmy z Ewelina z kuchni. Ubralismy się i wyszliśmy z domu.
Nie kontaktowalem sie z Martyna ani Dorianem od wczoraj. Ewelina śpi u mnie. I co najważniejsze... Zgodziła się ze mną jechać. Nasze relacje są na razie takie sobie, ale wszystko musi sie dziać powoli.
- Dzięki- powiedziałem, gdy Ewelina zrobiła kolację.
- Prawie jak kiedyś- szepneła.
- Tak. Tylko teraz nie chcesz być ze mną- spimy razem. Nawet jej nie pocalowalem od tamtej rozmowy w restauracji. A uwierzcie mi, że bardzo kurwa chce.
- Chcę. Tylko czy Ty wybaczylbys mi , że Cię zdradziłam? Tak od razu? - zastanowilem się chwilę. Pomyślałem o Tym jak by to było , gdyby Ewelina sie z kims przespala. Chujowo. Najpierw bym zamordował Tego faceta a potem... No właśnie co potem?
- Nie wiem.- odpowiedziałem w końcu. Westchneła.
- No właśnie. Muszę kupić bilet- spojrzałem na nią i się uśmiechnąlem.
- Kupiłem. Kazalem naszej asystentce, żeby kupiła dla Ciebie i Martyny bilet.
- Alex jeżeli na tej trasie mnie znowu skrzywdzisz, to nigdy wiecej sie nie spotkamy.
- Nie zrobię Tego.
- Mam nadzieję. Jutro mam wolne w końcu- przeciągnęła sie jak kotka. Cholernie seksownie.
- Może randka? Zabrał bym Cię gdzieś.
- Serio? Możemy gdzieś się wybrać. Wiesz już gdzie?- pomyślałem chwilę... Primrose Hill. Idealne miejsce.
- Tak i zabiorę Cię tam dzisiaj.- powiedziałem- Zjemy i jedziemy okej? - kiwnela głowa.
- Ładnie tu- powiedziała, gdy staliśmy na wzgórzu.
-Wiem właśnie. Lubię to miejsce. - odwrocilem sie w jej stronę. Zrobiła to samo. - Ewelina...
- Alex potrzebuje czasu. Musze Ci zaufać. Nie możemy od razu wskoczyć do łóżka jak kiedyś. - westchalem.
- Wiem. Ja wszystko rozumiem naprawdę, ale kurwa... Chce Cię tylko pocałować. Tylko tyle. To mi wystarczy na razie.
- To mnie pocaluj Ross. - szepneła. Ujalem jej policzki w dłonie i ja pocalowalem. Rozchylila usta i nasze języki się spotkały. Naprawdę. Cholernie. Mi. Tego. Brakowało. Smakuje tak samo znakomicie jak zawsze. Calowalismy sie tak z minutę. Odsunelismy sie od siebie na centymetr.
- Dziękuję- szepnalem. Pocalowalem ją q czoło i przytulilem po czym ruszyliśmy się przejść.
- Dziękuję za mily wieczór Alex- powiedziała Ewelina , gdy po spacerze lezelismy w domu w łóżku.
- Uwierz , że dla mnie był jeszcze milszy.
- Hmmm a teraz mnie przytul Ross i idźmy spać- zrobiłem to. Tylko za cholere nie moglem usnąć.
- Kim jest ten facet w restauracji?- zapytałem.
- Etienne... To facet z restauracji. Tylko tyle. A ta nowa asystentka?
- Jest znakomita w tym co robi. I co najważniejsze... Nie chcę nas przelecieć.
-Skąd wiesz?
- Bo ciągle pokazuję zdjecia swojej córeczki i męża. Mówię Ci facet jest dobry. Pozwolił jej lecieć na ostatnie dwa miesiące trasy, a on sam sie opiekuje małą. Mamy nawet dla niej niespodziankę.
- Tak? Jaką?- podniosła się i spojrzała na mnie.
- Jej córka ma urodziny w dzień po koncercie. Juz jej zabukowalismy bilety i przyszykowalismy wyjazd do Disneylandu dla ich 3. Spędzą tam cały tydzień.
- Jesteś cudowny Alex. - nachylila się i mnie pocalowala. Położyłem dłoń na jej plecach. Drugą z tyłu jej głowy. Ewelina podniosła sie trochę i usiadła na mnie okrakiem nie przerywając pocałunku. Ja pierdole , jeżeli zaraz nie przestanie to umrę.
- Ewelina...- powiedziałem. Odsunela sie trochę ode mnie.
- Nie mogłam się powstrzymać. Już się kładę- szpenela uśmiechnięta. Chciała zejść, ale ją przytrzymalem.
- Nie mogę uwierzyć , że znowu tu jesteś- podniosłem się i ponownie ją pocalowalem.
- Alex wiem co mówiłam jeszcze 3 godziny Temu, ale nie wytrzymam. Chcę Ciebie Teraz.
- Jesteś pewna?
- Jezu tak. - wplatalem moje palce w jej włosy i lekko pociągnąłem , żeby mieć lepszy dostęp do szyi. - Alex proszę po prostu to zrób. Tak jak zawsze. - uśmiechnąlem sie. Zrobiłem to. Tak jak zawsze.
Tylko my dwoje. Nikt więcej.
Jak kiedyś.
Jak zawsze.
Na zawsze.
10 komentarze
Natusik
Nie wybaczyłabym.
Olifffka<3
KC!!!!
pola00
to jest booooskie!!!!
Alex97
Zgadzam sie za mało Doriana i Martyny. Ale oprocz tego genialne.
onaaaa
Jak Dorian upadl i zacząl plakac to az sama kuzwa sie poplakalam, po prostu cudowne! Wiecej Martyny i Doriana po prosze
Misiaa14
Piękne :3
cukiereczek1
Noo ciekawa jestem jak potoczy się losy Doriana i Martyny . Dodaj coś szybko.
martuskaa
Uwielbiam ,ale chce więcej Martyny i Doriana !
Xsara94
marTYNKA
Boskie ale za mało Martyny i Doriana.