Opowieści z Caldarii cz7.

- Jednakże! - podniósł lekko głos, patrząc na nas jakimś dziwnym wzrokiem. - Jesteście wrogami króla, a więc naszymi przyjaciółmi!... Witajcie w Allerood! - kąciki jego ust zadrgały w uśmiechu, gdy patrzył na nasze zdziwione twarze.
- Wszyscy za mury! - krzyknęłam, spinając konia, który natychmiast wyciągniętym kłusem dopadł bramy miasteczka, tuż za naszymi chorążymi i Draco. Gdy ostatni jeździec wjechał za bramę, strażnicy natychmiast ją zaryglowali, sami również się za nią chroniąc. Podszedł do nas mer.
- Zostawcie tu konie. Moi ludzie poprowadzą je do stajni. A wy do karczmy! Jazda!
Szybko zsiedliśmy z wierzchowców i bezładną grupą wbiegliśmy do obszernej karczmy. Kątem oka dostrzegłam jeszcze, że straże na murach zostają wzmocnione dodatkowymi zbrojnymi i łucznikami ukrytymi za wysokimi blankami. Zasiedliśmy przy drewnianych stołach. Po kilku chwilach pojawiły się na nich góry smażonych ryb, pieczonego, suszonego i wędzonego mięsa, bochny chleba i dzbany piwa. Rzuciliśmy się na jadło niczym zgraja wygłodniałych wilków. Karczmarz przyglądał nam się obojętnie. Innych gości było niewielu, głównie chyba mieszkańcy, bądź przyjezdni kupcy. Nasza grupa zajęła niemal całą tawernę, posilając się głośno. Nagle usłyszeliśmy odgłos setek kopyt, które wkrótce zatrzymały się najwidoczniej pod murami. Przez niewielkie okno karczmy doskonale widzieliśmy, jak stojący na murze mer, rozmawia z kimś na dole. Rozmowa musiała być burzliwa, bowiem co chwilę wymachiwał rękami w pełnej ekspresji gestykulacji. Wreszcie powoli zszedł wewnętrznymi schodami na dziedziniec i skierował się w stronę karczmy. Spojrzałam na Draco, który wpatrywał się w drzwi prowadzące z pryncypialnego placu. Otwarły się z hukiem i w pełnej napięcia ciszy, jaka nagle zapanowała, do środka wszedł podenerwowany, ale bardzo zadowolony mer.
- Właśnie udało mi się przekonać dowódcę tego oddziału, że nigdy was tutaj nie widziałem. Ponadto powiedziałem mu, że w mieście panuje nieznana nam zaraza i dlatego zamknęliśmy bramę, by nikt nie wychodził poza obręb murów. Nie jestem do końca pewny, czy mi uwierzył, bo ślady kopyt prowadzą tylko w jednym kierunku, ale ostatecznie odjechali. Prawdopodobnie, by zebrać większą ilość ludzi. - powiedział stosunkowo spokojnie. - Jak długo chcecie tutaj zostać?
- Na pewno około tygodnia. - odparł Draco. Widziałam, jak napięcie dopiero powoli go opuszcza.
- Dobrze więc. Do dziesięciu, jedenastu dni od dzisiaj jesteśmy w stanie was tutaj przechować. Potem musicie uciekać. Karczmarzu! - zwrócił się nagle do stojącego za kontuarem postawnego mężczyzny. - Dawaj im wszystko o co poproszą. Dla panienki i pana oraz ich zauszników, przygotuj pokoje na piętrze. Resztę rozmieścimy gdzie tylko będzie się dało.
Karczmarz skinął mu głową posłusznie. Gdy zaspokoiliśmy głód, zaprowadził mnie, Willa i Draco z jego zastępcą na piętro. W jednoosobowym pokoju, natychmiast po ściągnięciu z siebie kolczugi i pasa z mieczem, padłam na łóżko i zmęczona zasnęłam. Obudziłam się wiele godzin później, po raz pierwszy porządnie wyspana. Przetarłam zaspane oczy i wyjrzałam przez okno. Wychodziło na obdarte podwórze. Słońce stało już wysoko na nieboskłonie. Przeczesałam palcami brudne włosy i rozejrzałam się za jakimiś przyborami do umycia się. Znalazłam miskę i duży dzban ciepławej wody. Zmyłam z ciała kurz drogi. Umyłam włosy i zaplotłam je w długi warkocz. Nałożyłam na siebie niezbyt świeży kaftan i spodnie. Pogrzebałam w swoich jukach, które udało mi się ściągnąć z konia przed wejściem do karczmy poprzedniego dnia. W skórzanej sakiewce znalazłam pieniądze z mojego żołdu. Zeszłam na dół i natychmiast skierowałam się ku wyjściu. Ze zdziwieniem skontatowałam, że przy stolikach nie siedział żaden żołnierz z oddziału. Wyszłam na świeże powietrze. Po przeciwnej stronie placu zauważyłam kilku obdartych krasnoludów, powoli sączących miód z wielkich kufli. Część napitku lądowała na ich obszernych, wymyślnie plecionych brodach. Oderwałam wzrok od tego widoku i ruszyłam w dół miasteczka w poszukiwaniu szwaczki, u której mogłabym zakupić jakieś nowe ubranie. Znalazłam ją po kilku minutach. Mój skrupulatnie składany żołd pozwolił mi na zakup ładnej kremowej sukni z dużym dekoltem i rękawami odciętymi powyżej łokci i przepasanej karminową wstęgą, lekkich pasujących do niej trzewików, oraz skórzanego wzmocnionego kaftana i spodni do konnej jazdy u zbrojmistrza obok. Zostało mi jeszcze trochę pieniędzy, więc zajrzałam do płatnerza. Po dokładnym przejrzeniu sprzętu jakim dysponował, zdecydowałam się na zakup ciężkiej drewnianej tarczy, obitej wzmocnioną skórą zwierzęcą i niewielkimi metalowymi ćwiekami. Obramowana była metalową obejmą, dodatkowo wzmacniającą jej odporność. Od strony wewnętrznej posiadała pętlę do przymocowania na ramieniu i mocnym skórzanym uchwytem na dłoń. Po namyśle dołożyłam do tego jeszcze długi sztylet i metalowej pochwie z uchwytem do przypięcia na pas z mieczem.
Zadowolona z zakupów wróciłam do pokoju i zamieniłam wyświechtany kaftan na nową suknię, a znoszone ubranie starannie wyprałam, rozwieszając je na żerdzi pod sufitem, by wyschły. Na biodrach zapięłam ciężki pas ze sztyletem i ponownie wyszłam na plac. Skierowałam się tak, jak wcześniej w dół miasteczka, gdy nagle zostałam gwałtownie popchnięta. Odruchowo wydobyłam sztylet. Ze zdziwieniem spojrzałam na młodą dziewczynę rozłożoną na ziemi. Szarpnięciem postawiłam ją na nogi. Była przestraszona.
- Najmocniej przepraszam. - jęknęła nie patrząc na mnie.
- Nie udało ci się mnie okraść, co? - powiedziałam szorstko, przyglądając jej się uważnie. Spłonęła rumieńcem. - Nie próbuj tego więcej, bo następnym razem mogę się nie powstrzymać i otrzymasz pchnięcie sztyletem... Zjeżdżaj!
Młoda odwróciła się na pięcie i szybko zniknęła za drzwiami w podbiskim domu. Zanim zdążyła je zamknąć, usłyszałam z tamtąd jakieś jęki i śmiechy. Zaintrygowało mnie to bardzo, więc poprawiłam na biodrach pas ze sztyletem i powoli weszłam za nią do środka. Znalazłam się w ciemnym korytarzu. Kiedy moje oczy przystosowały się już do mroku pomieszczenia i zaczęłam coś widzieć, na jego końcu zauważyłam jakieś czerwonawe światło. Ruszyłam w tamtym kierunku. Za rogiem znajdowało się wielkie pomieszczenie, misternie oświetlone czerwonymi lampionami. Wszędzie, gdzie tylko się dało leżały baranie skóry i poduchy. Jednakże nie to było najdziwniejsze. Na każdej wolnej przestrzeni leżeli, siedzieli, klęczeli bądź stali zarówno ludzie, jak i krasnoludy czy odrażające trolle. Dostrzegłam też kilka rusałek. I każdy każdego rżnął!!!

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1240 słów i 6990 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik ♦

    To jest do admina, daj mi wyraźny znak :exclaim:

    5 lut 2016

  • Użytkownik elenawest

    @♦ człowieku o co ci chodzi?

    5 lut 2016

  • Użytkownik Kuri

    Ekhem... Od początku. Spoko gość z tego zarządcy miasta. Barman, jak barman, taki cichociemny. Kobieta, niezależnie od okoliczności, lubi się odstresować przy zakupach xD Na koniec orgia z trollami (YEAH!) xD Czekam na kolejne rozdziały, ciekaw jestem co wymyślisz dalej xD

    4 lut 2016

  • Użytkownik elenawest

    @Kuri oj powiem ci, że dużo ;-) aż czasami zaskakuję samą siebie :-P i zapewniam, że jeszcze trochę sobie poczytasz :-) ta opowieść ma około 35 rozdziałów :-D

    4 lut 2016

  • Użytkownik Kuri

    @elenawest Zapowiada się dłuższa opowieść xD I dobrze! A, zapomniałem napisać, że Draco do odstrzału xD

    4 lut 2016

  • Użytkownik elenawest

    @Kuri no ja wiem ;-) ciekawa jestem czy przeczuwasz może co wydarzy się później lub jakie widziałbyś zakończenie tej historii? :-)

    4 lut 2016

  • Użytkownik Kuri

    @elenawest Gdybym to ja pisał tę opowieść, to w najbliższych rozdziałach oddział wpadłby w pułapkę, przeżyłaby garstka, która po wielu kłótniach rozbiłaby się. Will zabiłby Draco, i z Mią zamieszkaliby na uboczu w leśnej chatce, z dala od ludzi, którzy chcieliby ich zabić. Tak ja to widzę :D

    4 lut 2016

  • Użytkownik elenawest

    @Kuri yhm, no ciekawie, ciekawie nie powiem ;-) i co, historia konczylaby sie na chatce, tak?

    4 lut 2016

  • Użytkownik Kuri

    @elenawest Ja bym ją tak skończył :P ew. rzucił monetą, czy ma się tak skończyć, czy ostatecznie znajduje ich oddział króla, wywozi na zamek, gdzie są torturowani i ostatecznie powieszeni. Często jak piszę swoje opowiadanie, to rzucam monetą xD Tak, czy inaczej, nie kończyłbym tego happy endem, że udało im się obalić króla, oczyścili imiona, żyją szczęśliwie na zamku

    4 lut 2016

  • Użytkownik elenawest

    @Kuri hahaha :-) to ty krwiozerczy dosc jestes :-P

    4 lut 2016

  • Użytkownik Kuri

    @elenawest No co ja poradzę? :P Poza tym pierwsza wersja mojego zakończenia nie jest zbyt drastyczna, w sumie też jest happy endem ;)

    4 lut 2016

  • Użytkownik elenawest

    @Kuri a co sie dzieje? :-)

    4 lut 2016

  • Użytkownik Kuri

    @elenawest No, chodzi mi o tamto, jak z Willem mieszka sobie w leśnej chatce :D I, żeby nie było tak kolorowo, mogliby wychowywać dzieciaka pamiątkę po Draco

    4 lut 2016

  • Użytkownik elenawest

    @Kuri aaa ;-) wiec sadzisz, ze Mia zaciazy?

    4 lut 2016

  • Użytkownik Kuri

    @elenawest Sądzę, że tak :P I jeżeli ma być z Willem, to musi, żeby miała nieprzyjemną pamiątkę

    4 lut 2016

  • Użytkownik elenawest

    @Kuri hehe ;-) tyle, ze Will w moim zamysle to starszy mezczyzna. A ona takich nie lubi :-D

    4 lut 2016

  • Użytkownik Kuri

    @elenawest Jeszcze lepiej! :D Będzie żyła w leśnej chatce, wygnana na zawsze, z mężczyzną, do którego nie będzie nic czuła, wychowując syna mężczyzny, którego nienawidziła, który ją zgwałcił :D Kobieto, toż to byłoby epickie zakończenie :D Dramat jak się patrzy!

    4 lut 2016

  • Użytkownik elenawest

    @Kuri :-D tyle, ze ja nie napisalam tego jako dramat :-D

    4 lut 2016

  • Użytkownik Kuri

    @elenawest Pytałaś mnie, jak ja widzę zakończenie tej historii, a pamiętaj, że patrzę przez pryzmat moich upodobań literackich :) Ja zakończyłbym tak, jak napisałem wyżej :D

    4 lut 2016

  • Użytkownik elenawest

    @Kuri ja wiem ;-) mowie tylko :-D

    4 lut 2016

  • Użytkownik Kuri

    @elenawest Wybacz, ale lubię takie zakończenia xD Mojej opowieści jeszcze daleko do finału, a już mam napisane zakończenie, które do happy endu nie należy xD Takie mam podejście :P

    4 lut 2016

  • Użytkownik elenawest

    @Kuri no rozumiem ;-) ta historia jest juz skonczona :-) bo wrzucalam ja wczesniej na inny portal :-)

    4 lut 2016

  • Użytkownik Kuri

    @elenawest D: Po co mi to napisałaś!? Teraz będę musiał się związać łańcuchami, żeby nie przeszperać internetów! Eh... Mam nadzieję, że dotrwam jakoś i będę spokojnie czekał na kolejne rozdziały na lolu :( Nie chcę czytać wszystkiego jednym tchem, bo dużo może mi umknąć, wolę rozdział na 1/2 dni, więcej szczegółów zapamiętam

    4 lut 2016

  • Użytkownik elenawest

    @Kuri ok :-) pytalam po prostu z ciekawosci :-)

    4 lut 2016