Opowieści z Caldarii 2 cz1.

Opowieści z Caldarii 2 cz1.Przeglądając kiedyś Wasze komentarze pod moimi opkami, zauważyłam, że jeden z Was proponował mi, abym napisała dalsze dzieje Mii i Draco. Korzystając z chwili czasu i weny, publikuję ten pierwszy rozdział Caldarii :-D miłego czytania ;-)  



- Nie!!! Powiedziałam, że się nie zgadzam! - głos krzyczącej kobiety odbijał się nieprzyjemnym echem po kamiennych ścianach potężnego zamku. Słysząc go, służba zamierała przestraszona, po czym czym prędzej odchodzili jak najdalej od źródła dźwięku.
Tymczasem w jednej z komnat trwała zażarta kłótnia, której strony stanowiły około czterdziestoletnia kobieta i parunastoletni chłopak, będący najpewniej jej synem. Kobieta ubrana była w jasnokremową suknię, która pięknie podkreślała jej nienaganną figurę oraz cudnie współgrała z rdzawymi włosami, które kaskadą spływały jej aż do pasa. Na głowie miała niewielką srebrną koronę. Srogo patrzyła na młodzieńca ubranego w lekko przydużą zbroję płytową, która musiała być dla niego zbyt ciężka, gdyż starał się nie przewrócić na zaściełające kamienną podłogę skóry zwierzęce.
- Ale dlaczego? Przecież ty byłaś rycerzem! Ojciec także! - wydarł się młody, patrząc wściekły na swoją matkę.
- Powiedziałam, że się nie zgadzam i słowa swojego nie zmienię! Byłeś na tyle głupi, by go zaczepiać, to teraz poniesiesz tego kolejną karę! Koniec dyskusji, Einar!
Nagle drzwi do komnaty otwarły się z trzaskiem i w progu stanął mężczyzna odziany w zbroję o ciemnoblond włosach i stalowych oczach.
- Co się tutaj dzieje? Zdajecie sobie sprawę, że słychać was aż na dziedzińcu, a twoje krzyki, Mia, płoszą służbę? - zapytał ostro, podchodząc do żony.
- Einar chce być rycerzem... - odezwała się kobieta.
- I bardzo dobrze, niech się zaprawia w walce. Niech wie, co to znaczy smak krwi, czy odebranie komuś życia. Chłopak ma już trzynaście lat, nie możesz go wiecznie trzymać przy sobie... Poza tym, co tak się o niego boisz? Poradzi sobie, a ty sama walczyłaś przez kilkanaście lat — rzekł pojednawczo. - Młody, jeśli chcesz, to chętnie z tobą poćwiczę, ale nie teraz... Jestem zbyt zmęczony, muszę odpocząć.
- Dzięki, tato! - zawołał młodzieniec, wieszając się ojcu na szyję. Następnie nawet nie zaszczyciwszy matki spojrzeniem, wybiegł radośnie z komnaty, a po chwili uszu obojga rodziców i większej ilości służby dobiegło podzwanianie jego zbroi, następnie głuchy huk i znów podzwanianie. Brzmiało to tak, jakby młody wychrzanił się gdzieś, ale szybko podniósł.

- Powaliło cię, Mia? Czemu mu tego zabraniasz? Całe życie spędził wśród rycerzy, w różnych obozach, w drodze, a ty chcesz mu to odebrać? Coś, do czego wyraźnie jest predysponowany! Widziałaś przecież, jak dobrze radzi sobie z koniem.
- Draco, po prostu nie chcę stracić jedynego syna — powiedziała Imperatorowa, kładąc mężowi dłonie na okutych metalem ramionach. - To nasz jedyny skarb, nie pozwolę, by przez jego widzimisię stało mu się coś złego. Poza tym swoimi słowami zwracasz go przeciwko mnie... A przypominam ci, najdroższy, że to ja nosiłam go pod sercem dziewięć miesięcy!
- Nie kwestionuję tego — mruknął Draco z ustami przy jej wargach. - Ale młody ewidentnie ma zadatki na dobrego władcę, ale musi być też dobrym rycerzem, by w przyszłości poprowadzić swych ludzi ku chwale... Poza tym dobrze wiesz, że wojna z Trilanem jest nieunikniona, a byłoby dobrze, gdyby nasz syn do tego czasu potrafił się bronić!... Kochanie, obiecuję ci, że wyszkolę go tak, że nie zginie w żadnej walce — dodał jeszcze i pocałował ją delikatnie w czoło. - Mia, jesteś dla mnie wszystkim i jako rycerz powinnaś pamiętać, co znaczy honor. Tego uczyliśmy naszego syna.
- Nie wiesz jednak dlaczego on tak bardzo pcha się do zostania rycerzem... Otóż nie dalej, jak trzy dni temu nasz syn wdał się w konflikt z dowódcą młodzików. Osiemnastolatek stłukł go, za co aż tak bardzo nie mogę go winić, bo to młody zawinił. Teraz jednak by odzyskać choć trochę twarzy u swych przyjaciół, wyzwał Ordona na pojedynek, zapominając najwyraźniej o tym, że tamten jest lepszym szermierzem. Póki co jednak, mamy trochę czasu, by syna, choć w małym stopniu wyszkolić, bo Ordon przebywa w więzieniu.
- Musiałaś go tam wtrącić? - prychnął Draco, choć spodziewał się już odpowiedzi.
- Zaatakował członka rodziny królewskiej... Wiesz dobrze, że nie mogłam inaczej.
- Na ile poszedł siedzieć? - zainteresował się pan małżonek.
- Na tydzień. - padła krótka odpowiedź.
- Mało czasu... Pójdę porozmawiać z naszym walniętym synem. Nie jestem jednak pewny, czy pokona tego osiłka pomimo naszych najszczerszych chęci. William doskonale wyszkolił syna, a nasz zbyt późno obudził się ze swoją prośbą.
- Niemniej jednak skoro już obiecałeś mu pomoc, to samego słowa złamać nie możesz.
- Wiem to...

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 901 słów i 5032 znaków, zaktualizowała 12 mar 2017.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Fanriel

    "Brzmiało to tak, jakby młody wychrzanił się gdzieś, ale szybko podniósł." - Wyobraziłam to sobie.   :lol2:

    16 paź 2017