Opowieści z Caldarii cz17.

Draco wyprostował się w krześle.
- Chcesz narazić własną siostrę? – zapytał zimno, patrząc zmrużonymi oczami na starszego mężczyznę. – Zamierzasz wywołać wojnę, która prawdopodobnie swym zasięgiem obejmie wszystkie królestwa.
- Nie chcę narażać Mii.
- Ale to zrobisz wywołując tę wojnę. A wiedz, że jeśli coś się jej stanie, zostanie choćby delikatnie zraniona i wpłynie to jakoś na dziecko, to nawet elfy nie ochronią cię przed tym, co z tobą zrobię. – warknął ostro, patrząc na mojego brata stalowym spojrzeniem.
- Draco, daj spokój – szepnęłam.
- Nie! Musi wiedzieć, że nie pozwolę, by coś ci się stało.
- Obiecuję, że będzie bezpieczna – odparł Joachim, patrząc tak samo twardo na mojego kochanka.
- Przestańcie obydwaj! – warknęłam poirytowana ich zachowaniem. – Porozmawiamy o naszym udziale w tej wojnie w stosownej chwili. Teraz pragniemy jedynie wypocząć, już dawno nie spaliśmy w porządnych łóżkach. Chcemy wrócić do pełni sił. Nasze konie też już ledwo żyją.
- Dobrze siostro – odparł spokojnie. – Dam wam tyle czasu ile tylko będziecie chcieli.
Gdy wreszcie uczta się zakończyła, Joachim poprowadził nas do naszej komnaty. Reszta ludzi została rozlokowana w pokojach przeznaczonych dla służby, gdzieś w pobliżu pałacu. Joachim pokazał nam gdzie co znajduje się w ogromnej komnacie i skierował się do drzwi. Zanim jednak wyszedł, zostawiając mnie i Draco samych, podszedł do mnie i chwycił mnie w objęcia.
- Tak bardzo się cieszę, że jesteś cała, Mia. I nie dopuszczę do tego, by ojciec wywinął się z kary, która powinna go czekać za to, co ci zrobił – wyszeptał mi do ucha.
- Dziękuję, braciszku. Zawsze się mną dobrze opiekowałeś. – uśmiechnęłam się lekko do niego. Następnie podszedł do Draco i położył mu rękę na ramieniu.
- Dbaj o nią – powiedział grobowym głosem, patrząc na blondyna srogo. Ten jednak nie zmieszał się pod jego spojrzeniem, jeno delikatnie skinął głową. Po tym, brat wyszedł. Spojrzałam na Draco. Patrzył na mnie trochę niepewnie.
- Dziękuję, że nie powiedziałaś mu, że dziecko jest wynikiem gwałtu – szepnął podchodząc do mnie.
- Nie ma za co. – uśmiechnęłam się nieznacznie. – Teraz, gdy się kochamy, nie ma to już tak wielkiego znaczenia.
- Jesteś tego pewna? – zapytał patrząc, jak w oczach nagle zaczynają mi wzbierać łzy. – Co się dzieje?
- Draco, jesteśmy bezpieczni – wyszeptałam, wtulając się w jego pierś. Objął mnie mocno, gładząc moje włosy.
- Mia, jestem przy tobie. Nie musisz się już niczego obawiać.
- Wiem.
- To dlaczego płaczesz?
- Bo dopiero powoli to do mnie dociera. Fakt, że nikt nam nie grozi, że nie musimy już dalej uciekać. Że, gdy zajdzie taka potrzeba, to będę tu mogła powić dziecko – zaśmiałam się, podczas, gdy łzy wciąż leciały mi z oczu. Chyba w ten sposób wylewałam z siebie cały żal do króla, do mojego ojca, ale również cieszyłam się z zakończenia niebezpiecznej wyprawy. Uspokoiłam się dopiero kilkanaście minut później. Natychmiast poszłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie brudne ubranie i rzuciłam je w kąt. Weszłam do obszernego basenu na środku pomieszczenia. Całe szczęście, że woda sięgała mi tylko trochę powyżej pasa, bo niestety nie byłam zbyt dobrą pływaczką. Przez chwilę brodziłam w wodzie, rozkoszując się jej delikatnym ciepłem i spłukując z siebie brudy drogi, gdy poczułam, jak Draco obejmuje mnie za ramiona. Odetchnęłam głęboko.
- Boisz się? – szepnął mi w ucho.
- Tylko trochę – odparłam szczerze.
- Mnie?
- Nie, nie ciebie. Boję się, że możesz skrzywdzić dziecko.
- Nie zrobię tego. Obiecuję ci, że nie poczujesz mnie w sobie aż nie urodzisz. Nie zakazuj mi jednak dotykania cię. – poprosił.
- Tego nie zrobię – odparłam opierając głowę na jego ramieniu. Znaleźliśmy po chwili podwyższenie w baseniku i usiedliśmy na nim. – Zmieniłeś się. I to bardzo. Ja z resztą też. Nie walczymy już ze sobą, jak dwa wściekłe psy. Połączyło nas coś innego niż nienawiść, ale równie mocnego. – Chwyciłam dłoń mężczyzny i delikatnie położyłam sobie na zaokrąglonym brzuszku. Uśmiechnął się do mnie łagodnie. Pierwszy raz widziałam, by tak czule się na mnie patrzył. Nachyliłam się w jego stronę i złożyłam na jego ustach mocny pocałunek. Początkowo był zaskoczony, ale w końcu go odwzajemnił. Z pasją i namiętnością. Zanurzył jedną dłoń w moje mokre włosy, a drugą objął mnie w pasie. Oderwaliśmy się od siebie, gdy obojgu zabrakło nam tchu. Po kilkunastu minutach, oboje czyści i po raz pierwszy od bardzo długiego czasu, pachnący jakimiś leśnymi olejkami, których użyliśmy do mycia. Założyłam na siebie długą czerwoną suknię pościelową, która ładnie mnie opięła i weszłam do łóżka, z przyjemnością przyglądając się chłopakowi. Jego mięśnie rysowały mu się wyraźnie pod skórą, gdy zabrał się za czyszczenie swojej zbroi. Blask rozpalonych świec pięknie igrał na jego jasnych włosach, teraz dodatkowo mokrych jeszcze po kąpieli. Kilkanaście minut później skończył czyszczenie zbroi i położył się koło mnie.
- Dziękuję. Powiedział cicho.
- Za co? – zapytałam niebotycznie zaskoczona.
- Za to, że dałaś mi szansę. Że pomimo wszystko mnie nie odtrąciłaś. Zwłaszcza mając na uwadze to, co ci zrobiłem wtedy w Birkerod.
- Możemy już o tym nie rozmawiać? Jestem brzemienna, trudno, nie zrezygnuję z tego dziecka, ale jeśli będę mogła, to powrócę do bycia rycerzem.
- Brakuje ci stałej służby?
- Być może. Wiesz, lubiłam Lady Ariadnę, pomimo że czasami zachowywała się, jak rozkapryszony bachor. Przy mnie swój kaprys, że trzeba jej dać dokładnie to czego akurat chce, zastosowała tylko raz.
- Dlaczego? – zainteresował się, jednocześnie otaczając mnie ramieniem.
- Bo zmieszałam ją z błotem – odparłam spokojnie, ale w moim głosie dało się wyczuć nutkę rozbawienia, gdy sobie o tym przypomniałam.
- Nie poskarżyła się ojcu?
- Nie miała odwagi – zaśmiałam się już teraz w głos. – Zagroziłam jej, że jeśli to zrobi, powiem królowi, że jego ukochana córka rżnie się z każdym mężczyzną napotkanym w czasie postojów, i że najczęściej są to zwykli chłopi.
- Zdajesz sobie sprawę, że to był podły szantaż? – w głosie mężczyzny udało mi się wyczuć dumę.
- Wiem, ale jakoś mnie to nie przeraziło. Ją za to bardzo… Po tym już nigdy nie próbowała na mnie wymóc w ten sposób żadnej obietnicy, przysługi, niczego.
  
Gdy obudziłam się następnego dnia, ze zdumieniem odkryłam, że słońce niemal stoi już w zenicie. Z przyjemnością wyczułam obecność śpiącego koło mnie Draco. Delikatnie wstałam, by go nie obudzić i założyłam suknię, którą kupiłam w Allerood. Była brudna, ale nie miałam nic innego, co nadawałoby się na zejście w tym na śniadanie. Odwróciłam się w stronę łóżka i moją twarz rozjaśnił niewielki uśmiech – Draco przyglądał mi się czule.
- Już wstałaś? – zapytał cicho.
- Wyspałam się – odparłam. – Zejdziesz ze mną do jadalni? Może znajdziemy tam jakieś jadło.
- Jesteś głodna?
- Jak wilk. Mam wrażenie, że dopiero zacznę odżywać, że tutaj nam wszystkim wrócą siły i dobre humory.
Kilka minut później, gdy schodziliśmy po pięknie rzeźbionych schodach na niższe piętra, spotkaliśmy po drodze Williama i Everarda.
- Wyspani? – zapytałam z szerokim uśmiechem.
- Niezbyt – przyznał szczerze Will. – Niemal całą noc czuwaliśmy.
- Dlaczego? – zaskoczyła mnie jego odpowiedź.
- Nie ufamy elfom – odparł Everard.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1406 słów i 7819 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Kuri

    Też bym im nie ufał :P Zbyt ładnie to wygląda. A Mia zachowała się jak... głupia pinda xD Facet ją zgwałcił, a ona "co z tego"? Jak?

    29 lut 2016

  • elenawest

    @Kuri no moi bohaterowie są specyficzni :-) może dlatego też nie są sztampowi. Dzięki za komentarz :-)

    29 lut 2016

  • Kuri

    @elenawest Po jej zachowaniu komentarze same cisną się na usta xD Co z nią jest nie tak?

    29 lut 2016

  • elenawest

    @Kuri a wiesz, że sama nie wiem:-P

    29 lut 2016

  • Kuri

    @elenawest Stworzyłaś ją, jak możesz nie wiedzieć? xD Na chwilę obecną jedyne postaci, które zachowują się racjonalnie, to Will i Everard. Mia robi maślane oczy do gościa, który ją wykorzystał, a gość, który ją wykorzystał robi maślane oczy do niej. Jest jeszcze Jezus elfów, który jest człowiekiem i chce zabijać ludzi (wojna zawsze ma ofiary). Twoje postaci są bardzo specyficzne xD I dzięki temu chce się czytać dalej xD

    29 lut 2016

  • elenawest

    @Kuri dzięki :-) a nad postacią Mii jakoś nigdy się nie zastanawiałam, po prostu pisałam ją tak, jak mi serce dyktowało.
    Will tak, on jest fajny. Everard... Ta...

    29 lut 2016