Opowieści z Caldarii 2 cz3.

- Nie zgadzam się! – warknęła Mia, patrząc wściekle na swych ministrów. – Jeśli to zrobię, stracę jedynego sojusznika! Elfy nie zaufają mi już ponownie. Nie zdradzę ich tak, jak zrobił to przed laty mój brat! Poza tym wtedy Trilan będzie mógł mnie jeszcze mocniej szantażować, a i Panowie zza Morza będą mieć na mnie haka, jeśli tak bez przeszkód zgodzę się na stawiane przez nich warunki.
- Pani nasza, ale tylko flota morska jest w jakimś tam stanie zablokować siły Trilanu! – gorąco zaprzeczył jeden z mężczyzn.
- Tak i zniweczyć moje wieloletnie układy z elfami! Nie, nie zrobię tego, choćbym miała cierpieć przez to katusze! Nie i już! – Mia wciąż nie dawała się przekonać. – Jeśli nie obniżą swoich warunków, nawet nie może być o tym mowy, bym dopuściła ich do swego królestwa...
- Mia, pomyśl o swych poddanych! Jeszcze chwila i zaczną się bunty, a do tego także nie możemy dopuścić, wiesz o tym równie dobrze, jak ja! W tej chwili potrzebujemy do walki każdej zdolnej do tego osoby! – upomniał ją delikatnie Draco, choć szczerze powiedziawszy chwilowo myślami był bardzo daleko od wojny. Rozpamiętywał coś, co przydarzyło u się nie tak dawno temu, coś, o czym jednakowoż Mia wcale nie musiała wiedzieć. A wręcz nawet nie powinna...
- Zwrócimy się do elfów o pomoc — szepnęła cicho królowa.
- Mia, dziecko... Jaką pomoc? Przecież oni sami są atakowani, mają masę swoich problemów. Dobrze wiesz, że gdyby tylko mogli, już dawno przysłaliby nam posiłki, jak na sojuszników przystało. Niestety jeszcze żadne państwo nie dało rady walczyć na dwóch frontach jednocześnie – odparł równie cicho, nachylając się do swej małżonki. Nadal ją kochał.
- Wiem, niestety. Ale co wobec tego mam zrobić? Grunt zbyt szybko osuwa mi się spod nóg. Jeszcze chwila i zupełnie stracę kontrolę nad mym państwem i przejdzie pod władanie takich kretynów, jak ci tutaj – jęknęła poważnie zmartwiona.
- Spokojnie, jeszcze nie jest tak źle, jakby mogło się to wydawać. Jakoś sobie poradzimy, tego jestem pewien. Przecież jeszcze nie było takiej sytuacji, z której nie potrafiłabyś wyjść obronną ręką. Na razie po prostu nie daj po sobie poznać, że ciężko jest ci zarządzać państwem, musisz być silnym przywódcą. Tego właśnie wszyscy od ciebie oczekują... W tym ja.
Kiwnęła niepewnie głową i wzięła głęboki oddech, jak przed skokiem na głęboką wodę, choć nigdy tego naprawdę nie robiła – nie umiała pływać.
- Dobrze, postaram się to jakoś rozwiązać – powiedziała w końcu. Odwróciła się ponownie do oczekujących na jej decyzję notabli i powiedziała sucho i stanowczo. – Werbujemy do wojska kogo tylko się da. Kuźnie mają pracować od tej chwili pełną parą. Nie wiem, jak to zrobicie, ale macie mi wykraść plany budowy katapult. Moja armia ma być najnowocześniejsza na całym kontynencie! Garnizony i strażnice mają być cały czas w gotowości bojowej. Zamykajcie granice i wzmocnijcie je podwójnymi fosami.
- Pani... obawiam się, że nie damy rady wykonać tego w tak krótkim terminie! Jest to masa pracy.
- Więc może dobrze byłoby się już ruszyć, co? – mruknął Draco, oglądając własne paznokcie.
Ministrowie popatrzyli na niego z wyraźnym przestrachem i kłaniając się w pas, szybko wyszli z pomieszczenia. Mia ponownie spojrzała na męża.
- Ne lubią mnie – poskarżyła się.
- Nieee... Wydaje ci się tylko – odparł lekceważąco blondyn. – Jeśli przez swoje czyny obronisz kraj, to jestem pewny, że jeszcze cię pokochają Wnerwia mnie jednak, że akurat teraz Einar musiał pobić się z Ordonem. Ta sprawa może w wyjątkowo nieprzyjemny sposób wpłynąć na nasze relacje z Williamem, a potrzebujemy go w tej walce.
- Też mnie to martwi – przyznała niechętnie czarnowłosa kobieta. – Mam jednak nadzieję, że i tę sprawę jakoś polubownie rozwiążemy... Boję się jednak, że utracę władzę.
- Nie możesz tak o tym myśleć, kochanie. Poradzisz sobie ze wszystkim. Jestem tego pewny... A teraz chodź, udamy się do Williama. Może uda nam się to wszystko jakoś rozwiązać...

Pięć miesięcy później.


- Jeśli nasz syn umrze, to własnoręcznie cię zabiję! – warknęła Mia, pochylając się nad nieprzytomnym Einarem. Barwiący się na czerwono bandaż na jego piersi jeszcze mocniej ją przygnębiał. Tak bardzo bała się o swoje dziecko. Że też zgodziła się na to wszystko! Draco stał tuż za nią, z twarzą schowaną w dłoniach. Wyglądał, jakby nie spał przynajmniej od trzech dni. I w sumie tak było faktycznie.
- Nie miałem pojęcia, że to wszystko się tak potoczy – powiedział cicho.
- Naraziłeś go na to! – żachnęła się.
- Zwariowałaś? Przecież koniec końców się na to zgodziłaś.
- Tak, ale miało mu to tylko pomóc w walce z Ordonem! Nie kazałam zabierać ci go na pole walki! -warknęła.
- Nie miałem pojęcia, że to wszystko potoczy się w tak zawrotnym tempie! Gdybym wiedział, że zastawili tam na nas pułapkę, nigdy nie zabrałbym go do obozu! Co ty myślisz, że ja nie mam na względzie dobra własnego potomka? Że specjalnie go naraziłem? Mózg ci odjęło czy jak? Ja wiem, że przegrywamy, że wszystko sypie nam się na głowę, ale do jasnej cholery, to nie znaczy, że możesz się na mnie przy każdej okazji wyżywać! – wściekł się, uderzając pięścią w stół. – Nie mam pojęcia, dlaczego tak właśnie postępujesz...
- Dlaczego? Powiem ci, dlaczego!... Zanim jeszcze zaczęła się ta cała popieprzona wojna, częściej nie było cię z nami, niż byłeś! Głęboko w dupie miałeś to, co dzieje się z twoją żoną i snem, olałeś nas na całej linii. Kiedyś przyrzekłeś mi, że nie zostawisz mnie z tym wszystkim. Niestety jednak to zrobiłeś, choć doskonale wiedziałeś, że w rządzeniu potrzebuję twojej pomocy!... Powiedz mi, kiedy jeśli nie brać ostatniego razu, kochaliśmy się ze sobą, co? Tak gorąco, jak po urodzeniu Einara? Po koronacji? Kiedy jeszcze byliśmy młodzi i pełni werwy?... Bo ja nie pamiętam. Zepchnąłeś mnie na boczny tor. A ja też mam potrzeby, jakbyś zapomniał! Jestem takim samym człowiekiem jak ty! Ale nie... Mnie najwyraźniej można olewać z czystym sumieniem, bo z wiekiem mocno straciłam na swej urodzie...
- Ależ, Mia! Cóż ty za głupoty gadasz! Jesteś wciąż w pełni wartościową kobietą! – Draco gwałtownie zaczął wycofywać się rakiem, zdając sobie nagle sprawę, że został mocno przyciśnięty do muru. – Poza tym... To wszystko nie tak, jak sądzisz.
- Więc jak? Może mi łaskawie powiesz, co? Bo wychodzi na to, że jestem całkowicie głupia.
- Nie mów tak, proszę... To nie ta, że już mi nie wystarczasz... Po prostu... po prostu...
- No co?! – wrzasnęła wściekła.
- Tylko, no...
- Tylko co? Tylko znalazłeś sobie młodą kochanicę, która najpewniej z tobą zaciążyła, tak? – ryknęła na niego, chcąc go tym głupim argumentem zbić całkowicie z pantałyku. Draco spojrzał w tym momencie na nią błagalnym wzrokiem. I wtedy do Mii dotarło. Jej furia chwilowo sklęsła, lecz już po chwili wybuchła ze zdwojoną siła.
- Czy ja dobrze myślę? Masz na boku jakąś zdzirę? Młodszą ode mnie, która na dodatek powiła ci dziecko?
- Mia... ja... Nie wiem co powiedzieć... To nie tak miało być... Ta ciąża... Zaskoczyła nas oboje. Chciałem od niej odejść, ale... no... zakochałem się.
- Ja się chyba przesłyszałam – syknęła złowrogo. – Jak śmiałeś? – uderzyła go w policzek, na którym natychmiast wykwitł czerwony ślad.
- Mia, przepraszam – powiedział, próbując ją objąć.
- Nawet do mnie nie podchodź! – warknęła, lecz zanim zdołała powiedzieć coś więcej, do komnaty wpadł przerażony paź i powiedział:
- Pani, panie... Wojska Trilanu podchodzą pod naszą bramę główną. Widać ich już na wzniesieniu i wychodzących z lasu. Ich goniec przesłał nam słowną wiadomość, że jego władca chce się z wami widzieć, wasze królewskie mości.
Draco jak oparzony zerwał się z krzesła, na którym dotychczas siedział i dopadł ramy okiennej. Chłopiec nie kłamał, widać już było liczne sztandary.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1506 słów i 8321 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Fanriel

    Muszę przyznać, że Draco mnie zaskoczył.

    16 paź 2017

  • elenawest

    @Fanriel :-D

    17 paź 2017