Opowieści z Caldarii cz16.

Tymczasem Joachim zwrócił się do mnie.
- Tak bardzo cieszę się siostro, że jesteś już bezpieczna. – uśmiechnął się lekko i pogładził mnie swoją szorstką dłonią po głowie, jak to miał w zwyczaju robić, gdy byłam mała. Zaśmiałam się, gdy przypomniałam sobie, że robił to zawsze, jak byłam smutna. – Dobrze, że znów się śmiejesz… Jak to się dokładnie stało, że przywędrowaliście aż tutaj? Śledzimy was odkąd zatrzymaliście się w tamtej osadzie…
- A skąd wiedzieliście, że tam byliśmy? – zapytał zaskoczony Draco.
- Wszędzie mamy swoich zwiadowców – odparł z uśmiechem tamten. – W tym przypadku wysoko nad wami leciał sokół, który donosił nam raporty o waszych poczynaniach. Wiedzieliśmy dzięki niemu, że zbliża się potężna armia, która wam zagraża.
- Pięknie, ale skąd wiedzieliście, że to akurat ja jestem? – zapytałam.
- O tym dowiedziałem się dopiero w czasie naszego spotkania na trakcie, gdy się mijaliśmy. Niemal serce mi stanęło w piersi, gdy dotarło do mnie, w jak wielkim niebezpieczeństwie się znajdujesz, zwłaszcza biorąc pod uwagę twoją ciążę – wyjaśnił spokojnie.
- Więc dlaczego śledziliście nasze poczynania?
- Wydawało mi się dziwne, że dwa duże oddziały podróżują przez Rubieże pod sztandarami. Jeśli bylibyście szpiegami, to tego przede wszystkim byście unikali. A wy parliście na przód nie zważając praktycznie na nic. Poza tym wjechaliście na tutejsze tereny niemal jak wicher, widać było, że przed czymś uciekaliście. Postanowiłem sprawdzić, jakie są wasze zamiary. Nie chcieliśmy zostać przedwcześnie odkryci.
- I tak wam się to nie udało – zauważyłam smętnie. Draco położył mi delikatnie dłoń na ramieniu, a Joachim uśmiechnął się pocieszająco.
- Nie przejmuj się tym siostrzyczko. Twe życie dla mnie droższe, niż utrzymywanie tajemnicy z naszego istnienia. W ten sposób obydwaj królowie dowiedzieli się, że będą musieli liczyć się z naszą siłą, gdy zechcemy odebrać to, co nam zabrano.
Spojrzałam na niego lekko zaskoczona.
- Mówisz tak, jakbyś do nich należał – zauważyłam z niesmakiem. – A jesteś przecież następcą naszego ojca! Należy ci się tron Dagoba! Nie uwierzę, że z niego zrezygnujesz.
- Nie zrobię tego. Najpierw jednak chcę pomóc elfom odzyskać ich ziemie. Potem upomnę się o prawowity tron.
- Dlaczego zależy ci tak bardzo na pomocy im? – zapytał Draco, lekkim gestem wskazując na przedstawicieli Milczącego Ludu.
- Chcę się odwdzięczyć za te wszystkie lata, w których to oni mi pomagali.
- Joachim, powiedz, jak to się stało, że rządzisz elfami?
- Długo, by opowiadać – machnął lekceważąco ręką.
- Nigdzie nam się nie spieszy. – zauważyłam.
- Dobrze, ale w zamian opowiesz mi co działo się z tobą odkąd uciekłem z kraju – odparł. Kiwnęłam jedynie głową. – Wiedz więc, że po ucieczce udałem się natychmiast tutaj. Coś ciągnęło mnie w te strony. Być może chęć przygody, sam już nie wiem. Samotnie przekroczyłem granicę i po kilku dniach wędrówki zostałem zaatakowany przez nomadów. Schwytali mnie w niewolę. Na swoje nieszczęście zapuścili się zbyt blisko elfickich siedzib. Wpadli w zasadzkę. Zostałem uratowany, ale mój stan zdrowia pozostawiał dużo do życzenia. Widząc to, elfy zaopiekowały się mną starannie. Początkowo traktowali mnie nieufnie, ale dzięki temu, że zacząłem uczyć się ich języka, w końcu zdołali mi zaufać. Z czasem zacząłem uczestniczyć w ich wyprawach przeciw nomadom, których wcale nie jest tak mało, jakby mogło się wydawać. Trzymają się jednak teraz bliżej zachodniej granicy, nieopodal królestwa krasnoludów.
- Czego? – wykrzyknęliśmy zgodnie razem z Draco. Joachim spojrzał na nas niedowierzającym wzrokiem.
- Nie mówcie mi, że nic o nich nie wiecie – szepnął. Pokręciłam głową. – Opowiem wam o tym przy innej sposobności, teraz chciałbym dokończyć moją historię… A więc zacząłem pomagać. Okazało się, że posiadam duży potencjał wojskowy, który pozwolił mi wspiąć się dość wysoko w hierarchii wojskowej. Zaczęliśmy spychać nomadów coraz bardziej na zachód, w ten sposób powiększając granice królestwa. Kiedy zginął w walce jedyny syn ówczesnego władcy elfów, ten wybrał mnie na swojego zastępcę. Niestety parę miesięcy po śmierci syna popadł w tak wielką depresję, że sam zmarł ze smutku. Elfy wybrały mnie na nowego władcę i w ten oto sposób zasiadam na ich tronie już od około półtora roku. Wiedzą oni jednak, że Królestwo Dagoba jest moim prawowitym spadkiem koronnym. – zakończył opowieść i popił wina. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. – Opowiedz teraz swoją historię.
- Jeśli to zrobię to twoim pragnieniem będzie chęć zabicia naszego ojca – jęknęłam. Moja szczera odpowiedź lekko go zaskoczyła.
- Dlaczego? Co on takiego uczynił?
Spojrzałam na Draco. Patrzył na mnie smutnym wzrokiem, ale uśmiechał się delikatnie, jakby chciał dodać mi otuchy. Odetchnęłam głęboko i zebrałam się w sobie.
- Kiedy uciekłeś – rozpoczęłam opowieść, mówiąc beznamiętnym głosem i wpatrując się w swój puchar – matka popadła w depresję. Kilka razy próbowała odebrać sobie życie. W końcu jej się to udało. Kiedy jeszcze żyła, ojciec wściekał się, bo nie mógł jej w żaden sposób pomóc, a ciebie odnaleźć. Podejrzewam, że ty byłeś już na Rubieżach… Kiedy matka odeszła, ojciec znalazł sobie nową żonę. Ta jednakże nie była w stanie dać mu nowego następcy tronu, rodząc martwe dzieci. Po kilku razach, król tak bardzo się wściekł na nią, że kazał ją zabić. Wtedy też chyba ostatecznie zwariował… Zaczął mnie oddawać wujowi Fridericovi i naszym kuzynom, jak również kilku swoim zaufanym przyjaciołom.
Na te słowa Joachima wyraźnie zatchnęło. W końcu wściekły wycedził przez zęby:
- Chcesz mi powiedzieć, że nasz ojciec oddawał cię starszym mężczyznom? Ciebie, która nie weszła jeszcze w wiek kobiecy?
Kiwnęłam smutno głową i kontynuowałam.
- Stan taki trwał przez jakieś pięć lat, w końcu się zbuntowałam i udało mi się potajemnie uciec. Wybrałam Caldarię. Tam udało mi się zostać rycerzem. Kilka lat służyłam królowi. Zostałam nawet osobistym strażnikiem jego córki. Niestety w czasie jednej z podróży wpadliśmy w pułapkę. Król oskarżył mnie o narażenie Lady Ariadny na niebezpieczeństwo i skazał na śmierć. Gdyby nie mój zastępca – wskazałam gestem przyjaciela – to już dawno bym nie żyła. W porę wyciągnął nie z zamku i razem z całym oddziałem uciekliśmy. W drodze dopadł nas Draco. Okazało się jednak, że on również został oskarżony o zdradę, a list gończy za mną zawierał również jego opis. Zdecydowaliśmy się na współpracę, pomimo tego, że wcześniej się szczerze nienawidziliśmy. Od tamtej pory razem uciekamy.
- Widzę jednak, że połączyła was miłość – odparł Joachim patrząc na mój brzuch. – Zgadza się?
- Tak. Jestem ojcem jej dziecka – powiedział spokojnie blondyn.
- A więc jesteście razem, tak? – brat uśmiechnął się szeroko. Draco chciał już coś odpowiedzieć, ale uprzedziłam go szybko:
- Owszem. Jesteśmy razem.
- Cieszę się. Teraz droga siostro wszystko się zmieni. Widzisz, gdy już się ujawniliśmy nie ma sensu byśmy dłużej z tym wszystkim zwlekali. Wypowiemy wojnę tym, którzy zmusili nas do ukrycia się w górach i zabili smoki – odrzekł cierpko.
- Zniszczysz świat ludzi! – szepnęłam przejęta.
- Nie, moja droga. Nie zniszczę. Pragnę tylko pokazać ludziom, że elfy nie są już tak słabe, jak się kiedyś o tym sądziło. Kiedy świat zadrży z trwogi przed potęgą Milczącego Ludu, ja odbiorę to, co mnie się osobiście należy. Tron Dagoba. I wspólnie zaprowadzimy porządek. Mam nadzieję, że nie odmówicie nam pomocy. – popatrzył na nas uważnie.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1432 słów i 8078 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Kuri

    Oj, coś mi się zdaje, że Joachim nie będzie tym dobrym ;/

    27 lut 2016

  • elenawest

    @Kuri a dlaczego? :-)

    27 lut 2016

  • Kuri

    @elenawest Takie przeczucie. Jest zbyt dobry, żeby dobry pozostał do końca

    27 lut 2016

  • elenawest

    @Kuri :-) hehehe, nie powiem :-P

    27 lut 2016

  • Kuri

    @elenawest To nie mów, w kolejnych rozdziałach i tak wszystko się wyjaśni :P

    27 lut 2016

  • elenawest

    @Kuri no oczywiście :-D

    27 lut 2016